Rafał B. (2009-05-28 14:54:32) # 👮 raport Ja też słyszałem o czymś takim. Rodzice mi opowiadali. Ojciec opowiadał że jako dziecko kiedy leżąc w łóżku w nocy obudził się i gdy otworzył oczy koło jego łóżka stała jakaś czarna postać ze złożonymi rękami jak do modlitwy, widział tylko obrys tej postaci. Schował się pod kołdrę i tak został do rana. Spocił się jak mysz, ale nie wyjrzał po raz drugi.To, to jeszcze jest pryszcz w porównaniu z opowieścią mojej mamy. Gdy jako mała dziewczynka wracała w nocy z mamą (czyli moją babcią) od jej znajomych z miejscowości oddalonej od ich wsi gdzie mieszkały o 3km, szedł za nimi mężczyzna. Ale po kolei. Wracając musiały przejść przez most. Będąc przed tym mostem podszedł do nich czarny kot, który miałkał i łasił się do babci nóg, babcia go odganiała i kleła na niego, a kiedy mama chciała go pogłaskać uciekał,ale to jeszcze nic. Kiedy nareścię znalazły się na moście kot został na jego początku i zamilkł. Kiedy były na środku mostu usłyszały kroki które dochodziły za nimi, kawałek od mostu w tym miejscu gdzie zniknął kot. W tamtych czasach, gdy moja mama była dzieckiem jeździło mało samochodów, nie to co teraz przewala się przez ten most, samochodów:) Babcia powiedziała do mamy żeby szły szybciej, gdy słyszały że ten ktoś się szybko zbliża. Mama mówiła że słyszały kroki i uderzenia oficerek (butów które byly często noszone przez starszych mężczyzn z tamtego okresu, lata 70) Gdy już zeszły z mostu ta postać była już za nimi, mama miała latarkę, ale bała się zaświecić na tamtą postać. Babcia z mamą szły za rękę,a ta postać szła za mamą i to szła krok w krok, kiedy mama stawiała lewą nogę tamto stawiało za nią, doslownie krok w krok. Babcia ścisnęła mamę za rękę i podała jej dyskretnie porponetkę z pieniędzmi. Nie odzywały się do siebie ani słowem, tak się bały. Mama mówiła że jak świeciła latarką koło swoich nóg i do okoła nich, poświata z latarki oświecała tamtej postaci nogi, ale mama nie widziała butów tylko koniec ciemnego płaszcza tej postaci,a i odwróciła się mama raz tak, że kontem oka widziała tylko zarys kapelusza na głowie tej osoby, ktora zdawała się być mężczyzną. Tamtędy którędy szły nie ma do dzisiaj świateł i do okoła jest las. Nareście gdy zaczeły uciekać jak najszybciej mogly, postać zostawała z tyłu. Gdy był już dość daleko od tego "mężczyzny" postanowily skręcić i schować sie w las. Gdy już się schowały wypatrywały na ulicy tego typka ale słyszały tylko jego kroki, uderzenia oficerek o asfalt. Babcia powiedziała do mamy aby ta biegła dalej sama i wezwała kogoś na pomoc, bo babcia już dalej biec nie mogła. Ale mama nie chciała jaj zostawić. W pewnym momęcie gdy zdawało im się że był już tak blisko że powinny go widzieć na drodze, babcia sapneła po cichu "o Bożę" czy "o Jezu" i po tych słowach na ulicy zobaczyly tylko tuman jakiegoś dymu. Gdy wróciły do domu były bladziutke jak ściana i nic nie mówiły, chociaż domownicy zaraz zorjętowali się że coś się stalo. Dopiero po kilku minutach opowiedziały co zaszło. I jeszce żeby było tego mało znam jeszcze jedną podobną historię. Było to z 3 lata temu, gdy moja siostra z swoim chłopakiem (aktulanie już swoim mężem) jechali do niego do domu, podczas zbliżania się do zakrętu na drodze prowadzącej do jego miejscowości zamieszkania zobaczyli dwie postacie, które stały na przeciwko siebie po dwóch stronach ulicy na poboczu. Siostra i jej wtedy jeszcze chlopak przestali rozmwiać ze sobą, coś ich sparaliżowało. Światło z lamp samochodu nie oświetlało tych postaci tak jak to powinno być normalnie. TE postacie jak by pochłaniały światło bo nadal były czarne jak noc, a normalnie jak ktoś stoi na poboczy to widać nawet słabo kolor spodni, bluzki itp. A u tych postaci nie, tylko miały na sobie długie płaszcze i całe były czarne, a czy miały coś na głowach, to nie pamiętam czy mówili mi że mały, czy też nie. A kiedy juz mineli te postacie to przez około 5 min nic do siebie nie mówili. Przypomniała mi się jeszcze jedna podobna historia. Siostra mojego szwagraa wymienionego wyżej wraz z mężem widzieli tęż jakąś czarną postać u siebie w domu. Raz w nocy siostra mojego szwagra wstała się czegoś napić i gdy wstała z łóżka z drzwiach pokoju zobaczyla ciemną postać, wystraszyła się i obudziła swojego męza, ale już nikogo nie było jak zapalili lampkę. Drugim razem to jej mąż się obudził i wstawał do łazienki, i koło akwarim dla rybek w pokoju którym śpią też zobaczył czarną postać, oświetlaną przez słabe światło z akwarium, nie wystraszyl się tylko powiedział do tamtej postaci coś w stylu ....zaraz ci pokarze cholero....czy..... zaraz zobaczymy cholero..... i chciał zapalić światło, ale się nie zapaliło. Wtedy się wystraszył i podbiegl do łazienki i tam zapalił światło ale gdy się spojrzał jeszcze raz w pobliże akwarium, nikogo nie było. Potem normalnie zapalił światło w pokoju i działało!!!!
Dla mnie to trochę straszne i osobiście nie chciał bym zobczyć czegoś, kogoś takiego, chociaż mam 21 lat, nie całe.
|
Odpowiedz