Antares (2017-05-15 09:23:51) # 👮 raport Nie do końca tak, w każdym razie taki obraz wyłania się po przewertowaniu Internetu - Markus Włodarski jest synem Artura Włodarskiego, redaktora "Gazety Wyborczej". Chłopakiem powiązanym w tle jest Kamil "Złoty" Cichosz, były chłopak Karoliny Kaczorowskiej, które powiesiła się w Karpaczu na początku zeszłego roku. I bynajmniej nie rzekomo popełniła samobójstwo a rzeczywiście. To właśnie Cichosz pojechał po Ewę Żuk do Egiptu. W tle przewija się jeszcze syn Jacka Protasiewicza. Oczywiście znajomość automatycznie nie oznacza sprawstwa czy współsprawstwa.
Jak było nie wiem, ale zbyt wiele w tym jakiś dziwnych zdarzeń, aby wierzyć w czyste przypadki. Zbyt dużo ich.
Natomiast muszę napisać o internautach i bulwarówkach (aka brukowcach). Mam wrażenie, że gdyby nie jedno i drugie to polskie organa ścigania przyklepałyby sprawę, tak więc te dwie grupy odgrywają pozytywną rolę. Inne media mainstreamowe włączyły się z ociąganiem, a taka GW cały czas pisze tak, że gdyby mnie wiedział o sprawach przez nich pomijanych to odniósłbym zupełnie inne wrażenie na temat całości sprawy.
Szwarccharakterem jest tu eksdetektyw Rutkowski. Po raz kolejny odnoszę wrażenie że rolą chocholich tańców tego człowieka jest zacieranie śladów. Miałem okazję śledzić sprawę Ewy Tylman, w której pojawiali się wynajęci "świadkowie sprawy" czy wysłuchiwać rozbudowanych dyrdymałów Rutkowskiego na temat znalezionego przedramienia (okazało się, że bezdomnego, nie mającego związku z Ewą Tylman).
I jeszcze jedno, w Egipcie byłe czterokrotnie (w tym raz w Marsa Alam, zresztą kurort o nieco "emeryckim profilu"), co prawda ostatni raz sześć lat temu, więc może coś się zmieniło. O ile chodziło o przestępstwa w kurortach z winy Egipcjan to Egipcjanie byli cholernie szybcy, skrupulatni i rzeczowi. Piszę - wprost - nie mogli sobie pozwolić na popsucie reputacji, bo to oznaczało wymierne straty. W kurorcie więc jeśli jest to "słowo przeciwko słowu" to rację zawsze ma turysta, a zwłaszcza turystka. Natomiast gdy tam byłem to śmierć (poza kurortem ale w zajęciach organizowanych przez kurort) poniosło dwoje turystów (mężczyzna który się utopił, wg mojej oceny pod wpływem alkoholu, upału i zerowego doświadczenia w pływaniu w pobliżu rafy) i kobieta która że skapotowała jeepem. Obie sprawy bardzo szybko zakończono, na tyle że nawet nie badano głębiej powodów, po prostu pierwsze było "nieszczęśliwym wypadkiem" a drugie "niedostosowaniem prędkości do warunków jazdy". Inna rzecz, że Egipcjanie często się bali nawet pisnąć na turystów, bo groziło to utratą lukratywnej jak na lokalne warunki pracy, więc przymykali oczy nawet na zawianych turystów nurkujących w morzu, a niektóre rzeczy wierzyli na słowo (na przykład że któż już nurkował, etc. - później okazywało się że chyba w wannie). Zupełnie inną kategorią były seksturystki - zazwyczaj Niemki, Holenderki, Polki i Rosjanki. Było ich niemało.
Poza kurortami wyglądało to już diametralnie inaczej, dla przykładu winnym kradzieży kieszonkowej zazwyczaj jest okradziony turysta.
|
Odpowiedz