Tajemnicza śmierć uczestników wyprawy w góry Ural
: 2009-02-22, 15:58
"Na początku 1959 roku grupa radzieckich studentów wybrała się na trudną ekspedycję w góry Ural, z której nigdy nie powrócili. Jak się okazało zginęli oni w bardzo dziwnych okolicznościach, uciekając w popłochu z obozu, który rozbili na stoku wzgórza. Ich ciała nosiły ślady promieniowania, zaś relacje z tego okresu wskazywały na obserwacje dziwnych jasnych kul na obszarze, w którym się znajdowali. Akta sprawy utajniono, aby udostępnić je na nowo w latach 90-tych, ale dodały one sprawie tylko nowych pytań. Co zatem stało się z ekipą 9 narciarzy?"
Jedyny ocalały...Jurij Judin...podejmuję się odkrycia prawdy o śmierci swoich przyjaciół...
Grupa studentów wybrała się na wyprawę 23 stycznia 1959 r. kierując się ku górze Otorten w północnej części Uralu. Wszyscy członkowie wyprawy byli studentami Uralskiego Instytutu Politechnicznego w Jekaterynburgu. Grupie przewodził 23-letni Igor Diatłow – dobrze znany ze swej bardzo dobrej znajomości sztuki narciarstwa oraz gór.
Wyprawa na Otorten, (1100 m. n.p.m) została przypisana do III kategorii, czyli najniebezpieczniejsza o tej porze roku. Doświadczenie studentów oznaczało jednak mniejsze problemy w jej organizacji. Wszyscy studenci należeli do klubu sportowo-turystycznego tak więc nie byli amatorami w chodzeniu po górach i zorganizowania obozu w niesprzyjających warunkach górskich. Na pewno doskonale mieli opanowaną sztukę survivalu.
28 stycznia Judin zachorował i musiał opuścić szeregi dzielnych turystów. Wtedy to po raz ostatni widział swoich przyjaciół...
(scenariusz późniejszych zdarzeń został opisany na podstawie zdjęć, śladów,sekcji zwłok oraz wpisów w pamiętnikach i dziennikach studentów)
Pozostali członkowie grupy przeprawiali się tymczasem przez odludne tereny i zamarznięte jeziora, poruszając się przez 4 dni po terenach lokalnego plemienia- Mansów. 31 stycznia dotarli nad rzekę Auspia, rozbili obóz, w którym pozostawili wszystkie narzędzia i prowiant, który wykorzystać mieli w drodze powrotnej. Pierwszego dnia lutego wyruszyli ku górze Otorten. Najprawdopodobniej z racji złej pogody grupa zabłądziła odnajdując się na zboczu góry Cholatczachl ( 1000 m.n.p.m). Tam około 17:00 rozbili namiot, w którym mieli spędzić noc. W odległości 1.5 km znajdował się las... .Dlaczego nie skorzystali z naturalnej ochrony jaką mogły dać im drzewa ?
Nie stawienie się grupy 12 lutego w Wiżaj skąd Diatłow miał nadać telegram nie wzbudziła niepokoju. Wszyscy zdawali sobie sprawę iż są to bardzo dobrzy narciarze i opóźnienie na pewno spowodowane jest trudnymi warunkami atmosferycznymi. Dopiero 20 lutego rodzina studentów podniosła alarm. W kierunku planowanej trasy i prawdopodobnego pobytu studentów wysłana została grupa ratowniczo-poszukiwawcza. W tym samym kierunku kilka dni później wyruszyła milicja i wojsko, przy użyciu śmigłowców. Ratownicy natknęli się na obóz 26 lutego.
"- Odkryliśmy, że namiot został rozcięty od środka i był pokryty śniegiem. Był pusty, zaś w środku znajdowały się wszystkie rzeczy w tym buty – mówił Michaił Szarawin, który jako pierwszy znalazł namiot."
W głębokim na metr śniegu odkryto ślady ludzi bosych, w skarpetach, walonkach oraz jednym bucie. Odciski stóp pasowały do członków grupy, choć nie udało się ustalić czy 8 czy 9 z nich. Na miejscu nie znaleziono śladów szamotaniny czy obecności innych niż studenci osób. Ich samych jednak nie było...
