Memphis w stanie Tennessee (USA) słynie z wielu miejsc, ludzi i wydarzeń. Z pewnością nie jest znane z ponurych osobliwości-z jednym wyjątkiem: DESZCZU WĘŻY, który spadł na miasto w styczniu 1877 roku.W pamiętnym roku Memphis było portem rzecznym zamieszkałym przez 45 tysięcy osób. Po roku połowa mieszkańców opuściła je z powodu epidemii żółtej febry, jedna trzecia pozostałych zmarła-odtąd Memphis posiadało już tylko 13 tys. Mieszkańców. Niewątpliwie epidemia przyczyniła się do zapamiętania niezwykłego deszczu węży przez jego mieszkańców. Czasopismo Reader's Digest z 1982 roku w swym dodatku Zjawiska niewyjaśnione publikuje część opisu z 10 lutego 1877 roku przedstawionego przez Scientific American: (...)Deszcz żywych węży, Memphis, stan Tennessee. Tysiące małych gadów o długości od 30 do 50 centymetrów pojawiło się w południowej części miasta. Zostały prawdopodobnie przyniesione przez huragan i uniesione w powietrzu na dużą odległość, ale w jakim miejscu węże istnieją w takich ilościach, jest tajemnicą...
Tego typu incydenty nie były nie znane nawet w roku 1877. Charles Hoy Fort w swojej książce LO! (której okładka przedstawia deszcz żab i ryb) pisał, że zebrał 294 przypadki, kiedy to żyjące stworzenia spadały z nieba. W większości były to jednak żaby, ryby, ropuchy i inne tego pokroju stworzenia. Tylko cztery opisy dotyczyły węży.
Na żywych stworzeniach się nie kończy. W 1971 roku mieszkańcy Los Angeles oddali do banku ponad pół miliona dolarów w banknotach, które spadły nie wiadomo skąd, zaś w 1990 roku Nowy Jork nawiedził deszcz starych monet z lat 50. W 1690 roku na jednej z farm w Wielkiej Brytanii znaleziono "masło"-cuchnącą oleistą ciecz jasnobrązowego koloru, a pod koniec XIX wieku podczas ćwiczeń na poligonie w Nowym Jorku wojska amerykańskie nawiedził deszcz wołowiny...
Ciekawe, Co jeszcze zgotuje nam pogoda? Wszak deszcz pieniędzy w Polsce bardzo by się przydał...