System reklamy Test



Nie zapomnij odwiedzić strony naszych partnerów - ich lubimy, ich polecamy!

SŁUCHAJ
ZALOGUJ SIĘ
ZAMKNIJ
Radio Paranormalium - zjawiska paranormalne - strona glowna
Logowanie przy użyciu kont z Facebooka itd. dostępne jest z poziomu forum
Relacja o ID #586, wysłana przez Piotrek

Data obserwacji: rok 2005 do wrzesnia 2009 a ostatnie 2 tygodnie wrzesnia byy niewiarygodne
Co zaobserwowano (przybliżona kategoryzacja):
Miejsce dokonania obserwacji: woj. mazowieckie


Materiał ilustracyjny:
Zobacz ilustrację


w 2004 roku poznałem sliczną dziewczyne, która miała mnóstwo problemów rodzinnych i ze sobą. szukała milosci, ale zazwyczaj nie ukladało sie po jej mysli... nasz związek był bardzo burzliwy- ja urodzilem sie 18 wrzesnia 1982 a Ola 17 wrzesnia 1987. ludzie czesto sie zastanawiali czy my parą czy rodzenstwem jestesmy... rozumielismy sie bez słów. w tym czasie co bylismy razem czesto sie kłucilismy o to ze ona nie była wierna- ja sam tez mam sobie do zarzucenia to ze nie pilnowałem jej tak jak sie nalezało.zawsze jak nie bylismy razem a z nią sie cos złego działo to ja to czułem w podswiadomosci ze cos jest nie tak. jestem osobą dumną i cięzko było mi sie pogodzic z tym ze była z kims innym.. jednak zawsze jej pomogłem jak tego potrzebowała- to było silniejsze ode mnie- wiedziałem ze jak ja jej nie pomoge to nikt inny tego nie zrobi. doszło do tego ze zakwaterowałem ją u siebie, mimo tego ze moja rodzina mi to odradzała tak samo znajomi, znalazłem jej dobrą prace, pilnowałem zeby do szkoly chodziła, wszystkiego ją uczyłem tak zeby była dobrym człowiekiem i nie pozwalała sie ponizac innym.uczylem ją zeby sie ceniła i szanowała własne ciało. jak juz zaczeła byc taka super jak zawsze chciałem zeby była to wszystko było oki. słuchała sie mnie i szanowała na swój sposób. bolało ją ze u mnie ma rodzine która jest dla niej blizsza niz jej włąsna rodzina. mnie tez to bolało ze jej rodzina nie dbała o nią... dlatego z nimi nie utrzymywałem kontaktów- miałem do nich zal ze pozwolili włsnej córce tak zepsuc sobie zycie- i jeszcze ją utwierdzali w przekonaniu ze robiła dobrze i ze nie powinna sie tylko ze mną zadawac... ja uwazałem ze Ola powinna miec rodzine i zawsze ją tam do nich woziłem.zawsze po takich wizytach wracała tak nastawiona przeciwko mnie ze szok- jakis rok próbowalismy to jakos sobie poukładac jednak ten problem narastał. w styczniu tego roku Ola postanowiła mnie zostawic i spróbowac raz jeszcze ułozyc sobie na nowo zycie.wmawiali jej ze stac ją na lepszego chłopaka. wiem ze zaczeła imprezowac, wiem tez ze znów nikt sie nią nie interesował- wiedzialem ze bierze narkotyki i ze pije alkohol. pisałem nawet do jej mamy ze jezdzi po pijanemu i ze to sie moze zle skonczyc jakis miesiąc temu- jej mama odpisała mi ze skoro mam takie rewelecyjne wiesci o jej córce to zebym nagrał ją na wideo jak cpa albo pije i jezdzi samochodem.stracilem nadzieje juz ze uda mi sie uratowac tą dziewczyne! poczułem ze juz sie nic nie da zrobic- ale wydawało mi sie ze nic sie nie da zrobic zeby do mnie wróciła i ze ułozy sobie mimo wszystko zycie...