Ślady należące do studentów prowadziły w dół zbocza w kierunku lasu. Po 500 metrach się jednak urywały. W odległości 1.5 km od namiotu trafiono na pierwsze dwa ciała. Georgij Krywoniszczenko i Juri Doroszenko - leżeli ubrani jedynie w bieliznę na krawędzi lasu. Ich ręce nosiły ślady poparzenia a w pobliżu znajdowały się ślady ogniska.
Złamane na wysokości 5 m. gałęzie drzewa sugerowały, że któryś z narciarzy wspiął się na nie, aby spojrzeć najprawdopodobniej w kierunku obozu.300 m. dalej leżało ciało Diatłowa. Leżał na plecach z twarzą zwróconą w kierunku obozu, w jednej ręce trzymając gałąź. 180 m. dalej w kierunku namiotu ekipa natrafiła na zwłoki Słobodina, 150 m. dalej Ziny Kołmogorowej. Ułożenie ich ciał oraz ich ślady sugerowały iż ta dwójka starała się dotrzeć (ostatkiem sił) do obozu.
Lekarze stwierdzili, że piątka studentów zmarła wskutek hipotermii. Tylko ciało Słobodina nosiło obrażenia inne od poparzonych rąk. Miał pękniętą czaszkę, choć prawdopodobnie nie było to obrażenie śmiertelne. Ich ciała przykryte były 4-metrową warstwą śniegu, leżały w leśnej rozpadlinie w odległości 75 m. od drzewa, przy którym znaleziono Georgija i Jurę. Ciała należały do Nicolasa Thibeaux-Brignollela (lat 24), Ludmiły Dubininej (lat 21), Aleksandra Zołotarjowa (lat 37) oraz Aleksandra Koliewatowa (lat 25). Wszystkie dowody wzkazywały na to, że zginęli w tragiczny sposób. Czaszka Thibeaux-Brignollela była pęknięta, Dubinina i Złotrajew mieli połamane żebra. Dubinina była także pozbawiona języka...Jego kawałek leżał kilka metrów dalej...
Brak znaczących urazów zewnętrznych i lekkie wewnętrzne nadają ich śmierci tajemniczy wymiar...
Pisarz Igor Sobolow, który zajmował się przypadkiem tej tajemniczej i tragicznej w finale ekspedycji, twierdził, że niektórzy z pozostałej czwórki zabrali ubrania tych, którzy zmarli na początku. Niektóre z nich miały w sobie cięcia, jak gdyby zostały zdarte na siłę. Zołotariow miał na sobie futro Dubininej, podczas gdy ona miała stopy owinięte bielizną Krywoniczenki. Francuz miał na sobie dwa zegarki – jeden pokazywał 8:14, zaś drugi 8:39.
Mimo nie wyjaśnienia sprawy, śledztwo zamknięto wraz z końcem miesiąca. Dokumentację utajniono. Co równie ciekawe, na 3 następne lata zakazano odwiedzin i wszelkich wyprawa turystycznych w tym miejscu.
Co lub kto zabiło studentów ?
Z czym walczyli i niestety przegrali ?
Dlaczego i przed kim lub przed czym uciekali ?
Dlaczego decydowali się na dalszą ucieczkę mimo iż rozpalili ognisko i znaeźli jako takie schronienie ?
Teorie:
1. Wielu badaczy uważało, że studenci mogli zostać zabici przez tamtejsze lokalne ludy- Mansów, za naruszenie ich ziemi świętej. Aczkolwiek sam w to nie wierzę. Brak jakichkolwiek śladów i rany fizyczne, które nie miały wpływu na ich zgon świadczą o tym iż nie zginęli w "prymitywny" sposób.
2. Atak istot pozaziemskich.
Za sprzyjające tej teorii fakty można uznać zeznanie kierownika innej grupy studentów geografii, która obozowała w tym samym czasie 50 km. od obozu naszych studentów. Tej samej nocy spostrzegł on tajemnicze pomarańczowe kule, które zmierzały w kierunku Cholat-Sjachl. Widział również ich rozbłyski oraz wzmożoną aktywność dokładnie w pobliżu obozowiska studentów instytutu politechnicznego. Lew Iwanow, kierujący grupą badającą od 1990r. przyczyny śmierci przyjaciół Judina, twierdzi iż te kule miały bezpośredni związek z ich śmiercią.
