Marbuz napisał(a): Należy zwrócić też uwagę na inne zjawiska.
 UFO też tam było a faceci w czerni mieli pół przzroczyste ręce!?Czy to nie wydaje wam się dziwne?
(komentarz do artykułu Mothman - człowiek-ćma)
Merkucjo Papaja napisał(a): Dla tych, co nie wierzą; kiedyś wstałem w nocy bo ułyszałem jakieś pikanie na zewnątrz. Zobaczyłem przez drzwi od balkonu wielki latający obiekt z zielono-czerwonymi światłami. Przez okna widać było sylwetki jakby ludzkie. Nie wiem jakie to mogło być duże w rzeczywistości. Może jakieś kilkaset metrów.
 Następnego dnia zapytałem miszkającego niedaleko mnie kolegi czy widział coś podobnego bo myślałem, że to był sen. On powiedział że wstał dziś o piątej rano i widział jakiś znikający w powietrzu obiekt z czerwono-zielonymi światłami.
 Tak więc moja historia z U.F.O. musiała przytrafić się naprawdę.
(komentarz do artykułu Edouard Jednoręki i Kosmici)
Jełop napisał(a): Każda dziedzina nauki ma różne tzw "furtki". Szczególnie dobrze jest to znane prawnikom, czyli ble,ble,ble.
 Należu uprościć sprawę do minimum, pokazać wyniki DNA człowieka i wyniki tej czaszki bez spekulacji:-) Od spekulacji są naukowcy, chyba, że......:-)))
(komentarz do artykułu Odtworzono jądrowe DNA z czaszki gwiezdnego dziecka)
klaudio 1972 napisał(a): witam wszystkich wierzących i nie wierzocych.jestem zwykłym szarym człowieczkiem który nie zabardzo wierzy w rzeczy związane z bogiem a już wogóle nie wierzyłem nigdy w jakieś śmiesznego rodzaju zjawiska związane z duchami.kilka mieięcy temu przeprowadziłem się do walli,zamieszkałem w starym domu który od samego początku nie napawałmnie optymizmem.od samego mometu wprowadzenia się zaczęły dziać się dziwne żeczynie mogłem spokojnie spać około 1;00 do 3;00 w nocy przebudzała mnie jakaś dziwna siła zaczęła wchodzić we mnie od stóp do głowy,przechodziło prze zemnie przerażające zimno,dusiłem się,nie miałem siły podnieść ani ręki ani nogi,czułem się przerażająco ciężki,choć wiedziałem że za ścianom śpi moja ciotka z wójem którzy czekali na znak ----jakieś pukanie w ścianę lub wołanie o pomoc a tu nic cisza nie mogłem nic zrobić------ludzie co to jest????czy to demon???nie chce nawet pisać jakich doznań tutaj doświadczyłem bo wielu ludzi by mnie wyśmiało oraz moją rodzine. ale muszę wam powiedzieć jedno że do tej pory śmiałem się z duchów a teraz mam do nich wielki szcunek.........
(komentarz do artykułu Duchy z telefonów)
Anonim napisał(a): Ja i moja koleżanka zajmujemy się takimi sprawami. 
 I powiem wam, że jeżeli zajmujecię się takimi sprawami to to jest niebezpieczne! W każdej chwili może cię coś opętać. Właśnie z tą koleżanką miałyśmy wyjechać na kolonie, uznałyśmy to jako urlop, ale i tam ztraszyło, a dokładniej w pokoju obok nas! I był jeszcze jeden pokój, był opuszczony.
 Gdzie kolwiek byśmy nie poszły tam nas to i tak znajdzie! Nawet w szkole! Radze wam trzymajcie się z dala od takich spraw! Ja i moja koleżanka już się w to wplątałyśmy i mówie wam gdybym mogła cofnąć czas to nie chciałabym się w to mieszać!
(komentarz do artykułu EVP - posłuchaj! Głosy duchów zarejestrowane na taśmie)
syn2 napisał(a): Koniec świata ma nastąpić w 2012 roku. Co dalej ? Kto przeżyje ? jak się do tego przygotować ? kiedy dokładnie to nastąpi ? Jak będzie wyglądał ten koniec ?
 Jeżeli wiesz jak jak to ma wyglądać koniecznie zgłoś się do nas i opowiedz o wizji końca świata w popularnym programie telewizyjnym!
 Czekamy na Twoje zgłoszenie! Podziel się swoją wizją, niech każdy ma możliwość przygotowania się na ten moment.
 Napisz do nas:
 G.pelichowski@tvn.pl
 503115786 
(komentarz do artykułu Jak przeżyć rok 2012 - artykuł Patricka Geryla)
ash napisał(a): Do tych co się tak czepiają tych prędkości, przecież Grebiennikow napisał, że to latadło wytwarzało swego rodzaju przestrzeń grawitacyjną przed i za sobą, czyli człowiek w środku nie czuje tego pędu,pewnie nie czuje też zmiennych warunków pogodowych
(komentarz do artykułu Niezwykły wynalazek Wiktora Grebiennikowa)
mikimen napisał(a): Ja opowiem tu moje 2  dziwne historie;
 1.Raz śniło mi się że razem z kumplem skąś wracamy[nie wiem z kąd].Byłą noc szliśmy przed siebie aż znaleźliśmy się pól kilometra od mojego domu.On wszedł do siebie,ja wracałem resztę drogi sam było ok godziny 2.
