Lista papieży. Dzieje przepowiedni świętego Malachiasza
Opublikowano w dziale Proroctwa i przepowiednie
Przepowiednia Malachiasza to jedna z najsłynniejszych i najbardziej zagadkowych legend związanych z papiestwem. Mowa o rzekomej liście kolejnych papieży (łącznie 112) przepowiedzianych przez żyjącego w XII wieku irlandzkiego biskupa, świętego Malachiasza z Armagh.

Według tej przepowiedni ostatni papież ma nosić przydomek Petrus Romanus (Piotr Rzymianin) i za jego pontyfikatu ma nastąpić koniec Kościoła w dotychczasowej formie, a nawet koniec świata.
Zanim jednak przyjrzymy się bardziej dogłębnie samej liście oraz zbadamy kwestię jej autentyczności, przedstawmy pokrótce postać jej domniemanego autora.
Żywot i kanonizacja świętego Malachiasza
Święty Malachiasz z Armagh (właśc. Maelmhaedhoc O’Morgair, ur. 1094 – zm. 2 listopada 1148) był irlandzkim duchownym katolickim, który zasłynął jako reformator Kościoła w Irlandii i bliski przyjaciel św. Bernarda z Clairvaux.
Malachiasz pochodził ze szlacheckiej rodziny i od młodości odznaczał się pobożnością oraz skłonnością do ascezy. Święcenia kapłańskie przyjął w 1119 roku, a kilka lat później został biskupem Connor (1123) i Down. W 1139 roku udał się z pielgrzymką do Rzymu, gdzie przebywał na dworze papieskim do 1141 roku – otrzymał wtedy tytuł legata papieskiego dla Irlandii. Po powrocie do ojczyzny wprowadzał liturgię rzymską i reformy cystersów, budował też murowane kościoły zamiast drewnianych, co początkowo spotkało się z oporem lokalnych wiernych przywiązanych do dawnych tradycji. Dzięki determinacji Malachiasza wiele kościołów i kaplic w Irlandii zyskało trwałe, kamienne budynki.
Najbliższym przyjacielem Malachiasza był wspomniany św. Bernard z Clairvaux, wybitny cysterski opat. Bernard cenił Malachiasza tak bardzo, że towarzyszył mu w ważnych momentach życia i po jego śmierci spisał jego biografię (Vita Malachiae).
Z życiorysu tego dowiadujemy się m.in., że Malachiasz odznaczał się darem proroczym – podobno przepowiedział dokładnie datę swojej własnej śmierci. W 1148 roku, w drodze na kolejną pielgrzymkę do Rzymu, Malachiasz zatrzymał się u Bernarda we Francji, w opactwie Clairvaux. Tam ciężko zachorował i zmarł w ramionach przyjaciela 2 listopada 1148 roku.
Święty Bernard, przekonany o świątobliwości Malachiasza, opisał jego życie i cuda, co stało się głównym źródłem informacji o nim.
Kanonizacji Malachiasza dokonał papież Klemens III w 1190 roku – był to pierwszy przypadek formalnej kanonizacji irlandzkiego świętego przez papieża. W Martyrologium Rzymskim wspomnienie liturgiczne św. Malachiasza przypada na 2 listopada.

Geneza przepowiedni "Listy papieży"
Legenda o proroczej liście papieży, jaką miał sporządzić św. Malachiasz, narodziła się wiele lat po jego śmierci.
Według podania, podczas pobytu w Rzymie w 1139 roku Malachiasz doznał wyjątkowej wizji. Gdy po raz pierwszy ujrzał Wieczne Miasto, miał upaść na kolana i zobaczyć w proroczym uniesieniu szereg przyszłych papieży. Zgodnie z legendą ujrzał 111 kolejnych papieży aż po czasy końca świata. Swoją wizję miał spisać w formie krótkich, zagadkowych sentencji – po jednej dla każdego przyszłego papieża. Manuskrypt z tą listą Malachiasz rzekomo przekazał ówczesnemu papieżowi Innocentemu II, który złożył dokument w archiwum watykańskim. Tam rękopis popadł w zapomnienie na kilka stuleci.
Historyczne źródła nie potwierdzają istnienia tej przepowiedni we wcześniejszych wiekach – nie wspomina o niej ani św. Bernard w XII-wiecznej biografii Malachiasza, ani żaden inny kronikarz średniowieczny. Dokument wypłynął na światło dzienne dopiero pod koniec XVI wieku.
Pierwsza publikacja przepowiedni nastąpiła w 1595 roku, kiedy to benedyktyński historyk Arnold de Wion ogłosił drukiem dzieło "Lignum Vitae" (Drzewo życia), poświęcone historii zakonu benedyktynów. W tej książce zamieścił również łaciński tekst proroctwa, przypisywanego św. Malachiaszowi, zatytułowany Prophetia de summis pontificibus (Proroctwo o najwyższych papieżach).
