System reklamy Test



Nie zapomnij odwiedzić strony naszych partnerów - ich lubimy, ich polecamy!

SŁUCHAJ
ZALOGUJ SIĘ
ZAMKNIJ
Radio Paranormalium - zjawiska paranormalne - strona glowna
Logowanie przy użyciu kont z Facebooka itd. dostępne jest z poziomu forum

UFO w Zdanach. Analiza krytyczna bez znieczulenia


Dodano: 2025-12-27 15:07:43 · Zakładka Dodaj do zakładek · Wyślij raport · Udostępnij:  Facebook  Wykop  Twitter  WhatsApp
Opublikowano w dziale UFO - nieznane obiekty latające

Jeden z najczęściej przywoływanych w polskich mediach przypadków związanych z obserwacjami UFO od blisko dwóch dekad pozostaje przedmiotem sporów w środowisku ufologicznym. Incydent w Zdanach, nagłośniony w 2006 roku przez tabloid Fakt oraz Fundację Nautilus, do dziś funkcjonuje w obiegu jako przykład zdarzenia budzącego kontrowersje i rozbieżne interpretacje. Z perspektywy dwudziestu lat od opisywanych wydarzeń zasadne wydaje się ponowne, możliwie bezstronne przyjrzenie się tej sprawie - z uwzględnieniem relacji świadków, materiału fotograficznego, krytycznych analiz niezależnych badaczy i publicystów oraz argumentów wysuwanych przez osoby broniące autentyczności zdarzenia.

Bohater niniejszego artykułu - domniemane UFO w Zdanach (powiększenie fragmentu zdjęcia, które Fundacja Nautilus w swoich publikacjach oznacza numerem 2)

Incydent z UFO w Zdanach (do którego miało dojść 8 stycznia 2006) stał się głośny za sprawą serii artykułów w tabloidzie Fakt oraz relacji Fundacji Nautilus. Przypadek ten od początku jednak budził duże kontrowersje. Dziś, po dwudziestu latach od tamtych wydarzeń, przedstawiamy dogłębną analizę przypadku - od rozbieżności w relacjach świadków, przez wątpliwości co do autentyczności i krytyczne analizy, aż po reakcje Roberta Bernatowicza i Fundacji Nautilus na stawiane wobec tej sprawy zarzuty.

Zacznijmy od początku

Głównym świadkiem zdarzenia był Maciej Talacha (około 50-letni w 2006 r., zmarł w 2021 roku), który jechał samochodem marki Polonez wraz z kolegą drogą krajową nieopodal wsi Zdany w województwie mazowieckim.

Już pierwsze relacje Talachy różniły się w zależności od medium, na łamach którego się ukazywały. W wywiadzie dla dziennika Fakt opisywał wydarzenia inaczej niż w późniejszych wypowiedziach dla Fundacji Nautilus. Uwagę badaczy i publicystów zajmujących się ufologią zwróciło to, że Talacha podawał kilka różnych wersji zdarzeń - inną dla Faktu, inną dla Nautilusa, a w wersji Nautilusa pojawia się wiele sprzeczności, nie wiadomo skąd wynikających. Zmienianie relacji podważyło jego wiarygodność - zdaniem komentatorów Talacha mógł nawet modyfikować opowieść pod naciskiem rozmówców z Nautilusa.

Przykładem rozbieżności jest czas trwania obserwacji. W pierwszych doniesieniach mówiono o około 10 minutach, ale w późniejszym nagraniu (rok po zdarzeniu) Talacha stwierdził, że obiekt obserwowali przez pół godziny. Tak znaczna różnica (10 vs 30 minut) rodzi pytania o to, czy świadek konsekwentnie trzymał się faktów.

Inną różnicą jest opis wpływu obserwowanego obiektu na świadka: Talacha wspominał uczucie odrętwienia, gdy wchodził pod unieruchomiony samochód podczas incydentu – jest to szczegół, który nie pojawiał się we wszystkich relacjach.

Drugi świadek - pasażer Talachy i jednocześnie autor słynnych zdjęć UFO - pozostał anonimowy w publikacjach Nautilusa (jedynie w niektórych artykułach figuruje pod imieniem Zbyszek). Jak ujawniono, obaj mężczyźni wracali z wesela i pasażer był pod wpływem alkoholu. To tłumaczy, dlaczego Fundacja Nautilus niechętnie nagłaśniała jego zeznania - mogły one brzmieć mniej wiarygodnie. Sceptycy wskazują, że jedyny znany z nazwiska świadek (Talacha) miotał się w różnych wersjach, a drugi nie chciał nic powiedzieć, co pozostawia całą historię opartą na niespójnych relacjach jednej osoby.