 Byłem już 2 ulice od domu aż nagle  zza płotu wybiegł wielki czarny pies!Strasznie się przestraszyłem i zaczołem biec drogą.W końcu wskoczyłęm na płot i sen się skończył.Obudziła mnie mama i powiedziałe że dziś jade klasowo na wycieczkę do warszawy.Kiedy około 3 w nocy po powrocie kierowca wysadził mnie i mojego kolegę...
 Reszta to ten sam sen! wszysko się zgadzało dziwne nie.
 2.Raz sniło mi się że moją ulicę atakują gule.Prubowałem z kolegami walczyć ale nic to niedawało.Kidy biegłem w stronę kościoła 
 zobaczyłem kątem oka dziwne duże hieny i przyjaciela który się przed nimi chowa.Puźnie dobiegłem do kośćioła i udeżyłem młotem w dzwon a przez to bestie się rozsypały.Potem z kolegą[tym który się chował]gadałem o snach on przyznał że śni ły mu się hieny i że słyszał dzwon.Czy to możliwe że byliśmy w 1 śnie?
 To tyle chciałem powiedzieć. 
(komentarz do artykułu W krainie koszmarów - czyli o koszmarach i negatywnych snach)
FearTheReaper napisał(a): No ładnie, prosto, przyjemnie, informatywnie i bez zbędnych opisów, no ale u Ivelliosa to standard. ;-) 
 Co do założenia omawianego w artykule, według mnie: 
 Świadomość jest zarówno paliwem i procesem podtrzymującym umysł (strumieniem, polem, obszarem jak zwał tak zwał) jak i generującym wszystkie przymioty materii. Nie tworzy jej więc bezpośrednio, jako synteza łączy w równym stopniu to co mentalne, jak i zapisany program w przestrzeni (w konwencji hologramu) na temat otaczającej nas rzeczywistości którą postrzega i interpretuje/adaptuje umysł. Mózg zaś i ciało to tylko medium, przekaźnik, nadajnik i odbiornik tych impulsów energetycznych zawierających informacje o postrzeganej symulacji (materii) w przestrzeni. A czym w takim razie jest sam mózg i ciało? Interfejsem. Równie wirtualnym jak otaczający świat i jego prawa, o pewnej dozie określonego realizmu. Przy czym realność to utrwalone i uwarunkowane programy w których porusza się wiele istnień, ciał, umysłów, przeplecione strumieniami świadomości, nierzadko połączonymi. Im głębiej zakorzenione, im bardziej wspólne takie programy tym bardziej uchodzą za twardą, materialną obiektywną rzeczywistość. A że wszystko jest relatywne to już inna sprawa...
(komentarz do artykułu Czy świadomość zależna jest od mózgu?)
V napisał(a): Polecam ksiazke D.Meistera "Ghos Hunter Swiatlo ktore zabija". Ksiazka odwoluje sie miedzy innymi do eksperymentu philadelphia - goraco Polecam
(komentarz do artykułu Kolejny eksperyment Philadelphia?)
peres 24 napisał(a): Od niedawna pracuje w biedronce jako ochroniarz  w Biedronce, w Gdynii, no i wczoraj będąc na monitoringu, przejrzałem w wolnej chwili nagrania  w czasie gdy sklep jest nieczynny, i o dziwio kamera w umiesczona w magazynia, co noc nagrywa liczne pojawienia tzw. orbów, pojawiają się max 3 naraz, zazwyczaj pojedyńczo na jakies 1-2 sek, małe koliste  sfery, które raz przelatuja przez środek ekranu, raz lecą zatrzymuje się i skreca, innym razem zachowuje się jak rzucona piłeczka. zawsze to jest miedzy  1sza a 3cia w nocy. i co ciekawe głównie dwoch miejsc w magazynie się trzymaja
(komentarz do artykułu Czym są orby?)
wolfie napisał(a): Chyba wszystkie wyznania niosą ze sobą ryzyko wprowadzenia kłamstwa jako prawdy absolutnej. Magia jest była i będzie.  Niesie ze sobą wielkie ryzyko. Ale dużo większe ryzyko niesie ze sobą jej brak. Być może to tam jest prawda której nie ma w wyznaniach.  
(komentarz do artykułu Rzecz o czarownicach, wiedźmach, czarnoksiężnikach...)
wolfie napisał(a): Otha Wingo "Podręcznik Huny" Pełne super streszczenie nic dodać nic ująć. Polecam i "Aloha"
(komentarz do artykułu Magia Huny)
Aphrael napisał(a): Sprostowanie:
 Szansa na to, że obydwoje rodziców posiada wadliwy gen jest 1:1000000
 ale szansa, że tacy rodzice jak już się "spotkają" urodzą chore dziecko jest 1:4. A więc  gdy rodzice Lucy podjęli decyzję o drugim dziecku było 25% szansy, że również będzie cierpiało na tą samą chorobę co siostra. 
 Jest to zwykła, najprostsza krzyżówka genetyczna: Aa - rodzice zdrowi nosiciele wadliwego genu , aa - choroba się ujawnia
 P: Aa : Aa
 F1: AA, Aa, Aa, aa 
(komentarz do artykułu Płód Arlekina)
Piootr napisał(a): Jest filmik,a nawet kilka o wirze oregońskim w Dakocie !
