Re: Chupacabra
: 2010-07-25, 12:52
Wedlug mnie , to juz predzej UFO przylecialo i odlecialo.
Forum poświęcone zjawiskom paranormalnym
https://forum.paranormalium.pl/
Z wzajemnością, szkoda że tak o niej ucichło, nikt by się nie pogniewał gdyby polowanie nadal trwałoTa sprawa nie daje mi spokoju od dawna, ciesze się że nie tylko ja się tym zajmuje w dogłębny sposób
No właśnie ZJEŚĆ a nie wypić krew i zostawić ciało!Piszesz również że te psy chroniły te kozy i nie mogły nic im zrobić. To też jest marny argument, taki pies jak jest głodny to zje wszystko a co dopiero takie kozy.
Wg mnie jest o czym. Skojarzyłem fakty. Diabeł-Chupacabra (kilkadziesiąt lat temu, widziana na drzewie)-owce zabite w dziwny, bezkrwawy sposób.Monomagnum, jeśli dla ciebie jest bardziej wiarygodne to co widział jakiś dziadek 30 lat temu od tego co stwierdził ten weterynarz to praktycznie nie ma tu o czym mówić.
Owszem i dlatego właśnie, to że może się ośmieszyć (weterynarz) sprowadza do najprostszych rozwiązań sprawy. Nie wydaj mi się , aby psy przeskoczyły siatkę wysokości ok. 1,60- w jednym tylko miejscu ją lekko zaginając, pomijając tym samym "elektrycznego pastucha".Taki weterynarz chyba nie jeden raz badał takie zwierzęta zagryzione i nie jest laikiem w tych sprawach w przeciwieństwie do bernatowicza i jego ekipy.
Yhym, ale tutaj chyba mnie nie zrozumiałaś. Chodzi mi o psy które są w zagrodzie z kozami. Nie wydaje mi się by po ataku dzikich psów, zwierzęta pchały się jeszcze do podobnych w zagrodzie w razie niebezpieczeństwa. wielokrotnie zdarzało się to po masakrze. O takim fakcie informował rolnik, właściciel stada i psów. Nie wiem jakie podobieństwo widzisz w szczeniakach a kozach. Owszem nie tylko psy zagryzają swoje młode, ale nie widzę w tym żadnego powiązania ze sprawą...Piszesz również że te psy chroniły te kozy i nie mogły nic im zrobić. To też jest marny argument, taki pies jak jest głodny to zje wszystko a co dopiero takie kozy. Znam przypadki gdzie suka( pies) zjadł swoje młode.
Zaznaczmy tylko, że w dużym przeciwieństwie do masakry na kozach w okolicach Sochaczewa, krowy, cielaki i owce były zagryzione na pastwisku, terenie otwartym. 8 kóz było (jak wcześniej napisałem) ogrodzone siatką, wcale nie niską siatką. Po zdarzeniu miała jedno wgniecenie u góry, dość nie znaczne. Znając psy, robiły by podkopy, a ni skakały ponad metr nad siatką.W jedną noc psy okaleczyły i zagryzły pięć cieląt. Mieszkańcy boją się wypuścić krowy na pastwisko. Ale najgorszy jest strach o dzieci.
Pięć z dziesięciu sztuk zostało rolnikowi z Hermanówki, gdy pierwszy raz tej wiosny wypuścił krowy na pastwisko. Cielęta zostały zmasakrowane.
Odsyłam Cię do obejrzenia filmu, zdjęć zmarłych kóz. bynajmniej one nie przypominają owcy z rozszarpanym gardłem i "flakami" na wierzchu.Widok pozostawiony po takiej ,,uczcie" jest okropny. http://panorama.media.pl/content/view/2469/10/
Nikt ich do tego nie przekonuje i nie przekonywałDość niepoważnie wygląda przekonywanie tych ludzi że że ich dobytek padł ofiarą chupakabry.
Owszem mogę podać linki po raz drugi, ale to mija się z cele, to przecież tylko kilka kliknięć "wstecz", na poprzednie strony. Tam jest ukazany cały płot, brane jest również pod uwagę możliwość przejścia napastnika pod ogrodzeniem. Szybko jednak właściciele to negują (nie wiedząc jeszcze o istnieniu chupacabry ). Nie było tam żadnych śladów po zakopanych dziurach.Mnie się wydaje że te psy przeszły pod siatką. A w ogóle jest gdzieś to ogrodzenie pokazane? Gdzie są zdjęcia tego? Mamy uwierzyć na słowo że wszystko było pięknie ogrodzone szczelnym płotem w dodatku podłączonym do prądu? Pewnie prawda jest taka że w tym ogrodzeniu było pełno dziur.