Wion twierdził, że proroctwo nigdy wcześniej nie było drukowane, lecz wielu ludzi od dawna pragnęło je poznać. Oprócz samych łacińskich sentencji Wion podał także przyporządkowanie ich do imion kolejnych papieży – od Celestyna II (pontyfikat 1143–1144) aż po Urbana VII, który panował zaledwie 13 dni we wrześniu 1590 roku. Tę interpretację Wion przypisał jezuickiemu historykowi Alfonsowi Ciacconiemu (Alphonsus Ciacconius), choć później badacze powątpiewali, czy Ciacconius rzeczywiście był autorem tych objaśnień.
Już współcześni Arnoldowi de Wion podchodzili do tych rewelacji z ostrożnością. Zwracano uwagę, że dokument ujawnił się akurat w czasie trwania konklawe w 1590 roku, kiedy to wybierano następcę zmarłego papieża Urbana VII. Pojawiły się wówczas przypuszczenia, że proroctwo mogło zostać sfabrykowane jako forma manipulacji – miało rzekomo wskazywać na „przeznaczenie” określonego kandydata do tronu papieskiego.
Jedna z hipotez (wysunięta m.in. przez francuskiego encyklopedystę Louisa Moréri w XVII w.) głosi, że zwolennicy kardynała Girolamo Simoncelli rozpowszechnili tę przepowiednię, by wpłynąć na wynik konklawe.
W proroctwie Malachiasza tuż po Urbanie VII widniało hasło Ex antiquitate Urbis („Z dawnego miasta” lub „Ze starożytnego miasta”), które bardzo pasowało do osoby kardynała Simoncelli – pochodził on z Orvieto, z łaciny Urbs Vetus, czyli „stare miasto”.
Gdyby ogłoszono, że „los chciał” papieża rodem ze „starego miasta”, Simoncelli zyskałby aurę kandydata przeznaczenia. Ostatecznie jednak papieżem został kto inny (Niccolò Sfondrati, który przybrał imię Grzegorz XIV), a sama lista pozostała tylko ciekawostką.
Co interesujące, odkryto później wzmiankę z 1587 roku o interpretacji jednego z malachiańskich mott – otoczenie kardynała Giovanniego G. Albani miało wtedy dopatrywać się aluzji do jego nazwiska w haśle De rore coeli („Z rosy niebios”). To sugeruje, że fragmenty proroctwa krążyły w rękopisach już kilka lat przed publikacją drukiem.
„Przepowiednia Malachiasza” pojawiła się zatem oficjalnie dopiero w XVI wieku i od początku podejrzewano, że jej prawdziwe pochodzenie jest późniejsze, niż twierdzi legenda. Mimo wątpliwości, tekst szybko zyskał rozgłos – intrygował zarówno duchownych i historyków, jak i zwykłych wiernych ciekawych, czy rzeczywiście poznano z wyprzedzeniem listę następców św. Piotra.

Treść i struktura "listy papieży"
Dokument popularnie nazywany „listą papieży” świętego Malachiasza ma formę spisu następujących po sobie pontyfikatów, z których każdy opisany jest krótkim, łacińskim motto. Łącznie znajduje się tam 112 haseł – na tyle jednostek podzielona została rzekoma wizja przyszłości. Każde hasło to najczęściej 2–4 słowa po łacinie, z pozoru bardzo zagadkowe i pozbawione oczywistego sensu. Nie pojawiają się tam żadne imiona ani daty; zamiast tego mamy obrazowe określenia, które – jak się uważa – odnoszą się do charakterystycznych cech każdego papieża.
Listę otwiera współczesny Malachiaszowi papież Celestyn II (którego pontyfikat miał miejsce w latach 1143–1144). Proroctwo określa go jako Ex castro Tiberis, co tłumaczy się na „Z zamku nad Tybrem”. Historycy dopatrują się tu wyraźnej aluzji do nazwiska i pochodzenia Celestyna II – zanim został papieżem nazywał się Guido di Castello, urodzony w miejscowości Città di Castello nad rzeką Tyber. Tak więc pierwsze motto wydaje się trafnie pasować do rzeczywistej postaci papieża Celestyna.
Każde kolejne łacińskie motto miało w podobny, alegoryczny sposób opisywać następnego papieża (a w niektórych przypadkach także antypapieża) w chronologicznym ciągu.