 Na you tube wkleić się nie da bo się buntują ... :( 
(komentarz do artykułu Wir Oregoński)
Yachu29 napisał(a): Może to np dysk z Phaistos :)
 lub, tajemnicze dyski Dropa.
 No i pozostaje jeszcze wziaść zalatwić pozwolenia z muzem... Zabrać na miejsce i spróbować :)
 Mision Imposible bez złodziejstwa heh pozdrawiam ludzi ciekawych świata.
 Swoja drogą jutro rano do roboty trzeba wstać cóż...
(komentarz do artykułu Brama do Gwiazd)
ćpun napisał(a): Wiem, że mało wniosę do tematu, ale nazw ayahuasca jest nazwą duuuzo szerzej znaną. Jak tylko przeczytalem opis działania wiedziałem o co chodzi. Sprawa druga, jakim prawem ktoś kto jest UPOŚLEDZONY psychicznie ma czelność pisać o ayahuasce. (W tym momencie moj komentarz zrownuje sie poziomem z artykulem)Nie bez powodu twierdze iz autor jest jebany m zacofanym wiesniakiem. bardzo lubie zjawiska paranormalne, ale ku.rwa az mnie chuj strzela jak czytam takie wypociny pryszczatej gimnazjalistki, ktora uwaza haszysz za grozny narkotyk wywolujacy halucynacje. prosze mi wierzyc ze jezeli ktokolwiek by sprobowal marihuane lub haszysz wiedzialby o czym mowie. jestem zwolennikiem tej pierwszej, pale duzo, alkoholu jak na moj wiek (18 lat) baardzo malo (ok. raz w miesiacu max.) i nigdy nie zdazylo mi sie miec chocby najmniejszej halucynacji wywolanej ta uzywka. Ba. czasem zdazaja sie weekendy po ciezkim tygodniu ze pale przez 3 dni non stop, nie ukrywam sie gdy juz jestem "na haju" a mimo to osoby w moim najblizszym otoczeniu nigdy by mnie o to nie posadzily(chodzi mi o rodzicow, ktorzy po 100 ml wodki mowili " piles !" a ja po takiej ilosci nic nie czulem. rozweseleni i relaks - to jest dzialanie haszyszu. a ayahuasca jest najmocniejszym srodkiem halucynogennym. dziekuje. dobranoc
(komentarz do artykułu El Yage - una planta misteriosa)
joela napisał(a): Pytanie czy ci co jeszcze żyja w ciele ,mają sie kontaktować z tymi co przeszli na drugą stronę.
 Do czego ma słuzyć taki kontakt bo z tego co wiadac ,nic dobrego z tego nie wynika . 
(komentarz do artykułu Zapomniane znaczenie Halloween)
joela napisał(a): Śmierć Jezusa ,to nie jakaś miłosna romantyczna historia ,ale pokazanie szatanowi ,ze jest ograniczony .
(komentarz do artykułu Jezus i mandragora)
Pablo napisał(a): Jaj słucham Ciebie Robercie to jestem w szoku jak jesteś zamknięty  i jakie masz wąskie choryzonty, skoro zajmujesz się ezoteryką to powinieneś wiedzieć jaką siłę nosimy sami w sobie, do czego jesteśmy zdolni jaki ludzie, jeżeli jesteśmy w stanie uleczać sienie i innych .... a to dopiero początek naszej wiedzy ja jestem  w stanie poprzeć Michaela Raduga 
(komentarz do artykułu Zbiorowy eksperyment z porwaniami przez obcych i OOBE)
miki napisał(a): Mojemu koledze przydarzło się coś dziwnego.
 Dzień po pogrzebie dziadka był w domu z siostrą i oglądał film [chodzili wtedy do gimnazjum] aż nagle usłyszał on kroki siostra również je słyszała ale zignorowała to.Wyjżał
 on na korytaż i zobaczył coś czego nie mógł 
 opisać.Wyglądało to jak stary człowiek o lasce ale nie podał więcej szczegułów.Był sparaliżowany,ale nie czół strachu.czekał tak aż to coś podeszło do balkonu[zamkniętego] wtedy jego siostra zobaczyła to coś kantem oka a pochwili duch znikną przechodząc przez zamknięte drzwi.
 Wtedy wybiegł na balkon ale nic już niebyło 
 było to około godz 23,30.Nkt mu niewieżył w te historie ale on w moją uwieżył więc ja w jego też... 
(komentarz do artykułu Czy byty niematerialne mogą ranić?)
miki napisał(a): Mi tesz się przydażyło coś podobnego.Było to
 około 2008 roku.Byłem razem ze znajomymi u mnie na podwórku.Było lato około godz,16 siedzieliśmy na krzesłach i rozmawialiśmy[mój dom był zamknięty i pusty] kiedy zobaczyłem cień i klamka od dżwi poszła w dół wszyscy przestraszenie wybiegliśmy na ulicę ,każdy biegł przed siebie ale ja zatrzymałem się na chwile i zobaczyłem w oknie na piętrze jakaś czarna postać odsłoniła firankę .Dopadł mnie w tedy zimny dreszcz [kiedy na mnie spojrzała] po chwili dołaczyłem do znajomych.Biegliśmy przed siebie aż do połowy ulicy gdzie wbiegliśmy do domu koleżanki[też była sama w domu] 
 kiedy byliśmy  w środku na schodach przez okno zauważyłem TĄ SAMĄ POSTAĆ która się na mnie gapiłą.Po tych przeżyciach nikt nam w nie niewieżył , jedynie mój przyjaciel[nie było go wtedy] mi wieżył bo mu przydażyło się cośpodbnego ale to zupełnie inna historia...
