System reklamy Test



Nie zapomnij odwiedzić strony naszych partnerów - ich lubimy, ich polecamy!

SŁUCHAJ
ZALOGUJ SIĘ
ZAMKNIJ
Radio Paranormalium - zjawiska paranormalne - strona glowna
Logowanie przy użyciu kont z Facebooka itd. dostępne jest z poziomu forum

Taki był jego plan duszy. Etyczne dylematy dyskusji o karmie, reinkarnacji i losie najmłodszych


W niniejszym artykule omówimy kontrowersyjne zagadnienia związane z karmą i reinkarnacją w kontekście losu małoletnich dzieci cierpiących na ciężkie i często nieuleczalne choroby. Wiele osób wierzących w teorie karmiczne sugeruje, że cierpienie maluchów może wynikać z ich działań w poprzednich wcieleniach lub wyborów duszy. I o ile w samej dyskusji o karmie i reinkarnacji nie ma absolutnie niczego złego, to jednak publiczne głoszenie takich poglądów w kontekście dzieci budzi poważne etyczne wątpliwości, mogąc prowadzić do obwiniania niewinnych małoletnich za trapiące ich nieprzyjemności. Karmiczne interpretacje przyczyn ciężkich chorób mogą jedynie pogłębiać ból emocjonalny rodzin małych pacjentów.

Graf. Ivellios/AI

W kręgach osób zainteresowanych życiem po śmierci i reinkarnacją często pojawiają się pytania o źródła ludzkiego przeznaczenia. Dlaczego daną osobę spotkał akurat taki, a nie inny los? Skąd u kogoś wzięła się niezwykła cecha wyglądu lub talent, którego nie było u żadnego ze znanych przodków?

Zwolennicy reinkarnacji odpowiadają zazwyczaj, że przypadki nie istnieją — wszystko ma swoją przyczynę w poprzednich wcieleniach. Według tej filozofii zdolności, choroby czy upodobania danej osoby nie biorą się „znikąd”, lecz wynikają z doświadczeń duszy w innych życiach.

Podobnie „prawo karmy” miałoby tłumaczyć, czemu jedni od urodzenia doświadczają pomyślności, a inni zmagają się z przeciwnościami. W myśl karmicznej sprawiedliwości nie istnieje coś takiego jak niewyjaśniona niesprawiedliwość: jeśli jedni rodzą się zdrowi i utalentowani, a inni od początku naznaczeni chorobą czy biedą, to jest to skutek czynów tej duszy — czy to w obecnym życiu, czy w poprzednich wcieleniach.

Innymi słowy, niepomyślności spotykające człowieka — w myśl tego prawa — stanowią karę za grzechy popełnione w życiu obecnym albo podczas poprzednich wcieleń.

Kto posiada dobrą karmę, ten od dzieciństwa doświadcza zdrowia, talentów i pomyślnych zrządzeń losu; kto obciążył się karmą złą — napotyka przeciwności, a nawet nie otrzyma pomocy, gdyż na przeznaczenie nie ma rady: jak ma być, tak będzie.

Tego rodzaju interpretacje dają wierzącym poczucie, że świat jest sprawiedliwy w skali kosmicznej. Nic nie dzieje się bez powodu, nawet jeśli powód ten ginie gdzieś pośród gąszczu poprzednich inkarnacji.

Dla wielu osób wizja, że sami „zapracowaliśmy” na obecny los, bywa psychologicznie kojąca — oznacza, że mamy wpływ (choć rozłożony na wiele wcieleń) na to, co nas spotyka. Filozofia karmy głosi przecież, że „każdy jest odpowiedzialny za własne życie, cierpienie i szczęście, jakie sprowadza na siebie i innych”.

Zasługując na dobro — otrzymujemy dobro; zasługując na cierpienie — sami je na siebie ściągamy. Takie przekonanie sprawia, że zdarzenia losowe przestają być losowe, a stają się elementem większego planu rozciągającego się na poprzednie i przyszłe wcielenia.

Dzieci i „dziedzictwo” z poprzednich wcieleń

Kwestia losu małych dzieci — szczególnie tych od początku życia dotkniętych ciężkimi chorobami — jest tu szczególnie delikatna. Zwykle myślimy o dzieciach jako o istotach niewinnych; trudno pogodzić to z sugestią, że już niemowlę może dźwigać brzemię karmicznych „długów” z poprzedniego życia.

