Relacja o ID #893, wysłana przez Lioheart
Data obserwacji: 1.11.2009, pna godzina, koo 20
Co zaobserwowano (przybliżona kategoryzacja): inne
Miejsce dokonania obserwacji: Stary budynek niewiadomego użytku, pośród pola. Jakieś 5 min drogi od miasta
Razem z kolegami i koleżankami postanowiliśmy przywoływać duchy. Nie wydawało to się wtedy realne, w końcu nikt z nas nie wierzył w to. Była nas siódemka, w tym dwie dziewczyny. Zapaliliśmy 3 świece i jeden znicz, znaleziony po drodze (był już zapalony wtedy). Ustawiliśmy to na prowizorycznym stole. Zanim jednak przystąpiliśmy do czegokolwiek, obszukaliśmy pomieszczenie, czy nie ma w nim nikogo i nie było. Usiedliśmy zatem i złapaliśmy się za ręce. Przywoływanie polegało na tym, że każdy miał zamknąć oczy, a jedna osoba przywoływać ducha. Zaczęliśmy od hitlera, ale nic się nie działo, ktoś zawsze miał otwarte oczy. Potem stalin, to samo. Jedna dziewczyna wpadła na pomysł, by przywołać ducha jej babci, akurat miała coś z jej grobu, czy nawet kawałek jej rzeczy. No i zaczęliśmy i wtedy jedna z dziewczyn krzyknęła. Okazało się, że ktoś rzucił w nią zniczem. Zaczęła panikować, że to duchy, ale koledzy się śmiali, że to ktoś z nas, jednak nikt nie chciał się przyznać. Zaczęła panikować, chciała stąd wyjść.Zaczęliśmy się zbierać, dziewczyny wybiegły pierwsze. Przede mną paru kolegów, zaraz koło mnie pozostała dwójka, po mojej lewej. Miałem już wychodzić, jednak ostatni raz się obróciłem i nagle coś mnie uderzyło. Po chwili doszedłem do siebie i zdałem sobie sprawę, że oberwałem zniczem, który leciał w moim kierunku. Znicz leciał prosto, nie chwiał się na boki, był jak pocisk. Moi znajomi byli przy mnie, więc to nie byli oni, a przed wszystkim sprawdziliśmy dokładnie, czy nikogo nie ma i nie było. Więc moje pytanie brzmi: Jak to się stało?