"Mały Budda" zaginął!
Opublikowano w dziale Zagadkowe zniknięcia
Nepalski nastolatek, znany jako "Mały Budda" lub "Młody Buddha", zaginął w tajemniczych okolicznościach po tym, jak obok jego miejsca medytacji doszło do wybuchu ognia. Rama Bahadur Bomjan, który zyskał rozgłos dzięki swoim niezwykłym praktykom medytacyjnym, zniknął bez śladu, pozostawiając jedynie swoje ubrania. Po incydencie miejscowy komitet, który miał na celu ochronę chłopca, rozpoczął poszukiwania. Władze Nepalu nie wydały dotąd oficjalnego oświadczenia w tej sprawie, a spekulacje na temat jego losu, w tym możliwego porwania, wciąż się nasilają.
Nepalski nastolatek, który wzbudził sensację jako nowy "Młody Budda" z himalajskiego królestwa jest uważany za zaginionego od chwili, gdy zniknął z miejsca medytacji po pojawieniu się tajemniczego ognia.
Wielu sądziło, że piętnastolatek nazywany "Małym Buddą", "Młodocianym Buddą" lub "Namo Buddą" jest reinkarnacją Buddy.
Na początku tego miesiąca obok miejsca, w którym medytował Rama Bahadur Bomjan, wybuchł tajemniczy ogień. Nie wiadomo jednak, czy Rama doznał podczas wybuchu oparzenia.
Gdy na miejscu pojawił się komitet wieśniaków chroniących Bomjana od chwili jego przybycia pod jedno z drzew w okręgu Bara w Nepalu w celu sprawdzenia, czy chłopiec nie doznał obrażeń, nastolatek zniknął. W pobliżu drzewa odnaleziono jego ubrania, jednak po samym Ramie nie było ani śladu.
Młody Bomjan, mieszkaniec wsi Ratanpur w okręgu Bara w południowym Nepalu, trafił w zeszłym roku na pierwsze strony gazet po tym, jak media doniosły o jego niezwykłej, trwającej bez przerwy od czerwca 2005 do marca 2006 medytacji pod drzewem.
Tak jak u Buddy, także matka Bomjona ma na imię Maya. Według jej słów, Rama już od wczesnych lat dziecięcych odmawiał spożywania mięsa i wędrował od jednego buddyjskiego klasztoru do drugiego.
Bed Bahadur Thing, naczelnik komitetu chroniącego Bomjona, powiedział, że według Ramy do osiągnięcia oświecenia potrzebne jest sześć lat medytacji.
Bomjon rozpoczął medytację w Char Koshe Jhadi w okręgu Bara około dziewięciu miesięcy temu, kiedy to przestał jeść i pić. Wówczas usiadł pod drzewem i siedział w jednej pozycji cały dzień, także podczas ostrzej zimy, ubrany w jeden kawałek rozprutej tkaniny.
Ciekawscy i entuzjaści, jak również dziennikarze spoza Nepalu, zaczęli tłoczyć się wokół miejsca medytacji Bomjona, zaś wieśniacy utworzyli komitet "zajmujący się" Bomjonem.
Tuż po tajemniczym zniknięciu "Młodego Buddy" pojawiły się spekulacje, jakoby miał zostać wzięty siłą przez służby bezpieczeństwa lub partyzantki maoistycznej, niektórzy o porwanie Ramy podejrzewają nawet indyjską mafię.
Tłumy gromadzące się w celu ujrzenia "cudownego chłopca" stanowiły podobno spory problem dla sił bezpieczeństwa Nepalu. Jak nieoficjalnie wiadomo, członkowie nepalskiej bezpieki obawiali się, że lwia część pieniędzy ofiarowanych przez wiernych Bomjonowi tak naprawdę wędruje do kieszeni maoistów.
Władze Nepalu nie wydały żadnego oświadczenia w tej sprawie.
W zeszłym roku zarząd regionu poprosił Komisję Rozwoju Lumbini (miejscowości, w której przyszedł na świat prawdziwy Budda) oraz Królewską Nepalską Akademię Naukową o zbadanie zagadki "młodocianego Buddy". Chociaż zespół badaczy odwiedził miejsce medytacji Ramy Bahadura Bomjona oraz prowadził śledztwo, jego wyniki nie zostały jeszcze upublicznione.
Opracował: Ivellios
Na podstawie: newKerala.com