Relacja o ID #2013, wysłana przez Godform
Data obserwacji: nie podano
Co zaobserwowano (przybliżona kategoryzacja): inne
Miejsce dokonania obserwacji: Skawina
Dzień dobry, chciałem opisać Panu dziwną sytuacje która przytrafiła się mi i mojej ówczesnej dziewczynie, a teraz żonie. Wydarzyło się to trzy lata temu, na wiosnę, na parkingu przy starostwie powiatowym, gdzie byliśmy odebrać dowód rejestracyjny samochodu. Wracając z urzędu do samochodu zdziwiło nas, że nagle jest dużo wolnych miejsc parkingowych. Gdy przyjechaliśmy parking był pełen dlatego zatrzymaliśmy się wzdłuż ogrodzenia. Ucieszyło mnie to, bo już gdy parkowałem zastanawiałem się jak ciasno się ustawiłem miedzy samochodami i że trudno będzie mi wyjechać. Teraz wzdłuż siatki stało tylko nasze auto. Zadowoleni siedliśmy do środka, ruszyłem i po jakimś metrze odbiliśmy się od czegoś. Dosłownie stanęliśmy nagle w miejscu jakbym wjechał w ścianę. Wściekły, myślałem, że nie zauważyłem jakiegoś słupka, takiego co nieraz się wysuwają z ziemi, i w niego wjechałem. W myślach już liczyłem koszty naprawy i parzyłem kątem oka na gościa co stał niedaleko i pomyślałem, że niezły obciach sobie zrobiłem i ostatnie czego potrzebuje to komentarze świadka wpadki. Wysiadamy z żoną, patrzymy i... nic. Nic, dosłownie nie było niczego w co mógłbym wjechać, nie było też śladu na samochodzie, pod samochodem, nigdzie. Jakbyśmy się odbili od próżni. Staliśmy jak wryci, już miałem zapytać owego gościa co stał obok, czy widział całą sytuacji ale dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Zniknął w ciągu kilku sekund. W około nie było dosłownie żywej duszy. Zastanawialiśmy się i oglądali samochód kilka minut ale nic nie znaleźliśmy. Uruchomiłem auto i już bez przeszkód wróciliśmy, choć lekko zdezorientowani, do domu.