UFO w Zdanach - fotografie 1-4 oraz 6-8 (w publikacjach Fundacji Nautilus znajdujemy adnotację o braku fotografii nr 5). Prezentowane zdjęcia pochodzą z facebookowego profilu emilcin.com - prawdopodobnie jest to jedyne obecnie miejsce, gdzie zdjęcia dostępne są w komplecie. Fotografie w pełnych wymiarach dostępne są po kliknięciu prawym przyciskiem myszy (otwórz w nowej karcie) lub przytrzymaniu palcem

Prawdziwe UFO czy mistyfikacja?

Od początku badacze i publicyści niezwiązani z Fundacją Nautilus podejrzewali, że zdjęcia ze Zdanów oraz rozpowszechniany przez fundację opis zdarzenia mogą przedstawiać mistyfikację (lub - w najlepszym razie rekonstrukcję). Obiekt uchwycony na fotografiach ma kształt dwóch złączonych misek - „miskowaty” dysk, który z czasem wśród niezależnych badaczy i publicystów poruszających tematy ufologiczne zyskał sobie przydomek „miskolot”. Nawet osoby skłonne uwierzyć w istnienie UFO zauważyły, że obiekt na zdjęciach wyglądał jak dwie miski połączone ze sobą taśmą hydrauliczną.

Wielu sugerowało, że to po prostu dwie metalowe misy rzucone w powietrze i sfotografowane. W anglojęzycznych analizach wprost nazywano ten incydent „Probably Two Mixing Bowls” (prawdopodobnie dwie miski do mieszania). Co więcej, zauważono, że gdy podobne miski sfotografować z daleka, stają się prawie niewidoczne; żeby uzyskać efekt ze Zdanów, model musiałby być znacznie większy (wielkości pralki). To sugeruje, że jeśli zdjęcia były mistyfikacją, użyto większego modelu niż zwykłe kuchenne miski - albo że rzeczywiście sfotografowano duży obiekt znajdujący się w oddali.

Kontrowersje budzą też okoliczności zdarzenia. Według relacji, UFO miało manewrować nad polami tuż obok ruchliwej trasy Siedlce-Terespol przez dłuższą chwilę (10–30 min). Jest to droga międzynarodowa, trudno więc uwierzyć, że w tym czasie nie przejechał żaden inny samochód. A jednak nie zgłosił się żaden niezależny świadek spoza dwójki Talacha i pasażer.

Co więcej, rzekomo w pobliżu na poboczu stali dwaj policjanci (w radiowozie), którzy również powinni widzieć obiekt przelatujący nad polami. Nie ma jednak informacji, by cokolwiek z tym zrobili - brak raportów policyjnych o nietypowych zdarzeniach z tamtego dnia. To rodzi podejrzenie, że albo incydent nie wyglądał tak dramatycznie, jak opisano, albo w ogóle go nie było w takiej formie.

Maciej Talacha, jedyny świadek ze Zdanów znany z imienia i nazwiska. Fot. YouTube/Fundacja Nautilus (jakość zdjęcia poprawiona w Topaz Gigapixel)

Wątpliwości dotyczą też efektów fizycznych zgłaszanych przez świadków. Talacha twierdził, że gdy UFO się zbliżyło, zgasł silnik jego Poloneza (oraz silnik busa jadącego za nim) - jakby obiekt wywołał zakłócenia elektromagnetyczne bądź jakiegoś innego rodzaju zaburzenia pracy obu pojazdów.

Obydwaj kierowcy mieli wysiąść i próbować pod maską sprawdzić, czemu auta stanęły. Tyle że na zdjęciach dokumentujących zdarzenie widać tylko Poloneza Talachy, brak śladów owego drugiego pojazdu z pasażerami z Rosji lub Ukrainy. Jeśli bus istniał i również się zatrzymał, jego kierowca byłby trzecim świadkiem - jednak nigdy go nie odnaleziono i nie przesłuchano. Nie wspominając o potencjalnych pasażerach owego busa.

Sam Talacha w późniejszych wywiadach jakby pomijał temat drugiego auta. To kolejna nieścisłość podważająca autentyczność całej opowieści.

Szczegóły dotyczące zachowania świadków także wydają się nienaturalne. Fotograf (pasażer) miał swobodnie wyjść na środek drogi szybkiego ruchu i przez kilka minut robić zdjęcia latającego obiektu. Gdyby faktycznie coś niezwykłego działo się na niebie, czy stać by go było na taki spokój i długi „plener fotograficzny” na ruchliwej szosie?

Ponadto, zdjęcia sugerują, że świadkowie patrzyli na obiekt znajdujący się blisko słońca, a nie zasłaniali oczu przed ostrym światłem. Talacha miał problemy ze wzrokiem (uszkodzenia od spawania), twierdził, że pod słońce niewiele widział - a jednak nie chronił oczu, wpatrując się rzekomo w UFO tańczące na niebie nad zdańskimi polami.