(komentarz do artykułu Cieniści ludzie - krótka charakterystyka)
henkur napisał(a): a ja myślę,że hamulce dynamiczne można z powodzeniem wykorzystać na kolei jest tyle sytuacji,gdzie mogłyby zatrzymać pociąg w nagłym przypadku np.przed przejazdem kolejowym i nie tylko,ale na torze szynowym ma najlepsze zastosowanie.
(komentarz do artykułu Prawa Łągiewki)
bialas napisał(a): Robert, odezwij sie do mnie na gg, mam kilka pytań . 420025
(komentarz do artykułu Zbiorowy eksperyment z porwaniami przez obcych i OOBE)
jesy napisał(a): Jedno jest pewne,aniołki różowe i białe mi nie odpowiadają,po drugie nigdy nie włożyłbym obciachowej żydowskiej gwiozdki dawida na koszulce,może ci oralianie jeszcze chszczą scyzorykiem?
(komentarz do artykułu Raelianie)
nepiawq napisał(a): mi ludzie boja patrzec sie w oczy mam bardzo przenikliwe wzrok jakos nie umiem patrzec inaczej rzadko sie zdarza kiedy patrze na kogos bez takiego dziwnego przykrego dla mnie uczucia  -10 lat od kiedy tak mam jest mi ciezko .czy to opetanie czy nie bylam u egzorcysty ale mnie nie nosilo .chodze czasami do kosciola, nosze medalik poswiecony przez owego egzorcyste wierze  w boga wierze w zycie pozagrobowe miewam sny prorocze mam wrazenie ze ludzie traktuja mnie mniej powaznie niz bym chciala ,boje sie smierci kocham zycie ,jestem byc moze zbyt bardz zakochana w sobie daze cale zycie do perfekcji ale zaczyna brakowac mi sil bo widze jak mnie odbieraja ludzie jedni sie boja inni ignoruja i omijaja z daleka jestem samotna bardzo -chyba po rozbierznosci tej wiadomosci widac ze jak bym byla dwoma innymi osobami widze siebie podwojnie ;ja chce zyc bo marze o milosci akceptacji otoczenia,  przezyciu zycia tak jakchce i ta druga lepiej juz umrzec niz tak sie meczyc tylko wstyd marzenia ktore sie niespelnia a ta nadzieja ktora trzyma mnie prz zyciu ze jeszcze bedzie inaczej zaczyna umierac 
(komentarz do artykułu Demony - okiem sceptyka)
miki15 napisał(a): kurde,niespodziewałem się że tyle ludzi ich widziało serio.Ja też miałem z nim spotkanie:
 otóż gdy byłem ze znajomymi na podwórku[rodziców nie było] gadaliśmy sobie itp ale nagle klamka od zamkniętych drzwi zeszła na i koło nich pszeleciał dziwny cień .
 Wszyscy przestraszeni wybiegliśmy na ulicę
 Karzdy biegł przed siebie ale ja zatrzymałem się na chwile i zauważyłem wyprostowaną cienistą  postać człowieka[nie wiem czy miała kapelusz] która odsłaniała firankę na piętrze ,kiedy na mnie patrzyła dopadł mnie zimny dreszcz,trwało to 1 sekunde a pużniej zaczołem biec przed siebie.Skręciliśmy do koleżanki[rónieżbyła sama w domu ] kiedy biegliśmy po schodach   zauważyłem przez okno na jej podwórku TE SAMĄ POSTAĆ ,która po chwili znikneła,
 To moja prawdziwa historia. 
(komentarz do artykułu Cieniści ludzie)
Robert napisał(a): Chyba sam tylko potrafisz opierać się na wierzeniach, wiara to nie wszystko mój drogi, sam praktykuje OOBE od wielu lat i z ezoteryką mam dużo do czynienia więc nie mów że opieram się na wierzeniach bardzie mówisz o sobie, najpierw coś rób a potem oceniaj.
(komentarz do artykułu Zbiorowy eksperyment z porwaniami przez obcych i OOBE)
123 napisał(a): Nikt nic nie wspomnial o powrocie....
(komentarz do artykułu 23 sposoby na OOBE)
rafaello57 napisał(a): Są jakieś pogłoski o dziwnych zdarzeniach odstraszających ludzi teren "Młyna...
(komentarz do artykułu Nawiedzone miejsca w Polsce)
Edea napisał(a): Zgadzam się, też kilka razy mi się zdarzyło przewidzieć fragment rozmowy w dokładnie taki sam sposób. I to, co mówiło kilka osób wcześniej, że np. przyśnił mi się jakiś widok w nieznanym miejscu, a gdy się tam znalazłam jakiś czas później, okazuje się, że wszystko jest tak samo. Moim zdaniem pomysł badania efektu deja vu na zwierzętach jest błędny w samym założeniu. Tym bardziej, że uczucie deja vu trwa przeważnie ułamek sekundy, a tu rozwodzą się nad myszą, co nie rozróżnia podobnych sytuacji.
