Dzień dobry, żyjemy w "dziwnych czasach". Powikłania pogrypowe zawsze były i będą. Stan wyją... (rozwiń komentarz)
Dzień dobry, żyjemy w "dziwnych czasach". Powikłania pogrypowe zawsze były i będą. Stan wyjątkowy pozwolił zapomnieć nam o grypie. Należę do grona tych osób, które pracują w miejscu, gdzie przestrzeń zdrowia styka się z przestrzenią chorób i ciągle się zastanawiam jak to jest możliwe, że nie zaraziłam się tzw. covid. Nie mamy takiej ochrony jak medycy, więc tym bardziej jest to dalece zastanawiające. Zatem, postawa kogokolwiek z negujących jest mi bliska. Jako remedium na epidemię używam pierzgi pszczelej - polecam :) Pan Leszek miał 70 lat, jeżeli dobrze policzyłam. Oglądam jego filmy z jesieni życia i życzę sobie oraz innym dotrwać w takiej kondycji i jasności umysłu do tego wieku. Jest możliwe, że nie widziałam wszystkich filmów i że w ostatnich miesiącach mogło być gorzej, ale i tak dożył słusznego wieku. Książki Pana Leszka od lat 90 pomagają mi w ciężkich momentach życia, sprowadzają na drogę refleksji i bardzo mocno dodają otuchy. Jego metody pomogły mi 30 lat temu wyjść z chronicznego bólu fizycznego i pomagają do dzisiaj, stąd moja wdzięczność dla Pana Leszka za napisanie tych książek, podzielenie się wiedzą. Wchodząc na drogę duchowości rozstałam się ze stereotypami, powierzchowną oceną ludzi i rzeczywistości. Dotarło do mnie, że bogactwo to nie pieniądze i inne dobra materialne. Każdy z nas dokonuje wyboru między duchem a materią. Moim skromnym zdaniem te dwa światy nie idą w parze. Zachowanie harmonii w pracy nad sobą celem osiągnięcia sukcesu i w materii, i w duchu jest niezwykle trudne. Robiąc wszystko na raz niczego nie robimy dobrze, więc niektórzy z nas muszą wybrać jedną drogę i jeden cel. Ostanie miesiące bez imprez masowych i w wyciszeniu skłoniły wielu z nas do refleksji. Jesteśmy gatunkiem bardzo ekspansywnym i drapieżnym, zatem ten czas stagnacji był bardzo potrzebny światu oraz na refleksję i medytację. Myślę, że wielu medytujących samotników skorzystało na tej "ciszy" i zmianie. Bardzo wiele osób odeszło, które w latach 80, 90 wyznaczały trendy i były idolami młodzieży, więc Pan Leszek nie jest sam. Moja Mama odchodząc pocieszała mnie, że nie możemy wszyscy żyć wiecznie bo byłoby zbyt wielu ludzi na ziemi. Wszystkie choroby mają jedną wspólną cechę zmieniają naszą biochemię, zmieniają samopoczucie, odbierają siłę, motywację i destrukcyjnie wpływają na naszą zaradność życiową w wszystkich psycho-fizjologicznych aspektach. Im mniej mamy styczności z ludźmi chorującymi tym rzadziej dociera do nas to, że czasem przez ludzi mówi choroba lub starość i choroba. Warto się zdystansować bo "wszystko co nie jest miłością jest wołaniem o pomoc". W wielu zdaniach Pana Leszka odnalazłam dla siebie ukojenie, rozgrzeszenie, nadzieję. Napisałam tego posta, ponieważ chciałam pożegnać człowieka, który książkami pomógł mi uporać się ze swoim życiem. Takich dusz niosących nadzieję na tej ziemi jest więcej i korzystam z ich pomocy. Jednakże, książki Pana Leszka były pierwsze i zawsze pozostaną ze mną. Wszyscy umieramy samotni. To jest jedyne takie doświadczenie, w którym jesteśmy całkowicie sami. Chciałabym odejść we śnie. Szkoda, że nie ma poradnika jak pokonać strach i zimno rozstając się z fizycznością i nie zabrać doczesności w astral lub dalej. Ciągle jestem w duchowej podróży, wiec może znajdę kiedyś odpowiedź ... Każdy poszukujący znajduje swojego mentora lub guru na poziomie na jakim jest w stanie przyjąć wiedzę lub doświadczenie. Bardzo dziękuję ...
|