Sny

Tutaj omawiamy wszelkie tematy związane ze snami
Awatar użytkownika
Cień
Aktywny pisacz
Aktywny pisacz
Posty: 193
Rejestracja: 2005-08-05, 19:24

Post autor: Cień »

kasumi pisze:
Cień pisze:najczęściej to śni mi się śmierć
wiedziałes, ze jak snisz o smierci, to czeka Cie dluuugie zycie?? ;)
tylko co ja z takim długim życiem zrobie :wink:
podoba mi się ta interpretacja snu :grin:
Skóra 66

Post autor: Skóra 66 »

A ja wam powiem, że moje sny są nieźle pojebane, mieliście okazję poznać parę... :568:
Skóra 66

Post autor: Skóra 66 »

Miałem sen...
Moja matka pakowała moje ciuchy, bo zdaje się, że miałem jechać na jakiś obóz z moim młodszym bratem. Pamiętam, że pojechaliśmy odwiedzić babcię. Jakoś dokładnie tej sytuacji nie pamietam. Sen się zaczął ciekawie rozwijać, kiedy to znalazłem się z Jarkiem (moim kumplem) w jakimś supermarkecie (Astra?). Po chwili on gdzieś skręcił i go zgubiłem. Szukałem go jeszcze trochę, ale nie mogłem znaleźć. Postanowiłem wyjść ze sklepu. I tutaj zaczął się świadomy aspekt mojego snu.
Pod marketem stał autobus, którym miałem jechać na obóz. Nie wsiadłem tam jednak, tylko pomyślałem sobie, że pójdę polatać na mieście (tak, polatać, w sensie- moje ciało miało latać :Wink: ). I tak też zrobiłem... Najpierw leciałem nisko nad ziemią, a później już bardzo wysoko. Kiedy znowu spojrzałem na ziemię, dostrzegłem Św. Mikołaje :Mr.Green: Było ich naprawdę dużo. Każdy trzymał jakąś torbę. Cóż... zaczepiłęm jednego. Mikołaj przywitał się ze mną i podarował mi reklamówkę, którą trzymał. Otworzyłem ją i w środku znalazłem taki jakby żółty but, ale nie dało się go założyć (był zaszyty). Podszedłem do innego Mikołaja i od niego również wziąłem torbę, w której był żółty but. Wtedy to chwyciłem po jednym bucie na dłoń i zacząłem lecieć z niesamowitą prędkością w górę. Wylądowałem na jakimś dachu. Chciałem polecieć jeszcze wyżej, kiedy spostrzegłem, że na dole stoi jakaś kobieta z karabinem w ubraniu ochroniarza i kogoś szuka. Wkręciłem się wtedy, że mam OOBE i naszła mnie ochota, żeby ją trochę nastraszyć. Z tym, że jak robiłem jakiś hałas to kobieta nawet nie zwracała na mnie uwagi. Jak próbowałem jej dotknąć, to moja ręka najprościej przez nią przeszła. Nie jestem pewien, co się działo później... możliwe, że wróciłem znowu pod market, zobaczyć, czy stoi autokar. Bardzo prawdopodobne, że jeszcze tam był. Akcja snu przeniosła się do mojego domu, ale jakoś inaczej wyglądał, trochę znajomo...