(komentarz do artykułu Odnaleziono przyczynę powstawania deja-vu!)
Robert napisał(a): Moim zdaniem ten głupi Michael Raduga to ściemniacz. Próbuje zmanipulować ludzi, że zjawisko takie jak OOBE to wytwór ludzkiego umysłu - nie prawda, po prostu nie chcą abyśmy za dużo wiedzieli o sferach pozaziemskich i pozacielesnych, wiecie o co im dokładnie chodzi?? - Badacze tej dziedziny to prawdopodobnie  grupa illuminati która chce manipulować nami i trzymać Nas w nieświadomości tego co planują i wiedzą. Nie dajcie się zmanipulować!! eksperymentujcie, wgłębiajcie się w te tematy i bądźcie świadomi!!! ps - 11.11.11 już za parę dni :) - punkt kulminacyjny dla ILLUMINATI.
(komentarz do artykułu Zbiorowy eksperyment z porwaniami przez obcych i OOBE)
weee napisał(a): Robert jak możesz tak kategorycznie stwierdzić że OBEE to nie wytwór ludzkiego mózgu? nie masz na to żadnych dowodów a jedynie swoje wierzenia. ja nie wiem jaka jest prawda ale jednego mnie życie nauczyło - żeby traktować z dystansem wszystkich ślepo przekonanych i opowiadających fanaberie o tym że wiedzą na 100% jaka jest prawda. 
(komentarz do artykułu Zbiorowy eksperyment z porwaniami przez obcych i OOBE)
Dominika napisał(a): Artykuł jest całkiem niezły. Bardzo dobry początek, właściwie postawione pytania. Ale w całym tekście szczególnie na końcu jest bardzo dużo przypuszczań i to należałoby podkreślić. Pragnę zauważyć że tekst jest przede wszystkim o człowieku a nie tylko o Bogu. 
(komentarz do artykułu Kim jestem? Kim jest człowiek?)
saz napisał(a): A ja wciąż próbuje i sie nie udaje
(komentarz do artykułu OOBE - podróże poza ciało)
julie napisał(a): powiem wam szczere słowa trochę się przestraszyłem  serio zwłaszcza początku Z drżącymi sercami, uzbrojeni w widły, siekiery i kołki, każdej nocy wyglądają morderczej bestii. Boją się, że po zwierzakach przyjdzie kolej na nich..." 
(komentarz do artykułu Pomórnik)
rychu napisał(a): W sobotę 29.10.2011 r byłem nad jeziorem zaporowym w Chańczy . Około 22 wyszedłem na brzeg sprawdzić wędki. Z za wzgórza od strony zachodniej pojawiło się dziwne światło Początkowo niewyrażne ,bardzo szybko sie przemieszczające i świecące coraz jaśniej. Za parę sekund pajawiło się następne i obydwa światła delikatnie drgające przemieszczały sie w tym samym kierunku na wschód. Jasność światła około czterokrotnie większa od dużej gwiazdy. Obydwa światła zniknęły w górze, co dziwne nie za horyzontem. Wtedy w tych asmych okolicznościach jedno po drugim pojawiły się i zniknęły dwa następne. Nie były to samoloty ani gwiazdy. Nie jestem w stanie wytłumaczyć tego zjawiska.
(komentarz do artykułu Tajemnicze światła z Brown Mountain - niezwykłe zjawisko przyrodnicze, którego naukowcy nie są w stanie wyjaśnić)
yyy... napisał(a): To mi wygląda na harpie :
(komentarz do artykułu Niezidentyfikowane latające stworzenie sfotografowane w Argentynie)
Kuźdapyr napisał(a): Telekineza jest prawdziwa i każdy może się jej nauczyć, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. To, że posiadamy duszę, ciała energetyczne i czakry również nie podlega dyskusji. Każdy może się nauczyć wykorzystywać własną energię, i to w najprzeróżniejszy sposób, telekineza to tylko taki mały przykład co można zrobić z pomocą własnej energii. Kluczem do opanowania telekinezy jak i innych "paranormalnych" zdolności jest rozwój duchowy i praca z energią oraz regularne ćwiczenia, jak ze wszystkim zresztą. Jak już opanujemy dobrze manipulację energią będziemy mogli robić z nią niemal dosłownie co nam się żywnie zachce, mowa tu o pirokinezie, hydrokinezie, PSIballach, uzdrawianie, rzucanie klątw i wiele wiele innych. Przeszkodą jest jedynie jak zapewne każdy się domyśli szkoła, brak czasu no i lenistwo co u niektórych. Ale generalnie warto, zachęcam do rozwijania w sobie zdolności magicznych ile wlezie, to przyda się zwłaszcza gdy nadchodzi rok 2012, Era Wodnika. Pozdrawiam.
(komentarz do artykułu Wszystko o psychokinezie)
Arek napisał(a): ""a sam Rael utrzymuje się z oddzielnych datków"""
 A czemu on nie pójdzie do normalnej pracy?
 Ja to nazywam tak: jeśli  jesteś kombinatorem i nie chce ci się robić to załóż sektę  a znajdziesz jeleni co będą na ciebie płacić,o sorry DAWAć DATKI.
