Moja przygoda z dziwnym snem zdarzyła się już jakoś na początku 2011 roku ale ciągle ją pamiętam gdyż było to związane z wypadkiem w pracy który mógł się zakończyć nawet śmiertelnie. Na szczęście tak się nie stało.
Od 2010 roku pracuję w PKP Energetyka na stanowisku elektromontera ,a konkretnie są to podstacje trakcyjne . Na które systematycznie się jeździ aby dokonywać przeglądów drobnych napraw itp.
Pewnej nocy przyśnił mi się sen że jak każdego dnia właśnie jedziemy na taką podstację i gdy idziemy do tego budynku to zauważamy z brygadą że nad drzwiami wisi ludzki szkielet w ciuchach roboczych zakładowych miał na sobie cały komplet razem z butami,a wisiał tak wysoko że jego buty były na wysokości głowy przeciętnego stojącego człowieka ,jeden z "kolegów" złapał za ten but palcami i takim dziwnym szyderczym bym powiedział uśmieszkiem sobie zażartował "...uhuhu ale sobie tu już długo wisi sam szkielecik został..." i jakby nigdy nic poszedł sobie do budynku
Pierwsza myśl po przebudzeniu tego dnia"...Boże co za bzdury mi się śnią..."-jeszcze wtedy nie traktowałem snów poważnie jak dziś gdy to pisze w 2022roku i wiem więcej....
- oczywiście snu przez ten czas nikomu nie opowiadałem bo by mnie uznali wiadomo jak to w życiu za jakiego nawiedzonego itd. a tym bardziej że byłem młodym pracownikiem może 3 miesiące pracowałem. Minęło może 2 tygodnie i znowu mieliśmy gdzieś jechać na jakąś podstacje ,ale mnie że tak powiem "się udało" i dali mnie do innej brygady nie związanej z podstacjami, w połowie dnia jeden z pracowników do mnie mówi:
-ale miałeś szczęście że dziś z nimi nie pojechałeś
- a dlaczego ? (pytałem gdyż dla mnie to było prawie jak jakaś "kara" -praca tam jest uznawana za lepszą przyjemniejszą, nie wiąże się z przysłowiowym machaniem łopatą ale za to trzeba dużo uwagi i koncentracji)
-wypadek mieli -jeden kolega wsadził łapki nie tam gdzie trzeba i został poparzony dobrze że żyje (był to typ człowieka który uważał że wszystko robi najlepiej a inni to debile; chciał poprawić światłowód do pomiaru 3KV i zrobił to bez tzw polecenia nie wyłączając w tym miejscu napięcia /na zasadzie że się uda) I co najlepsze był to ten sam człowiek który "wystąpił" w moim śnie i łapał za buta wisielca. Oczywiście po tym zdarzeniu został zwolniony z pracy.
Wtedy jak się to stało mimo że już zapomniałem o śnie to wrócił on do mnie lotem błyskawicy przez kilka dni nie do końca do mnie docierało że to był sen proroczy do tego mocno ostrzegawczy... I zapewne dalej bym to bagatelizował gdyby nie to że potem w przeciągu lat nadal mam tego typu sny. I co ciekawe sny te dotyczą czyjegoś zdrowia lub nawet życia ale to już w następnej notce.
Zachęcamy również do lektury innych wpisów tego użytkownika