Dziwi też aspekt pogodowy: było mroźno i wiał silny wiatr (zdarzenie miało miejsce na początku stycznia), ale na zdjęciach Talacha ma rozpiętą kurtkę, jakby wcale nie odczuwał zimna podczas tego zdarzenia. Oczywiście takie szczegóły można tłumaczyć szokiem czy adrenaliną, ale dla sceptyków stanowią one kolejne dysonanse wskazujące na to, że scena mogła być upozorowana na potrzeby zdjęć.

Krytyka przypadku

Niezależni badacze UFO i sceptycy od początku patrzyli na sprawę Zdanów krytycznie. Tuż po nagłośnieniu zdarzenia wielu polskich ufologów zdystansowało się, uznając je wręcz za oszustwo albo sprytny żart.

Zarówno na forach internetowych oraz na blogach poszczególnych badaczy, jak też i na łamach serwisu Paranormalium.pl przytaczano liczne wątpliwości co do wersji wydarzeń przedstawianej przez Fundację Nautilus. Zwracano uwagę m.in. na brak świadków niezależnych, niespójne zeznania Talachy, niewiarygodny przebieg wydarzeń przy ruchliwej trasie, zagadkowy „znikający” drugi samochód czy niejasną rolę anonimowego fotografa. Konkluzja tych analiz wskazywała na poważne deficyty wiarygodności świadków, wynikające z odnotowanych sprzeczności w ich relacjach.

Niezależni eksperymentatorzy bardzo szybko zweryfikowali twierdzenia Fundacji Nautilus o niemożliwości wykonania "najlepszych zdjęć UFO" z wykorzystaniem modelu zrobionego z dwóch misek. Powyżej efekty jednego z eksperymentów wykonanych w woj. mazowieckim

Krytycy wielokrotnie podnosili argument „latających misek”. Zdjęcia obiektu nad Zdanami stały się memem w środowisku ufologicznym, symbolem domniemanego UFO zrobionego z kuchennych misek. Mateusz Kijewski, autor bloga UFO Bez Stereotypów, ironicznie nazywa obiekt „miskUFO” i opisuje, jak Fundacja Nautilus i jej prezes Robert Bernatowicz próbowali udowodnić, że to nie były miski - poprzez serię eksperymentów terenowych.

Fundacja Nautilus rzeczywiście zorganizowała w kolejnych latach kilka wypraw do Zdanów, podczas których członkowie próbowali odtworzyć zdjęcia, rzucając w powietrze sklejone metalowe miski albo wielkie lustrzane bombki, i fotografując je dla porównania. Paradoksalnie, już sama konieczność takich eksperymentów pokazywała, jak bardzo obiekt przypominał zwykły model. Krytycy komentowali, że Nautilus „nakupił misek i pozczepiał je ze sobą tak, że wyglądają jak obiekt na zdjęciach”.

Na zdjęciach testowych małe miski szybko niknęły z perspektywy (stawały się zbyt małe, by je dostrzec) lub nie dawały tak wyraźnego odbicia otoczenia jak obiekt ze Zdanów. Dla Nautilusa był to dowód, że prawdziwy obiekt musiał być większy i „nie był miską”, ale dla sceptyków - sygnał, że jeśli to mistyfikacja, użyto po prostu większego rekwizytu (np. metalowej czaszy o średnicy ok. 1 metra) zamiast dwóch małych misek.

Niejako w odpowiedzi na eksperymenty i usilne próby udowodnienia autentyczności UFO w Zdanach, niezależnie działające osoby zorganizowały własne eksperymenty z rzucaniem i fotografowaniem modeli UFO wykonanych z dwóch misek. Sprawa w tym momencie przybrała wymiar międzynarodowy, gdyż wśród eksperymentatorów znaleźli się również badacze z łotewskiej grupy badawczej Necton, dowodzonej przez nieżyjącego już Włada Guszczę. Efekty osiągnięte zarówno przez polskich jak i zagranicznych badaczy wyglądały bardzo podobnie do tego, co widać na zdjęciach ze Zdanów.

Krytyka sączyła się również na dwóch obecnie usuniętych forach Fundacji Nautilus, i to nie tylko ze strony zwykłych użytkowników, ale również moderatorów i administratorów forum. Przeprowadzone przez nich oględziny dostępnych zdjęć wykazały, że na części z nich domniemane UFO zasłania gałęzie drzewa, znajdującego się bardzo blisko miejsca, w którym mieli stać świadkowie podczas wykonywania fotografii. Żartobliwie sugerowano wręcz, że UFO najwidoczniej bardzo się zmęczyło sesją fotograficzną i dla odpoczynku postanowiło sobie „usiąść” na owym drzewie.