 Jeżeli ufole go tak kochają i wybrali go na gównego  przedstawiciela to dlaczego nie dali mu  potrzebnych środków finansowych?. Przecież dla cywilizacji podróżujących w Wszechświecie nie jest problemem dostarczenia Raelowi drogich surowców  z Kosmosu które na Ziemi  zamienił by na  pieniążki
(komentarz do artykułu Raelianie)
kwadzik napisał(a): Jesteśmy energią. Mamy wolną wole. Widzimy oczami boga bo sam każdy nim jest. To kiedy umrze, choć wole stwierdzenie pozbycie się zbędnego ciałą kture nas ogranicza. Decydujemy my sami. 
(komentarz do artykułu Biblioteka Liści Palmowych)
Patryk napisał(a): Ta amerykanska technologia nazywa sie TR3B, wpiszcie w google. Na marginesie mamy rok 2011 i dopiero teraz udalo sie skopiowac jako tako NOL z Roswell po ok 60 latach.
 Mozna sie smiac aczkolwiek jak bardzo musi byc zaawansowana technologia gosci z kosmosu.
(komentarz do artykułu Gigantyczny NOL nad Paryżem)
swn.net.pl napisał(a): Mac napisał coś o kulce z ludzką twarzą :) Nasza grupa była w tym bunkrze, również wyłapałem dziwne zjawisko, miejsce zdjęcia to tunel techniczny, wysokość około 1,5 metra więc trzeba było zwiedzać "na kucka", nie paliliśmy papierosów, para wodna nie wchodzi w grę gdyż niecałą minute wcześniej na zdjęciu nie ma czegoś podobnego. link do zdjęcia:
 www.swn.net.pl/tn_big_watermarked-na%  20stroneee.html
 Co do Orbów, większość zdjęć przedstawia drobinki kurzu lub wilgotności, ale nie wszystkie, tutaj staramy się to zjawisko wyjaśnić, robiąc pewien mały eksperyment, zapraszamy:
 www.swn.net.pl/orb.html
(komentarz do artykułu Coraz bliżej prawdy o orbach)
niedowiarek  napisał(a): hehe... wierzcie sobie w co chcecie, ale dla mnie kościół to jest tylko instytucja która pobiera grubą kasę rydzyk jest tego przykładem. kościół bardzo dużo ukrywa, jak by teraz się okazało ze Bog nie istnieje to wszystkie zabytki kościoły sadze ze byly po malu niszczone mówcie co chcecie ja mam swoje zdanie i swoj rozum i mysle ze jestescie fanatykami 
 dobrze ze jeszcze nie chodzicie z bombami.. 
(komentarz do artykułu Jezus chodził po... lodzie!)
rose24 napisał(a): powiem tak samo patrzenie na obrazy moze byc stresujące ale ja sie je narysuje lub cos to raczej nic się nie stanie. bo mi sie nawet podobają te obrazy i malowac tez umiem aczkolwiek raczej nie zamierzam tego wieszac nad łożkiem. raczej dam to mojemu największemu wrogowiXD
(komentarz do artykułu Przeklęte obrazy. Gdy dzieło sztuki przynosi klątwę)
Aaroniro napisał(a): Witam wszystkich Braci i Siostry Indygo oraz pozostałych ludzi poszukujących prawdy i rozwijających swą świadomość. Temat Indygo zainteresował mnie niedawno,gdyż ostatnio to właśnie zacząłem dogłębnie wnikać w tematykę zjawisk paranormalnych które w sumie interesowały mnie od dawna, lecz po ujrzeniu na niebie przepięknych 6 pomarańczowych wirujących obiektów przełamała sie we mnie ta blokada i ruszyłem dalej tam gdzie zawsze chciałem. W temat tego co czułem od młodych lat.Przeczytałem dość sporo materiałów na temat Indygo`s i znalazłem w końcu wytłumaczenie swoich zachowań już od małego bajtla.Chciałbym podzielić się z wami kochani... Może mnie upewnicie w prawdzie... zaczne może od światopoglądu który wykreował się we mnie już od młodych lat i choćbym chciał to nie zmienie tego,gdybym to zrobił było by mi łatwiej żyć z tymi ludzmi pełnymi agresji i niskiego poziomu moralnego.Już od 3 kl. podstawówki, czuję w sercu ogromną potrzebę pomagania, lecz wtedy inteligencją nie grzeszyłem i tak strasznie mi smutno bylo gdy inni uczyli się razem a ja nie mogłem nikomu pomoc choć tak strasznie chciałem.to czego nas w szkole uczyli zupełnie mnie nie interesowało.Czułem ze musze nieść pomoc, nie wiedziałem jeszcze w jaki sposób ale wiedziałem ze pragne tego całym sercem...ilekroć nadażała sie tylko okazja dawałem z siebie wszystko by sprawić komuś radość, nieść jaką kolwiek pomoc.To jedna z wielu cech Indygo`s.Teraz już wiem skąd to zamiłowanie i oddanie ku dobru drugiej osoby.Całe lata czułem się zupełnie odosobniony choć jestem w stanie dogadać się z innymi, z każdym, nawet z najskrytszym człowiekiem. Wciaż