Szczerze mówiąc, większość tego co piszesz wynika raczej z nieporozumienia tego, jak działa ew... (rozwiń komentarz)
Szczerze mówiąc, większość tego co piszesz wynika raczej z nieporozumienia tego, jak działa ewolucja, niż z tego, że sama teoria jest "sfingowana". Spróbuję odpowiedzieć normalnie, po ludzku, bez nadęcia.
Po pierwsze – bakterie cały czas ewoluują. To właśnie dlatego mamy problem z bakteriami odpornymi na antybiotyki. Lek, który kiedyś działał, po kilku latach przestaje, bo wśród miliardów bakterii zawsze trafią się takie z losową mutacją, które przetrwają i się rozmnożą. To jest ewolucja w praktyce, obserwowalna tu i teraz, nie żadna teoria "z kosmosu".
Z małpami jest podobnie – człowiek nie "powstaje" z żyjącej dziś małpy. My i współczesne małpy mamy wspólnego przodka, który żył miliony lat temu. To tak, jakbyś się dziwił, że twój kuzyn nie zamienia się w twojego brata. Macie wspólnego dziadka, ale jedno nie "ewoluuje" w drugie.
Krokodyle z kolei są dobrym przykładem na to, że jak coś działa, to natura tego nie rusza. One się zmieniają, ale bardzo powoli i mało spektakularnie, bo są po prostu świetnie przystosowane do swojej niszy. Ewolucja nie ma celu "żeby było inaczej", tylko działa na zasadzie: kto lepiej przetrwa, ten zostawia więcej potomstwa.
Co do cywilizacji – to, że znajdowane są "coraz starsze", jest normalne. Archeologia po prostu sięga głębiej, ale wciąż mówimy o rzędu kilku–kilkunastu tysiącach lat, a nie setkach tysięcy czy milionach. To nie ma nic wspólnego z obalaniem ewolucji, tylko z tym, że lepiej kopimy i lepiej datujemy.
Piszesz też, że "niektóre bakterie nie mają własnego kodu genetycznego" – to akurat brzmi bardziej jak opis wirusa niż bakterii. Wirusy faktycznie są taką pograniczną formą – jedni traktują je jako życie, inni nie – ale to nie jest argument przeciwko ewolucji, tylko ciekawostka, jak bardzo różnorodne mogą być systemy biologiczne.
Rośliny jak najbardziej potrafią się mieszać i krzyżować, zarówno naturalnie, jak i z pomocą człowieka. Większość odmian owoców, warzyw czy zbóż, które jemy, to efekt selekcji i krzyżowania. Małe mutacje + czas + selekcja = masa różnych gatunków i odmian, nawet jeśli należą do tej samej "rodziny".
Co do motywu "pseudo naukowców, którzy chcieli udowodnić, że Boga nie ma" – tu bym trochę ostudził emocje. Są ludzie wierzący, którzy akceptują ewolucję, i niewierzący, którzy jej nie rozumieją. Ewolucja to opis mechanizmu, jak zmieniają się organizmy, a nie manifest światopoglądowy. Z tym można dyskutować na poziomie danych, a nie spisków.
Rozumiem, że intuicyjnie trudno sobie wyobrazić, że z prostych organizmów powstaje coś tak złożonego jak człowiek. Ale jeśli dasz procesowi miliardy lat i ogromne liczby osobników, to te małe, losowe kroczki zaczynają się składać w większy obraz. Trochę jak z erozją – patrząc na jeden dzień nic nie widać, ale po milionach lat masz kanion.
Podsumowując: Twoje pytania są sensowne, tylko odpowiedzi, które sam sobie dopowiadasz ("sfingowane", "stek bzdur"), są moim zdaniem zbyt pochopne. Ewolucję można krytykować, ale warto najpierw zobaczyć, co ona naprawdę mówi, a nie jej karykaturę.
|