Wątpliwości budzi także brak niezależnych ekspertyz fotograficznych - których się nie doczekaliśmy nawet mimo szumnych zapowiedzi Roberta Bernatowicza podczas jednego z jego wystąpień na Kanale Sportowym na YouTube.

Zdjęcia wykonane w Zdanach należą do najostrzejszych i „najlepszych” jakościowo fotografii UFO z tamtych lat, więc prosiły się o analizę przez specjalistów. Tymczasem nie przeprowadzono badań w żadnym certyfikowanym laboratorium ani przez biegłych z zakresu obróbki zdjęć. Fundacja Nautilus nie oddała oryginałów do zewnętrznej analizy - być może z obawy przed „złym nastawieniem” ekspertów, którzy z góry mieliby uznać zdjęcia za fałszywki.

Również na zagranicznych forach poświęconych UFO i zjawiskom paranormalnym można było trafić na eksperymenty z podrzucaniem "miskolotów". Sprawa UFO w Zdanach przybrała zatem wymiar międzynarodowy...

Warto wspomnieć, że przy obecnej technologii (takiej jak narzędzia oparte o AI czy wykorzystujące zaawansowane filtry) brak udostępnienia oryginałów plików graficznych przez Fundację Nautilus do niezależnych badań działa tylko jako dodatkowy dowód przeciwko głoszonej przez tę organizację narracji.

Zamiast więc udostępnić zdjęcia do zbadania przez niezależnych ekspertów, Fundacja Nautilus polegała na opiniach własnych znajomych fotografów i na wewnętrznych eksperymentach. Sceptycy uznali to za nieprzejrzyste działanie, tym bardziej podejrzane, bo tabloid Fakt jako pierwszy miał dysponować oryginalnymi plikami. Nigdy więc w pełni niezależnie nie zweryfikowano, czy na zdjęciach nie ma śladów fotomontażu, żyłek, na których coś zawieszono, itd. - pozostają jedynie zapewnienia Nautilusa.

W polskich mediach, zarówno tych z głównego nurtu jak i serwisach zajmujących się ufologią i tematyką paranormalną, przypadek Zdanów stał się przykładem tabloidowej sensacji. Artykuł w magazynie Press wskazywał, że Fakt w pogoni za czytelnikami kreował sensacyjne narracje: straszył ludzi „paniką w Zdanach” (mieszkańcy rzekomo z siekierami w rękach patrolowali wieś po trzykrotnym nawiedzeniu przez UFO) i publikował fantastyczne historie w rodzaju zdjęcia wnętrza UFO zrobionego telefonem przez porwanego człowieka.

W opinii wielu krytyków sprawa UFO w Zdanach zaczęła być postrzegana bardziej jako medialna legenda niż rzetelnie udokumentowane zdarzenie - obrosła bowiem tyloma sprzecznymi opowieściami i medialnymi „upiększeniami”, że trudno oddzielić prawdę od fikcji.

Z czasem więc coraz więcej faktów wskazywało, że UFO w Zdanach mogło być mistyfikacją. Zdjęcia mogły przedstawiać rzucony w powietrze model (choć zapewne większy niż zwykłe miski), zaś relacje świadków okazały się niespójne i potencjalnie niewiarygodne. Niezależni badacze niemal jednogłośnie uznali incydent za wyjaśniony negatywnie (po angielsku hoax) i znacznie zdystansowali się od niego.

Od lewej: fragmenty zdjęć nr 7 i 8. Na zdjęciu nr 8 domniemane UFO "usiadło" na drzewie i zasłoniło fragmenty gałęzi znajdujące się za nim

„Hejterska” krytyka

Robert Bernatowicz, prezes Fundacji Nautilus, do dziś pozostaje najgorętszym orędownikiem prawdziwości incydentu w Zdanach. W licznych wypowiedziach i artykułach bronił tej sprawy, określając ją wręcz jako „top of the top”, „nie do zanegowania”, „tak prawdziwy jak ten stół”, „przypadek nad przypadkami” i „dowód na istnienie UFO”.

Jego zdaniem UFO ze Zdanów to unikalna manifestacja, która jest historią „top of the top” i ma 100/100 punktów wiarygodności - a co więcej, przewyższa nawet słynny przypadek Emilcina z 1978 roku.

Fundacja Nautilus zainwestowała sporo czasu i środków, by udokumentować tę historię: przez lata prowadzono coś w rodzaju prywatnego śledztwa, organizowano wyjazdy na miejsce, rozmowy ze świadkami, eksperymenty z modelami, pomiary, i tak dalej. Bernatowicz porównywał skalę tych działań do „wieloletnich śledztw policyjnych” i podkreślał, że nikt w Polsce tak dogłębnie nie zbadał manifestacji UFO jak Nautilus zbadał przypadek ze Zdanów.

