Ojciec Pio
Opublikowano w dziale Cuda
Ojciec Pio, znany ze swoich mistycznych doświadczeń i cudownych uzdrowień, przeszedł niezwykłe przeżycia już krótko po święceniach kapłańskich. W ogrodzie, podczas modlitwy, ujrzał Jezusa i Maryję, co zaowocowało pierwszymi stygmatami na jego dłoniach. Przez lata zmagał się z niewidzialnymi ranami, aż do 20 września 1918 roku, gdy po raz kolejny otrzymał widzialne znaki Chrystusowych ran. Mimo że jego stygmaty zniknęły przed śmiercią w 1968 roku, jego życie i działalność do dziś fascynują wielu wierzących.

W miesiąc po święceniach kapłańskich Ojcu Pio przydarzyło się coś niezwykłego. Znajdował się w ogrodzie, modlił się i medytował w cieniu wiązu, kiedy ukazali się mu Jezus i Maryja. Poczuł nagle silne pieczenie na dłoniach rąk i zobaczył na nich Chrystusowe rany. Pobiegł do proboszcza Pannullo i powiedział: "Wujku Tore, błagam, prośmy Chrystusa, by uwolnił mnie od tych znaków. Pragnę cierpieć, umrzeć z cierpienia, ale żeby to było w ukryciu". Znaki zniknęły.
Zjawisko powtórzyło się za rok. Ojciec Pio tak opisał swoje cierpienia: "W środku obu dłoni pojawiły się czerwone plamy o wielkości centymetra. Towarzyszył temu silny i przenikliwy ból, dotkliwszy w lewej ręce. Ból odczuwam także pod stopami". "Od czwartku aż do soboty, a także we wtorek przeżyłem ogromne boleści. Serce, dłonie, stopy - jakby przeszyte szpadą - tak straszliwego doznaję bólu". Ojciec Pio prosił Pana Boga w modlitwie, aby znaki zniknęły. I tak się stało. Pozostały jednak niewidzialne.
20 września 1918 r. Ojciec Pio ponownie po ośmiu latach otrzymuje widzialne znaki Chrystusowych ran - stygmaty. Tak je sam opisuje: "Siedziałem na chórze po odprawieniu Mszy św., kiedy owładnęła mną jakaś ociężałość, podobna do snu. Wszystkie moje wewnętrzne i zewnętrzne zmysły, a także dusza pogrążyły się w nieopisanym ukojeniu. Kiedy trwałem w takim stanie, zobaczyłem obok tajemniczą postać, podobną do tej, którą widziałem już 5 sierpnia, z tą różnicą, że ta miała ręce, nogi i bok ociekające krwią. Widok ten przeraził mnie. Doznałem uczuć, których nigdy nie zdołam opisać. Poczułem, że umieram i umarłbym, gdyby Pan nie podtrzymał tłukącego się w piersiach serca. Kiedy tajemnicza postać znikła, spostrzegłem, że moje dłonie, stopy i bok przebity ociekają krwią. Proszę sobie wyobrazić mękę, jakiej wówczas doznałem i doznaję nieustannie każdego dnia. Rana serca krwawi obficie, zwłaszcza od wieczora w piątek do soboty rano".
Ojciec Pio zasłynął z cudownych uzdrowień i zdolności do bilokacji (obecności w dwóch miejscach naraz). Niejednemu przywrócił wzrok, zdrowie oraz siły, pomógł wielu potrzebującym. Do dziś nie wyjaśniono, dlaczego stygmaty zaczęły blednąć w ostatnim roku życia Ojca Pio i znikły całkowicie w dniu śmierci. Ojciec Pio zmarł w 1968 roku.
ufo.dos.pl