Antares (2018-06-12 23:42:04) # 👮 raport Zapewne agentura też była w polskich elitach politycznych i militarnych mocno rozpleniona, ja bym jednak upatrywał mieszanki groteskowej manii wielkości i zwyczajnej głupoty, w tym sensie przyznaję całkowitą rację Cat-Mackiewiczowi. W niektórych momentach parskam ze śmiechu, choć w sumie to bardziej ponure niż śmieszne. Oto co Mackiewicz pisał o premierze Sławoju-Składkowskim:
"Składkowski miał rozmach, dynamiczność, ujawniał ją zwłaszcza w sprawach, do których dorósł, a więc przede wszystkim w sprawach klozetów i urządzeń sanitarnych. Jego reformy w tej dziedzinie były tak arbitralne i tak energicznie przeprowadzone w całej Polsce, że nazwałem go „Piotrem Wielkim w klozetowej skali”. (…) gdy cała Europa budowała schrony, Składkowski wiercił dziury w płotach, domagając się, by cała Polska miała płoty z drutu lub żeby chłopi bielili swe chaty. Nawet w tragicznym odwrocie z Polski sam premier spisywał protokoły za niechlujnie utrzymane śmietniki."
Czasem niektóre pociągnięcia polskich elit wojskowo-politycznych II RP i podczas II wojny światowej były tak głupie, że aż nie mieściło się to w głowie politykom z innych państw. Dam cztery przykłady:
1. okręty podwodne typu Orzeł były słabo przydatne do żeglugi bałtyckiej, co przyznawał nawet admirał Świrski. Po co nam zatem one, a miało być ich docelowo 4, z zasięgiem ponad 7 tysięcy mil morskich? Otóż miały konwojować statki do polskich kolonii na Madagaskarze (i być może w Brazylii) i miały to robić bez uzupełniania zapasów. Stąd właśnie były one współfinansowane przez Ligę Morską i Kolonialną https://pl.wikipedia.org/wi... Wydano kupę pieniędzy na mrzonki, nieprzydatne nam militarnie czy gospodarczo.
2. minister spraw zagr. Włoch i zięć Mussoliniego Ciano oferował nam umowę dwustronną w 1938 i lutym 1939, zresztą w 1939 był dwukrotnie w Polsce, pokazywano mu zresztą niedany prototyp samolotu PZL P.50 Jastrząb (nie wiem po co...). Oczywiście Beck i Składkowski spławili Ciano (pamiętniki Ciano tob.ciekawa lektura, polecam!). Strona włoska słusznie zauważała, że z Polską nie ma żadnych punktów spornych (jak z Niemcami - o Południowy Tyrol czy jak kto woli Górną Adygę), za to wiele punktów zbieżnych. Był to zresztą powód dlaczego Włochy nie wypowiedziały nam wojny, "powodem był brak powodów".
3. po poddaniu się armii francuskiej w Francji w czerwcu 1940 nasze dowództwo planowało opór wobec Niemców do ostatniego żołnierza (na obcej ziemi...po ewakuacji Dunkierki na przełomie maja i czerwca...) i dopiero Churchill stanowczo wymógł w rozmowach z Sikorskim aby zarzucić te idiotyczne plany i ewakuować tylu żołnierzy ile się da. Skądinąd byłoby to porzucenie własnych żołnierzy jak w kampanii wrześniowej w przypadku generałów Dąb-Biernackiego i Boruty-Spiechowicza. Łatwo dowodzić wydając rozkazy zza kanału La Manche...
4. po wypowiedzeniu wojny Japonii przez Polskę w 1941 roku premierowi Japonii Tojo nie mieściło się w głowie aby Polska nie była przymuszana przez Wielką Brytanię do tego kroku (skądinąd wywiad polski i japoński nieźle współpracował podczas całej wojny http://www.newsweek.pl/wied... Zachowała się notatka w której zanotowano że Tojo oświadczył że przyjmuje wojnę ze strony rządów na uchodźstwie Francji i Holandii bo ich kolonie leżą w Wielkiej Wschodnioazjatyckiej Strefie Wspólnego Dobrobytu, natomiast nie przyjmuje wojny ze strony Polski która żadnych interesów w Azji nie ma, więc pewnikiem musiała zostać przymuszona i nie byłaby to walka o własną sprawę. No cóż, premier Tojo zapewne nie wiedział, że "Polska papugą narodów" i chętnie własnymi rękoma wyciąga gorące ziemniaki nie z własnego ogniska. I to nawet nie proszona, a z własnej i nieprzymuszonej woli za to na własną szkodę. W tym ma ponad trzystuletnią tradycję. Na marginesie nie wygląda aby ta tradycja miała wygasnąć.
|
Odpowiedz