W odpowiedzi na zarzuty o sfałszowanie sprawy i w ogóle w reakcji na votum separatum wobec głoszonych przez siebie stwierdzeń, Robert Bernatowicz reaguje bardzo emocjonalnie. Sugerowano np., że to Fakt mógł „ustawić” całą historię i podrzucić Nautilusowi fałszywe zdjęcia dla sensacji. W wywiadzie dla serwisu Fundacji Nautilus Bernatowicz nazwał takie sugestie „piramidalnymi bzdurami” i „Himalajami ludzkiej głupoty”, opisując jak wiele trudu kosztowało go w ogóle przekonanie autora zdjęć do przekazania plików. Opowiadał, że musiał kilkukrotnie dzwonić do lokalnego reportera Faktu oraz prosić przez pośredników o udostępnienie tych fotografii - co w jego ocenie wyklucza, by redakcja sama spreparowała historię. Innymi słowy, Bernatowicz utrzymuje, że zdjęcia pochodzą od naocznych świadków, a nie od dziennikarzy, i że absolutnie nie było żadnej medialnej mistyfikacji zarówno po stronie Nautilusa jak i w wykonaniu „faktoludków”.

Robert Bernatowicz i współpracownicy Fundacji Nautilus starali się odbić piłeczkę w kwestii dowodów. Zamiast oddać zdjęcia do niezależnej ekspertyzy (ze względu na brak zaufania do sceptycznych specjalistów), Nautilus skupił się na własnych analizach. Prezes Nautilusa argumentuje, że o prawdziwości zdarzenia świadczy m.in. konsekwencja relacji świadków na przestrzeni lat. Według niego Talacha i drugi uczestnik przez ponad 10 lat opowiadali „dokładnie to samo, nawet w drobnych szczegółach”, co jego zdaniem byłoby niemożliwe, gdyby cała historia była zmyślona.

W tym miejscu trzeba zauważyć - co już wcześniej zresztą wykazaliśmy - że to twierdzenie stoi w sprzeczności z ustaleniami sceptyków, którzy wyliczyli szereg zmian w wersjach Macieja Talachy. Najwyraźniej Fundacja Nautilus uznała te różnice za nieistotne lub nie przyznała im wagi.

Fundacja Nautilus kładła duży nacisk na analizę techniczną zdjęć po swojemu. Jednym z koronnych argumentów Roberta Bernatowicza stało się zdjęcie oznaczone jako „003”, na którym podobno na powierzchni obiektu UFO odbijają się druty linii energetycznej biegnącej wzdłuż drogi. Bernatowicz wywodził, że skoro widać odbicie tych przewodów na spodzie dysku, to obiekt musiał znajdować się między aparatem a drutami (czyli bliżej fotografa niż linia wysokiego napięcia) i mieć sporą średnicę, co najmniej około 1 metra.

Według Nautilusa wyklucza to hipotezę małego modelu rzuconego w powietrze - „nikt nie dorzuci na taką wysokość modelu o średnicy metra”. Członkowie Nautilusa, rzucając różnymi przedmiotami, stwierdzili, że nawet silny mężczyzna nie posłałby przedmiotu wysoko pod niebo na 25-30 metrów, a na takiej wysokości uchwycono obiekt na jednym ze zdjęć. Ich zdaniem jedynym racjonalnym wyjaśnieniem jest to, że obiekt latał samodzielnie, czyli był prawdziwym UFO.

Kolejne własne eksperymenty Fundacji Nautilus dotyczyły odbić otoczenia na obiekcie. W raporcie fundacji czytamy, że powierzchnia UFO ze Zdanów odbijała wyraźnie horyzont, drzewa i drogę - całe otoczenie. Gdy próbowano odtworzyć to za pomocą sklepowych misek, nawet po wypolerowaniu ich do połysku, na zdjęciach widać było tylko rozmazane plamy, a nie czytelne odbicia. Dopiero użycie dużej, kulistej bombki choinkowej dało lepszy efekt - ale i tak nie tak dobry, jak na oryginalnych fotografiach. Z tego Nautilus wywnioskował, że model musiał być znacznie większy i idealnie gładki, co znów wskazuje na zaawansowany obiekt (w domyśle: pojazd kosmiczny), a nie prostą mistyfikację.

