Przypadek Saskii

Tutaj możesz napisać dla nas nowy artykuł
Awatar użytkownika
Arek
Senior forum
Senior forum
Posty: 2381
Rejestracja: 2006-01-28, 01:59
Lokalizacja: Steinach / Niemcy
Komentarze: 19

Przypadek Saskii

Post autor: Arek »

Bedroom-visitors to pojęcie określające obce istoty które niespodziewanie pojawiają się w domach, mieszkaniach ale niekoniecznie w sypialniach, także pory doby bywają różne chociaż większość tych pojawień przypada na porę nocną. Cel tych odwiedzin bywa różny, niekiedy dochodzi do uprowadzeń, innym razem do mmanifestacji danej istoty tylko po to żeby za chwilę rozpłynąć się w powietrzu, podczas kuriozalnych przypadków chodziło także tylko o pogawędkę lub przekazanie informacji.

Czytelnikom książek Johannesa Fiebaga znany jest przypadek Saskii , i chociaż od czasu wydania książki minęło parę lat udało nam się odnależć ową kobietę.
Saskia zgodziła się nam opowiedzieć jeszcze raz swoją historię a nawet sporządzić rysunki które zamieszczamy poniżej.
Wydaje się że ufo upodobało sobie tą osobę, według niej miała okazję parokrotnie widzieć jasne punkty na niebie które nie mogły być samolotami ani gwiazdami. Nieraz po tym jak obudziła się w środku nocy i miała potrzebę wyjścia na balkon żeby obserwować jasne punkty, następne trzy dni przechorowała, bóle głowy, mdłości oraz kompletny dyskomfort były skutkiem ubocznym obserwacji.
Na początku lat '90-tych ubiegłego wieku w mieszkaniu Saskii doszło do nocnej wizyty.
---Mój syn pościelił sobie do spania jak już często na podłodze obok mojego łóżka, syn już spał gdy zgasiłam światło, leżałam na lewej stronie patrząc w okno. Nagle poczułam że coś obmacuje pod moją kołdrą, to coś wsunęło się powoli na moje prawe biodro, tam spoczywała także moja ręka, wyczekiwałam w spokoju aż się przesunie wystarczająco blisko żeby móc ją uchwycić, cały czas byłam przekonana że to ręka mojego dziecka. Gdy była już obok mojej złapałam ją dość energicznie. To coś było ręką ale wyczułam w uścisku że to bardzo cienka ręka z trzema lub czterema długimi palcami które pod wpływem uścisku nasunęły się na siebie. Przez krótką chwilę trzymałam ją w swojej dłoni gdy została mi wyszarpnięta, rzuciłam się w łóżku, zobaczyłam małą postać około 90-100cm wzrostu która prawie że przewróciła się przez mojego śpiącego na podłodze synka.Szybko jednak zachowała równowagę i zniknęła za szafą z ubraniami, nie potrafię podać szczegółów, to co widziałam było cieniem albo ciemną sylwetką, w pokoju z wyłączonym światłem nie można było dojrzeć detali--


http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/0e2 ... e61dc.html

Nieznany chowa się za szafą



Według Saskii nie tylko nie słyszała żadnych kroków ani nie zauważyła wpadajcego światła podczas otwierania drzwi sypialni. Jednak najdziwniejsze jest to że szafa stoi maksymalnie 5 cm od ściany, nie ma tam miejsca żeby się schować. To jednak właśnie wyróżnia Bedromm-visitors, potrafią znikać, rozpływać się w powietrzu a nawet według niektórych świadków "wchodzić w ściany".
W 1995r Saskia przeżyła niepodziewaną wizytę, miejscem zdarzenia znów była sypialnia.
---Obudziłam się rano, było już jasno, leżałam sobie z zamkniętymi oczami rozkoszując się błogą ciszą. Po pewwnym czasie otworzyłam oczy, spojrzałam na koniec łóżka i...nawet się nie wystraszyłam gdy zobaczyłam głowę i szyję sarny. Pomyślałam tylko "Co za bzdura, sarna w sypialni"w tym samym momencie przez głowę przeleciała mi myśl " To nie sarna , to coś innego". To "coś" rozszeryło szeroko oczy i ... rozpłynęło się w powietrzu, mnie od samego początku wydało się to dziwne no bo skąd sarna w mojej sypialni?.Gdy próbowałam sobie przypomnieć wygląd tego czegoś, wtedy uświadomiłam sobie że jednak z sarną nie miało to nic wspólnego, chyba tylko te duże okrągłe oczy. Istota ta faktycznie wyglądała bardziej przerażona niż ja.---