Matka stanęła przede mną z jakimś płaszczem w ręku i pyta się, czy go zabieram na ten obóż. Ja powiedziałem: "dlaczego nie". I wtedy spostrzegłęm lustro. Postanowiłem tam tylko włożyć głowę. Miejsce było straszne... ciemno i tak posępnie. Pomyślałem sobie: "toż to istne piekło". W oddali zobaczyłem jeszcze jakieś poruszające się zwierzę i szybko wyjąłem głowę. Zacząłęm trochę nerwowo chodzić po domu i nagle na półce spostrzegłem moją czerwoną Biblię. Naszła mnie myśl, że wezmę to Pismo Św. i wbiję się z nim w lustro- tam, gdzie wystawiłem tylko głowę. Wróciłem do rodziców na śniadanie. Dali mi jajko na twardo. Zacząłem je gryźć w skorupkach. Nagle się zbudziłem.
Myślałem z początku, że to już nie jest sen. Byłem zdziwiony, że mam jeszcze w ustach skorupki z jajka. Pomyślałem sobie, że mój sen się zmaterializował :lol: . (A props- zapomniałem o jednym szczególe... Jak zobaczyłem tę Biblię, to wyrwałem z niej jedną stronę, którą włożyłem w lustro.). Tak więc poszedłem zobaczyć, czy nie ma wyrwanej kartki z czerwonej Księgii. Nic nie znalazłem... Postanowiłem zrobić eksperyment, żeby przekonać się czy to naprawdę jest rzeczywistość. Wziąłem Biblię i wbiłem się z nią w lustro. To był jednak sen...
Poczułem się wtedy naprawdę strasznie w tej piekielnej krainie. Szedłem przed siebie z rozwartą Księgą, a na wprost mnie była sala i miała uchylone drzwi. W pewnym momencie aż buchnął z niej ogień. Poszedłem dalej i nagle usłyszałem jakieś demoniczne śmiechy. Zacząłem powtarzać jak litanię słowa: "W Imieniu Jezusa Chrystusa precz ode mnie". Tylko czułem jak moja osoba kroi w przekrój to skażone złymi mocami powietrze. Nagle postanowiłem zmienić kierunek chodu. Spostrzegłęm demona, który stał sobie spokojnie. Uniosłem Biblię na wprost jego twarzy i zwizualizowałem sobie jak wysyła ona swego rodzaju promień. Na początku nic się nie działo, aż nagle eksplodował promień wspaniałymi kolorami. Promienie uderzyły w demona, który zespolił się ze ścianą z jakimiś napisami. Szedłem dale przed siebie, kiedy to spotkałem Jasia (również mój kumpel). Wtedy to zorientowałem się, że w owym miejscu znajdują się drzwi po bokach korytarza, na których widnieją cyfry. Skojarzyłem tylko pokoje z numerami od 1-9. Ja mówię do Jasia: "dawaj wchodzimy do jedynki". On się zgodził. Weszliśmy tam... i jakimś dziwnym trafem nie mogę sobie przypomnieć, co tam zobaczyłem (kojarzę tylko świecznik). Tylko Jasiu powiedział: "WOW, tu jest cudownie, w tych pokojach mieszkają zwierzęta mistyczne". Postanowiłem wejść do pokoju nr. 6. Moim oczom ukazał się piękny Feniks, który był jakby zawieszony w tymże płonoącym pokoju. Wtedy się zbudziłem, tym razem naprawdę. Zaznaczam, że sen w dużej mierze był świadomy.
Pozdrawiam!
Ostatnio zmieniony 2005-08-29, 00:42 przez Skóra 66, łącznie zmieniany 1 raz.
Skóra 66

