Bez względu na to, czy teria o zmianie pola magnetycznego stanie się kiedyś naszym udziałem, czy doświadczymy na własnej skórze tego zjawiska, czy też nie - czemu by nie użyć go jako metafory mobilizującej nas do zmiany nas samych. Juz dawno miałam zamiar nawrócić się - ale nie na jakąś konkretną religię, tylko zwrócić się w strone Boga - Absolutu - Transcendencji. Tezę dot. tej katastrofy magę użyć jako pretekstu, siły napędowej do zmiany siebie. W końcu i tak kiedyś umrę. Każdy z nas kiedyś umrze - czy to w tych czy w innych okolicznościach. Pytanie: "Czy wszystek umrę" - Nie, nie wszystek - "non omnis moriar" - jeśli się odpowiednio przygotuję. W obliczu śmierci - w jakimś sensie - każdy jest samotny. Trzeba tą samotność przekroczyć, transcendować własne ego. W tym może nam pomóc m.inn. wizja globalnej zagłady. Nie twierdzę że jest ona dobra czy słuszna, tylko tyle że jest. A skoro już jest taka czy inna, mniej czy bardziej zweryfikowana teoria katastrofy - wykorzystajmy ją w możliwie jak najbardziej konstruktywny sposób - jest nim moim zdaniem odpowiedź na pytania; kim jestem? jaki mam wymiar? -li tylko cielesny? czy też duchowy? Te i inne podobne pytania oraz praktyka typu modlitwa, czy medytacja - pomogają przygotować się na śmierć, która i tak kiedyś spotka każdego z nas..
Byłeś świadkiem zagadkowego zjawiska? Jeśli tak, poinformuj nas o tym już dziś! Czekamy na relacje współczesne oraz z lat ubiegłych. Na życzenie świadka zapewniamy pełną anonimowość!
UWAGA: Nie odbieramy połączeń z numerów zastrzeżonych