I tak, lista obejmuje zarówno papieży z XII i XIII wieku, jak np. De rure albo („Z białej wsi”) odnoszone do papieża Innocentego V, jak i renesansowych, np. De cruce rosae („Z krzyża róży”) wiązane z papieżem Urbanem VII.
Cechy, do których odwołują się hasła, bywają różne: miejsce urodzenia, herb rodowy, imię zakonne, tytuły kardynalskie, wydarzenia z pontyfikatu – interpretatorzy doszukiwali się rozmaitych powiązań. Warto zaznaczyć, że same hasła są bardzo lakoniczne i enigmatyczne. Ich zrozumienie wymaga zwykle pewnej wiedzy historycznej albo skorzystania z podpowiedzi, jakich udzielił już Arnold de Wion w swoim dziele, przypisując poszczególne sentencje konkretnym papieżom.
Proroctwo Malachiasza ma wyraźnie apokaliptyczny finał. 112. pozycja na liście jest wyjątkowa – zawiera nie tylko motto, ale i dłuższe zdanie opisowe. Poprzedzające ją 111. hasło brzmi Gloria olivae („Chwała oliwki”) i odnosi się do przedostatniego papieża. Natomiast ostatnie, najdłuższe hasło w dokumencie to „Piotr Rzymianin” (łac. Petrus Romanus), opatrzony proroczą zapowiedzią losów Kościoła za jego czasów.
Koniec Kościoła według przepowiedni świętego Malachiasza
Oryginalny tekst łaciński ostatniego wpisu brzmi następująco:
In persecutione extrema S. R. E. sedebit Petrus Romanus, qui pascet oves in multis tribulationibus; quibus transactis, civitas septicollis diruetur, et Iudex tremendus iudicabit populum suum. Finis.
(W czasie ostatecznego prześladowania Świętego Kościoła Rzymskiego na tronie zasiądzie Piotr Rzymianin, który będzie pasł swoje owce pośród wielu utrapień; a gdy [te cierpienia] przeminą, Miasto Siedmiu Wzgórz [Rzym] zostanie zburzone i Straszliwy Sędzia osądzi swój lud. Koniec.)
Tym dramatycznym akcentem kończy się całe proroctwo. Wynika z niego, że po długiej serii papieży nadejdzie czas wielkich prześladowań chrześcijaństwa, ostatni papież (Petrus Romanus) będzie stał na czele Kościoła w okresie tych cierpień, po czym nastąpi zagłada Rzymu i Sąd Ostateczny.
Nic dziwnego, że interpretacja tej przepowiedni budziła silne emocje – według listy Malachiasza zmarły niedawno papież Franciszek lub jego następca miałby być tym ostatnim. Wśród wiernych i badaczy pojawia się pytanie: czy rzeczywiście zbliża się koniec Kościoła i świata, jak sugeruje proroctwo Malachiasza?

Autentyczność przepowiedni – fakty czy fałszerstwo?
Od momentu odkrycia „przepowiedni Malachiasza” trwa spór o jej autentyczność.
Istnieją dwie zasadnicze szkoły myślenia: pierwsza uznaje dokument za późnośredniowieczny lub renesansowy falsyfikat podszywający się pod autorytet świętego, druga dopuszcza, że Malachiasz faktycznie mógł otrzymać dar przepowiedni przyszłych papieży. Przyjrzyjmy się argumentom obu stron.
Sceptycy podnoszą przede wszystkim brak jakichkolwiek wzmianek historycznych o proroctwie przed XVI wiekiem. Jak już wspomniano, święty Bernard z Clairvaux, który dokładnie opisał życie i cuda Malachiasza, nie napisał ani słowa o wizji papieży.
Milczą na ten temat również kronikarze kolejnych stuleci. Gdyby rzeczywiście istniał rękopis z tak sensacyjną zawartością, zapewne prędzej czy później ktoś by go odnalazł lub choćby odnotował plotkę o nim. Tymczasem aż do 1590 roku w tym temacie panuje totalna cisza.
Co więcej, również styl i zawartość samego tekstu sugerują późne powstanie. Historycy wskazują, że opisy (motta) odnoszące się do papieży sprzed 1590 roku są uderzająco trafne i konkretne, podczas gdy te dotyczące papieży wybranych po 1590 roku stają się dużo bardziej ogólnikowe i niejednoznaczne.
To tak, jakby autor doskonale znał szczegóły biografii papieży do pewnego momentu (końca XVI w.), lecz nie mógł już przewidzieć faktycznych cech późniejszych papieży – bo sam żył wcześniej.
In exemplum, pierwsze hasła łatwo dają się jednoznacznie przyporządkować: Ex castro Tiberis pasuje tylko do Celestyna II (Citta di Castello nad Tybrem), Ex eremo celsus („Wyniesiony z pustelni”) wyraźnie wskazuje na Celestyna V, który przed wyborem był eremitą (pustelnikiem).