Post autor: Skóra 66 »

Podczas takich snów czuję się po prostu zajebiście, nie ma żadnych granic a mój umysł ma szerokie pole do popisu :P
Xabras
Nowa Krew
Nowa Krew
Posty: 20
Rejestracja: 2005-08-25, 21:25
Lokalizacja: Z Europy

Post autor: Xabras »

Ehhh.....ja to bym chciał mieć takie ciekawe i poukładane sny :( .Te moje nawet jeśli są świadome(w pewnym stopniu...moge robic niby to co chcę ale zazwyczaj nie zdaję sobie sprawy,że to tylko sen) to przy okazji całkowicie a przynajmniej częściowo nielogiczne/ bezsensowne i jak na moje oko nie nadają się do żadnej interpretacji. :sad:
Skóra 66

Post autor: Skóra 66 »

Ja bym się Kasumi zastanowił nad tym wesołym miasteczkiem i faktem, że byłaś tam z przjacółmi no i się świetnie bawiliście. A później właśnie pojawia się ta chęć oddalenia się. Myślę, że jest to kluczowy motyw tego snu. :roll:
Awatar użytkownika
Mentor
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 26
Rejestracja: 2005-08-28, 18:25
Lokalizacja: Z Kłodzka

Post autor: Mentor »

heh.
fajny sen.
czytacie pismo "Feniks". W numerze z wakacjii(niepamietam z jakiego miecha, a koledze pozyczyłemi niwwiem), jest napisane, jak kontrolować sny.
taki "kurs" trwa pare tygodni, ale naprawde warto.
ja ćwicze od niecałych dwóch tygodni, i puki co umiem "Przywołać sen".
ale za jakiś czas...

jak to w końcu jest??
no bo niby sen to nieświadoma podróż astralna, ale naukowcy mają dowody na to że to się dzije w umyśle człowieka.
To w końcu jak to jest??
czytałem kiedyś, połączenie tychże dwu teorii.
Mianowicie, że ludzie o mocnej psychice są w stanie przebywać w astralu, i pozostali śnią w swojej właśnej głowie.
Ja niewiem co o tym myśleć.
A co Wy o tym myślicie??
Aksara
Nowa Krew
Nowa Krew
Posty: 10
Rejestracja: 2005-09-08, 20:13

Post autor: Aksara »

Jak bardzo chce zeby mi się cos konkretnego przysnilo i mysle o tym przed zasnieciem to potem mi się sni... sny moga pomoc rozwiazac wiele problemow.
Ja mam zupełnie inaczej, jesli o czyms intensywnie przed zasnieciem, śni mi się cos całkowicie innego, nie powiazanego z tamatem, nie wiem jak mam to interpretowac
Skóra 66

Post autor: Skóra 66 »

A propos tego, o czym pisałem w innym temacie... Właśnie dzisiaj śniło mi się, że mam OOBE.

Otóż położyłem się dosyć późno spać i nawet nie musiałem się wprowadzać w trans, żeby mieć zajebiste hipnagogi. No to co... zacząłem sobie wizualizować, że stoję w swoim własnym pokoju. I robiłem to tak skutecznie, że po chwili wszedłem po prostu w swój własny sen. Był to niewątpliwe WILD, z tym, że byłem duchem. Mogłem przechodzić przez ściany, latać, itp. Postanowiłem wylecieć przez okno na Świeżą (ulica, na której mieszkam) i trochę pozwiedzać.Kiedy wylądowałem na swoim podwórku, zauważyłem takiego wielkiego psa pod furtką (podobny do Rotwailera). Z początku trochę się wystraszyłem, ale doszło do mnie, że jest to tylko sen i tak naprawdę nie ma się czego bać. Zacząłem tworzyć coś jakby kulę między dłońmi, jednocześnie wizualizując sobie, że ten pies się cały czas zmniejsza. I faktycznie, po woli zmieniał swój wygląd w sensie, że zmieniał się w coraz to inne rasy psów (rasy, które były mniejsze od Rotwailera i swoich poprzedników). Aż w końcu został taki mały Ratlerek :lol: . Kulę, którą stworzyłem w czasie tej wizualizacji puściłem prosto w niego. Piesek kompletnie zniknął. Wtedy to się zbudziłem.

