Relacja o ID #821, wysłana przez mariusz
Data obserwacji: 1985-1987
Co zaobserwowano (przybliżona kategoryzacja): ufo
Miejsce dokonania obserwacji: warszawa -wola
Dzień dobry nazywam się Mariusz mieszkam w Warszawie od urodzenia, parę dni temu zobaczyłem wasz materiał w Internecie który zresztą ciekawił mnie od zawsze ale oczywiści mimo braku dowodów i przeróżnych wymyslonych historii przez ludzi  gdzie może ze 3 %  na całym świecie ma coś wspólnego z prawda ale nie ważne pisze do Państwa mail ponieważ chcę się podzielić krotka ale prawdziwa historia która spotkała mnie gdy byłem dzieciakiem, miałem z 7/8 lat pojechałem z tata jak zawsze na wole koło elektrociepłowni tam znajdują się stawy i jak zawsze z tata jeździłem na ryby ale pewnego dnia gdy byliśmy na rybach nagle pojawił się obiekt na wysokości kominów elektociepłowi był to obiekt różno kolorowy nie przypominał mi żadnego samolotu nie miał ani skrzydeł był on tak pięknie kolorowy a podziwiałem go ok. minuty  później nagle znikł??  tata tez nie wiedział co to jest , pamiętam to bo pewnej chwili ogarnał mnie strach bo czułem  mimo  ze tata mi nic nie powiedział , że to nie samolot   ze to musi być cos innego, a druga inna historia około roku paru miesięcy później  jaka tez się nam przydarzyła z tata ale w tym  samie prawym miejscu  gdy na woli wysiadaliśmy z autobusu nagle wiele ludzi ujrzało na przystanku autobusowym  pewien obiekt wisiał tuz przy kominach elektrociepłowni,  był on bardzo podobny do tego co widzieliśmy wczesniej rózno kolorowy , ogólnie wszyscy stali przerażeni i przez krotka chwile wpatrywali się w niego i nagle obiekt poleciał w góre i znikł ,
Do dzis zastanawiam się co to mogło być ale na pewno jestem przekonany ze nie był to samolot , nie maił skrzydel był kolorowy jak w bajce, i porusza się z prędkością  taka  ze żaden samolot naddźwiękowy  ani tez ten obiekt nie wydawał  żadnego dźwięku?
To tyle chciałem się popielic moja  historia z jaka miałem do czynienia gdy byłem 7-9 letni chłopiec, zdaje sobie sprawę że możecie mi nie wierzyć ale ja nie muszę nikogo przekonywać 
Pozdrawiam
Mariusz