10 listopada minął, światowej wojny nie ma...Dodano: 2010-11-11 01:17:38
Gorąco zachęcamy do artykułu
Rok 2013 - czyli co robić, gdy apokalipsy nie będzie. Zapyta ktoś - po co dajemy jeszcze raz newsa o artykule, którego zajawka pojawiła się już tutaj prawie dokładnie rok temu? Pokrótce wyjaśniamy cel ponownego zaproponowania wam lektury tego tekstu.
Minęła nam właśnie kolejna data, w której miał wydarzyć się koniec świata bądź to miała rozpocząć się III wojna światowa. 10 listopada 2010 miał przejść do historii jako rok rozpoczynający prawdopodobnie największą katastrofę humanitarną w historii.
Powtórzyła się jednak stara, dobrze nam już znana historia. Oto ktoś wyciągnął przepowiednię (tym razem chodziło o proroctwo autorstwa nieżyjącej już bułgarki Wangi), zinterpretował ją na swój sposób i ową interpretację rozpowszechnił. Głównym miejscem rozpowszechniania tego proroctwa stały się fora o tematyce paranormalnej oraz zahaczającej o jasnowidztwo i wróżbiarstwo. Również i w Polsce proroctwo stało się w ostatnim czasie szeroko znane, głównie za sprawą Nautilusa oraz serwisu niewiarygodne.pl (nazwa tego ostatniego doskonale odzwierciedla jego poziom nierzetelności i niewiarygodności).
I co? Minął 10 listopada. Stało się wielkie nic. Nie zaczęła się żadna wojna, świat się nie skończył, a wiele osób - maniaków apokalips wszelakich - przeżywa lub będzie przeżywać wielki zawód.
Ktoś zapyta - a dlaczego na Paranormalium nie zamieszczamy artykułów przytaczających przepowiednie końca świata czy wielkiej wojny? Nie robimy tego już od lat, z prostego powodu - doszliśmy do wniosku, iż w ogromnej większości takie przepowiednie są nic nie warte. Wojnę najpewniej da się przewidzieć dzięki analizie wydarzeń politycznych, społecznych, napięć w jakimś regionie świata. Przy przepowiadaniu takich czy podobnych wydarzeń jasnowidze zwykle są niesamowicie wręcz nieprecyzyjni, nie wspominając o tym, że większość ich proroctw po prostu się nie sprawdza. Równie dobrze zwykły Kowalski może postawić sobie na stole kubek herbaty, pomieszać, poobserwować zanikający wir i stwierdzić na tej podstawie -
bydzie wojna, łoj bydzie, kajśtam bydzie wielgo chaja, jo to czuja...
Chcielibyśmy, aby artykuł
Rok 2013 - czyli co robić, gdy apokalipsy nie będzie przeczytało jak najwięcej osób. Nie, nie zależy nam na liczniku czytelników - po prostu chcemy wyjaśnić możliwie największej części naszego społeczeństwa, na jakiej zasadzie działają te "wróżbiarsko-apokaliptyczne" mechanizmy, które co jakiś czas zostają uaktywnione i sieją zamęt i strach aż do prorokowanego "dnia ostatecznego". Chcemy również przemówić do rozumów wszystkim fanatykom apokalips wszelakich, którzy głusi są na argumenty mówiące, że czekają na "dzień końca" zupełnie niepotrzebnie i że niepotrzebnie straszą takimi proroctwami swoich znajomych.
Gorąco zachęcamy też do wysyłania linka do tego artykułu swoim znajomym. Zezwalamy także na kopiowanie go na łamach inych serwisów (oczywiście z zachowaniem warunków licencji Creative Commons - wyjaśnione są pod artykułem).