3. Z racji licznych opowieści o "śnieżnych ludziach" w tamtych okolicach, co niektórzy uznają za prawdopodobne, że studenci przestraszyli się po prostu 3-metrowej postaci wyłaniającej się niespodziewanie ze śniegu.
4. Atak istot mieszkających pod powierzchnią ziemi
5. Studenci natrafili na tajny poligon wojskowy gdzie odbywały się eksperymenty nad nowym rodzajem broni lub czegoś z działu "militaria". Nikt nie spodziewał się wtedy, o takiej porze 9-ciu studentów, którzy mogli stanowić zagrożenie dla tajności owych testów. Zostali po prostu umiejętnie wyeliminowani. Kto wie czy nie za pomocą jakieś nowoczesnej technologii. Judin twierdzi, iż jego przyjaciele zginęli w wyniku eksplozji. Coś w tym jest ponieważ jedyne odtajnione sekcje zwłok przynoszą na myśl jakąś ogromną siłę, która nie spowodowała obrażeń tkanek miękkich. Judin również twierdził, że ostatnie sądowe sekcje zwłok nie mówiły nic o urazach wewnętrznych. Chyba nie muszę tutaj bardziej naświetlać tego toku myślenia... .Osobiście sam skłaniam się ku takiej teorii.
6. "Judin stwierdza także, iż armia mogła dotrzeć na miejsce zdarzenia przed ratownikami. Mówi, iż poproszono go o zidentyfikowanie właściciela każdego przedmiotu odnalezionego na miejscu. Nie było on jednak w stanie zidentyfikować kawałka tkaniny, który mógł pochodzić z żołnierskiego płaszcza, pary okularów, pary nart oraz kawałka innej narty.Jurij Judin wspomina także na fakt, iż analiza dokumentów wykazała, że śledztwo w sprawie śmierci narciarzy rozpoczęto już 6 lutego, na 14 dni przed tym, jak ratownicy dotarli do ich namiotu."
7. Zejście śmiertelnej lawiny, która zdezorganizowała i totalnie zaskoczyła studentów. Przywalony śniegiem namiot mógł wtedy naturalnie zostać rozcięty od środka co przy innych teoriach jest już nie takie oczywiste i stanowi do dziś niewyjaśnioną tajemnicę.
Tak więc teorii jest wiele, jak zawsze. Warto tutaj wspomnieć o napromieniowaniu ubrań studentów. Możliwe, że jakaś eksplozja zabiła piątkę z nich a reszta uciekała cierpiąc z powodu napromieniowania. Ktoś gdzieś wspominał kiedyś o promieniach kulistych, którymi miały być latające pomarańczowe kule. Nienaturalna opalenizna, przechodząca miejscami w poparzenia mogła nie mieć "paranormalnego" wymiaru. Kto jeździ na narty to może się o tym przekonać. Jak dla mnie ciekawym zagadnieniem są siwe włosy studentów. Nie jestem wybitny z biologii ale skoro włosy rosną jeszcze po śmierci to chyba nie straciły "tak o" koloru po kilkunastu dniach ? W grę wchodzą jeszcze testy związane z wyprawą Gagarina. Trochę to nie do przełknięcia no ale... . W 2007 roku kolejna z ekspedycji mająca na celu dokładniejsze zbadanie miejsca wydarzeń tamtej tragicznej nocy, odnalazła w pobliżu istne "wysypisko" metalowych części itp. itd. Nie wyklucza się tego iż były to po prostu pozostałości po obozowiskach innych grup organizujących wyprawy w tamte odludne miejsca.
Okolica w której powstał ich ostatni obóz nazwana została Przełęczą Diatłowa.
Istnieje wiele organizacji utworzonych tylko w celu odkrycia prawdy o wydarzeniach z 1959r. Z tego co wiem aktualnie tą sprawą zajmuje się Uralski Uniwersytet Techniczny i Fundacja Diatłowa.