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/43e ... 01c22.html

Rysunek przedstawiający mniemaną "sarnę".




świadek.

Podczas urlopu na Sri Lance w 1997r. w pokoju hotelowym doszło do następnego incydentu.
---Przed urlopem kuiłam sobie książkę B. Hopkinsa o uprowadzeniach ludzi, przeczytałam parę pierwszych stron gdy doszło do pamiętnej nocy.
Obudziłam się zaniepokojona, właściwie nie wiem co mnie obudziło,w pokoju znajdowały się dwie zakapturzone istoty, jedna obok śpiącego męża a druga z mojej strony i chociaż byłam do niej zwrócona plecami i jej nie widziałam wiedziałam że tam jest. Nie wiedziałam jak do tego doszło, ogromny strach mnie wypełniał, napięta do granic bałam się nawet oddychać. Zwrócona twarzą do męża byłam jak zelektryzowana, widziałam tą postać przy mężu i byłam pewna że za mną też taka stoi. Zaczęto mnie ciągnąć w dół łóżka, patrzyłam przerażona na męża, trzy lub cztery razy zwołałam "skarbie" ale nie usłyszałam swojego głosu, jedynie gardło bolało i piekło od bólu. Byłam totalnie spanikowana i miałam nadzieję że on mi pomoże, lecz on mnie nie słyszał. Podczas gdy mnie ściągano z łóżka leżałam na brzuchu z wyciągniętymi do góry rękami, mąż przebudził się na chwilę, podniósł głowę i spojrzał na mnie. Wtedy postać która stała przy nim podniosła swoją rękę a mąż położył się z powrotem spać. W tym momencie dotarło do mnie że nikt mi nie pomoże, pamiętam jeszcze uczucie jakbym spadała lub unosiła się w powietrzu a potem "urwał mi się film".
Następny moment jaki sobie umiem przypomnieć to siedziałam zamroczona na łóżku, mój mąż spał, obudziłam go z trudnością opowiedziałam mu o wszystkim. Był wzburzony ponieważ część mojej opowieści mógł potwierdzić, tylko że on to odebrał jako sen , dla mnie była to rzeczywistość.
W tamtym okresie pomogło mi to że mój mąż widział te postacie , był to okres w moim życiu w którym myślałam że to wszystko jest tylko halucynacją i kiedyś prawdopodobnie wyląduję przez to w wariatkowie, ale tutaj był ktoś kto może potwierdzić że sobie tego nie wymyśliłam---.


http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/1f8 ... 456da.html

Zakapturzona postać z hotelu

Pierwsze co rzuca się w oczy to książka Hopkinsa w której opisane są właśnie takie przypadki, lektura taka może w odpowiedni sposób podziałać na podświadomość człowieka w rezultacie tego doprowadzić do takich snów. Gdyby właśnie nie mąż Saskii który przebudził się i mimo tego że położył się zaraz z powrotem spać, zapamiętał o czym mówiła jego żona. Niestety nie udało się nam nawiązać z nim kontaktu, ten człowiek bardzo "twardo stąpa po ziemi" i uprowadzenia przez obcych czy też obiekty ufo to dla niego kompletna bzdura, nawet pamiętną noc podczas urlopu odsuwa na bok i nie chce z nikim o tym rozmawiać. Saskia powiedziała że temat owej nocy jest dla niego bardzo nieprzyjemny i nawet przez te wszystkie rozmowy które próbowała z nim prowadzić nadal pozostaje sceptycznie nastawiony wobec zjawisk paranormalnych.
Przypadek Saskii pokrywa się z grubsza z uprowadzeniami poprzez obcych, mamy tutaj zjawisko totalnej bezsilności wobec napastników, mamy krótkie powrócenie świadomości po czym nastąpuje faza utraty przytomności. Także zupełne zelektryzowanie otoczenia,, totalna cisza jest często obserwowane albo raczej odczuwane poprzez świadków widzących np. obiekty UFO.



