Pierwsze humanoidy zaobserwowane w Argentynie - relacja z początku lat czterdziestych XX wieku
Opublikowano w dziale Z kart historii - najciekawsze relacje historyczne o obserwacjach UFO
W Argentynie, w rejonie Tres Arroyos, miało miejsce niezwykłe zdarzenie, które po raz pierwszy przyciągnęło uwagę świadków w latach czterdziestych XX wieku. Sierżant Vincente Pedone, będąc w towarzystwie oficerów, zostaje wezwany do miejsca domniemanej katastrofy samolotu, gdzie dostrzega tajemniczy obiekt w kształcie dysku oraz nieznane postaci w metalicznych strojach. Ich obserwacje, które zakończyły się problemami z samochodem policyjnym, pozostają w pamięci jako jedno z pierwszych świadectw spotkania z humanoidami w tym regionie. Mimo że miejsce zdarzenia nie zostało zbadane przez policję, historia ta wciąż fascynuje miłośników ufologii.
![]() |
Mapa rejonu, w którym doszło do opisywanych w artykule wydarzeń
Tres Arroyos, leżące ponad 600 kilometrów na południe od Buenos Aires, prawdopodobnie jest znane już nie tylko jako "argentyńska stolica pszenicy", lecz również jako miejsce, w którym po raz pierwszy w tym kraju zaobserwowano humanoida.
W roku 1971, w środku lata, miałem okazję spędzić trochę czasu w Orense, urokliwym nadmorskim kurorcie, który wraz z Reta i Claromecó stanowi główną atrakcję turystyczną w tym okresie roku. Co logiczne, biorąc pod uwagę fakt, że stawiałem wówczas pierwsze kroki w moim obszarze badań, czynione przeze mnie wywiady w większości dotyczyły ufologii. Stąd mój umysł przepełniony był anegdotami i wspomnieniami. Przyczynił się do tego pan Vincente Pedone, który był wówczas moim gospodarzem.
Jak opowiadał Don Vincente, na początku lat czterdziestych był on sierżantem w Policji Prowincjalnej Buenos Aires, zaś obszar jego działań obejmował takie miejsca, jak Orense, San Cayetano, Copetonas, Oriente, Cristiano Muerto i inne miejscowości. Te miasteczka były mu bardzo dobrze znane. Pewnej nocy, gdy wraz z oficerem o nazwisku Gitani przeglądał jeden z magazynów zboża, mieszkający w okolicy chłopiec podbiegł do nich, z trudem łapiąc oddech i mówiąc, że był świadkiem "katastrofy samolotu i jego pożaru", która wydarzyła się gdzieś pośród pól. Usłyszawszy relację chłopca, Don Vincente i jego podwładny w towarzystwie pewnego mężczyzny (którego nazwę NN, ponieważ pragnął zachować anonimowość) udali się w domniemane miejsce upadku obiektu. Przejechawszy dużą odległość w samochodzie policyjnym, mężczyźni znaleźli się w pobliżu domniemanego miejsca katastrofy: tutaj, około dwudziestu metrów przed nimi, niedaleko wzgórza, w polu ich widzenia znajdował się dziwny świecący obiekt w kształcie dysku. Dookoła obiektu, w bliżej nieokreślonej liczbie, przemieszczały się niezidentyfikowane "postaci".
Z pewnej odległości istoty wydawały się być bardzo wysokie i ubrane w błyszczące, metaliczne stroje. Ich ruchy były powolne, istoty ponadto wydawały się trzymać w ręku coś co wyglądało jak kubki ("tarros").
Najwyraźniej widok ten zrobił na świadkach takie wrażenie, że postanowili się wycofać. Ich zdziwienie i zdenerwowanie wzmogły się jednak, gdy Don Vincente próbował uruchomić samochód - nie był jednak w stanie tego zrobić. Próbował raz, drugi, trzeci i jeszcze kilka razy, samochód jednak nie uruchomił się. Zamiast jednak uciekać pieszo poprzez pola, mężczyźni postanowili pozostać w samochodzie i obserwować, co się dzieje. "Zupełnie zaniemówiliśmy, widząc rezultat wydarzeń", stwierdził protagonista tego zdarzenia, pan Vincente.
Kilka minut później mężczyźni zauważyli, że to co wzięli za samolot zaczęło się przemieszczać z niewielką szybkością. utrzymując stałą wysokość nad powierzchnią gruntu. Widząc to, don Vincente spróbował jeszcze raz uruchomić policyjny samochód, i tym razem jednak próba nie powiodła się. W końcu postanowił wyłączyć silnik i zjechać [bez gazu]. Na tym obserwacja się zakończyła, i szkoda, bo nie pozostali wystarczająco długo, by obejrzeć dziejące się zjawisko do końca. Następnego ranka pan Vincente otrzymał od NN potwierdzenie, że w miejscu lądowania pojazdu w Oriente pozostał ślad w postaci spalonej trawy. Niestety, policja nie pokwapiła się, by zbadać to miejsce. Dlatego też historia przekazana przez NN pozostaje jedynym dowodem na istnienie fizycznego śladu [po upadku niezidentyfikowanego obiektu].
Luis Burgos (FAO), tłumaczenie angielskie: Scott Corrales (Inexplicata)
Tłumaczenie i opracowanie: Ivellios