A jednak w ezoterycznych dyskusjach często pojawia się motyw dzieci, które rzekomo dziedziczą po poprzednich wcieleniach pewne cechy wyglądu, uzdolnienia czy nawet problemy zdrowotne. Bywa to przedstawiane w mniej drastycznej formie — na przykład, że dusza celowo wybiera sobie określoną rodzinę, aby rozwinąć posiadane już zdolności.

Ezoteryczne publikacje pełne są historii w stylu: „Jeśli dziecko urodziło się w rodzinie krawca, to znaczy, że dusza miała zdolności do krawiectwa, dlatego wcieliła się w dziecko krawca”. W ten sposób tłumaczy się przypadki, gdy u danej osoby pojawia się jakaś unikalna cecha, niespotykana u rodziców czy dziadków. W oczach spirytualistów to nie genetyczna anomalia, lecz znak, że do rodziny dołączyła dusza o określonych predyspozycjach.

Nauka podaje jednak inne wyjaśnienie: pozornie „nowe” cechy u dziecka mogą wynikać z długofalowych procesów dziedziczenia. W genomie potomka zbiegają się niezliczone kombinacje genów — nawet po odległych przodkach — stąd np. w rodzinie brunetów może urodzić się nieoczekiwanie jasnowłose dziecko. Nie trzeba odwoływać się do wędrówki dusz, by wyjaśnić takie przypadki.

Znacznie większe kontrowersje rodzą jednak próby karmicznego tłumaczenia cierpienia dzieci. Zdarza się, że w kręgach osób wierzących w reinkarnację pojawiają się sugestie, jakoby ciężka choroba dziecka wynikała z jego karmy lub z karmy jego rodziców.

Na forach internetowych i w publikacjach ezoterycznych można natrafić na dyskusje w stylu: „Czy to możliwe, że nieuleczalna choroba mojego synka jest skutkiem tego, czego jego dusza chciała doświadczyć?” czy też: „Choroba dziecka stanowi karę za jego przewinienia w poprzednim wcieleniu”. Tego typu stwierdzenia budzą silne emocje — od zdumienia po oburzenie — zarówno u osób niewierzących w reinkarnację, jak i u wielu samych spirytualistów. Intuicyjnie czujemy, że mówienie rodzicom śmiertelnie chorego niemowlęcia, iż „samo sobie wybrało taki los”, jest głęboko niewłaściwe.

Mimo to podobne poglądy bywają głoszone publicznie. Przykładem może być głośny artykuł z Onetu, opisujący historię Jennifer — matki dwóch chłopców z ciężką niepełnosprawnością. Jennifer, szukając sensu w swoim trudnym macierzyństwie, zwróciła się ku teoriom reinkarnacji. Medium, z którym odbyła sesję, przekazało jej dramatyczną „wizję”: okazało się rzekomo, że w poprzednim wcieleniu jej synowie byli braćmi-nazistami, szerzącymi propagandę w III Rzeszy, zaś ona sama była amerykańską dziennikarką usiłującą ujawnić prawdę o Holokauście. Według medium dusze chłopców postanowiły odpokutować dawne winy i „zdecydowały się powrócić sparaliżowane”, by doświadczyć bezsilności oraz nauczyć się pokory i komunikacji. „Wybrali niepełnosprawność, aby przyspieszyć swój rozwój duchowy” — ogłosiła medium w trakcie seansu.

Co więcej, Jennifer usłyszała, że zgodziła się przed narodzinami zostać ich matką, aby im towarzyszyć w tej trudnej lekcji i wykazać się wielkodusznością. Innymi słowy — cała tragedia rodziny została ujęta jako świadomy duchowy plan, mający sens i cel. Historia Jennifer pokazuje, jak daleko mogą posunąć się interpretacje zakładające istnienie karmy: nawet ciężka, nieuleczalna choroba dziecka bywa przedstawiana jako zaplanowane doświadczenie jego duszy.

Podobne kontrowersyjne stwierdzenia można znaleźć również w wypowiedziach polskich publicystów zajmujących się tematami z pogranicza nauki. Przykładowo, prezes Fundacji Nautilus, Robert Bernatowicz, w wywiadzie udzielonym Cyprianowi Majcherowi stwierdza wprost, że „niepełnosprawne dziecko to karma rodziców”.

