COVID-19: wielkie kłamstwo w wykonaniu mediów
Opublikowano w dziale Teorie spiskowe
COVID-19, pomimo medialnej paniki, nie okazał się być chorobą o tak wysokiej śmiertelności jak początkowo przewidywano. Eksperci ostrzegali przed śmiercią milionów ludzi, jednak rzeczywistość okazała się mniej tragiczna. Badania wskazują, że największa śmiertelność występuje w grupie wiekowej 75+, a w grupie wiekowej poniżej 18 lat jest ona znikoma. Ponad połowa zgonów z powodu COVID-19 ma miejsce w ośrodkach opieki długoterminowej lub hospicjach.

Gdy przeprowadzimy sekcję zwłok informacji medialnych o COVID-19 (a taka sekcja z pewnością będzie), jasne się stanie, że wirus wcale nie był Czarną Śmiercią - właściwie to trudno nawet przyrównać go do najgorszej grypy.
Do wtorku [28 kwietnia] wirus SARS-CoV-2, powodujący chorobę COVID-19, zabił 56749 Amerykanów.
Niedobrze. Ale też nie jest aż tak źle jak to było w sezonie grypowym 2017-2018, kiedy to [w USA] zmarło ponad 80 000 osób. A to wciąż daleko od tego, przed czym eksperci ostrzegali jeszcze kilka tygodni temu: Najpierw przewidywali, że umrze 1,7 miliona Amerykanów; następnie przeliczyli modele (tym razem przypuszczalnie dodając kilka „faktów” więcej) i stwierdzili, że zmarłych będzie 100 000 - 240 000.
Teraz, najważniejszy model, na jakim opiera się White House Coronavirus Task Force (utworzona w Białym Domu Grupa Specjalna ds. Walki z Koronawirusem w USA), przewiduje około 70 000 zgonów do końca sierpnia.
I z powodu czegoś takiego wyłączamy całą amerykańską gospodarkę?!
Gdy koronawirus rozprzestrzenił się po całych Chinach, następnie po Europie - a w końcu wszędzie - to amerykańskie media nieomal radośnie i bezrefleksyjnie donosiły o każdej przerażającej liczbie. Ich statystyki oglądalności i poczytności oczywiście poszybowały w górę, gdy wprawili w osłupienie każdego Amerykanina, z czego wiele osób przez ostatnie 40 dni siedziało w domach, wychodząc jedynie po zakup papieru toaletowego - nawet wtedy jednak zakładali maseczki i szli na palcach ze strachu.
Przyjrzyjmy się jednak pewnym faktom:
Śmiertelność
Przeprowadzone niedawno przez Uniwersytet Stanford badanie opierające się na przeciwciałach oceniło śmiertelność w wyniku infekcji koronawirusem na prawdopodobnie 0,1% do 0,2%. Światowa Organizacja Zdrowia(WHO) oceniła śmiertelność na 20-30 razy wyższą i wezwała do wprowadzenia polityki izolacyjnej. Jak sądzisz, na której z tych wersji skupiły się media?
W Nowym Jorku, który jest amerykańskim epicentrum pandemii, śmiertelność w grupie wiekowej 18-45 wynosi 0,01%, czyli 10 zgonów na 100 000 osób. Jednakowoż, w grupie wiekowej 75+, śmiertelność z powodu koronawirusa jest 80 razy wyższa. W przypadku dzieci i osób poniżej 18 roku życia, śmiertelność wynosi zero na 100 000. Podkreślmy: zero.
Zdrowie i wiek
W Europie, ponad połowa zgonów z powodu COVID-19 wystąpiła w ośrodkach opieki długoterminowej lub hospicjach. W tego typu miejscach właśnie wystąpiła około 1/5 zgonów zarejestrowanych w USA.
Według niedawno przeprowadzonego badania, niemal wszyscy pacjenci hospitalizowani z powodu koronawirusa w Nowym Jorku mieli choroby współistniejące.