Natomiast hasła z okresu nowożytnego są na tyle ogólne, że można je dopasować dopiero po fakcie, i to nieraz z dużą dozą kreatywności. Tę obserwację już w XVIII wieku sformułował benedyktyński uczony Benito Jerónimo Feijóo, zauważając że niezwykła celność proroctwa dziwnym trafem urywa się w momencie jego publikacji – co nasuwa oczywisty wniosek, iż zostało ono skonstruowane właśnie około 1590 roku.
Kolejną poszlaką podważającą autentyczność „listy papieży” jest analiza źródeł, z jakich mógł korzystać ewentualny fałszerz. Okazało się, że hasła Malachiasza wykazują duże podobieństwo do treści zawartych w jednym z opracowań historycznych wydanych nieco wcześniej, bo w 1557 roku.
Chodzi o dzieło O żywotach papieży (De vitis pontificum) autorstwa Onufrego Panwiniego – historyka, który spisał biogramy papieży. Wionowska lista Malachiasza powiela nawet pewne drobne błędy obecne u Panwiniego, co sugeruje, że fałszerz korzystał z tej właśnie książki przy tworzeniu rzekomej przepowiedni.
Do tego dochodzi kwestia przypisania interpretacji Alfonsemu Ciacconiemu – krytycy wskazali, że Alphonsus Ciacconius nigdy nie wspominał o proroctwie w swoich własnych pismach, a jego autorstwu nie da się wiarygodnie przypisać komentarzy opublikowanych przez Wiona. To wygląda tak, jakby wydawca Wion chciał uwiarygodnić tekst, powołując się na znanego jezuickiego uczonego, choć ten nie miał z nim nic wspólnego.
Z drugiej strony, są osoby starające się bronić autentyczności proroctwa. Zwolennicy tezy, że Malachiasz naprawdę je napisał, opierają się w znacznej mierze na przekazach hagiograficznych: skoro św. Bernard poświadcza, że Malachiasz miał dar prorokowania (jasnowidzenia), to czemu nie mógł przewidzieć i tego?
Przytaczają również przykłady z proroctwa, które – ich zdaniem – spełniły się w zbyt niezwykły sposób, by był to przypadek. Argumentują, że nie wszystkie trafienia da się wyjaśnić czystą zbieżnością czy naciąganiem faktów. Pytają na przykład: czy fałszerz z XVI wieku mógł przewidzieć, że papież XX wieku Jan Paweł II urodzi się i umrze podczas zaćmienia słońca? Albo że Jan XXIII zanim zostanie papieżem będzie patriarchą Wenecji (miasta z gondolami)?
Takie dyskusje pokazują, że część osób dopuszcza możliwość autentycznego natchnienia proroczego, przelanego następnie na papier. Warto jednak zauważyć, że nawet obrona proroctwa zwykle zakłada jego tajemnicze zniknięcie i ponowne odkrycie – to znaczy zwolennicy nie negują, iż rękopis pojawił się dopiero w XVI w., ale wierzą, że wcześniej leżał zapomniany w archiwum.
Summa summarum, przeważający pogląd naukowy uznaje „przepowiednię Malachiasza” za dzieło pseudepigraficzne, czyli falsyfikat przypisany niesłusznie średniowiecznemu świętemu. Najprawdopodobniej powstała ona około 1590 roku w kręgach związanych z ówczesnym konklawe. Wszystkie późniejsze próby datowania jej na XIII czy XII wiek nie mają solidnych podstaw i opierają się jedynie na legendzie.
Intelektualna rozrywka
Niezależnie od wątpliwości co do autentyczności, przepowiednia Malachiasza stała się przez wieki swoistą zabawą intelektualną: próbowano dopasowywać jej łacińskie hasła do kolejnych papieży i oceniano, na ile trafne okazały się te opisy.
Trzeba w tym miejscu podkreślić, że jak dotąd nikomu nie udało się na podstawie tej listy przewidzieć zawczasu imienia przyszłego papieża. Interpretacja zawsze przebiega post factum – dopiero po wyborze papieża komentatorzy wyciągają domniemaną listę Malachiasza i szukają, które motto pasuje do nowego pontifeksa.
Mimo to historia dostarcza wielu interesujących przypadków mniej lub bardziej udanych dopasowań. Oto kilka przykładowych haseł proroctwa Malachiasza i ich odniesienia do konkretnych papieży:
- Ex castro Tiberis („Z zamku nad Tybrem”) – Celestyn II (papież w latach 1143–1144). Jak już wspomnieliśmy, hasło to pasuje do pochodzenia i nazwiska Celestyna II (rodzina de Castello, miasto nad Tybrem). Był to pierwszy papież na liście Malachiasza i motto pokryło się wręcz idealnie z faktami.