Etyczne kontrowersje

Przytoczona wcześniej opowieść Jennifer i podobne jej „karmiczne” wyjaśnienia budzą zasadnicze pytanie: czy w ogóle powinniśmy w ten sposób mówić o cierpieniu dzieci? Z perspektywy etycznej pojawia się tu kilka poważnych wątpliwości.

Po pierwsze — kwestia współczucia a obwiniania ofiary. Sugerowanie, że chore dziecko samo wybrało swój los (lub na niego „zasłużyło”), to de facto zrzucanie na nie winy za własne cierpienie. Taka postawa jest bardzo bliska temu, co psychologia nazywa obwinianiem ofiary.

Jak zauważają nawet buddyjscy komentatorzy, doszukiwanie się karmicznych przewinień u cierpiącej osoby stoi w sprzeczności z postawą współczucia — nie jest przejawem zrozumienia ani empatii wmawianie ofierze, że „sama sobie na to zasłużyła”.

W tradycji buddyjskiej co prawda przyjmuje się, że każde cierpienie ma gdzieś swoją przyczynę, ale równocześnie kładzie się nacisk na okazywanie miłosierdzia wszystkim istotom. Buddyjscy nauczyciele podkreślają, że nawet jeśli wierzymy w karmę, naszym moralnym obowiązkiem jest pomagać cierpiącym, a nie „dobijać” ich stwierdzeniami typu: „sam sobie na to zapracowałeś”. Innymi słowy, współczucie powinno górować nad podejściem doktrynalnym. Gdy widzimy cierpiące dziecko, liczy się to, jak możemy mu ulżyć tu i teraz — roztrząsanie hipotetycznych win z poprzednich wcieleń nie przynosi żadnej ulgi, a może jedynie spotęgować ból emocjonalny rodziny i samego cierpiącego.

Po drugie — wpływ na postawę wobec cierpiących. Karmiczne myślenie może nieść niebezpieczną pokusę usprawiedliwiania bierności wobec cudzego nieszczęścia. Jeśli uwierzymy, że czyjaś choroba to „sprawiedliwa kara” za przeszłe czyny, łatwiej przyjdzie nam zracjonalizować brak pomocy: po co ingerować w cudzą karmę?

Taki fatalizm był zresztą historycznie obecny w kulturach Wschodu — np. w Indiach system kastowy opierał się na wierze, że dusza sama wybrała swoje warunki urodzenia adekwatnie do zasług, więc ingerowanie w ten porządek (np. pomoc niższej kaście) jest sprzeczne z kosmicznym ładem. Takie podejście można wręcz nazwać „mistycznym rasizmem” — podziałem ludzi na lepszych i gorszych na podstawie rzekomej duchowej zasługi, co bywa groźniejsze od zwykłej dyskryminacji, bo uchyla się od krytyki w imię niepodważalnego „prawa karmy”.

Dziś w świeckim języku powiedzielibyśmy, że takie myślenie zaburza poczucie równej godności każdego człowieka. Przeczy zarówno etyce chrześcijańskiej, jak i fundamentalnym zasadom praw człowieka, które zakładają, że nikt nie powinien doświadczać dyskryminacji czy zaniedbania z powodu okoliczności urodzenia.

Co więcej, badania psychologiczne sugerują realny efekt: wiara w karmę może zwiększać skłonność do obwiniania poszkodowanych.

Po trzecie — konsekwencje dla rodziców i samych dzieci. Głosy, które w cierpieniu dziecka dopatrują się karmicznej kary bądź lekcji, mogą wyrządzić krzywdę emocjonalną rodzinie.

Rodzice ciężko chorego malucha i tak często zadają sobie bolesne pytania: „Dlaczego akurat nasze dziecko? Czy zrobiliśmy coś nie tak?” Sugestia, że to ich wina (choćby z poprzedniego życia) albo że dziecko samo wybrało chorobę, może wywołać ogromne poczucie winy, wstydu lub złości. Zamiast wspierać proces godzenia się z sytuacją — dokłada dodatkowy ciężar.

Psychologowie podkreślają, że rodzice nie powinni obwiniać ani siebie, ani tym bardziej dziecka za jego stan zdrowia. Choroba jest już wystarczająco trudna bez przypisywania jej moralnych ocen. Tymczasem karmiczne teorie z natury rzeczy wprowadzają element oceny: ktoś musiał kiedyś zrobić coś złego, skoro teraz cierpi.