Wykorzystano między innymi:
http://www.abduction.de/blog/?p=275
Ostatnio zmieniony 2012-02-09, 08:50 przez Arek, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Ivellios
Administrator
Administrator
Posty: 4860
Rejestracja: 2004-08-28, 17:14
Lokalizacja: Katowice
Imię i nazwisko: Marek Sęk
Komentarze: 946

Re: Przypadek Saskii

Post autor: Ivellios »

Artykuł ukazał się na stronie głównej Paranormalium: http://www.paranormalium.pl/bedroom-vis ... tykul.html
Awatar użytkownika
Arek
Senior forum
Senior forum
Posty: 2381
Rejestracja: 2006-01-28, 01:59
Lokalizacja: Steinach / Niemcy
Komentarze: 19

Re: Przypadek Saskii

Post autor: Arek »

widziałem :)
A żeby nie zaczynać nowego tematu , można by tutaj podyskutować o takich przypadkach.
Ostatnio czytam teksty Bzowskiego które podał nam kolega i znalazłem coś podobnego o tzw. "gościach"
"""""Jest jedynym znanym mi przypadkiem w naszym kraju ingerencji sił pozaludzkich, zakazujących mu prowadzenia działalności na tym polu. Czemu spotkało to akurat jego jego ?
Szczerze mówiąc nie wiem. On sam wyczuwał, iż od pierwszych jego poczynań na polu ufologii ""ktoś" czy "coś" rzuca mu kłody pod nogi. Przeszkadza, sprowadza jego poczynani na manowce. Jakiś miesiąc po tej zbiorowej obserwacji Tadeusz wraz z rodzicami byli w swoim mieszkaniu. Położył się nieco zmęczony na tapczanie w jednym z pokoi gdzie drzwi do drugiego pomieszczenia były otwarte. Tam, w pobliżu odbiornika telewizyjnego siedzieli jego ojciec i matka. Wówczas w 1981 roku telewizja kolorowa nie była tak powszechna jak obecnie i posiadanie przez nich kolorowego telewizora marki Sony było swoistym ewenementem. Rodzice wpatrzeni w ekran, na którym akurat szedł jakiś zajmujący film nie zauważyli, że w drzwiach wiodących do pokoju ich syna stanęła nagle, jakby przychodząca z nicości postać mężczyzny w czarnym kombinezonie przechodzącym w równie czarny kaptur. Stanął on przodem do osłupiałego Tadeusza i wówczas widać było, że jest bez twarzy. Zamiast niej miał ziejącą czarną pustkę.. Postać wzięła Tadeusza za prawą dłoń i przeciągnęła po jego otwartej dłoni swoją dłonią...pozostał po niej szybko znikający rozmazany krwawy ślad... W tym momencie ojciec Tadeusza zobaczył, że telewizor wariuje.
Przez ekran przelatywały kolorowe ukośne pasy a dźwięk nagle zniknął. Ojciec obrócił więc głowę w stronę drzwi do pokoju syna by wezwać go na pomoc w regulowaniu odbiornika i wówczas i on i siedząca obok matka zobaczyli stojącego do nich tyłem tego nieproszonego gościa. Na głośny ,nieartykułowany krzyk kobiety postać zareagowała znikaniem. Ale nie natychmiastowym a jakby w zwolnionym tempie. Po 1-2 sekundach już jej nie było.. Tadeusz opowiedział mi to już następnego dnia. Ostrzegałem go, że to był prawdopodobnie "Man in Black" i żeby raczej odsunął się od dalszych badań UFO. Ale on śmiał się z tego.
Aż przyszedł dziwny dzień sierpniowy w 1983 roku.
