Chciałbym poprosić o pomoc każdego, kto wskoczy na ten drobny temacik forum. Szczególnie interesuje mnie zdanie osob, ktore przeżyły coś podobnego lub racjonalistów (lekarzy?) którzy mogliby sprawę objaśnić.
Ok. przejdę do rzeczy. Każdy chyba słyszał o wizjach, lub innym postrzeganiu ktorego doświadczają dzieci. Może wiąże się to z rozwojem ich mozgu? Ja przeżyłem kiedyś coś takiego i jestem ciekawy czy ktoś miał może podobne doświadczenia. Z chęcią porozmawiałbym też z kimś, kto pomógłby mi w zrozumieniu tej sprawy.
Miałem wówczas plus minus cztery lata. Razem z matką i z ciotką oraz z innym bobasem, wyruszyliśmy na spacer (zapewne w poszukiwaniu czegoś do kupienia, wiadomo - jeszcze komuna rządziła i trzeba się było nastać w kolejce.) Pamiętam całą sprawę dość szczegółowo... Wyrwałem do przodu, biegnąc jak to dzieci - przed siebie. Przebiegłem dosłownie kilka metrów - w sumie trudno ocenić mi odległość. Znalazłem się pomiędzy dwoma sektorami bloków - były to w sumie nie tyle bloki, co niewielka "szpara" pomiędzy segmentami "sklepowymi". Z lewej strony - jakaś kolejna kopia Cepelii, z drugiej - chyba urząd pocztowy. Pamiętam, że czas się jakoś zamroził, nie moglem się poruszyć. Stałem i patrzyłem na tą szparę, otwartą na pobliskie podwórko. Wszystko było jakieś takie nasycone, jakbym dostał bezbolesnym obuchem w głowę

W każdym razie - byla tam kobieta. Może nie kobieta nawet, tylko coś kobietę bardzo przypominającego. Była bardzo wysoka i ubrana w coś w stylu lat trzydziestych. Coś ją spowijało - ale nie tyle co światło, tylko jakaś aura powodująca wlasnie to wrażenie czasowe czy pozaczasowe. Jakby była w jakimś fluidzie, w jakiejś zupie powietrznej - trudno mi to opisać. Ta kobieta miała wyjątkowo długie, czerwone i ostre paznokcie. I tańczyła. Wykonywala jakiś taniec dziwaczny. Ni to coś a'la cygańskiego ani hinduskiego. Nie mogłem się poruszyć. Miała czarne włosy, obcięte chyba w "poleczkę", jakiś kapelusz... Nie pamiętam tego dokładnie. Czułem, że to czego doświadczam nie jest "normalne". W końcu jakoś się spod tej wizji uwolniłem i odbiegłem z powrotem do rodziców. Od razu podeszli do szpary, ale nikogo tam nie było.
Nie wiem skąd jakieś przedświadczenie, że nie było to to, co moglibyśmy określić mianem ducha. To było coś innego. Nie wiem, dlaczego to dla mnie takie ważne by sprawę wyjaśnić. Upłynęło przecież mnóstwo czasu. Pewnie kiedy obserwujemy coś anormalnego w stosunku do rzeczywistości, do której jesteśmy przyzwyczajeni to zostaje to trwale zapisane w mózgu. Cóż, to by było na tyle. Pozdrawiam...