
Ślady pojawiły się w nocy i ponieważ mój ojciec był pastorem, natychmiast przyszli do nas wikariusze, członkowie komitetu parafialnego oraz zwykli parafianie, aby prosić go o zdanie na temat śladów, które znaleźli na całym terenie Dawlish. Układały się one w linie proste i miały kształt małych kopyt, ale zawierały również odciski pazurów. Szczególną uwagę przyciągał jeden ciąg śladów, który prowadził prosto od plebani do drzwi zakrystii. Inne wiodły do ślepych ścian i pojawiały się na nowo po drugiej stronie budynku, wiele znajdowano na dachach budynków i to we wszystkich częściach miasteczka... Pamiętam te ślady i swoje dziecięce przerażenie, że jakaś nieznana, dzika bestia może czaić się w pobliżu. Pamiętam także, że służba bała się wychodzić z domu po zmroku, aby zamknąć drzwi zewnętrzne.
W Lympston "Exeter and Plymouth Gazette" donosiła: "prawie nie ma ogrodu... gdzie nie stwierdzono by śladów." Miejscowy duchowny, wielebny H. T. Ellecombe, zauważył: "W domu na Markley, koło Exmounth, zauważono ślady na parapecie okiennym pierwszego piętra". Nie wszystkie ślady powstały tego samego dnia. Wielebny Ellacombe, proboszcz parafii Clyst St George, pisał, że pierwszy raz zobaczył je w trzy dni po tym, jak znaleziono je gdzie indziej: "Nie było pola, sadu i ogrodu, gdzie nie byłoby śladów, przebiegających zawsze w jednej linii, pod żywopłotami, a na pobliskim polu znaleźliśmy odchody". Cztery podłużne białawe gałki, przypominające wielkością i kształtem duże winogrona.
Relacja anonimowego świadka dla "Illustrated London News" z dnia 24 lutego 1855 pozostaje najbardziej znanym opisem Wielkiej Zagadki Davonu:
Ślady, które pojawiły się na śniegu (w tym czasie leżała cienka warstwa), i zostały zauważone w piątkowy poranek, we wszystkich przypadkach były wyraźnymi odbiciami kopyt osła. Miały one długość 10 na prawie 6 cm, ale zamiast odcisków nóg prawych i lewych następujących na przemian jak przy kroczeniu tego zwierzęcia (albo innych zwierząt), okazało się, że jeden odcisk kopyta następował po drugim innym na jednej linii. Długość każdego kroku wynosiła 20 cm lub nieco więcej. Ślady w każdej parafii miały tę samą wielkość, a kroki tę samą długość! Ten tajemniczy gość zwykle tylko raz przechodził wzdłuż lub poprzek każdego podwórza lub ogrodu, a robił to w bezpośrednim sąsiedztwie domów, w wielu częściach różnych miasteczek a także na farmach rozrzuconych w pobliżu; te regularne szlaki w kilku przypadkach wiodły po dachach domów i stogach siana, przez wysokie mury bez naruszania śniegu po obu

W małych wioskach Davonu nastało wielkie podniecenie i zapanował nie mały strach. Każdemu zdawało się, że znalazł wyjaśnienie pochodzenia dziwnych śladów. Wielebny George Musgrave z Withycombe Raleigh ogłosił z ambony, że ślady musiał pozostawić kangur. Korespondent podpisujący się Ornither, sugerował, że były to ślady dużego ptaka, dropia. Rolnik twierdził, że to z pewnością odciski łap kota, które odtajały i ponownie zamarzły. Słynny zoolog, profesor Richard Owen, wygłosił liczącą się opinię, że były to ślady borsuka. Brano pod uwagę także ropuchy, wydry i kalekie zające.
Mimo, iż od tamtej zimy upłynęło ponad 150 lat, wciąż nie znaleziono satysfakcjonującego wytłumaczenia tych dziwnych śladów. Podobne ślady znajdowano jeszcze w innych miejscach lecz te z Davonu zostały najlepiej opisane. Ciężko jest powiedzieć czy te ślady pozostawiło jakieś nieznane stworzenie czy jakiś kaleki zając a może jest to wielka mistyfikacja, osobiście poparłbym tą pierwszą opcję bo ciężko mi uwierzyć że zając ze złamaną nogą miałby biec przez 150 km, albo że parę miasteczek ugadało się i sfałszowało wszystkie ślady. Tylko idiota odrzuciłby wszystkie dowody i powiedział, że przyczyną tych śladów były warunki atmosferyczne albo kangur czy ptak.
Black Dog, Paranormal Hunter
Na podstawie badań Arthura C. Clarke'a
Kopiowanie i umieszczanie naszych treści na łamach innych serwisów jest dozwolone na zasadach opisanych w licencji.
Komentarze · Dodaj komentarz
Pokazuję pierwsze 90 komentarzy
Kliknij tutaj, aby wyświetlić wszystkie komentarze do tego artykułu
Kliknij tutaj, aby wyświetlić wszystkie komentarze do tego artykułu
- 17-latek
(2008-09-17 10:39:08) #906
| 👮 raport
Dziwne że nikt tego stworzenia nie widział... Bo przecież jak to coś chodziło po dachach domów to ludzie musieli coś słyszeć
OdpowiedzDODAJ ODPOWIEDŹ
- Lat
(2009-01-25 02:01:07) #2091
| 👮 raport
Czytałem o Tym... podobno ktoś widział jak one się po prostu pojawiały bez żadnego stworka którego było by widać choć był. Mój znajomy był świadkiem pojawiania się odcisków podków gdy szedł w nocy lasem, u nas po okolicy chodzi legenda o koniu bez głowy związana z żydowską zagładą... Mój znajomy widział jak pojawiły się te ślady na ścieżce, wyminęły go i udały sie dalej...
OdpowiedzDODAJ ODPOWIEDŹ
- Piotr P.
(2011-02-17 20:59:24) #6207
| 👮 raport
Ślady widoczne na zdjęciach to ślady po podkowach. Ślad górny w zdjęciu ze zbliżenia jest dla mnie niezidentyfikowany; tylko on się liczy.
Co do ilości śladów - jakiś debil zaczął straszyć sąsiadów po pierwszym zajściu.
Tak więc liczy się tylko ślad A z drugiego zdjęcia i relacje o pierwszych śladach - które są niepokojące, jeżeli nic ich nie neguje.
OdpowiedzDODAJ ODPOWIEDŹ
Dodaj komentarz
Zanim napiszesz komentarz, zapoznaj się z zasadami publikowania komentarzy.
Uwaga: Jeśli chcesz odpowiedzieć na komentarz innego użytkownika, prosimy skorzystaj z przycisku "Odpowiedz". Pozwoli to uniknąć w przyszłości bałaganu w dyskusji.
Uwaga: Jeśli chcesz odpowiedzieć na komentarz innego użytkownika, prosimy skorzystaj z przycisku "Odpowiedz". Pozwoli to uniknąć w przyszłości bałaganu w dyskusji.