Jak odchodzą wielcy ludzie?
: 2009-06-27, 04:44
Witam. Ostatnie zdarzenia w świecie muzyki popchnęły mnie do wyciągania pewnych wniosków. Czy pochopnych, o tym zadecyduje historia. Nawet nie ta najbliższa, ale kilka, może nawet kilkanaście następnych lat.
Do rzeczy. Jak wiemy, zmarł największy gwiazdor muzyki pop - Michael Jackson. Nurtuje mnie wiele pytań na temat jego śmierci, zwłaszcza, że, jak to zwykle bywa przy śmierci wielkich ludzi, ich śmierc przynosi więcej pytań niż odpowiedzi.
Może najpierw zacznę od samego MJ'a (Michaela Jacksona. Pozwolę sobie tak to skracac).
Fakt faktem, że nie był najlepszy w swoim życiu osobistym. Jak każdy z nas zapewne dobrze wie, białym, to on się nie urodził. W czasach, kiedy rasizm szerzył się w USA Michael razem z siostrą i rodzinką byli na topie. Jego muzyka i jego teledyski pozostaną nieśmiertelne i tego jestem pewien. Wielu ludzi zapewne uwaza go za pedofila i zboczeńca, ale zostawmy na razie jego życie osobiste. Zważywszy na to, że praktycznie wszystkie te informacje zostały wymyślone w jednym celu - aby zabic, oczywiście w sensie kulturalnym, największą gwiazdę, tak wielką, że niemożliwą do przeskoczenia dla 90% ówczesnych artystów. Co się zaczęło? Spójrzcie na tytuły tematów, które się o nim pojawiały w ciągu ostatnich kilku lat czy miesięcy:
MJ jest biały! Oko szaleńca! MJ się rozpada! Przerażone dzieci MJ! MJ ma raka skóry. MJ bez maski! MJ nosi damskie ubrania!
Znaleźc by można było dużo takich tematów. Ale wszystkie są na jeden pies. Aby ugodzic MJ tam, gdzie najbardziej boli. Znane przysłowie mówi - "Nie kijem go, to pałką" - i tutaj sprawdza się znakomicie.
Dlaczego założyłem ten temat? Otóż nie minął nawet tydzień, a już pojawiają się spekulacje na temat jego śmierci. "MJ nie był chory na serce", "Osobisty lekarz zabił MJ'a", "Lekarz MJ'a zniknął", "Lekarz MJ'a poszukiwany listem gończym"...ble, ble, ble.
I to się powtarza...
Janis Joplin. Wschodząca gwiazda, również nie do pobicia w kategorii blues rocka. Tydzień po śmierci tej jakże wspaniałej piosenkarki było kilka różnych wersji jej śmierci. Na czym się skończyło? Na przedawkowaniu morfiną/heroiną.
John F. Kennedy. Może inny zawód, ale również społeczny. Kiedy zaczął przeszkadzac towarzystwu Bildenbergów? Kiedy dostał ostatnie wezwanie do wejścia w strukturę braterstwa? Miesiąc przed śmiercią. Zginął rzekomo, od trafienia w szyję i głowę z karabinu snajperskiego. Prawdopodobny strzelec, najpewniej kozioł ofiarny, został złapany. Podczas przenoszenia więźnia wynajęty zabójca strzelił mu w głowę z najbliższej odległości. Tłumacząc się tym, że chciał oszczędzic Jaquelin Kennedy szlajania się po sądach, został skazany na dożywocie.
Lesane Parish Crooks, znany lepiej jako Tupac Amaru Shakur, tudzież 2Pac. Jego smierc również jest niewyjaśniona. Również i on został zamordowany, kiedy był na topie, ale jego życie osobiste zamieniało się powoli w bagno. Oczywiście nie bez kozery należy wspomniec, że nalezał do gangu, dlatego o śmierc nie było trudno, ale liczy się sam fakt, że śmierc jest nadal niewyjasniona i nadal nie złapano sprawcy.
Abraham Lincoln, kolejny prezydent USA, który zginął, może nie tyle w niewyjaśnionych okolicznościach, co stosunkowo dziwnych. Również on opierał się masońskim regułom i nie chciał ulec Bildenbergom. Jako kozła ofiarnego wybrano aktora teatru, w którym postrzelono Lincolna. Sprawa została "zwalona" na konfederatów.
Niezapomniany Elvis Presley. O nim niestety nie mogę dużo powiedziec, bo po prostu nie znam jego życiorysu. Wiem jedynie, że zmarł, kiedy potrzebował dużo spokoju, a jego życie zamieniało się w gruzy...