czułem się odmieńcem.kimś kto nie pasuje do ogółu .kimś kto nie chce iść z resztą, tylko zasiać swoje ziarno by jeśli ktoś kto je zrozumie i doceni,zaufa,mogł za mną pojść do lepszego świata.To dziwne prawda? Od małego wierze w skrajnie wygórowane aspekty życia moralnego.Tylko prawość i dobro. Ukryte marzenie , by na świecie każdy się kochał pełnia serca,by każdy dbał o bliźniego,by nigdzie nie było agresji i konkurencji, by każdy był traktowany na równi. By miłóść była tym czym jest naprawde. Najsilniejszym i najpiękniejszym uczuciem pełnym bezwarunkowości i zaufania. Brzydze się kłamstwem i wszelkim złem. Od młodych lat boli mnie serce gdy widze cierpienie ludzi, złamane serca, przemoc w moim otoczeniu wciąż była i nawet na mnie się odbiła pare razy zupełnie bez powodu. Czuję wewnętrzny smutek widząc to co się dzieje wokół nas.Olbrzymi smutek. Nie potrafie byc obojętnym...Jak widać taki moj cel, by nieść światło? Nadzieje? wciąż szukam swego celu tu na ziemi... kiedyś pamiętam, miałem może 9 lat... wracałem do domu,nagle poczułem jakbym sam do siebie , ale to nie tak fizycznie ale bardziej tak, podświadomie, jakby moja dusza zadała to pytanie tak dosadnie zdezorientowana" kim jestem? jaki jest mój cel?" i takie coś usłyszałem w wieku 9 lat bądz nawet wcześniej.Czułem przy tym ze nie ja poruszam swoim ciałem, tylko jakbym na chwile stał sie tym właśnie głosem... Nie wiem moi drodzy jak to opisać, ale od tamtego czasu czekałem na kolejny raz. teraz mam 27 lat, na przestrzeni tych lat zdażyło mi się to jeszcze około 5-7razy. Dalej...Co do cech... jak każde dziecko Indygo` z tego co wyczytałem jest szczególnie uzdolnione... od zawsze szukałem zainteresowań,stwierdzam   po latach ze mam talent do wszystkiego co twórcze, co wymaga użycia serca i wyobraźni. w technikum zacząłem malować , szkicowac, w szybkim czasie opanowałem oczywiście nikt nigdy mnie nie uczył, opanowałem szkice perspektywistyczne, co widzę to namaluje  dokładnie tak jak widze... Trójwymiarowe grafitti oczywiście też, od tego się zaczęło... jednak chciałem spróbować wiecej, zacząłem grać na perkusji,jak powiedział znajomy który ma już za sobą mase doświadczenia muzyce."w dwa miesiące zrobiłem tyle co ich perkusista w dwa lata" niestety musiałem odstawić perkę, chwyciłem za keyboard... poczucie wylewania uczuć na instrument od dawna we mnie tkwiło... nie mając pojęcia o nutach itp. wymyślałem i tworzyłem takie próbki że nawet moja siostra która uczyła sie grać 7 lat , miala problem to zagrać, a wszyscy którzy słyszeli, mieli łezkę w oczach.nieapomne tego... to wielki zaszczyt dla mnie był... teraz aktualnie gram na gitarze, postępy robie napewno nieprzeciętne, choć jakoś nie zwracam na to juz uwagi...Co dalej... empatia... jest to cecha głowna dzieci Indygo... zawsze się zastanawiałem, dlaczego czuje się smutny kiedy przedchwilą byłem radosny. no właśnie... Empatia. wyczuwanie czyjegoś samopoczucia, nawet nie wiedziałem ze coś takiego moze być... czesto spotykając nowych ludzi od razu wyczuwam jacy są tam w głębi,dobrzy czy źli... To dziwne uczucie, albo poczucie takiej bliskiej więzi i ciepło i radość na splocie słonecznym klatki piersiowej albo , obawa i poczucie niepokoju. 90% się sprawdziło... Wielu moich znajomych otwiera się przede mna, ja sam czasem nie wiem skąd mowię jak zaprogramowany, z pasją, czasem właśnie ze łzami w oczach. tego właśnie nie rozumiem... Dlaczego gdy mowię coś naprawde szczerego , coś na czym tak mocno mi zależy by ktoś , obojetnie kto, by ten ktoś to dostrzegł w sobie i żył według tych wartości które np. ma w sobie ale ich nie widzi... Czemu płaczę gdy manifestuje prawdę o kimś, o czymś co jest tak bardzo istotne a ludzie tego nie widzą... Skąd to mam... Pomożcie kochani... ahhh jest tak wiele do napisania... Pozdrawiam gorąco... Wkrótce się zjednoczymy w naszym wspólnym celu przebudzenia świadomości i odbudowy nowego świata... Tęsknie za wami...Tylko wśród was,czuję się dobrze... Potrafię wyczuć od razu w jakie towarzystwo wchodze... tak niewielu was znam... tak mało nas jest... jeśli oczywiście też jestem Indygo...