Do stworzenia powyższego tekstu wykorzystałem istniejący już podobny w serwisie http://www.paranormalne.eu
http://alamas.ru/eng/publicat/Djatlov_e.htm
oraz kilka rosyjskich stron internetowych. Mam nadzieję, że okażecie zrozumienie i nie będę musiał ich szukać i wklejać literke po literce z cyrylicy w google:) Jedyne co to daję stronkę ze zdjęciami z ich wyprawy i wiele innych m.in członków Fundacji Diatłowa.
http://www.infodjatlov.narod.ru/foto.htm
a tu coś dla ciekawskich po angielsku...
http://www.bigfootencounters.com/articl ... ngerts.htm
pozdrawiam
P.s Przepraszam za tasiemca. Wydaję mi się, że na prawdę zainteresowani "zaobcują" z tematem i wywiąże się konkretna dyskusja
Jedyny ocalały...Jurij Judin...podejmuję się odkrycia prawdy o śmierci swoich przyjaciół...
Grupa studentów wybrała się na wyprawę 23 stycznia 1959 r. kierując się ku górze Otorten w północnej części Uralu. Wszyscy członkowie wyprawy byli studentami Uralskiego Instytutu Politechnicznego w Jekaterynburgu. Grupie przewodził 23-letni Igor Diatłow – dobrze znany ze swej bardzo dobrej znajomości sztuki narciarstwa oraz gór.
Wyprawa na Otorten, (1100 m. n.p.m) została przypisana do III kategorii, czyli najniebezpieczniejsza o tej porze roku. Doświadczenie studentów oznaczało jednak mniejsze problemy w jej organizacji. Wszyscy studenci należeli do klubu sportowo-turystycznego tak więc nie byli amatorami w chodzeniu po górach i zorganizowania obozu w niesprzyjających warunkach górskich. Na pewno doskonale mieli opanowaną sztukę survivalu.
28 stycznia Judin zachorował i musiał opuścić szeregi dzielnych turystów. Wtedy to po raz ostatni widział swoich przyjaciół...
(scenariusz późniejszych zdarzeń został opisany na podstawie zdjęć, śladów,sekcji zwłok oraz wpisów w pamiętnikach i dziennikach studentów)
Pozostali członkowie grupy przeprawiali się tymczasem przez odludne tereny i zamarznięte jeziora, poruszając się przez 4 dni po terenach lokalnego plemienia- Mansów. 31 stycznia dotarli nad rzekę Auspia, rozbili obóz, w którym pozostawili wszystkie narzędzia i prowiant, który wykorzystać mieli w drodze powrotnej. Pierwszego dnia lutego wyruszyli ku górze Otorten. Najprawdopodobniej z racji złej pogody grupa zabłądziła odnajdując się na zboczu góry Cholatczachl ( 1000 m.n.p.m). Tam około 17:00 rozbili namiot, w którym mieli spędzić noc. W odległości 1.5 km znajdował się las... .Dlaczego nie skorzystali z naturalnej ochrony jaką mogły dać im drzewa ?
Nie stawienie się grupy 12 lutego w Wiżaj skąd Diatłow miał nadać telegram nie wzbudziła niepokoju. Wszyscy zdawali sobie sprawę iż są to bardzo dobrzy narciarze i opóźnienie na pewno spowodowane jest trudnymi warunkami atmosferycznymi. Dopiero 20 lutego rodzina studentów podniosła alarm. W kierunku planowanej trasy i prawdopodobnego pobytu studentów wysłana została grupa ratowniczo-poszukiwawcza. W tym samym kierunku kilka dni później wyruszyła milicja i wojsko, przy użyciu śmigłowców. Ratownicy natknęli się na obóz 26 lutego.
"- Odkryliśmy, że namiot został rozcięty od środka i był pokryty śniegiem. Był pusty, zaś w środku znajdowały się wszystkie rzeczy w tym buty – mówił Michaił Szarawin, który jako pierwszy znalazł namiot."
W głębokim na metr śniegu odkryto ślady ludzi bosych, w skarpetach, walonkach oraz jednym bucie. Odciski stóp pasowały do członków grupy, choć nie udało się ustalić czy 8 czy 9 z nich. Na miejscu nie znaleziono śladów szamotaniny czy obecności innych niż studenci osób. Ich samych jednak nie było...
Ślady należące do studentów prowadziły w dół zbocza w kierunku lasu. Po 500 metrach się jednak urywały. W odległości 1.5 km od namiotu trafiono na pierwsze dwa ciała. Georgij Krywoniszczenko i Juri Doroszenko - leżeli ubrani jedynie w bieliznę na krawędzi lasu. Ich ręce nosiły ślady poparzenia a w pobliżu znajdowały się ślady ogniska.