Jeszcze gorzej, gdy dorastające chore dziecko samo zetknie się z takimi treściami — może dojść do przekonania, że „zasłużyło na swój ból”, co potężnie obniży jego poczucie własnej wartości.

We współczesnej psychologii zdrowia duży nacisk kładzie się na to, by nie komunikować pacjentom — zwłaszcza dzieciom — że ich choroba to kara. Nawet jeśli dziecko logicznie nie rozumie koncepcji karmy, to jednak wyczuwa postawę otoczenia. Potrzebuje bezwarunkowej miłości i wsparcia, a nie subtelnych sygnałów mówiących: „cierpisz, bo widocznie sobie na to zasłużyłeś(-aś)”.

Po czwarte — ryzyko zaniedbań i konflikt z medycyną. W skrajnych przypadkach przekonanie o karmicznym podłożu choroby może prowadzić do zaniedbania leczenia. Jeśli rodzice uwierzą, że ich dziecko „musi odcierpieć swoje”, by spłacić długi karmiczne, mogą uznać intensywną terapię za ingerencję w duchowy plan. Mogą też poszukiwać wyłącznie ezoterycznych metod „oczyszczania karmy” zamiast konwencjonalnej pomocy lekarskiej.

Takie sytuacje — choć rzadkie — budzą poważne dylematy prawne i etyczne. Zdrowie i życie dziecka mają pierwszeństwo przed przekonaniami rodziców. Jeśli system przekonań zaczyna zagrażać dziecku (np. poprzez zaniechanie leczenia), państwo ma prawo interweniować w imię dobra małoletniego.

Na szczęście większość duchowo zorientowanych rodziców łączy wiarę z rozsądkiem i nie odmawia pomocy medycznej. Niemniej już sama bierność emocjonalna — pogodzenie się z chorobą dziecka jako rzekomym „przeznaczeniem” — może być zgubna.

Lekarze i terapeuci zachęcają rodziców chorych dzieci do aktywnej postawy, poszukiwania terapii i walki o poprawę stanu — w medycynie bowiem nie ma czegoś takiego jak „z góry ustalony los”. Nawet najcięższe przypadki mogą mieć lepsze lub gorsze rokowania w zależności od podjętych działań. Tymczasem filozofia karmy zdaje się głosić przeciwny komunikat: „przeznaczenia nie oszukasz”.

W skrajnie rozumianych teoriach karmicznych nie ma miejsca na nadzieję ani cud — jeśli zgodnie z prawem karmy nie zasłużyłeś na ratunek, żadnej pomocy nie otrzymasz. W podejściu naukowym (ale też i w wielu religiach oraz systemach filozoficznych) taka rezygnacja jest nie do przyjęcia: zawsze należy walczyć o życie i zdrowie dziecka, bo nie jest ono zdeterminowane przez tajemne moce losu.

Głosy krytyki i stanowiska organizacji

Biorąc pod uwagę powyższe etyczne zastrzeżenia, wiele autorytetów — zarówno religijnych, jak i świeckich — przestrzega przed doszukiwaniem się karmy w cierpieniu najmłodszych.

Kościół katolicki jednoznacznie odrzuca doktrynę reinkarnacji i karmy, uznając ją za sprzeczną z chrześcijańską wizją miłosierdzia. W chrześcijaństwie niewinne cierpienie dziecka pozostaje trudną tajemnicą, ale nigdy nie jest interpretowane jako „kara za grzechy” (zwłaszcza że dziecko nie popełniło jeszcze żadnych osobistych czynów). Idee odnoszące się do karmy uznaje się tutaj za „ostre zaburzenie poczucia rzeczywistości”.

W swoim eseju „Prawo karmy” ojciec Jacek Salij przytacza przykłady ezoterycznych twierdzeń (np. że „ojcami, o których mówi Stary Testament, jesteśmy my sami w swoich poprzednich wcieleniach”) i wskazuje, iż wiara w karmę prowadzi do fatalistycznych konsekwencji, które stoją w kontrze do nadziei i aktywnej postawy zalecanej przez chrześcijaństwo. Chrześcijanin — podkreśla Salij — wierzy, że „nasze postępowanie nie jest z góry ustalone” i że z Bożą pomocą można odmienić nawet najcięższy los.

