Bliskie spotkanie z UFO i jego pasażerami w Parkstone
Opublikowano w dziale Z kart historii - najciekawsze relacje historyczne o obserwacjach UFO
W drugiej połowie września 1977 roku, w Parkstone, miało miejsce niezwykłe zdarzenie, które przyciągnęło uwagę mediów. Pani Ethel May Field, 62-letnia gospodyni domowa, podczas wieczornego spaceru po ogrodzie dostrzegła tajemniczy obiekt latający, który zawisł nad jej domem. Obiekt, opisany jako okrągły z kopułą, emitował intensywne światło i wydawał się mieć pasażerów. Po powrocie do domu pani Field próbowała podzielić się swoim doświadczeniem z rodziną, jednak spotkała się z niedowierzaniem. Wkrótce jej historia stała się tematem zainteresowania prasy, co wzbudziło mieszane reakcje i kontrowersje w lokalnej społeczności.

Ten interesujący przypadek dotarł do mnie na skutek akcji promocyjnej, zorganizowanej przez zarządcę lokalnego oddziału Gaumont, który rozpoczął w Bournemouth projekcję popularnego filmu "Bliskie Spotkania Trzeciego Typu". Pomysł polegał na zaproszeniu wielu okolicznych mieszkańców, którzy doświadczyli spotkania z UFO, do uczestnictwa w nocy otwarcia. Przy tej okazji miejscowa gazeta opublikowała apel do świadków, aby przesyłali do mnie pisemne sprawozdania ze swoich obserwacji - moja praca polegała na oddzieleniu ziarna od plew i wytypowaniu nazwisk najciekawszych świadków. Pośród raportów otrzymałem niniejszy, który - jak mi się wydawało - był wystarczająco dziwny, by pokusić się o dalsze jego zbadanie. Dlatego też odwiedziłem świadka w środę 22 marca [1978] i zarejestrowałem rozmowę z nią na taśmie, po czym złożyłem jej kolejną wizytę 6 kwietnia celem doprecyzowania pewnych punktów i wykonania fotografii.
Miejscowy reporter, który sporządził treść oryginalnego apelu, skontaktował się ze mną celem poznania szczegółów każdego interesującego przypadku, który mógł wyjść na światło dzienne, ja zaś wspomniałem o tej sprawie. Efektem tego był pełnostronicowy artykuł na ostatniej stronie lokalnej gazety, którym zainteresowały się wydawane na terenie całego kraju gazety z Londynu - sytuacja, której świadek sobie nie życzyła. Przed napisaniem do mnie nie opowiadała o swojej obserwacji nikomu innemu.
Świadek
Jedynym świadkiem tego zdarzenia była pani Ethel May Field, lat 62, gospodyni domowa z Sea View Road w dzielnicy Parkstone w mieście Poole, w brytyjskim hrabstwie Dorset. Jej mąż Maurice, lat 68, oraz córka Teresa, lat 24, w czasie obserwacji przebywali wewnątrz domu i oglądali telewizję, nie zauważając niczego niezwykłego.
Zdarzenie
Dokładna data tej obserwacji nie jest znana, jednak pani Field pamięta, że miała ona miejsce w drugiej połowie września 1977 roku około godziny 11 wieczorem. Wyszła wówczas do ogrodu z tyłu domu by zdjąć suszące się tam pranie - wówczas usłyszała buczenie, które spowodowało, że spojrzała na niebo, które było czyste.
Z kierunku południe-południowy zachód zbliżał się okrągły obiekt z kopułą w górnej części. Na kopule "coś było", z uwagi jednak na ulotność wspomnień pani Field nie była w stanie w tym momencie nic więcej powiedzieć. Obiekt emitował intensywne jaskrawe światło - sam obiekt świecił "zielonkawym" kolorem, podczas gdy od obwodu w dół wychodził dużo bardziej jaskrawy promień koloru "błękitnawo-żółtego", co przywodziło na myśl kształt parasola. To światło nie oświetlało niczego na ziemi, zaś pani Field nie zauważyła, jak daleko ono sięgało. Pani Field wydawało się, że poniżej obiektu widziała pewien "wzorzysty" efekt, nie była jednak co do tego pewna i nie była w stanie go szerzej opisać.