Złamane na wysokości 5 m. gałęzie drzewa sugerowały, że któryś z narciarzy wspiął się na nie, aby spojrzeć najprawdopodobniej w kierunku obozu.300 m. dalej leżało ciało Diatłowa. Leżał na plecach z twarzą zwróconą w kierunku obozu, w jednej ręce trzymając gałąź. 180 m. dalej w kierunku namiotu ekipa natrafiła na zwłoki Słobodina, 150 m. dalej Ziny Kołmogorowej. Ułożenie ich ciał oraz ich ślady sugerowały iż ta dwójka starała się dotrzeć (ostatkiem sił) do obozu.
Lekarze stwierdzili, że piątka studentów zmarła wskutek hipotermii. Tylko ciało Słobodina nosiło obrażenia inne od poparzonych rąk. Miał pękniętą czaszkę, choć prawdopodobnie nie było to obrażenie śmiertelne. Ich ciała przykryte były 4-metrową warstwą śniegu, leżały w leśnej rozpadlinie w odległości 75 m. od drzewa, przy którym znaleziono Georgija i Jurę. Ciała należały do Nicolasa Thibeaux-Brignollela (lat 24), Ludmiły Dubininej (lat 21), Aleksandra Zołotarjowa (lat 37) oraz Aleksandra Koliewatowa (lat 25). Wszystkie dowody wzkazywały na to, że zginęli w tragiczny sposób. Czaszka Thibeaux-Brignollela była pęknięta, Dubinina i Złotrajew mieli połamane żebra. Dubinina była także pozbawiona języka...Jego kawałek leżał kilka metrów dalej...
Brak znaczących urazów zewnętrznych i lekkie wewnętrzne nadają ich śmierci tajemniczy wymiar...
Pisarz Igor Sobolow, który zajmował się przypadkiem tej tajemniczej i tragicznej w finale ekspedycji, twierdził, że niektórzy z pozostałej czwórki zabrali ubrania tych, którzy zmarli na początku. Niektóre z nich miały w sobie cięcia, jak gdyby zostały zdarte na siłę. Zołotariow miał na sobie futro Dubininej, podczas gdy ona miała stopy owinięte bielizną Krywoniczenki. Francuz miał na sobie dwa zegarki – jeden pokazywał 8:14, zaś drugi 8:39.
Mimo nie wyjaśnienia sprawy, śledztwo zamknięto wraz z końcem miesiąca. Dokumentację utajniono. Co równie ciekawe, na 3 następne lata zakazano odwiedzin i wszelkich wyprawa turystycznych w tym miejscu.
Co lub kto zabiło studentów ?
Z czym walczyli i niestety przegrali ?
Dlaczego i przed kim lub przed czym uciekali ?
Dlaczego decydowali się na dalszą ucieczkę mimo iż rozpalili ognisko i znaeźli jako takie schronienie ?
Teorie:
1. Wielu badaczy uważało, że studenci mogli zostać zabici przez tamtejsze lokalne ludy- Mansów, za naruszenie ich ziemi świętej. Aczkolwiek sam w to nie wierzę. Brak jakichkolwiek śladów i rany fizyczne, które nie miały wpływu na ich zgon świadczą o tym iż nie zginęli w "prymitywny" sposób.
2. Atak istot pozaziemskich.
Za sprzyjające tej teorii fakty można uznać zeznanie kierownika innej grupy studentów geografii, która obozowała w tym samym czasie 50 km. od obozu naszych studentów. Tej samej nocy spostrzegł on tajemnicze pomarańczowe kule, które zmierzały w kierunku Cholat-Sjachl. Widział również ich rozbłyski oraz wzmożoną aktywność dokładnie w pobliżu obozowiska studentów instytutu politechnicznego. Lew Iwanow, kierujący grupą badającą od 1990r. przyczyny śmierci przyjaciół Judina, twierdzi iż te kule miały bezpośredni związek z ich śmiercią.
3. Z racji licznych opowieści o "śnieżnych ludziach" w tamtych okolicach, co niektórzy uznają za prawdopodobne, że studenci przestraszyli się po prostu 3-metrowej postaci wyłaniającej się niespodziewanie ze śniegu.
