Być w dwóch miejscach jednocześnie
Opublikowano w dziale Duchy
W artykule przedstawiono niezwykłe doświadczenie Mary C. Viasek, medium, które podczas seansu duchowego w 1942 roku miało próbować materializować się w Los Angeles, mimo że w tym czasie podróżowała pociągiem przez Utah. Wykorzystując techniki podróży poza ciało, Viasek opisała swoje obserwacje związane z wibracjami oraz interakcjami ze "duchowymi chemikami", którzy pomagali w tworzeniu formy materialnych duchów. Opisane wydarzenia ukazują zjawiska związane z materializacją w kontekście badań nad duchowością i psychiką.

W swojej wydanej w 1942 roku książce "Life now and forever" doktor Arthur J. Willis, przewodniczący amerykańskiego Kolegium ds Nauk i Badań psychicznych, opisuje swoje eksperymenty z podróżą poza ciało i opowiada historię eksperymentu przeprowadzonego przez Mary C. Viasek i panią Z. J. Allyn, medium materializacyjne.
Pani Viasek, która nauczyła się podróżowania poza ciało, powiedziała pani Allyn, że chciałaby spróbować pojawić się w jej okręgu 28 września, gdy będzie przejeżdżać pociągiem z Kalifornii do Toledo w stanie Ohio. W czasie gdy w Los Angeles odbywał się seans, pociąg znajdował się w Utah. Opuściwszy ciało, Viasek chciała się przenieść do Los Angeles. Seans był już w trakcie, gdy Viasek weszła do pokoju materializacyjnego, gdzie znalazła siedzącą na krześle i pogrążoną w transie panią Allyn oraz grupę duchów oczekujących na materializację. "Gabinetowy przewodnik" powiedział jej, że może wszystko obserwować, nie może jednak brać udziału w zdarzeniu, ponieważ jest śmiertelniczką.
Wtedy Viasek zauważyła trzech zbierających coś "duchowych chemików". Przyjrzawszy się bliżej, ujrzała wstęgę światła - niebieskawo-szare wibracje przypominające fale ciepła, otaczające okrąg i cały gabinet. "Strumień wibracji wypływał od męża medium, pana Allyna, który siedział po prawej stronie gabinetu i stopniowo rósł, gdy różni członkowie okręgu dołączali do niego swoje wibracje", zacytował Willis z raportu, wyjaśniając przy tym, że strumień był ok 2 cali szeroki i 6 cali głęboki i zwiększał się z czasem jak otaczał okrąg i przechodził do gabinetu, wówczas stawał się ok 1 stopę szeroki i 18 cali głęboki. Później zanotowano, że do strumienia podłączeni byli wszyscy siedzący w gabinecie, mimo iż okrążał on tylko kilka osób.
Gdy tylko strumień pojawił się w gabinecie, duchowy chemik chwycił go i wydawał się kierować go na tył głowy i kark medium. W tym samym czasie, gdy światło składające się z niebieskawo-szarych wibracji było wlewane w medium, biała substancja (nienazwana, przypuszczalnie ektoplazma) zaczęła wypływać z brody, gardła i klatki piersiowej medium. Ta emanacja została przechwycona przez drugiego duchowego chemika i zaczęła spowijać innego ducha. Gdy chemik przelewał substancję ponad duchem, powiedział silnym, pozytywnym głosem: "Pomyśl o swoich cechach! Pomyśl o swojej twarzy i oczach! Pomyśl o swojej formie! Pomyśl pozytywnie! Pomyśl o sobie takim, jakim byłeś na ziemi! Pomyśl o swoich rękach!" Gdy duch pomyślał o tych rzeczach, forma stopniowo tworzyła się ponad nim.
Przez cały czas osoby siedzące w kole śpiewały, by ustanowić i kontrolować harmonijne wibracje. Za każdym razem gdy kończyli śpiewać jeden hymn i zaczynali następny, materializacja zawodziła, ponieważ "substancja ulatywała z ducha". Duchowy chemik próbował wówczas przyoblec innego ducha i również mu się to nie udawało, gdy hymn był nagle zmieniany. Viasek zauważyła, że wibracje się zmieniały w momencie, gdy zmieniał się śpiew oraz gdy nakładał się na manifestację.
Podczas występowania tych problemów Viasek znajdowała się w gabinecie, nie mogła jednak położyć stóp na podłodze. Gdy uczestniczący w seansie zaczynali śpiewać "Shall we gather at the river", jej stopy dotknęły podłogi o wówczas stałą przed jednym z chemików. Powiedział: "Jesteś śmiertelniczką i dlatego nie możesz przejść", ona jednak nalegała, aż w końcu się zgodził. Wtedy chemik obrócił ją plecami do siebie i zaczął przelewać nad nią substancję wypływającą z medium, mówiąc: "Pomyśl pozytywnie o swoich cechach, o takiej jaka jesteś! Pomyśl o swoich włosach, oczach! Pomyśl o formie! Pomyśl o swoich rękach, dłoniach, stopach!"
Wtedy chemik umieścił nieco substancji ponad nią, by uformować jej odzienie - strój z białej koronki. "To był akt tworzenia dokonany przez chemika, nie przez jej myśli", napisał Willis.
Gdy Viasek przeszła przez kotarę do okręgu, poczuła, że przez kilka sekund byłą ślepa, potem jednak wrócił jej wzrok. Nie mogła jednak mówić. Gdy jedna z sióstr spojrzała na nią, Viasek odebrała "wzmacniające wibracje" i mogła już mówić. Gdy zaczęła rozmawiać z grupą, coś podniosło wibrację w okręgu i Viasek poczuła się jak gdyby jej oddech został zablokowany przez dmuchnięcie w splot słoneczny. Cofnęła się wgłąb gabinetu i wydawała się utracić świadomość, po chwili jednak odzyskała ją i obserwowała inne materializacyjne sukcesy i porażki. Nie mogła stwierdzić dokładnie, kiedy formy zaczynały się materializować, zauważyła jednak, że rozpadały się poza gabinetem. Niewielka ilość substancji ulatywała, gdy rozpadająca się materializacja płynęła wzdłuż strumienia światła - niebieskawo-szarych wibracji.
Siedzące w okręgu osoby biorące udział w seansie potwierdziły materializację Viasek, zauważono też, że jej "oddechowe" problemy zaczęły się, gdy jeden z siedzących w okręgu, doktor H. H. Turner, zapalił światło w izbie, by móc zanotować czas i zapisać słowa pani Viasek.
Michael Tymn, gaia.com
Tłumaczenie i opracowanie: Ivellios