Trudno było określić rozmiary obiektu, w końcu jednak pani Field stwierdziła, że musiał on mieć szerokość równą szerokości jej ogrodu (22 stopy). Inny problem stanowiła wysokość, pani Field zgodził się jednak co do tego, że obiekt nie mógł się znajdować bardzo wysoko, ponieważ wewnątrz kopuły dostrzegła jego pasażerów.
Owa kopuła posiadała dwa "okna", które nie zajmowały całego obszaru tej struktury, lecz były wysokie na około dwie trzecie kopuły i szerokie na jedną czwartą jej obwodu. W oknach tych stały dwie humanoidalne istoty, po jednej w każdym oknie.

Gdy UFO dotarło do punktu bezpośrednio nad drugim końcem ogrodu, zawisło na moment, a pani Field uniosła swoje ręce z otwartymi dłońmi, aby ochronić oczy przed jaskrawym światłem. W tym momencie poczuła na rękach delikatne ciepło oraz drżenie lub wibracje gruntu, które trwały jakąś sekundę lub dwie. Zaalarmowana, zastanawiała się czy zaraz pojawi się trzęsienie ziemi i myślała, że ludzie zaraz wybiegną ze swoich domów, przypuszczalnie jednak nikt tych wibracji nie zauważył.
Dwie postaci wewnątrz obiektu miały normalne proporcje i nosiły srebrne kostiumy z okryciem głowy tego samego koloru, które okrywało wszystko oprócz twarzy. Okrycie głowy wydawało się oddzielone od reszty kostiumu - pani Field wydawało się, że zauważyła kołnierz. Nie dostrzegła żadnych guzików ani zamków błyskawicznych, wiedziała jednak, że okrycie głowy sięgało czoła. Twarze tych postaci wyglądały na smukłe, a pani Field miała wrażenie, że obie istoty były płci męskiej. Ponieważ widziała postaci prawie do talii, widziała też i ręce - one również wyglądały normalnie. Ręce wydawały się odpowiadać kolorystycznie kostiumowi, co sugeruje, że postaci miały ubrane rękawice, jednak pani Field nie była co do tego absolutnie pewna. Kabina była oświetlona pozornie "normalnym" światłem, to znaczy takim, jakie stosujemy my.
Istota stojąca po prawej stronie pani Field przypuszczalnie sterowała kontrolkami. Pani Field tak naprawdę nie widziała żadnych kontrolek, ponieważ jednak postać spoglądała w dół i pracowała rękami przy czymś, co znajdowało się tuż pod oknem, uznała że to właśnie są kontrolki. Druga postać patrzyła jednak prosto na panią Field. Postać przesunęła się lekko i wykonała prawą ręką gest wskazujący, co pani Field zinterpretowała jako zamiar lądowania. Ponieważ była sama i teraz czuła się zaalarmowana, odwróciła się i pobiegła w stronę domu, zatrzymując się na moment u wejścia, z którego spojrzała raz jeszcze na obiekt, który szybko przemieszczał się w kierunku północno-zachodnim. Całkowity czas obserwacji mógł wynieść nie więcej jak 20-30 sekund.
Pani Field wbiegła do domu, gdzie jej mąż i córka oglądali telewizję (nie wystąpiły żadne zakłócenia odbioru). Próbowała opowiedzieć im o swoim doświadczeniu, oni jednak się z niej śmiali. Gdy pani Field powiedziała, że zadzwoni do miejscowej gazety, aby opowiedzieć o swojej obserwacji, córka wyperswadowała jej ten pomysł, gdyż wydawało jej się że ludzie będą się z niej naśmiewać. Dlatego też do momentu, gdy pani Field napisała do mnie, historia nie została przekazana nikomu innemu.