Odnosząc się do braku dodatkowych świadków, Fundacja Nautilus przyznaje, że to zagadkowe, ale utrzymuje, iż drugi samochód (bus na obcych numerach) faktycznie się zatrzymał. W późniejszych publikacjach fundacja wspominała nawet o planach dotarcia do policjantów z pojawiającego się w części relacji radiowozu i wyjaśnienia, czemu nie zareagowali. Robert Bernatowicz spekulował, że być może incydent w Zdanach był częścią większej serii obserwacji UFO w okolicy - tabloid Fakt pisał o trzykrotnym nawiedzeniu wsi w ciągu kilku miesięcy - co sugerowałoby dłuższą „inwazję”. Fundacja Nautilus traktowała te doniesienia poważnie, planując kolejne wizyty w Zdanach nawet wiele lat po zdarzeniu, by szukać nowych informacji i uczynić z tej historii polski przypadek numer jeden na światowych konferencjach ufologicznych.

Wobec krytyki ze strony innych ufologów, Bernatowicz i Nautilus nieraz reagowali stosowaniem ataków wobec sceptyków. Osoby starające się ustalić dodatkowe szczegóły często spotykały się z bardzo emocjonalną i konfrontacyjną reakcją ze strony przedstawicieli Fundacji Nautilus oraz jej sympatyków, a w Internecie rozpętały się prawdziwe wojny, nie tylko zresztą na forach ufologicznych.

Niezbitym - nomen omen - faktem jest, że do nagłośnienia sprawy UFO w Zdanach wydatnie przyczynił się tabloid Fakt, publikując treści, których część widzimy powyżej

Rola Rafała Nowickiego

Rafał Nowicki (badacz współpracujący z Nautilusem) odegrał kluczową rolę w historii UFO w Zdanach - przez wiele lat zajmował się badaniem i opisywaniem tego przypadku, które w zasadzie sprowadzało się do rozpowszechniania linii przyjętej w tej sprawie przez Fundację Nautilus. Obok Roberta Bernatowicza, Nowicki był jednym z głównych orędowników autentyczności zdarzenia. Jako samozwańczy ekspert występował w mediach zajmujących się tematyką ufologiczną i paranormalną (m.in. w nadawanej niegdyś również na antenie Radia Paranormalium audycji "Teoria Chaosu") w celu przedstawiania wersji wydarzeń zgodnej z narracją Nautilusa.

Rafał Nowicki znany jest ze stanowczego, konfrontacyjnego stylu wypowiedzi. Gdy tylko zetknął się z publiczną krytyką incydentu ze Zdanów, reagował bardzo emocjonalnie. Przykładowo, po emisji odcinka audycji „Para-Radio” (nadawanej równolegle w Radiu Paranormalium oraz Grudziądzkim Radiu Internetowym) poświęconego dezinformacji w ufologii, Nowicki zadzwonił do GRI oburzony krytyką przypadku Zdanów. Stwierdził w rozmowie poza anteną, że osoby biorące udział w audycji „wygadują głupoty i idiotyzmy”, zarzucając im również przekręcanie faktów. Zażądał przy tym nagrania z nim audycji „prostującej te głupoty”, do czego jednak nigdy nie doszło - Rafał Nowicki nagle przestał się odzywać.

W swoich wypowiedziach publicznych Rafał Nowicki konsekwentnie bronił wersji wydarzeń przedstawianej przez Fundację Nautilus. Podczas audycji "Teoria Chaosu" (styczeń 2012) powtórzył kluczowe punkty tej narracji. Między innymi argumentował, że obiekt ze Zdanów nie mógł być dwiema sklejonymi miskami, ponieważ “misek aluminiowych nie da się wypolerować” tak, by dawały wyraźne refleksy otoczenia - zapominając, iż istnieją stalowe miski o odpowiednio lustrzanej powierzchni. Twierdził też, że nikomu nie udało się odtworzyć efektu ze zdjęć poprzez rzucanie miskami, więc fotografie muszą przedstawiać coś autentycznego.

Nowicki podtrzymywał ponadto opowieść, jakoby pod koniec 2005 r. do Zdanów przyjechali reporterzy Faktu i próbowali sfabrykować historię o UFO, rzucając w powietrze rekwizyty (takie jak miski czy balony) - lecz zarzekał się, że rzekoma mistyfikacja dziennikarzy nie wyjaśnia właściwego incydentu, który uznawał za prawdziwy.

Taka narracja zakłada kuriozalną zbieżność: tuż po nieudanej prowokacji reporterów pojawia się autentyczne UFO dokładnie w tej samej miejscowości, co budzi zrozumiałe wątpliwości badaczy.