(komentarz do artykułu Poznaj dzieci indygo!)
marq napisał(a): Zabawni są ludzie co tu w komentarzach piszą, że mieli do czyniena z obrazem hehehe. Skąd go mieliście? W Polsce nigdy nie było reprodukcji tego obrazu. Poza tym co trzeba mieć w głowie, żeby tak ponure obrazy wieszać w jakichś domkach letniskowych. hehe  
(komentarz do artykułu Przeklęte obrazy. Gdy dzieło sztuki przynosi klątwę)
Stiopa napisał(a): Sir: spytałeś po co pieniądze kalece... Odpowiedź brzmi, aby godnie żyć! S.H. kontaktuje się z otoczeniem przy pomocy komputera specjalnie dla niego zaprojektowanego (!) - zresztą już któregoś z kolei, bo technika idzie naprzód. Dom, w którym mieszka, też musi być specjalnie przystosowany i wyposażony dla potrzeb osoby sparaliżowanej. Założę się, że dom Hawkinga jest w pełni zautomatyzowany i kontrolowany przez jego komputer, co pozwala mu sterować oświetleniem, zasłonami, rozpalać w kominku itp. Takie bajery kosztują masę pieniędzy (!) i zwyczajnego, zamkniętego w uniwersyteckim gabinecie prof. Stefana Sokólskiego NIGDY nie byłoby stać na to wszystko! A teorie zawsze będą tylko poszukiwaniem odpowiedzi a nie samą odpowiedzią. Moim zdaniem pan Hawking już dawno rozstał się z rzeczywistością i snuje fantastyczne wizje wieloświatów, których istnienia w żaden sposób nie można zweryfikować. Porusza się w obszarze dającym nieograniczoną swobodę, co w zestawieniu z jego fizyczną ułomnością jest całkiem zrozumiałe.
 Osobiście uważam pomysł zgromadzenia całej materii i energii wszechświata w obszarze punktu geometrycznego za zbyt daleko idącą fantazję.
(komentarz do artykułu Nowa teoria Profesora Hawkinga o Wielkim Wybuchu)
mimi napisał(a):  dwa razy widzialam postać w  czarnym kapeluszu i pelerynie w odstępie siedmiu lat raz w nocy raz w dzień czy ktoś miał podobne doświadczenia
(komentarz do artykułu Cieniści ludzie)
Raelianin napisał(a): Tekst jest w miarę obiektywnie i rzeczowo napisany, ale kilka sprostowań.
 Biblia, Koran i Księga Mormona mówią o Dniu Sądu i "zmartwychwstaniu" zmarłych. Teraz można ten proces naukowo zrozumieć. Nie chodzi o "odmładzanie" komórek. Człowiek powstał z jednej zapłodnionej komórki, z jednej komórki (lub wręcz zapisu jej DNA) można odtworzyć całego człowieka.  W dowolnym wieku. A potem przenieść kopię zapisu pamięci do nowego ciała. To kwestia techniki. Można to powtarzać w nieskończoność.
 O Aniołkach to już pisze bzdury. Aniołki to zakon żeński, niezależny od struktur Ruchu Raeliańskiego. Większość nosi białe piórka, pomagają one gościom na seminariach (nie ma tu mowy o obowiązku seksualnego zaspokajania kogokolwiek). Niektóre różowe piórka, to oznaka deklaracji pozostawania w czystości seksualnej w oczekiwaniu na powrót Elohim oraz Proroków.
 Raelianie nie noszą żadnych białych długich szat, ubierają się normalnie. Tylko Rael ma charakterystyczny strój, jaki sam sobie wybrał.
 Geniokracja, ów ustrój, nie ma nic wspólnego z eugeniką czy jakimkolwiek udoskonalaniem genetycznym, gdyż inteligencja nie jest wprost związana ani z wykształceniem, ani z majątkiem, ani z pozycją społeczną, sprzątaczka w korporacji może być mądrzejsza od jej szefa i marnuje swój potencjał. W geniokracji chodzi o to, że w społeczeństwie inteligencja ma rozkład krzywej Gaussa, więc jest tyle samo debili i geniuszy. Podczas wyborów jedni i drudzy kasują swoje głosy, więc wszystko się kotłuje zamiast iść do przodu. Geniokracja przewiduje testy na inteligencję co 7 lat, ci powyżej 110 mogą głosować, ci powyżej 150 kandydować. Ci ludzie mają służyć społeczeństwu swoim intelektem, a nie wywyższać się.
 Z tą rozwiązłością i orgiami to guzik prawda:( 
 Raelian w Polsce jest więcej. Należy też odróżnić "wierzących", czyli ochrzczonych, od członków struktur Ruchu Raeliańskiego, czyli instytucji religijnej.
 Seminaria nie służą werbunkowi, bo najpierw trzeba na nie pojechać, czyli chcieć tam uczestniczyć. W ogóle werbowanie kogokolwiek Raelianom nie jest potrzebne. 
 Wszelkie składki są dobrowolne i bycie Raelianinem nie jest uzależnione od ich wnoszenia, idą głównie na poczet budowy Ambasady i niezbędne wydatki lokalnych struktur (np. druk książek, broszur, opłacanie domen internetowych). Nikt też nie pobiera wynagrodzenia, a sam Rael utrzymuje się z oddzielnych datków.
 Zestawienie z innymi "sektami ufologicznymi" jest tu trochę nie na miejscu. Raelianie nie zajmują się ufologią, zauważają tylko, że w świętych księgach ludzkości opisane są istoty z krwi i kości, nie zaś duchy.
(komentarz do artykułu Raelianie)