Jechał on swoim " maluchem", Fiatem 126p pustą ulicą Idzikowskiego na Czerniakowie. Teraz jest ona po jednej stronie zabudowana nowym osiedlem mieszkaniowym, ale wówczas było to pustkowie.
Obecnie po drugiej stronie ulicy ciągnie się pas zieleni a za nią równoległe do ulicy półkilometrowej długości pozostałość fortecznej fosy napełnionej wodą, zwana „Bernardyńską Wodą". Wówczas jednak w 1983 roku tego osiedla jeszcze nie było i jadąc tamtędy miał doskonałą widoczność po obu stronach jazdy swego samochodu.
Dojeżdżał do skrzyżowania z aleją Sobieskiego, która w owym roku w tym miejscu biegła na tym odcinku przez pusty teren.. Rozejrzał się w prawo - w lewo i w promieniu ponad pół kilometra nie widział nie tylko żadnego pojazdu ale nawet żadnego człowieka, oprócz małego parterowego domku o sto-kilkadziesiąt metrów. Nie zmniejszając prędkości jazdy, co powinien był uczynić zjeżdżając z trasy "podporządkowanej" na "główną" ,dojeżdżał już jadąc z prędkością 80 km/godz do skrzyżowania, gdy nagle.. stało się .straszne uderzenie .....w pustą przestrzeń i on sam wyleciał przez nagle rozpęknięty dach - wielkim łukiem w powietrze, padając o kilkanaście metrów dalej na szczęście na trawnik ,tak że tylko mocno się potłukł . Natomiast jego samochodzik dosłownie rozsypał się na drobne kawałki. Oderwane koła leżały po o b u stronach jezdni a na niej pozostał tylko tak pogięty wrak karoserii jakby miał czołowe zderzenie z pojazdem pędzącym setki kilometrów na godzinę.
Tadzio siedział zupełnie ogłupiały na trawniku gdy nadjechała karetka pogotowia i kilka radiowozów. Widać ktoś z tego małego domku widział to i zawiadomił je
"Panie ! Trząsł Tadzia za ramię milicjant. Z czym się pan zderzył ? ?Tak "skasowanego malucha " jeszcze nigdy nie widziałem " - milicjant nie mógł wyjść ze zdumienia.
Rzeczywiście. Na asfalcie jezdni b r a k było : śladów opon innego samochodu oprócz tego małego Fiata, brak śladów hamowania na asfalcie i wreszcie brak jakichkolwiek szczątków, choćby pobitych szyb tego drugiego, z którym Tadeusz rzekomo " zderzył się...".
Naoczny świadek z tego małego domku, który widział tą katastrofę na jezdni mówił, że posłyszał huk jakby silnego wybuchu i w jednocześnie mały samochód, który bez powodu rozleciał się w kawałki.....jakby od wewnętrznej eksplozji. Ale jej przecież też nie było !
Raport milicyjny był niejasny .....zderzył się?. Z czym...?. Może "z UFO?.""""""""""""""""""""


Trudno to zweryfikować ale 30 lat temu ani ludzie ani policjanci nie byli głupolami(aktualne odcinki "Sondy" na TV Historia przekonują mnie że życie nie było aż tak inne jak sią nam wydaje)
ODPOWIEDZ

Załóż konto lub zaloguj się, aby dołączyć do dyskusji

Aby wysłać odpowiedź, musisz być zarejestrowanym użytkownikiem

Załóż konto

Nie masz konta? Zarejestruj się, aby dołączyć do naszej społeczności
Członkowie forum mogą zakładać tematy i śledzić odpowiedzi
Jest to bezpłatne i zajmuje tylko minutę

Zarejestruj się

Zaloguj się

Wróć do „NAPISZ ARTYKUŁ”