Uwierz mi że niejednokrotnie widziałem jak zabija się cielaka, krowę czy kozę. Krwi trochę przy tym jest, o czym świadczy fakt, że takie zwierze wiesza się za tylne odnóża, podcina gardło i czeka aż krew sama z cieknie. Sama p. Barbara wypowiadała się na tem. ilości krwi u takich kóz. Stwierdziła że zwierze to ma ok. 4 litrów krwi w sobie. Wątpię żeby krew ze zwierząt wyparowała, co dowodzi że musiała być w zadziwiający sposób z nich wydalona (wyssana?)Jakim cudem oni sprawdzili żę w tych ciałach nie bylo żadnej krwi?? Tego nie da się sprawdzić na oko. Krojąc martwe mięso nie wylewa nam się morze krwi. Żadna poważna ilość krwi się nie pojawia. Jedynie mogą być to minimalne ilości. Trochę więcej tej krwi będzie we wnętrznościach czyli np. płucach.
Nie wydaje mi się. Opisuje to zwierze jako "ogromną bestię". p. Barbara kojarzyła to co prawda z psem, ale dziwnym i wyjątkowo dużym, poza tym (jak sama zaznaczyła) nie biegło to jak pies. Farmerka nie potrafiła powiedzieć nawet czy to "coś" biegło na dwóch, czy może na czterech nogach. Jeśli opieramy się na zeznaniach kobiety, mówiła ona także, z całym przekonaniem, że to co zabiło jej kozy, musiało wyssać krew. Czy puma ssie krew z ofiary? Chyba nie...Ona to zwierzę opisuje jako dużego psa.
chyba sama nie wierzysz w to co piszesz. Ofiara zostanie uduszona i w ułamku sekundy krew wyparuje, albo skrzepnie ... Co z kozą z odgryziona głową?! Ani grama przy niej krwi, ani na ziemi, ani na jej sierści.Za hipotezą pumy stoi też argument braku krwi. Jest to proste do wyjaśnienia. Kotowate zabijają swoje ofiary przez uścisk na szyi, czyli przez uduszenie. Stąd też się wzięły dziury po kłach. Po uduszeniu zwierzę już nie żyje, więc krew się nie będzie wydostawać.
Nie wiem kto przy tobie zabijał te zwierzęta, ale wydaje mi się że albo ściemniasz, albo nigdy takiego czegoś nie widziałeś. Świnie czy krowy zabija się prądem. Przykłada się do głowy zwierzęcia szczypce i zwierzę pada rażone prądem. Wtedy wbija się w haki w nogi i podciąga się do góry.
Nie podrzyna się gardła( bo po co?) skoro zwierzę już nie żyje.
I dlatego właśnie sprawa budzi we mnie tak wiele kontrowersji. Weterynarz stwierdził (wg mnie nieprofesjonalnie) że była to robota psów. Jest za dużo różnic w ofiarach, istnieją wykluczające fakty na to że były to psy w postaci np. sposobu dostania się takowych do kóz przez wysokie ogrodzenie.W tej sprawie z Sochaczewa nie zrobiono wszystkiego dla wyjasnienia tej zagadki. W przypadku pomórnika stwierdzono po badaniach DNA że jest to rosomak lub jakaś krzyżówka. A tutaj o takie badania się nie postarano.
Pierwszym człowiekiem który zobaczył Chupacabre był Jaime Riva. Lata 70 ubiegłego wieku. Po obserwacji tego stwora i zeznaniach mężczyzny (nie opisywanych jeszcze nigdzie) zaczęto odnotowywać przypadki napotkania takiego samego stworzenia, jakie opisał Riva. Różniły się tylko kolorem skóry.Te zeznania dotyczące wyglądu chupakabry pojawiły się dopiero wtedy gdy rysunek przedstawiający to stworzenie pojawił się w lokalnych gazetach a potem w necie. Z tym samym mamy do czynienia w Polsce. Opisy świadków wyglądają jakby były spisane z wikipedii.
To może dowodzić że nigdy nie spotkał się z przypadkiem Chupacabry. Niemniej jednak zwykły człowiek potrafi odróżnić ofiary dzikiego, bądź wygłodniałego psa, od tych Chupacabry.A co do kóz. Ten weterynarz wykonał pewnie zwyczajne oględziny jak w podobnych przypadkach się robi i stwierdził że to były psy. Możliwe że się pomylił, tak samo jak w przypadku pomórnika tez uważano że to psy, a potem okazało się że to rosomak.
Chyba w necie nie ma całego opisu tych oględzin bo szukałam i nie udało mi się znaleźć. A czy było to nieprofesjonalne to już nie nam tu oceniać.
Z tym że po pijaku dziwne jest żeby widzieć to samo i to w różnych częściach świata.Czemu 40 letnia kobieta mialaby chciec rozglosu? No bez przesady , co ma do tego wiek??
Dla mnie zeznania swiadkow to zaden dowod, przepraszam ,ale po pijaku tez wiele rzeczy widzialam.