Generalnie styl obrony Nowickiego polegał na kategorycznym zaprzeczaniu hipotezie mistyfikacji i odpieraniu zarzutów poprzez mnożenie szczegółów technicznych. Wspominał np. o specyfikacji samochodu Polonez świadka Macieja Talachy czy o jego zachowaniu podczas zdarzenia. Podczas trwającego cztery godziny spotkania na czacie głosowym Portalu Infra Rafał Nowicki poszedł jeszcze dalej, stosując taktykę, którą można podsumować następująco: byliście tam? Przy takiej samej pogodzie, w takich samych warunkach, przy takiej samej temperaturze, o takiej samej porze dnia, w takim samym oświetleniu? Robiliście takie same zdjęcia, tym samym modelem aparatu, z takimi samymi ustawieniami? Jeśli nie, to się nie wypowiadajcie, bo nie wiecie o czym mówicie. Tego typu mnożone w nieskończoność smoleńskie detaliki miały dowodzić spójności relacji, choć dla krytyków stanowiły raczej dygresje nieodpowiadające na główne zarzuty. Ton, w jakim były utrzymane odpowiedzi Nowickiego, sugerował, że nie dopuszcza on dyskusji na równych prawach, jeśli rozmówcy nie podzielają jego doświadczeń lub poglądów. Taka postawa zamknęła drogę do jakiejkolwiek wymiany argumentów - Nowicki ograniczył się do powtarzania swojego stanowiska i kwestionowania kompetencji pytających.

Gdy argumenty ad meritum nie przekonywały sceptyków, Nowicki sięgał po retorykę wyzwania: publicznie deklarował, że ofiaruje nagrodę (np. przekazanie kluczyków do samochodu, gotówkę, a nawet rowery dla całej rodziny) dla każdego, kto przyzna się do sfabrykowania zdjęć lub wskaże sprawcę mistyfikacji. Tego typu ostentacyjne obietnice miały podkreślić jego pewność, że zdjęcia są prawdziwe, lecz przez wielu zostały odebrane jako zabieg retoryczny mający ośmieszyć oponentów, zamiast dostarczyć realnych dowodów.

Słychać wycie…

Sama Fundacja Nautilus publicznie piętnowała „osoby, które od lat wyją z wściekłością, że Zdany to fałsz” - sugerując, że nigdy nie przekona się takich ludzi i że zawsze będą oni „podważać, opluskwiać, wyśmiewać” dowody na prawdziwość UFO w Zdanach. Innymi słowy, w narracji Nautilusa sceptycy są nieobiektywni i z góry nastawieni na „nie”, więc ich zdanie można ignorować.

Robert Bernatowicz wielokrotnie podkreślał swoją pewność co do autentyczności incydentu w Zdanach. „Ja i tak wiedziałem, że Zdany są prawdziwe” - stwierdził w jednym z wywiadów, dodając, że wyniki analiz tylko utwierdziły go w tym przekonaniu. Dla Nautilusa ta sprawa stała się wręcz sztandarem - dowodem na to, że „UFO JEST FAKTEM” i - jak to często ujmuje Bernatowicz - jest „tak prawdziwe jak ten stół”. Mimo upływu lat (przypomnijmy, że w styczniu 2026 roku od zdarzenia minie 20 lat) Fundacja Nautilus wciąż powraca do Zdanów w rocznicę wydarzeń, przypomina historię świadka (np. informując o śmierci Macieja Talachy w 2021 r.) i ani myśli wycofać się ze swoich twierdzeń. Warto w tym miejscu dodać, że Maciej Talacha do końca życia nie przyznał się do mistyfikacji, co dla wielu (w tym Roberta Bernatowicza) jest dowodem szczerości, a dla sceptyków - jedynie konsekwencją przyjętej roli.

Mimo argumentacji przedstawianej przez środowiska sceptyczne, Robert Bernatowicz oraz Fundacja Nautilus pozostali przy swoim stanowisku, kontynuując działania mające potwierdzić ich wersję zdarzeń. Uznali incydent za autentyczny i ważny, inwestując w to swój autorytet. Krytykę odparli twierdzeniami, że świadkowie są wiarygodni, że zdjęcia ukazują duży obiekt i że eksperymenty obaliły hipotezę „misek”, niejednokrotnie też dopuszczali się ataków - również ad personam - pod adresem osób wygłaszających opinie nielicujące z linią przyjętą przez Fundację Nautilus.

W opinii Fundacji Nautilus i jej prezesa Roberta Bernatowicza spór o UFO w Zdanach nie jest kwestią faktów (bo te rzekomo przemawiają jednoznacznie za UFO), lecz światopoglądu - kto nie chce wierzyć, i tak nie uwierzy, choćby pokazać mu „latający spodek na talerzu”. Bernatowicz pozostaje więc obrońcą tej historii, nawet jeśli dla wielu stała się ona symbolem kontrowersji i podziału między ufologicznymi entuzjastami a sceptykami.

Z perspektywy środowisk sceptycznych incydent w Zdanach stanowi klasyczny przykład błędnie zinterpretowanego lub sfabrykowanego zjawiska, które uzyskało nieproporcjonalny rozgłos medialny dzięki atrakcyjności wizualnej zdjęć i popularyzacji przez środowiska ezoteryczne.