Do podobnych wniosków dochodzą środowiska świeckie i naukowe. Psychologowie alarmują, że teorie obarczające ofiary odpowiedzialnością przypominają niebezpieczne mechanizmy znane z badań nad uprzedzeniami. Wspomniane wcześniej badanie dotyczące wiary w karmę pokazuje, iż karmiczne przekonania mogą osłabiać odruch niesienia pomocy potrzebującym. Im bardziej ktoś wierzy, że „karma wraca”, tym łatwiej może usprawiedliwić sobie brak empatii — zakłada bowiem, że los sam wymierza sprawiedliwość. To oczywiście nie znaczy, że każda religijna osoba jest nieczuła; wskazuje jednak, że pewne idee (jak skrajnie rozumiane pojęcie „co posiałeś, to zbierasz”) mogą nieświadomie wpływać na nasze osądy moralne.

Z punktu widzenia praw człowieka i etyki społecznej propagowanie postawy „chory jest sam sobie winien” jest wyjątkowo szkodliwe. Polskie organizacje broniące praw dziecka zgadzają się co do tego, że niezależnie od światopoglądu nikt nie powinien publicznie obarczać dzieci winą za ich choroby. Nawet sugestie w stylu „twoje cierpienie ma ukryty sens — pewnie na nie zasłużyłeś” są uznawane za niestosowne. Dziecko ma prawo do ochrony i współczucia, a nie do bycia przedmiotem pseudofilozoficznych ocen.

W dyskursie publicznym coraz częściej apeluje się o odpowiedzialność za słowo. Internetowe fora oraz grupy na portalach społecznościowych pełne są wprawdzie rozważań karmicznych, ale w bardziej oficjalnych kontekstach (media, publikacje książkowe) oczekuje się wrażliwości. Dla osób zmagających się z rodzinną tragedią czy własną chorobą czytanie o „zasłużonej karmie” może być bolesne. Stąd niektórzy uważają, że tego typu spekulacje powinny pozostać w sferze prywatnych wierzeń i nie powinny być głoszone publicznie, zwłaszcza w miejscach, do których mogą trafić rodzice ciężko chorych dzieci.

Istnieje oczywiście wolność słowa i wyznania — nikt nie zabroni komuś wierzyć, że jego życie jest efektem działań sprzed stuleci w ramach wcześniejszych wcieleń. Jednak przywoływanie tych koncepcji w kontekście konkretnego cierpiącego dziecka budzi moralny sprzeciw. Można dyskutować abstrakcyjnie o karmie i reinkarnacji, ale mówienie rodzicom dzieci chorych na nowotwory czy inne ciężkie dolegliwości, że ich pociecha „sama wybrała taki los”, byłoby okrucieństwem i brakiem empatii.

Dyskutujmy z rozwagą

Dyskusje o poprzednich życiach i karmie z pewnością będą trwać — ludzkość od zawsze szuka sensu w cierpieniu i próbuje zrozumieć, dlaczego spotykają nas nieszczęścia. Warto jednak zachować ostrożność, gdy rozważania te dotykają najbardziej bezbronnych — dzieci.

Możliwość, że dusza istnieje przed urodzeniem i wybiera swoje lekcje, należy do sfery wiary, nie zaś sprawdzalnego faktu. Nawet jeśli ktoś głęboko wierzy w reinkarnację, powinien zadać sobie pytanie: czy snucie takich teorii w danym kontekście pomaga, czy raczej rani?

W przypadku dzieci odpowiedź wydaje się jasna. Mówienie, że dziecko cierpi z powodu własnej karmy, nie przynosi żadnej ulgi ani rozwiązania — ani jemu, ani jego bliskim. Może za to wywołać ból, poczucie winy lub bierność tam, gdzie potrzebna jest aktywna pomoc.

Z etycznego punktu widzenia lepiej skupić się na tym, co tu i teraz można dla cierpiącego dziecka zrobić, zamiast roztrząsać, kim było w poprzednim wcieleniu. Jeżeli istnieje jakaś „duchowa lekcja” w każdym cierpieniu, to być może taka, byśmy my — jako społeczeństwo i jako bliźni — uczyli się współczucia, solidarności i działania na rzecz zmniejszenia bólu. W ten sposób nawet wyznawcy karmy mogą spojrzeć na sytuację dziecka inaczej: może twoją karmą jest pomóc tej małej istocie najlepiej, jak potrafisz?