Jak doniósł Fox News, „Według Dziennika Amerykańskiego Towarzystwa Medycznego (Journal of the American Medical Association), historie chorób 5700 pacjentów hospitalizowanych w ramach systemu Northwell Health - który w czasie pandemii obsługiwał większość pacjentów w kraju - wykazały, że poza COVID-19, 94% pacjentów miało inne choroby współistniejące”.
Badanie wykazało, że 42% pacjentów miało nadwagę, a 53% nadciśnienie, inni zaś cierpieli na różne inne dolegliwości.
Koronawirus rozprzestrzenił się dużo bardziej
Wirusem zdążyły się zakazić już miliony Amerykanów - mimo iż amerykańskie media w dalszym ciągu opierają się na niskich liczbach podawanych przez Johns Hopkins, która to instytucja twierdzi, że do wtorku [28 kwietnia] wirusem zaraziło się 998 000 Amerykanów.
Badanie przeprowadzone w ostatnim tygodniu [kwietnia] w Nowym Jorku, opierające się na przeciwciałach, wykazało że co piąty mieszkaniec miasta (dokładnie 21,2%) został już zainfekowany koronawirusem. W Nowym Jorku mieszka 8,5 miliona ludzi, co by oznaczało, że 1,8 miliona Nowojorczyków miało już wirusa.
W czasie badania, 16 249 zgonów w mieście przypisywano COVID-19, co oznacza że śmiertelność w mieście wynosiła wówczas 0,89% - a więc dużo mniej, niż głoszą amerykańskie media.
Badanie wykorzystujące przeciwciała, przeprowadzone w ostatnim tygodniu [kwietnia] w Los Angeles, wykazało, że na początku kwietnia co najmniej 442 000 mieszkańców hrabstwa Los Angeles było już zainfekowanych koronawirusem - jest to liczba dużo wyższa niż 8000 potwierdzonych wówczas przypadków. Badanie zasugerowało, że wśród pacjentów z COVID-19 śmiertelność w wyniku zakażenia wirusem mogła wynosić zaledwie 0,18%, co oznacza że rzeczywista śmiertelność w mieście jest zdecydowanie niższa niż się donosi.
W poniedziałek [27 kwietnia] gazeta The Daily Mail donosiła, że „według badań, koronawirus może zabić 70 razy mniej pacjentów niż sugerują oficjalne dane publikowane w Wielkiej Brytanii”. Gazeta dodała, że podobnie niską śmiertelność - wynoszącą 0,19% - odnotowano u mieszkańców Helsinek w Finlandii.
Badanie przeprowadzone przez doktora Justina Silvermana oszacowało, że między 8 a 28 marca w Stanach Zjednoczonych doszło do 8,7 miliona infekcji koronawirusem. Do 17 kwietnia zdążyło się zaś zarazić 10% Amerykanów - czyli około 33 milionów osób.
Media w temacie COVID-19 robiły szum już od samego początku, alarmując Amerykanów do tego stopnia, że ci ochotniczo przyczynili się do wyłączenia całej gospodarki - jest to błąd, którego skutku będą się ciągnęły przez dekadę, a może nawet i dłużej.
Nawet gdy amerykańskie stany zaczynają się ponownie otwierać - w oparciu o dane ukazujące dużo niższą niż się donosi śmiertelność oraz dużo większe rozprzestrzenienie się wirusa - media w dalszym ciągu rozgłaszają przerażające ich zdaniem liczby dotyczące śmiercionośnego wirusa.
Liczby nie są przerażające, a wirus nie jest aż tak groźny. COVID-19 w najgorszym wypadku można przyrównać do ostrej grypy. A media powinny ponieść odpowiedzialność za wmawianie nam, że jest inaczej, zanim w ogóle poznały fakty.
Joseph Curl, The Washington Times
Tłumaczenie i opracowanie: Ivellios