Dla wielu badaczy zjawisk paranormalnych postawa Fundacji Nautilus wobec krytyki oraz nieprzejrzystość całego dochodzenia w sprawie Zdanów doprowadziły do jednoznacznego wniosku: brakuje twardych dowodów, które potwierdzałyby niezwykłość i w ogóle autentyczność tego zdarzenia, a przedstawiony materiał - choć efektowny wizualnie - nie spełnia podstawowych wymogów naukowej wiarygodności.

Incydent ze Zdanów pozostaje więc w oczach sceptyków jednym z wielu przypadków medialnego fenomenu, którego atrakcyjność wynika bardziej z kontekstu społecznego i emocjonalnego oraz działań marketingowych niż z rzeczywistej tajemnicy czy dowodu na istnienie pozaziemskiej technologii.

Radio Paranormalium

Bibliografia

Bernatowicz, Robert. 2006. „OTO DOWÓD NA ISTNIENIE ZJAWISKA UFO!!!” Fundacja Nautilus. Dostęp 25 grudnia 2025. https://www.nautilus.org.pl. (oraz inne publikacje i publiczne wypowiedzi Roberta Bernatowicza i Fundacji Nautilus nt. UFO w Zdanach)

Ivellios. 2012. „Zdany: kolejny cios dla sprawy. Żeby było śmieszniej, ów cios zadał człowiek, który tę sprawę niejako współtworzył!” Paranormalium.pl (dział z blogami). Opublikowano 21 stycznia 2012. Dostęp 25 grudnia 2025. https://www.paranormalium.pl/zdany-kolejny-cios-dla-sprawy-zeby-bylo-smieszniej,114,2,blog.html.

Ivellios. 2012. „Raz jeszcze o UFO w Zdanach - ta notka powinna szczęśliwie zakończyć temat”. Paranormalium.pl (dział z blogami). Opublikowano 24 maja 2012. Dostęp 25 grudnia 2025. https://www.paranormalium.pl/raz-jeszcze-o-ufo-w-zdanach-ta-notka-powinna-szcze,140,2,blog.html.

 „Para-Radio: Dezinformacja w Ufologii”. Radio Paranormalium. https://www.paranormalium.pl/351,sluchaj. Opublikowano 13 lutego 2012. Dostęp 25 grudnia 2025.

 „Teoria Chaosu: Audycja z Rafałem Nowickim o UFO w Zdanach”. Radio Paranormalium. https://www.paranormalium.pl/289,sluchaj. Opublikowano 13 stycznia 2012. Dostęp 25 grudnia 2025.

Metabunk. 2014. „2006 Zdany, Poland UFO Sighting [Probably Two Mixing Bowls]”. Metabunk.org. Opublikowano 7 października 2014. Dostęp 25 grudnia 2025. https://www.metabunk.org.

Press. 2006. „Wieloryb z Wisły wyjęty”. Press, nr 05/2006. Warszawa: Oficyna Wydawnicza Press.

Kijewski, Mateusz. 2011. „Zgubne przejawy UFOmanii, czyli niespodziewany powrót Roberta Bernatowicza – część I”. UFO Bez Stereotypów (blog). Opublikowano 23 listopada 2011. Dostęp 25 grudnia 2025. https://ufobezstereotypow.pl/zgubne-przejawy-ufomanii-czyli-niespodziewany-powrot-roberta-bernatowicza-czesc-i/.

 „UFO w Zdanach - Fakt kontra Nautilus - coraz więcej sprzeczności”. pl.misc.paranauki (grupa dyskusyjna), 10 stycznia 2006. Dostęp 25 grudnia 2025. https://groups.google.com/g/pl.misc.paranauki/c/gSoG2ob3GWA.

„Zdjecia UFO, jakich nie widział swiat! PART II”. pl.misc.paranauki (grupa dyskusyjna), 12 lutego 2006. Dostęp 27 grudnia 2025. https://groups.google.com/g/pl.misc.paranauki/c/d6EX37g_CsY.

Kopiowanie i umieszczanie naszych treści na łamach innych serwisów jest dozwolone na zasadach opisanych w licencji.
Nie przegap żadnych nowości! Już dziś zapisz się na nasz newsletter emailowy lub włącz powiadomienia w przeglądarce, aby być na bieżąco z najnowszymi artykułami i audycjami.
Dodaj komentarz
Twój nick:
E-mail (opcjonalnie):
Komentarz:



Powiadamiaj o odpowiedziach na mój komentarz
(wymagany email):

Zanim napiszesz komentarz, zapoznaj się z zasadami publikowania komentarzy.

Uwaga: Jeśli chcesz odpowiedzieć na komentarz innego użytkownika, prosimy skorzystaj z przycisku "Odpowiedz". Pozwoli to uniknąć w przyszłości bałaganu w dyskusji.