- Pastor et nauta („Pasterz i żeglarz”) – Jan XXIII (1958–1963). Jan XXIII przed wyborem na papieża pełnił funkcję patriarchy Wenecji – miasta kanałów i gondoli. Jako biskup tego „żeglującego” miasta i zarazem duszpasterz (pasterz) ludu, doskonale wpisuje się w obraz pasterza i żeglarza.
- Flos florum („Kwiat kwiatów”) – Paweł VI (1963–1978). Herb papieski Pawła VI przedstawiał trzy lilie, czyli właśnie kwiaty. Lilie są często określane królem kwiatów, a zatem „kwiat kwiatów” można odczytać jako aluzję heraldyczną do tego papieża.
- De medietate lunae („Z połowy księżyca”) – Jan Paweł I (1978). Papież Jan Paweł I panował bardzo krótko – zaledwie 33 dni, mniej więcej tyle co czas trwania jednej fazy księżyca (od pełni do połowy). Jego pontyfikat przypadł na czas „pół księżyca” w sensie symbolicznym. Co ciekawe, niektórzy dodają, że Albino Luciani (bo tak brzmiało nazwisko Jana Pawła I) urodził się podczas półksiężyca i zmarł tuż po kolejnej połowie cyklu księżycowego – choć są to już mocno naciągane ciekawostki.
- De labore Solis („Z trudu Słońca” lub „Z pracy Słońca”) – Jan Paweł II (papież w latach 1978–2005). To hasło należy do najbardziej spektakularnych przykładów. Karol Wojtyła (Jan Paweł II) urodził się 18 maja 1920 roku, w dniu zaćmienia Słońca, a jego pogrzeb 8 kwietnia 2005 również odbył się w dniu rzadkiego zjawiska – hybrydowego zaćmienia Słońca. Niektórzy interpretatorzy zwracali również uwagę, że Jan Paweł II odbył niezliczone podróże – niczym słońce obiegające cały świat swoimi promieniami, on obiegł Ziemię, docierając ze swoim pielgrzymowaniem na wszystkie zamieszkane kontynenty. Wreszcie inna, bardziej dosłowna interpretacja sugerowała związek ze Wschodem (wschód słońca), czyli z ojczyzną papieża leżącą na wschód od Rzymu – Polska też była wskazywana przez niektórych jako kraj „słońca” z racji herbu z orłem (słońce pojawia się w zawołaniu koronacyjnym polskich królów: Sol Iustitiae – „Słońce Sprawiedliwości”). Jak widać, wokół tego jednego hasła narosło wiele kreatywnych interpretacji, ale faktem pozostaje zbieżność dwóch zaćmień słonecznych z datami narodzin i pogrzebu Jana Pawła II, co trudno uznać za celowe działanie fałszerza z XVI wieku.
- Gloria olivae („Chwała oliwki”) – Benedykt XVI (2005–2013). Jeszcze zanim poznano imię wybranego w 2005 roku papieża, spekulacje na temat hasła Gloria olivae były gorączkowe. Przez lata dominowała opinia, że chodzi o papieża o oliwkowej karnacji skóry (czyli pochodzącego z południa, być może nawet czarnoskórego). Tymczasem wybrany został kardynał Joseph Ratzinger z Niemiec, który przybrał imię Benedykt XVI. Początkowo wydawało się, że kompletnie nie pasuje on do „chwały oliwki” – ani to oliwkowy człowiek, ani nie związany z drzewem oliwnym. Dość szybko jednak znaleziono interpretację: Benedykt XVI nawiązał imieniem do św. Benedykta z Nursji, którego zakon benedyktynów ma gałązkę oliwną jako jeden ze swoich symboli (zwłaszcza odłam zwany oliwetanami posługiwał się znakiem oliwki). Dodatkowo w papieskim herbie Benedykta XVI znalazła się głowa ciemnoskórego Maura, co czasem tłumaczono jako „oliwkowy” akcent. Choć to tłumaczenie jest dość naciągane, pokazuje mechanizm dopasowywania rzeczywistości do przepowiedni.