4. Atak istot mieszkających pod powierzchnią ziemi
5. Studenci natrafili na tajny poligon wojskowy gdzie odbywały się eksperymenty nad nowym rodzajem broni lub czegoś z działu "militaria". Nikt nie spodziewał się wtedy, o takiej porze 9-ciu studentów, którzy mogli stanowić zagrożenie dla tajności owych testów. Zostali po prostu umiejętnie wyeliminowani. Kto wie czy nie za pomocą jakieś nowoczesnej technologii. Judin twierdzi, iż jego przyjaciele zginęli w wyniku eksplozji. Coś w tym jest ponieważ jedyne odtajnione sekcje zwłok przynoszą na myśl jakąś ogromną siłę, która nie spowodowała obrażeń tkanek miękkich. Judin również twierdził, że ostatnie sądowe sekcje zwłok nie mówiły nic o urazach wewnętrznych. Chyba nie muszę tutaj bardziej naświetlać tego toku myślenia... .Osobiście sam skłaniam się ku takiej teorii.
6. "Judin stwierdza także, iż armia mogła dotrzeć na miejsce zdarzenia przed ratownikami. Mówi, iż poproszono go o zidentyfikowanie właściciela każdego przedmiotu odnalezionego na miejscu. Nie było on jednak w stanie zidentyfikować kawałka tkaniny, który mógł pochodzić z żołnierskiego płaszcza, pary okularów, pary nart oraz kawałka innej narty.Jurij Judin wspomina także na fakt, iż analiza dokumentów wykazała, że śledztwo w sprawie śmierci narciarzy rozpoczęto już 6 lutego, na 14 dni przed tym, jak ratownicy dotarli do ich namiotu."
7. Zejście śmiertelnej lawiny, która zdezorganizowała i totalnie zaskoczyła studentów. Przywalony śniegiem namiot mógł wtedy naturalnie zostać rozcięty od środka co przy innych teoriach jest już nie takie oczywiste i stanowi do dziś niewyjaśnioną tajemnicę.
Tak więc teorii jest wiele, jak zawsze. Warto tutaj wspomnieć o napromieniowaniu ubrań studentów. Możliwe, że jakaś eksplozja zabiła piątkę z nich a reszta uciekała cierpiąc z powodu napromieniowania. Ktoś gdzieś wspominał kiedyś o promieniach kulistych, którymi miały być latające pomarańczowe kule. Nienaturalna opalenizna, przechodząca miejscami w poparzenia mogła nie mieć "paranormalnego" wymiaru. Kto jeździ na narty to może się o tym przekonać. Jak dla mnie ciekawym zagadnieniem są siwe włosy studentów. Nie jestem wybitny z biologii ale skoro włosy rosną jeszcze po śmierci to chyba nie straciły "tak o" koloru po kilkunastu dniach ? W grę wchodzą jeszcze testy związane z wyprawą Gagarina. Trochę to nie do przełknięcia no ale... . W 2007 roku kolejna z ekspedycji mająca na celu dokładniejsze zbadanie miejsca wydarzeń tamtej tragicznej nocy, odnalazła w pobliżu istne "wysypisko" metalowych części itp. itd. Nie wyklucza się tego iż były to po prostu pozostałości po obozowiskach innych grup organizujących wyprawy w tamte odludne miejsca.
Okolica w której powstał ich ostatni obóz nazwana została Przełęczą Diatłowa.
Istnieje wiele organizacji utworzonych tylko w celu odkrycia prawdy o wydarzeniach z 1959r. Z tego co wiem aktualnie tą sprawą zajmuje się Uralski Uniwersytet Techniczny i Fundacja Diatłowa.
Do stworzenia powyższego tekstu wykorzystałem istniejący już podobny w serwisie http://www.paranormalne.eu
http://alamas.ru/eng/publicat/Djatlov_e.htm
oraz kilka rosyjskich stron internetowych. Mam nadzieję, że okażecie zrozumienie i nie będę musiał ich szukać i wklejać literke po literce z cyrylicy w google:) Jedyne co to daję stronkę ze zdjęciami z ich wyprawy i wiele innych m.in członków Fundacji Diatłowa.
http://www.infodjatlov.narod.ru/foto.htm
a tu coś dla ciekawskich po angielsku...
http://www.bigfootencounters.com/articl ... ngerts.htm
pozdrawiam
P.s Przepraszam za tasiemca. Wydaję mi się, że na prawdę zainteresowani "zaobcują" z tematem i wywiąże się konkretna dyskusja