Rozumiem, że dla wielu osób rozumowanie takie to rzeczywiście wyjście poza normę, ale pomyślcie tylko troszkę szerzej. Zadajcie pytanie: "a gdyby tak...". Ja osobiście naprawdę czekam z niecierpliwością na doniesienia o śmierci MJ'a i czekam na jego nową płytę.
A co wy myślicie na ten temat? Czy znani ludzie, aby rzeczywiście życ w luksusie i spokoju, muszą uciekac się do śmierci? Ciekawostką jest i Tupac Shakur i Elvis Presley żywyli nienormalną wręcz sympatię do filzofa - Niccolò Machiavellego - którego mottem przewodnim było stwierdzenie, że, by człowiek naprawdę zaczął życ, musi umrzec, lub sprawic, aby ludzie myśleli, że nie żyjesz. Daje sporo do myślenia.
Zapraszam do dyskusji. Czy uważacie, ze rzeczywiście gwiazdy pokroju Janis Joplin, 2Paca, Elvisa Presleya, czy, w chwili obecnej, również Michaela Jacksona, żyją sobie gdzies spokojnie, z dala od natrętnych oczu paparazzich i wścibskich oczu "idoli"? Czy może rzeczywiście zginęli zmarli "na zlecenie"? A może po prostu nie ma w tym nic dziwnego? Zmarli tak, jak umierają zwykli ludzie, tyle że, z racji tego, że byli znani, ich idole nie dają za wygraną, marząc, by ich gwiazdy żyły zawsze, będąc nieśmiertelne?
Na koniec cytat z refrenu mojego ulubionego przeboju 2Paca - Runnin' (Dyin' To Live), który, po przetłumaczeniu, również daje dużo do myslenia
You know, I wonder if they'll laugh when I am dead (Wiesz, zastanawiam się, czy będą się śmiac, kiedy umrę)
Why am I fighting to live, if I'm just living to fight (Czemu walczę by życ, skoro żyję, by walczyc)
Why am I trying to see, when there aint nothing in sight (Czemu próbuję zobaczyc, skoro nie ma nic do zauważenia)
Why I am I trying to give, when no one gives me a try (Czemu staram się dawac, skoro nikt nie daje mi szansy)
Why am I dying to live, if I'm just living to die (Dlaczego UMIERAM BY ŻYĆ, skoro żyję, by umrzec)
Zapraszam do dyskusji.
Do rzeczy. Jak wiemy, zmarł największy gwiazdor muzyki pop - Michael Jackson. Nurtuje mnie wiele pytań na temat jego śmierci, zwłaszcza, że, jak to zwykle bywa przy śmierci wielkich ludzi, ich śmierc przynosi więcej pytań niż odpowiedzi.
Może najpierw zacznę od samego MJ'a (Michaela Jacksona. Pozwolę sobie tak to skracac).
Fakt faktem, że nie był najlepszy w swoim życiu osobistym. Jak każdy z nas zapewne dobrze wie, białym, to on się nie urodził. W czasach, kiedy rasizm szerzył się w USA Michael razem z siostrą i rodzinką byli na topie. Jego muzyka i jego teledyski pozostaną nieśmiertelne i tego jestem pewien. Wielu ludzi zapewne uwaza go za pedofila i zboczeńca, ale zostawmy na razie jego życie osobiste. Zważywszy na to, że praktycznie wszystkie te informacje zostały wymyślone w jednym celu - aby zabic, oczywiście w sensie kulturalnym, największą gwiazdę, tak wielką, że niemożliwą do przeskoczenia dla 90% ówczesnych artystów. Co się zaczęło? Spójrzcie na tytuły tematów, które się o nim pojawiały w ciągu ostatnich kilku lat czy miesięcy:
MJ jest biały! Oko szaleńca! MJ się rozpada! Przerażone dzieci MJ! MJ ma raka skóry. MJ bez maski! MJ nosi damskie ubrania!
Znaleźc by można było dużo takich tematów. Ale wszystkie są na jeden pies. Aby ugodzic MJ tam, gdzie najbardziej boli. Znane przysłowie mówi - "Nie kijem go, to pałką" - i tutaj sprawdza się znakomicie.
Dlaczego założyłem ten temat? Otóż nie minął nawet tydzień, a już pojawiają się spekulacje na temat jego śmierci. "MJ nie był chory na serce", "Osobisty lekarz zabił MJ'a", "Lekarz MJ'a zniknął", "Lekarz MJ'a poszukiwany listem gończym"...ble, ble, ble.