Możliwe efekty fizyczne
Gdy po raz pierwszy zjawiłem się w domu pani Field, przepraszała mnie za niemożność uściśnięcia mojej dłoni z uwagi na jej infekcję skóry. Pod koniec naszej rozmowy powiedziała mi, że ten problem zaczął się od plamki, która pojawiła się na jej lewej dłoni w tygodniu następującym po obserwacji. Schorzenie rozprzestrzeniło się i pogorszyło tak, że obie dłonie stały się suche i bardzo bolały. Lekarz zdiagnozował u kobiety zapalenie skóry i leczył ją pod kątem tego schorzenia. Zbadałem ręce kobiety - okazały się bardzo suche, a skóra się na nich łuszczyła.
Pani Field nigdy nie twierdziła, że to schorzenie było spowodowane przez jej doświadczenie z UFO. Wspomniała o tym dopiero po namyśle i stwierdziła, że zachowywała w tej kwestii "otwarty umysł". Mając jednak na uwadze, że (a) w czasie obserwacji pani Field osłoniła swoje oczy przed intensywnym światłem dochodzącym z obiektu OTWARTYMI DŁOŃMI; (b) czuła w tym czasie delikatne uczucie CIEPŁA NA DŁONIACH; (c) problem pojawił się w tygodniu następującym po obserwacji i nigdy wcześniej nie miała podobnych objawów; oraz (d) słownikowa definicja zapalenia skóry brzmi: "poparzenie skóry przez miejscowe podrażnienie, np. zewnętrzne poparzenie promieniami słońca, rentgena, itd." uznałem, że warto zaprezentować to jako wstępny dowód na wystąpienie prawdopodobnego następstwa fizycznego związanego z UFO.
Zainteresowanie prasy
Doniesienia prasowe w tej sprawie zawierały nieścisłości, wyolbrzymienia i sfabrykowane informacje.
Jedno z doniesień mówiło, że "uderzył w nią spodek" - stwierdzenie całkowicie niezgodne z faktami i wprowadzające w błąd.
Doniesienia o "oparzeniach" były ogromnymi wyolbrzymieniami faktycznego stanu jej rąk.
Najgorszym przykładem prasowego zakłamania było jednak szeroko rozpowszechniane stwierdzenie jakoby "strażnicy wybrzeża również to widzieli". To była zwyczajnie nieprawda. Pogłoska pojawiła się, gdy reporter z Radia Solent odwiedził panią Field i wspomniał podczas rozmowy, że jego ojciec - strażnik wybrzeża pracujący dla firmy zewnętrznej - widział kiedyś NOL-a. Jego przypadek był wówczas szeroko opisywany i pojawił się również w "The Flying Saucer Review" (wolumen 19, nr 4, strona 30). Dla mnie jest to niewiarygodne, że takie przypadkowe wspomnienie mogło zostać tak bardzo zniekształcone.
Wnioski
Nie mam powodu by sądzić, że historia opowiedziana przez panią Field jest nieprawdziwa. Nie chciała rozgłosu, rodzina się z niej śmiała, nie grała również wykorzystując stan swoich rąk - a mogła z łatwością przedstawić to na swoją korzyść, jako bezpośredni dowód. Chętnie ze mną współpracowała, teraz jednak pragnie już więcej nie widzieć żadnych kolejnych dziennikarzy ani badaczy.
Jej historia wydaje się nieco uboga w dokładne szczegóły, musimy jednak pamiętać, że nagle stanęła przed zjawiskiem całkowicie wykraczającym poza to czego do tej pory doświadczyła, była zaalarmowana, jak też obserwowała obiekt tylko przez krótki okres czasu, po czym pobiegła do domu.
Według mojej opinii, jest to bardzo normalna 62-dwuletnia gospodyni domowa, posiadająca ograniczony zasób słów, która próbuje opisać zdarzenie, które było dla niej całkowicie realne.
I właśnie to tak naprawdę się liczy.
Źródło: Leslie Harris, The Flying Saucer Review, wolumen 24 nr 2 (1978)
Przedruk: ufoevidence.org
Tłumaczenie i opracowanie: Ivellios