Ostatnio miałem dwa sny z kotem w roli głównej. W obu występowało to samo zwierzę - czarny kocur z oczami koloru miedzianego (rasowy - dachowce nie mają miedzianych oczu)
Dwa dni temu we śnie kupowałem owego kota za 50 złotych, pamiętam potem, że mi coś zrzucił w domu w kuchni jak go przyniosłem
Przedwczoraj jechałem we śnie tramwajem z tymże kociakiem w klatce (chyba do weterynarza). W pewnym momencie przysiadł się do mnie facio rodem z FBI - czarny garnitur, grobowa mina, włosy na jeża obcięte, czarne brele itd. No i mówi:
- Dasz za tego kota pięćdziesiąt tysięcy.
Ja na to:
- Ale ja go kupiłem za 50 złotych...
- Pięćdziesiąt tysięcy!
- Nie mam tyle...
No i zabrał klatkę z kotem i poszedł
Wczoraj dla odmiany miałem sen z jeżem w roli głównej. Ów jeż był o tyle dziwny, że nie miał zbyt wielu "kolców" na grzbiecie, raczej więcej takiej sierści, jakby był hybrydą jeża i kota. Wchodzę do lasu, a tu podbiega do mnie wspomniane zwierzątko. Wydedukowałem (znaczy ono mi wyeksplikowało), że jest głodne, w tym momencie coś mi walnęło w łeb i postanowiłem go zabrać do domu... i pod domem sen się urwał.
dodane 23 stycznia:
Dziś => sen z chorobą... i pewną znajomą w roli głównej
Otóż wspomniana znajoma - baaardzo daleka znajoma - odwiedziła mnie bodajże w domu. Musiałem być najwyraźniej dosyć ciężko chory, jako że nie mogłem się podnieść z łóżka i cały czas leżałem pod grubą pierzyną, jednakże rozmowa z nią nie sprawiała mi jakichś większych trudności, wręcz przeciwnie