kilka dni przed jej smiercią gadałem z nią na gg i tu zaczyna sie nasilac jakas zła energia do tego stopnia ze jak z nią zaczełem pisac to (po raz pierwszy w zyciu) nie mogłem pisac ani siedziec normalnie- dygotały mi wszystkie miesnie i trzesłem sie nieprawdopodobnie wręcz... nawet ją prosilem zeby przyjechała.... jednek sie nie dogadalismy. nastepnego dnia o niej cały czas myslałem.. zresztą juz przed tą rozmową na gg kilka dni wczesniej nie umiałem o niczym innym myslec- a dziwne to bylo bo juz długo o niej nie myslałem- nie bylismy razem od ponad 8 miesiecy. i w ostatnim dniu jej zycia tez o niej rozmyslałem... w sklepie kupilem sobie tymbarka i wylosowałem napis - bądz zawsze sobą- utwierdzilo mnie to w przekonaniu ze dobrze robie i ze nie powinienem sie wcinac w jej zycie- mimo ze wiem ze zle robi znowu. za kilka godzin po pierwszym tymbarku kupiłem drugiego wylosowałem tam napis- jestescie sobie przeznaczeni- byłem wsciekły ze cos takiego wylosowałem i w nerwach zgniotłem ten kapsel i wywalilem do smietnika... wieczór spedziłem z kolegami i spokojnie poszedłem dalej spac do domu... rano o 10 dowiedziałem sie ze Ola o 3:30 zabila sie w wypadku samochodowym razem z dwoma innymi osobami...zabolało mnie to i to bardzo! pamietam ze jak gadalismy ostatni raz na gg to pisała mi ze jest teraz "zajebistą jedyneczką" po tym jak sie dowiedziałem ze nie zyje jak wychodzilem z domu do piwnicy i wracałem spowrotem to na schodach znalazłem przybrudzonego jednego grosika...po jej smierci zastanawiałem sie czemu to zrobiła mi i miałem nie isc na jej pogrzeb- jednak czulem ze jej sie to nie spodobało co wymysliłem.. czułem ze jest obok mnie i ze jest wsciekła ze tak pomyslałem... dopiero ulzyło mi i poczulem sie lepiej jak zaczełem wyjasniac tą sprawe wypadku i sie namysliem zeby isc na ten pogrzeb. ona zgineła rano 11 wrzesnia. dwa dni temu byłem z kolegą który był z nami bardzo blizko- razem pracował z Olą i był naszym przyjacielem od zawsze- zawsze sobie z niego zartowalismy i mielismy niezły ubaw z niego bo czesto miał jakies smieszne przygody... byłem strasznie zrozpaczony po jej smierci i zdołowany- pojechalismy z tym przyjacielem do osirodka zdrowia na zastrzyk siedziałem w kolejce a on poszedł na zastrzyk- wyszedł ztamtąd przestraszony i jakis dziwny... posiedzial chwile na korytarzu i po chwili zaczoł zjezdzac w dół i zaczeło go trząsc cos w podobie padaczki ale miał oczy takie błedne i same białka widac było- chłopak jest okazem zdrowia ma 25 lat i kawał byka- sportowiec. po dwóch godzinach jak dochodził do siebie po tym powiedział mi ze sniło mu sie za drugim razem cos dziwnego- widzial dwie kobiety na czarnym tle- jedna byla stara i miała gruszkowatą głowe- włosy spiete w koka i czarna suknia, a druga była bardzo podobna do Oli tylko troszke grubsza miala włosy takie jak Ola i czerwoną sukienke i wyszła w jego strone- a on uciekł w lewo... jak sie ocknoł to jak poparzony pobiegł w lewo.. było to dziwne. bo ja jako jego przyjaciel powinienem zareagowac jakos.. i sie zmartwic albo go ratowac... a jak on zaczoł zjezdzac z tego krzesła to ja sie z niego zaczełem smiac- tak jak sie smielismy z niego kiedys z Olą- poprawiło mi to humor niesamowicie, on sam tez sie smiał mimo ze i na drugi dzien jeszcze zle sie po tym czuł i sie przestraszył strasznie! spadło mi takie cisnienie po jej smierci- poczulem ze ona jest przy nas- tylko zastanawiam sie co nam chce powiedziec jeszcze?
nie wiem do kogo mam sie z tym zgłosci- ale czuje ze dzieje sie tu madal cos dziwnego i tym razem nie pozwole ignorowac takich znaków- jednak nie potrafie ich własciwie odczytac. wiem ze cos jest nie tak , ale nie umiem dokladnie stwierdzic o kogo chodzi i co sie stanie. juz wczesniej miałem podobne złe przeczucia i wydarzało sie cos złego- jednak po raz pierwszy to było takie mocne uczucie! dacie rade mi jakos pomóc?moze mnie z kims skontaktowac? czuje ze nie moge sobie lekcewazyc tej sprawy...




Dodaj komentarz
Twój nick:
E-mail (opcjonalnie):
Komentarz:



Powiadamiaj o odpowiedziach na mój komentarz
(wymagany email):