Jedno jest pewne: niezależnie od przekonań metafizycznych dzieci zasługują na szczególną ochronę przed krzywdą. Także przed tą, którą mogą wyrządzić nierozważnie głoszone teorie. Naszym zadaniem jest bowiem nieść nadzieję i pomoc, a nie osądzać tajemniczy plan losu. Człowiek — w tym najmniejszy — nie jest z góry skazany, nawet jeśli w coś kiedyś wierzył lub coś zrobił. W świetle takiej postawy wypadałoby zaniechać publicznego karmicznego „osądzania” chorych dzieci, a zamiast tego skupić się na tym, co możemy dla nich zrobić tu i teraz — z miłością i empatią.

Radio Paranormalium

Bibliografia

[PL] „Choroba dziecka ma związek z… karmą?” Onet — Strefa Tajemnic (Facet). Dostęp 13 sierpnia 2025. https://facet.onet.pl/strefa-tajemnic/choroba-dziecka-ma-zwiazek-z-karma/be6n4t8.

[PL] Pawlik, Michaela, OP. „Reinkarnacja — podstawa mistycznego rasizmu”. Nasz Dziennik, 26 maja 2007. https://jp2w.pl/pl/17036/0/reinkarnacja-%E2%80%93-podstawa-mistycznego-rasizmu.html.

[PL] Salij, Jacek, OP. „Prawo karmy”. Opoka (Biblioteka). Dostęp 13 sierpnia 2025. https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/nadzieja/karma.

[ANG] White, Cindel J. M., i Aiyana K. Willard. „Victim Blaming and Belief in Karma”. Asian Journal of Social Psychology 27, nr 4 (2024): 1011–1024. https://doi.org/10.1111/ajsp.12654.

[ANG] Dalajlama XIV. Ethics for the New Millennium. New York: Riverhead Books, 1999.

[ANG] Lerner, Melvin J. The Belief in a Just World: A Fundamental Delusion. New York: Springer, 1980.

[ANG] Streelman, Jeffrey T., i Paul D. Danley. „The Genetic Basis of Animal Behavior”. Annual Review of Ecology, Evolution, and Systematics 44 (2013): 377–400.

[PL] Schwartz, Robert. Odważne dusze. Warszawa: Illuminatio, 2015.

[PL] „Dzieci reinkarnacji w Polsce”. Onet — Strefa Tajemnic (Facet). Dostęp 13 sierpnia 2025. https://facet.onet.pl/strefa-tajemnic/dzieci-reinkarnacji-w-polsce/7dkrz9x.

[PL] „Hipotezy na temat reinkarnacji”. Przekrój, 2021. https://przekroj.org/swiat-ludzie/czy-istnieje-zycie-po-smierci/.

[PL] „Prawo karmy, prawo przyczyny i skutku”. Mantra.pl. Dostęp 13 sierpnia 2025. https://www.mantra.pl/wiedza/reinkarnacja/prawo-karmy.

[PL] „Antropologia duchowa i naukowa: Choroba i karma”. Antropozofia.net. Dostęp 13 sierpnia 2025. https://antropozofia.net/antropologia-duchowa-i-naukowa-choroba-i-karma/.

[PL] „Po co dusza przychodzi na Ziemię? Co czeka nas po śmierci? Robert Bernatowicz”. YouTube. Dostęp 13 sierpnia 2015. https://www.youtube.com/watch?v=GUvr1essRLY.

Kopiowanie i umieszczanie naszych treści na łamach innych serwisów jest dozwolone na zasadach opisanych w licencji.
Nie przegap żadnych nowości! Już dziś zapisz się na nasz newsletter emailowy lub włącz powiadomienia w przeglądarce, aby być na bieżąco z najnowszymi artykułami i audycjami.
Dodaj komentarz
Twój nick:
E-mail (opcjonalnie):
Komentarz:



Powiadamiaj o odpowiedziach na mój komentarz
(wymagany email):

Zanim napiszesz komentarz, zapoznaj się z zasadami publikowania komentarzy.

Uwaga: Jeśli chcesz odpowiedzieć na komentarz innego użytkownika, prosimy skorzystaj z przycisku "Odpowiedz". Pozwoli to uniknąć w przyszłości bałaganu w dyskusji.