Kiedy znowu próbowałem zasnąć, również miałem hipnagogi. I tym razem także udało mi się tak po prostu wejść w sen, który wykreowałem. A byłem w pewnym lesie, gdzie na środku znajdowało się jezioro. Z niewiadomych mi przczyn ludzie, którzy ze mną byli bali się wejść do tegoż zbiornika wodnego. Ja dobrze wiedziałem, że nic mi się nie może stać, więc postanowiłem wejść do jeziorka. Ale zamiast w nim pływać, chodziłem po tafli wody, skakałem po niej, robiłem fikołki. Ach... cudowne uczucie. Nagle przypomniał mi się motyw z lustrem. Zwizualizowałem sobie, że lustro jest na dnie jeziora. Zanurkowałem. Na początku widziałem tak trochę na szaro, ale po chwili obraz mi się wyklarował i zobaczyłem... jakby swoje odbicie, ale lustra nie było. Byłem tylko ja i moje "lustrzane odbicie". Byłem tym dosyć zafascynowany, ale usłyszałem, że ktoś na powierzchnii mnie woła. Kiedy się wynurzyłem, nikogo już nie było...
Postanowiłem wyjść z tego lasku, ale jak się skapnąłem, że przecież nie muszę iść (skoro jest to WILD) to po prostu zacząłem latać. Ach.. ależ to było wspaniałe. Po chwili z niewiadomego mi powodu znalazłem się w Karpaczu koło domu mojej ciotki. Na chodniku leżała jakaś para i się całowała, ale zdawało się, że zaraz dojdzie do czegoś większego...
Chciałem się przyłączyć :P ale oni powiedzieli, że właśnie skończyli :lol:
Póżniej chciałem się wbić do czyjegoś domu (nieważne po co 8) ale nagle zacząłęm stracić obraz z oczu, a raczej jakby się trochę trząsł. Nagle się obudziłem. Okazało się, że matka mnie budziła do szkoły.
Awatar użytkownika
Cień
Aktywny pisacz
Aktywny pisacz
Posty: 193
Rejestracja: 2005-08-05, 19:24

Post autor: Cień »

Ja dzisiaj miałem poprostu chory sen

Byłem w szkole i idąc po schodach poczułem że nie mam w kieszeni portfela, obruciłem się i zobaczyłem jak jakiś koleś go trzyma i macha nim w moim kierunku, chciałem do niego podejść ale on zaczoł wiać. Zaczołem go gonić wpadłem do jakiegoś małego pokoju gdzie stało łóżko dorwałem go i zaczołem dusić :twisted: i zobaczyłem jak zmienia się w.........uwaga.......uwaga........ jakiegoś biskupa(właśnie po ubraniu poznałem że to biskup)!!!!! Rozmawiałem potem z jakimś długowłosym gościem palącym papierosa i powiedziałem mu, że udusiłem biskupa. Po tym się obudziłem.

to był jeden z bardziej pokręconych snów ostatniego tygodnia :D
Aksara
Nowa Krew
Nowa Krew
Posty: 10
Rejestracja: 2005-09-08, 20:13

Post autor: Aksara »

że matka mnie budziła do szkoły.
Zawsze zostaje zbudzona w najwazniejszym dla mnie momencie, słysze tylko :"wstawaj do szkoły" pfff i od razu wstaje, czesto zdarza mi się nie pamietac co mi się sniło, dopiero po pewnym czasie cos mi się przypominam, kiedy np. siedzie i nie mam nic ciekwszego do roboty trafiaja do mnie te wszystkie obrazy :)
Skóra 66

Post autor: Skóra 66 »

Możliwe, że owa kobieta była istotą ze świata nieorganicznego... Oni czasem lubię przenikać do ludzkich snów :P Wtedy są to tak zwani tropiciele :wink: Hie hie... Chore sny to moja specjalność... (chore w sensie pozytywnym :P ).

Pozdrawiam :wink:
ODPOWIEDZ

Załóż konto lub zaloguj się, aby dołączyć do dyskusji

Aby wysłać odpowiedź, musisz być zarejestrowanym użytkownikiem

Załóż konto

Nie masz konta? Zarejestruj się, aby dołączyć do naszej społeczności
Członkowie forum mogą zakładać tematy i śledzić odpowiedzi
Jest to bezpłatne i zajmuje tylko minutę

Zarejestruj się

Zaloguj się

Wróć do „Świat snów”