- Petrus Romanus („Piotr Rzymianin”) – to ostatnie hasło, które według interpretatorów miałoby odnosić się do zmarłego niedawno papieża Franciszka (wybranego w 2013 roku), jeżeli uznać go za finalną postać z listy Malachiasza. Zwolennicy tej teorii wskazują, że patron papieża Franciszka, czyli św. Franciszek z Asyżu, miał na imię Giovanni di Pietro Bernardone – jego ojciec nosił imię Pietro (Piotr), a sam św. Franciszek mógł być ochrzczony jako Giovanni Pietro (Jan Piotr). W ten sposób papież Franciszek, który przybrał imię na cześć Biedaczyny z Asyżu, symbolicznie jest „synem Piotra”. Ponadto jako biskup Rzymu każdy papież jest z definicji „Rzymianinem” – stąd przydomek Piotr Rzymianin można próbować do niego odnieść. Warto zauważyć, że papież Franciszek jest pierwszym od wielu wieków papieżem spoza Europy (pochodzi z Argentyny), a jednak proroctwo nazywa go „Rzymianinem”. To pokazuje pewną niejednoznaczność i możliwość różnych, potencjalnie sprzecznych ze sobą interpretacji. Jeśli Franciszek rzeczywiście był owym ostatnim papieżem, to zgodnie z tekstem proroctwa jego pontyfikat miałby przynieść prześladowania Kościoła i zniszczenie Rzymu. Kościół jednak nadal trwa, a papież Franciszek pełnił swoją posługę przez dwanaście lat, co dowodzi, że nawet jeśli Malachiasz kiedykolwiek coś przewidział, to koniec czasów jeszcze nie nadszedł.
Powyższe przykłady ilustrują, jak różny może być stopień „sprawdzalności” przepowiedni. W niektórych przypadkach zbieżność hasła z życiorysem papieża jest bardzo dokładna (Celestyn II, Jan XXIII, Paweł VI), w innych wymaga pewnej gimnastyki interpretacyjnej (Jan Paweł I, Benedykt XVI), a czasem jest dyskusyjna lub znikoma.
Na przykład papież Klemens XIII (panujący w latach 1758–1769) opisany został podobno hasłem Rosa Umbriae („Róża Umbrii”), co zupełnie do niego nie pasowało – Klemens XIII nie pochodził z Umbrii, a jego herb nie miał nic wspólnego z różą.
Takie przypadki każą myśleć, że wiele dopasowań jest dziełem przypadku lub nazbyt ogólnych określeń, które można podpinać pod rozmaite osoby. W istocie metoda interpretacji proroctwa Malachiasza przypomina nieco odczytywanie przepowiedni Nostradamusa czy innych wizjonerów: hasła są na tyle mgliste, że zazwyczaj dopiero po wydarzeniu „wiemy”, co prorok mógł mieć na myśli. Nigdy odwrotnie.
Na przestrzeni dziejów, zwłaszcza w momentach zmiany papieża, proroctwo Malachiasza przeżywało prawdziwe renesanse popularności. Gdy kolejni następcy św. Piotra zasiadali na tronie, gazety i kaznodzieje zastanawiali się, czy nowy papież to np. De labore Solis czy Gloria olivae.
Po wyborze papieża Benedykta XVI (2005) dużo mówiono, że pozostał już tylko jeden papież na liście. Kiedy Benedykt niespodziewanie abdykował w 2013 roku, temat Malachiasza odżył ze zdwojoną siłą – w mediach szeroko debatowano, czy następny papież będzie „ostatnim”.
Wybór kardynała Jorge Mario Bergoglio (papieża Franciszka) znów rozbudził wyobraźnię wielu komentatorów. Niektórzy twierdzili wręcz, że „proroctwo się wypełnia na naszych oczach”, inni uspokajali, że takie rewelacje należy traktować z przymrużeniem oka.
Jak będzie naprawdę – pokaże czas. Jeśli po Franciszku przyjdą kolejni papieże, legenda o proroctwie Malachiasza utraci swą moc oddziaływania i - nieco złośliwie rzecz ujmując - pokaże kościołowi, jak się upada. Na razie jednak pozostaje ona barwną ciekawostką, która co pewien czas powraca na czołówki serwisów informacyjnych i okładki tabloidów i rozpala dyskusje o Końcu Czasów.
Co na to Kościół katolicki?
Kościół katolicki oficjalnie nie uznaje proroctwa Malachiasza za wiarygodne ani nie przyjmuje go jako części swojego nauczania. Dokument ten nigdy nie został włączony do żadnych uznanych objawień prywatnych ani nie otrzymał imprimatur Kościoła. Wręcz przeciwnie, duchowni i teologowie katoliccy wyrażali się o nim z rezerwą lub jawną krytyką.
Już w XVII i XVIII wieku uczeni jezuici (np. o. Menestrier) pisali, że to falsyfikat stworzony dla doraźnych celów politycznych. Współcześnie Watykan nie zajmuje oficjalnego stanowiska, bo traktuje proroctwo raczej jako legendę historyczną. W praktyce jednak w publikacjach katolickich często podkreśla się, że katolik nie powinien dawać wiary tego rodzaju przepowiedniom.
