Tutaj będzie pożyczka, pozycjonowanie, chwilówka, no i w ogóle cały ten reklamowy stuff... no bo w końcu odchudzanie, meble, dieta i dentysta same się nie zareklamują...
Odcinek: ABW #008 W tym odcinku, oprócz - tradycyjnie - kilku nowych opowiadań, Marek Żelkowski i Wiktor Żwikiewicz podzielą się kolejnymi cennymi uwagami dla początkujących pisarzy. Będzie między innymi kilka wskazówek dotyczących słów, których nie trzeba używać - chodzi najogólniej o niepotrzebne doprecyzowanie "absolutnie wszystkiego absolutnie zawsze".
Fajny zbiór opowiadań. Mam jednak parę uwag do "Ostrzeżenia". Na początek jednak chcę podkreślić, że ogólnie pomysł i wartkość akcji jest w porządku. Jednak szczegóły mi trochę "zgrzytają". Mam wrażenie, że ta część pierwsza senna jest za szczegółowa i ze zbyt wielu perspektyw. To niby jej sen ale wiemy co dokładnie myślał syn, znamy szczegóły jak odnajdował grzyby. Bardziej przekonujące i intrygujące zarazem byłoby przedstawianie tej sytuacji tylko z punktu widzenia matki.
Spokojnie można by też 'przewinąć' cały przejazd od momentu wyjścia z domu do tego parkowania samochodu przy lesie.
I jeszcze może się czepiam, ale zachowanie matki po przebudzeniu jest nienaturalne. Prawdopodobnie autor nie ma dzieci, bo każdy kochający rodzic po takim śnie, pierwszą rzecz jaką zrobi będzie sprawdzenie czy dziecko jest w swoim łóżku.
No i ostatnie zdanie jest też trochę nielogiczne. Przecież nie radio decyduje o zakończeniu sezonu grzybowego. Grzyby to nie sezon narciarski. Nie wyobrażam sobie grzybiarza, który rezygnuje z grzybów bo w radiu mówili że nie ma grzybów. Każdy ma swoje miejsca, lasy, i dopiero jak sam zbierze połowę tego co się spodziewał, to uzna ze faktycznie grzyby się kończą.
Bardziej przekonujące byłoby zakończenie w stylu, "Następnego dnia w radiu i telewizji głośno trąbili o pierwszym śniegu którego nikt się nie spodziewał, a zwłaszcza drogowcy, i który jednoznacznie zakończył sezon grzybowy."
Jeszcze tak z ciekawości zapytam. Czy to opowiadanie Bruno Kadyny miało mieć pierwotnie tytuł "Fałszywa"? Kiedyś był zapowiadany tekst z takim właśnie tytułem. Jeśli faktycznie chodzi o to samo opowiadanie to tytuł "Bezwartościowy człowiek" rzeczywiście jest dużo lepszy. Pozdrawiam
Uwaga: Jeśli chcesz odpowiedzieć na komentarz innego użytkownika, prosimy skorzystaj z przycisku "Odpowiedz". Pozwoli to uniknąć w przyszłości bałaganu w dyskusji.
Byłeś świadkiem zagadkowego zjawiska? Jeśli tak, poinformuj nas o tym już dziś! Czekamy na relacje współczesne oraz z lat ubiegłych. Na życzenie świadka zapewniamy pełną anonimowość!
UWAGA: Nie odbieramy połączeń z numerów zastrzeżonych
Adam174 napisał(a): Moje wspomnienia zaczęły do mnie powracać dopiero w wieku 40 lat gdy dowiedziałem się, że jestem adoptowany. Najpier dotyczyły czasu sprzed adopcji, najpierw mgliste a potem bardziej wyraźne układające się w pewną całość. Teraz mam lat 48 a od ok. 2 lat nachodzą mnie wizje, wspomnienja sprzed narodzin. Tłumaczę to wszystko tym, że przez 40 albo raczej 37 lat tkwiłem w przeświadczeniu, że moi rodzice adopcyjni są jedynymi rodzicami jakich miałem, albo ogólnie temat dla mnie do 40 roku życia nie istniał. Może wspomnienie sprzed narodzin rozpocznę od tyłu gdy doleciałem korytarzem przestrzennym do Ziemi, nie wiem jak długo ją obserwowałem jednak wcześniej doleciałem do Słońca i wewnętrzny głos nakazał mi w stronę Ziemi. Nim pojawił się podprzestrzenny korytarz przypomina mi się wielka zasłona oraz inne duszyczki , które do tej wielkiej zasłony podążały. Za nim znalazłem się w tej przestrzeni widzę, że znajduję się w wielkiej sali wśród małych istot, kilka krotnie większy ode mnie mężczyzna o czupryniastej fryzurze gołym torsie, ubrany w dziwne sukno od pasa w dół nakazał mi lecieć na Ziemię, więc wskoczyłem do miejsca wypełnionego białą parą lub dymem by znaleźć się w dziwnej przestrzeni aż doleciałem do tej wielkiej zasłony. Kolejne wspomnienie : wielka sala, ludzie w białych ubraniach ustawieni po dwóch stronach sali i pośrodku kroczący Jezus. Kolejne wspomnienie dotyczy gdy istoty mnie witały z wcześniejszej podróży która zaczynała się na Ziemi. Leżałem w szpitalu. Przychodziła do mnie kobieta, która była synową lub córką. Wówczas byłem stary i ciężko chory. Gdy leżałem sam zacząłem się dusić aż straciłem wzrok i zapadłem w ciemność. Nie wiem jak znalazłem się ponad Ziemią ale gdy na nią spoglądałem pomyślałem, że muszę tam wracać, że nie poradzą sobie beze mnie. Wewnętrzny głos powiedział mi - nie martw się o nich. W tym momencie się odwróciłem i zobaczyłem wielki korytarz, nie wiem jak długo leciałem ale gdy doleciałem do celu mnóstwo istot zaczęło mnie witać tak jakby mnie znali - wszyscy się cieszyli. (komentarz do artykułu Doświadczenia sprzed narodzin)