I to się powtarza...
Janis Joplin. Wschodząca gwiazda, również nie do pobicia w kategorii blues rocka. Tydzień po śmierci tej jakże wspaniałej piosenkarki było kilka różnych wersji jej śmierci. Na czym się skończyło? Na przedawkowaniu morfiną/heroiną.
John F. Kennedy. Może inny zawód, ale również społeczny. Kiedy zaczął przeszkadzac towarzystwu Bildenbergów? Kiedy dostał ostatnie wezwanie do wejścia w strukturę braterstwa? Miesiąc przed śmiercią. Zginął rzekomo, od trafienia w szyję i głowę z karabinu snajperskiego. Prawdopodobny strzelec, najpewniej kozioł ofiarny, został złapany. Podczas przenoszenia więźnia wynajęty zabójca strzelił mu w głowę z najbliższej odległości. Tłumacząc się tym, że chciał oszczędzic Jaquelin Kennedy szlajania się po sądach, został skazany na dożywocie.
Lesane Parish Crooks, znany lepiej jako Tupac Amaru Shakur, tudzież 2Pac. Jego smierc również jest niewyjaśniona. Również i on został zamordowany, kiedy był na topie, ale jego życie osobiste zamieniało się powoli w bagno. Oczywiście nie bez kozery należy wspomniec, że nalezał do gangu, dlatego o śmierc nie było trudno, ale liczy się sam fakt, że śmierc jest nadal niewyjasniona i nadal nie złapano sprawcy.
Abraham Lincoln, kolejny prezydent USA, który zginął, może nie tyle w niewyjaśnionych okolicznościach, co stosunkowo dziwnych. Również on opierał się masońskim regułom i nie chciał ulec Bildenbergom. Jako kozła ofiarnego wybrano aktora teatru, w którym postrzelono Lincolna. Sprawa została "zwalona" na konfederatów.
Niezapomniany Elvis Presley. O nim niestety nie mogę dużo powiedziec, bo po prostu nie znam jego życiorysu. Wiem jedynie, że zmarł, kiedy potrzebował dużo spokoju, a jego życie zamieniało się w gruzy...
Rozumiem, że dla wielu osób rozumowanie takie to rzeczywiście wyjście poza normę, ale pomyślcie tylko troszkę szerzej. Zadajcie pytanie: "a gdyby tak...". Ja osobiście naprawdę czekam z niecierpliwością na doniesienia o śmierci MJ'a i czekam na jego nową płytę.
A co wy myślicie na ten temat? Czy znani ludzie, aby rzeczywiście życ w luksusie i spokoju, muszą uciekac się do śmierci? Ciekawostką jest i Tupac Shakur i Elvis Presley żywyli nienormalną wręcz sympatię do filzofa - Niccolò Machiavellego - którego mottem przewodnim było stwierdzenie, że, by człowiek naprawdę zaczął życ, musi umrzec, lub sprawic, aby ludzie myśleli, że nie żyjesz. Daje sporo do myślenia.
Zapraszam do dyskusji. Czy uważacie, ze rzeczywiście gwiazdy pokroju Janis Joplin, 2Paca, Elvisa Presleya, czy, w chwili obecnej, również Michaela Jacksona, żyją sobie gdzies spokojnie, z dala od natrętnych oczu paparazzich i wścibskich oczu "idoli"? Czy może rzeczywiście zginęli zmarli "na zlecenie"? A może po prostu nie ma w tym nic dziwnego? Zmarli tak, jak umierają zwykli ludzie, tyle że, z racji tego, że byli znani, ich idole nie dają za wygraną, marząc, by ich gwiazdy żyły zawsze, będąc nieśmiertelne?
Na koniec cytat z refrenu mojego ulubionego przeboju 2Paca - Runnin' (Dyin' To Live), który, po przetłumaczeniu, również daje dużo do myslenia
You know, I wonder if they'll laugh when I am dead (Wiesz, zastanawiam się, czy będą się śmiac, kiedy umrę)
Why am I fighting to live, if I'm just living to fight (Czemu walczę by życ, skoro żyję, by walczyc)
Why am I trying to see, when there aint nothing in sight (Czemu próbuję zobaczyc, skoro nie ma nic do zauważenia)
Why I am I trying to give, when no one gives me a try (Czemu staram się dawac, skoro nikt nie daje mi szansy)
Why am I dying to live, if I'm just living to die (Dlaczego UMIERAM BY ŻYĆ, skoro żyję, by umrzec)
Zapraszam do dyskusji.