System reklamy Test



Nie zapomnij odwiedzić strony naszych partnerów - ich lubimy, ich polecamy!

SŁUCHAJ
ZALOGUJ SIĘ
ZAMKNIJ
Radio Paranormalium - zjawiska paranormalne - strona glowna
Logowanie przy użyciu kont z Facebooka itd. dostępne jest z poziomu forum

Sandewan


Dodano: 2005-03-11 22:00:39 · Zakładka Dodaj do zakładek · Wyślij raport · Udostępnij:  Facebook  Wykop  Twitter  WhatsApp
Opublikowano w dziale Kryptozoologia - nieznane zwierzęta

W artykule przyjrzymy się tajemniczej postaci Sandewana, legendarnemu stworzeniu, które wzbudza zainteresowanie zarówno naukowców, jak i miejscowych myśliwych. Angielska zoolog Carina Norris, w liście do doktora Karla Shukera, opisuje intrygujące ślady krwi, które mogą świadczyć o istnieniu tego nieuchwytnego zwierzęcia. Mimo że przewodnicy z Zimbabwe twierdzą, że Sandewan to tylko mit, plamy krwi oraz nieoczekiwane zniknięcie tropu nad urwiskiem budzą wiele pytań. Czy to możliwe, że legendy kryją w sobie ziarno prawdy?

Angielska zoolog Carina Norris w liście do doktora Karla Shukera pisze tak:

Krążą wieści, że ten, kto schwyta Sandewana i zaprowadzi go do króla lub wodza, zdobędzie wielkie bogactwa (nie wiadomo jednak, czy to nie król nagradza tymi bogactwami). Sandewan pozostawia krwawe ślady. Ten trop, który widziałam, był niewątpliwie krwawy: duże plamy o średnicy od pięciu do dziesięciu centymetrów. Natychmiast pomyślałam o biegnącym zwierzęciu pozostawiającym ślady krwi [mógł to być np. lampart ciągnący swoją ofiarę, taki jak na zdjęciu powyżej]. Nie wyglądało to na ślady rannego zwierzęcia, poruszającego się z trudem i znaczącego swoją drogę rozmazaną krwią. Nie oznacza to jednak, że sandewany nie pozostawiają tego typu śladów. tego nie udalo mi się ustalić.

Na podstawie ilości krwi mogę ocenić, że było to dość dużę zwierzę. ślady jednak widoczne są również pod bardzo niskimi gałęziami i w rozpadlinach, gdzie nie mogłoby się przecisnąć. Trop wiódł przez górzystą okolicę i urywał się nieoczekiwanie nad urwiskiem. Wśród możliwych wyjaśnień pojawiała się sugestia, że to nie krew, lecz sok owocowy (zatem ślad pozostawiła niezbyt schludnie odżywiająca się małpa), a nawet ptasie odchody. żadne z nich nie było przekonujące... Przewodnik (biały mieszkaniec Zimbabwe), który opowiadał mi o Sandewanie, stwierdził, że to istota legendarna, istniejąca w opowieściach czarnych myśliwych. Nigdy nie słyszał, by opowiadali o niej biali.

Nawet jeśli Sandewan jest tylko legendą, ślad badany przez carinę naprawdę istniał. Jak Sandewan zniknął, kiedy dotarł do urwiska? Czyżby odleciał? Może ma skrzydła, choć legenda nic o nich nie mówi?

Kopiowanie i umieszczanie naszych treści na łamach innych serwisów jest dozwolone na zasadach opisanych w licencji.
Nie przegap żadnych nowości! Już dziś zapisz się na nasz newsletter emailowy lub włącz powiadomienia w przeglądarce, aby być na bieżąco z najnowszymi artykułami i audycjami.
Dodaj komentarz
Twój nick:
E-mail (opcjonalnie):
Komentarz:



Powiadamiaj o odpowiedziach na mój komentarz
(wymagany email):

Zanim napiszesz komentarz, zapoznaj się z zasadami publikowania komentarzy.

Uwaga: Jeśli chcesz odpowiedzieć na komentarz innego użytkownika, prosimy skorzystaj z przycisku "Odpowiedz". Pozwoli to uniknąć w przyszłości bałaganu w dyskusji.