Powody takiego podejścia są zarówno teologiczne, jak i historyczne. Po pierwsze, według nauczania Kościoła nikt nie zna dnia ani godziny końca świata – zapowiedział to sam Chrystus. Wszelkie próby wyznaczania dat apokalipsy czy „ostatniego papieża” są sprzeczne z duchem Ewangelii.
Po drugie, opieranie swojej wiary na prywatnych objawieniach, które nie zostały uznane, jest niewskazane. Kościół przypomina wiernym, że powinni koncentrować się na Ewangelii i sakramentach, a nie sensacyjnych wróżbach.
Po trzecie, autorytet świętych co do zasady chroni ich przed fałszywymi przypisywaniami – w oczach Kościoła przepowiednia Malachiasza raczej szkodzi pamięci św. Malachiasza, bo czyni z niego autora nieprawdziwego tekstu.
W wypowiedziach duchownych znajdziemy mocne stwierdzenia podważające autentyczność listy papieży. W jednej z publikacji proroctwo Malachiasza nazwano wręcz „XVII-wiecznym falsyfikatem, któremu żaden świadomy katolik nie ma prawa wierzyć”.
Kapłani tłumaczą, że popularność tej przepowiedni wynika z ludzkiej skłonności do doszukiwania się sensacji i tajemnic, ale nie idzie za nią żaden duchowy pożytek.
Kościół zaleca więc ostrożność, dystans, a najlepiej ignorowanie tego typu rewelacji. W oczach oficjalnej teologii proroctwo Malachiasza jest ciekawostką historyczną, być może literackim żartem lub fałszerstwem, ale na pewno nie objawieniem danym przez Boga.
Opinie współczesnych badaczy
Współcześni badacze i historycy papiestwa zasadniczo podzielają sceptycyzm Kościoła co do przepowiedni Malachiasza. Większość traktuje ją jako przykład pseudonimu literackiego z epoki kontrreformacji – dokumentu stworzonego w określonym kontekście polityczno-religijnym końca XVI wieku.
Szeroko akceptowana teoria głosi, że autorem listy papieży był jakiś duchowny (być może związany z kręgiem kardynała Simoncelli lub innego pretendenta do tiary), który w sprytny sposób wykorzystał swoją wiedzę historyczną, by uwiarygodnić fałszywe proroctwo. Naukowcy wskazują tu konkretne dowody: zbieżności z kroniką Onufrego Panwiniego, odnalezioną korespondencję z 1587 r. świadczącą o krążeniu tej listy, czy też fakt, że w stylu łacińskich haseł wyraźnie czuć klimat XVI-wiecznych opisów heraldycznych. Żaden poważny historyk nie datuje dziś powstania tekstu na czasy Malachiasza (XII w.). W literaturze przedmiotu funkcjonuje wręcz określenie, że jest to „proroctwo rzekome” (vaticinium subditicium).
Z drugiej strony, proroctwo Malachiasza żyje własnym życiem we współczesnej kulturze – szczególnie tej popularnej, sensacyjnej. Wielu autorów książek i artykułów o tematyce przepowiedni, Apokalipsy czy tajemnic Watykanu chętnie sięga po listę papieży jako atrakcyjny temat.
Pojawiają się publikacje utrzymujące, że proroctwo jest prawdziwe i właśnie się wypełnia. Na przykład w latach 2011–2013, gdy zbliżał się koniec kalendarza Majów i gdy abdykował Benedykt XVI, ukazało się kilka głośnych książek łączących te wydarzenia z proroctwem Malachiasza. Autorzy ci – nie zawsze związani z kręgami kościelnymi, częściej z nurtami sensacji i teorii spiskowych – przekonywali, że papież Franciszek to ostatni papież i że stoimy u progu wielkich przemian. Ich zdaniem zgodność wielu haseł (szczególnie tych dotyczących XX-wiecznych papieży) z rzeczywistością dowodzi proroczego charakteru listy. Starają się oni reinterpretować ewentualne niespełnione aspekty proroctwa, sugerując na przykład, że „koniec Kościoła” należy rozumieć symbolicznie albo że nastąpi jakaś duchowa przemiana.
Sceptyczni badacze ripostują na to, że ludzki umysł ma skłonność do dopatrywania się wzorców nawet tam, gdzie rządzi przypadek. Wskazują, że przy odpowiednio elastycznym podejściu prawie każde krótkie hasło można do czegoś dopasować. Proroctwo Malachiasza bywa tu porównywane do horoskopu – jest na tyle ogólne, że ludzie sami wypełniają je treścią.
Co więcej, gdy przyjrzeć się dokładnie, wiele rzekomych „spełnionych” haseł wcale nie jest tak oczywistych. Historyk czujący się w obowiązku zbadać sprawę zauważy, że tyle samo (jeśli nie więcej) haseł zupełnie nie pasuje do papieży, albo pasuje dopiero po wymyślnym skojarzeniu faktów.
Dla przykładu wcześniej wspomniane Rosa Umbriae dla Klemensa XIII to kompletne pudło. Ignis ardens („Płonący ogień”) dla Piusa X – również ciężko wskazać, czemu akurat ten święty papież miałby być ogniem. Religio depopulata („Religia wyludniona”) przypisane Benedyktowi XV można by zinterpretować jako odniesienie do I wojny światowej i szerzącej się laicyzacji, ale czy to faktycznie „proroctwo”?
Wielu badaczy konkluduje, że trafienia są przypadkowe, a niezwykłą karierę proroctwo Malachiasza zawdzięcza nie swojej wiarygodności, lecz atrakcyjności tematu. W końcu kto nie chciałby znać listy wszystkich przyszłych papieży, a zwłaszcza dowiedzieć się, czy panujący w danym momencie papież jest tym ostatnim?
Interesującym zjawiskiem jest także to, że proroctwo Malachiasza przeniknęło do masowej wyobraźni. Wierzą w nie (bądź pół-żartem się nim ekscytują) nie tylko miłośnicy teorii spiskowych, ale czasem i prości ludzie świeccy, a nawet niektórzy duchowni niższego szczebla. Kościół oficjalnie je odrzuca, lecz w rozmowach prywatnych temat „czy następny papież będzie Piotrem Rzymianinem?” co jakiś czas wypływa. Dla współczesnych badaczy religii jest to przykład, jak legenda może żyć własnym życiem niezależnie od oceny instytucji. Przepowiednia Malachiasza stała się poniekąd elementem folkloru związanego z Watykanem.
Lista papieży przypisywana św. Malachiaszowi najprawdopodobniej powstała jako fałszerstwo literackie w XVI wieku i nie jest wiarygodnym proroctwem. Niemniej jednak przez wieki była interpretowana jako proroctwo i w pewnym stopniu „dopasowywana” do historii kolejnych pontyfikatów.
Kościół katolicki nie uznaje tej przepowiedni za prawdziwą, a świadomi badacze podchodzą do niej krytycznie. Mimo to proroctwo to nadal funkcjonuje w kulturze popularnej i od czasu do czasu rozpala dyskusje, zwłaszcza gdy żyjemy w okresie zbieżnym z jego rzekomym finałem.
Czy papież Franciszek faktycznie był ostatnim papieżem z listy Malachiasza? Najprawdopodobniej nie – historia toczy się dalej, a kolejne konklawe zapewne już wkrótce wybierze następcę. Legenda proroctwa Malachiasza pozostanie jednak ciekawym świadectwem ludzkiej tęsknoty za poznaniem przyszłości i zamiłowania do tajemnicy, nawet jeśli przyszłość – jak zwykle – lubi zaskakiwać w sposób, którego żadna lista nie jest w stanie przewidzieć.
Radio Paranormalium
Bibliografia
Barcikowski, Michał. 2013. „Przepowiednia Malachiasza to falsyfikat. Katolik nie ma prawa w nią wierzyć.” Christianitas.org. Dostęp 3 maja 2025. https://christianitas.org/news/przepowiednia-malachiasza-to-falsyfikat.
„Jest ostatnim z listy Malachiasza? Proroctwo wypełni się na naszych oczach?” 2013. Interia.pl. Dostęp 3 maja 2025. https://nt.interia.pl/raporty/raport-konflikty-na-swiecie/wiadomosci/news-jest-ostatnim-z-listy-malachiasza-proroctwo-wypelni-sie-na,nId,937435.
„Malachiasz z Armagh.” 2025. Wikipedia: Wolna encyklopedia. Dostęp 3 maja 2025. https://pl.wikipedia.org/wiki/Malachiasz_z_Armagh.
„Przepowiednia Malachiasza.” 2025. Wikipedia: Wolna encyklopedia. Dostęp 3 maja 2025. https://pl.wikipedia.org/wiki/Przepowiednia_Malachiasza.
„Niepokojąca przepowiednia św. Malachiasza. Ostatni papież.” 2013. O2.pl. Dostęp 3 maja 2025. https://www.o2.pl/informacje/niepokojaca-przepowiednia-sw-malachiasza-ostatni-papiez-6073858249735041a.
„Kara nadchodzi. O proroctwie św. Malachiasza.” 2013. Opoka.org.pl. Dostęp 3 maja 2025. https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TI/ti_malachiasz.html.