Darti pisze: Niesamowite, to naprawde zdumiewajace efekty i to w dodatku w tak krotkim czasie, mysle ze z mila checia zabiore się za polecana ksiazke. Konieczne jest przeze mnie przewertowanie calego materialu czy tez moglbys polecic konkretne fragmenty dzieki ktorym moglbym powolutku stosowac ta technike?
Bez przesady, to tylko 57 stron
. No niestety, nie można tego przeskoczyć i trzeba przeczytać całość. Publikacja została napisana bardzo zwięzłym i prostym językiem, więc nie ma czego omijać. Nie ma tam ani jednego niepotrzebnego zdania. Tym bardziej, że nie zawiera ona w sobie żadnych ideologi - to prosty, techniczny poradnik. Jest napisana dla osób które nigdy nie zajmowały się ezoteryką, więc żadna wiedza i umiejętności nie są wymagane - ale osoby bardziej biegłe w tych sprawach tym bardziej nie powinny pomijać takich tematów jak np.: wizualizacja - bo są wytłumaczone kwestie które często są błędnie pojmowane przez ludzi i nawet w innych dziedzinach ezoteryki zawarta tam wiedza może ułatwić życie
Publikację warto sobie wydrukować i w wolnym czasie czytać. Przeczytać ją całą by zrozumieć o co chodzi (ale nie wkuwać na pamięć) i dopiero po tym zacząć praktykę od pierwszych ćwiczeń. Mieć ją pod ręką i w razie wątpliwości, nim cała wiedza przyswoi się nam samoistnie w pamięci, korzystać z niej jak ze ściągi. Tym bardziej, że na końcu działów zawsze są krótkie streszczenia co trzeba po kolei robić.
Co do samej praktyki to mogę od siebie dodać, że na początku należy zająć się odblokowywaniem poszczególnych kanałów. Zajmuje to trochę czasu ale nie trzeba tego zrobić w jeden dzień. Ja mam bardzo zabiegane życie i np.: jednego dnia zabrałem się za stymulowanie kanałów w stopach, kolejnego dnia nie wracałem do tego tylko pracowałem dalej - kostki, kolana, staw biodrowy. Następnego dłonie - itp. itd. Dopiero, nawet już po jednokrotnym przeleceniu całego ciała - zabrać się za techniki pobierania energii, które powinny być praktykowane od tego momentu codziennie. Samo już pobieranie energii nie zajmuje dużo czasu. Jak dla mnie wystarczy od 15min do 30min dziennie - po jakimś czasie będziemy robić to automatycznie i bez wysiłku - np.: w drodze do pracy. Bo taki jest sens tej publikacji. Pobieranie energii przez poblokowane ciało również pomoże (co jest stosowane w większości ideologii związanych z energetyką ciała) - ale by uzyskać trwałe efekty i tylko tym pobieraniem odblokować kanały które tą energię transportują do "magazynów" - zajmie to o wiele więcej czasu... Co może człowieka zniechęcić. Więc lepiej jest najpierw kanały naprawić, a potem energię pobierać. Szybciej, prościej, zdrowiej, przyjemniej
Usunąć przyczynę braku energii, a nie - walczyć z jej skutkiem. I dla zrozumienia tego, o czym mówię - trzeba publikację przeczytać w całości. Później, do stymulacji poszczególnych kanałów możemy wracać co jakiś czas, jeśli czujemy taką potrzebę.
Darti pisze: Hmm, moglbys przyblizyc cos masz na mysli mowiac czuje się o wiele lepiej? Jakies porownanie, opis. Naturalnie domyslam się o co moze chodzic, ale chetnie poslucham bardziej szczegolowo pod jakim katem te praktyki zaczely pozytywnie wplywac na twoje zycie
Zaczynając od depresji, to miałem jej prawie wszystkie objawy: obniżenie nastroju - stałem się strasznym "ponurakiem"; dysforia - zacząłem reagować nerwowo, nawet czasami agresywnie na sytuacje nieadekwatne do takiego zachowania; apatia - wszystko przestało mnie interesować, hobby, zainteresowania których miałem wiele przestały sprawiać mi przyjemność, nie byłem zdolny odczuwać praktycznie żadnych uczuć... no ciężko to określić, rozumieją to osoby które przez depresję kiedyś przeszły. Strasznie utrudnia to kontakty społeczne, bo nie czujesz tego, co będą ludzie czuć gdy np.: powiesz coś nie tak. Odbierasz to w opóźniony sposób ale nie na zasadzie porównania do tego, co ty byś czuł w takim momencie... tylko na zasadzie przypominania sobie, jak było kiedyś; zaburzenia apetytu - przez kilka dni nie chcesz nic jeść, nie możesz, a innymi dniami byś tylko jadł; ciągła senność, uczucie jakby człowiek był chory, uczucie ciągłego zmęczenia... czyli właśnie brak energii witalnej, całkowicie, tylko siedzieć... i siedzieć; obniżenie poczucia własnej wartości, uczucie ciągłego zagrożenia, winy; zaburzenia uwagi, koncentracji, obniżenie sprawności umysłu. Zaburzenia snu - przez kilka miesięcy nie możesz spać, a przez następne spisz o wiele zbyt długo. Wystarczy pięć objawów przez okres minimum dwóch tygodni by stwierdzić depresję... u mnie trwało to cztery lata, oczywiście nie wszystko od razu, ale z biegiem czasu było coraz gorzej. Okres ostatniego pół roku był najgorszy. W sumie wszystkie te objawy naraz występowały przez 2 lata, ale i tak, jak zostało to wspomniane w temacie, pogarszało się ich nasilenie i wpływ. Jedyny objaw, którego nie wymieniłem, bo na szczęście mnie nie dopadł - są myśli samobójcze. Nigdy nie miałem takich. Dodam, że wykonywałem również różne badania krwii, wszystkie wyniki miałem zawsze w normie, a nawet bardzo dobre (wysoki poziom hemoglobiny, mimo że jestem dawcą krwii). Więc nie były to przyczyny zdrowotne.
Najciekawszym jest fakt, że po tę publikację nie sięgnąłem po to, by wyleczyć się z depresji. Związane to było z innymi praktykami, w których trąbiono że wpierw trzeba mieć silne ciało energetyczne, by z nich korzystać. Sam zdziwiłem się - i to bardzo, jak nagle objawy te zaczęły u mnie znikać. Nie jest jeszcze w 100% tak, jak było przed depresją... ale w 95% tak
Po 1,5 tygodniu praktyki zaczęło znacznie poprawiać się to, co w depresji było najgorsze - czyli uczucie zmęczenia, braku energii witalnej, chęci do działania, senności. Z biegiem czasu, po tych dwóch miesiącach te problemy całkowicie zanikły. Jest jedno ale. Chęci do działania są, ale nie zawsze chce mi się jeszcze ruszyć tyłek (ale i tak poprawa jest znaczna). Ale należy pamiętać, że ta technika nie pokona za nas wszystkich problemów. Uważam że jest to związane z przyzwyczajeniami, które zaś siedzą już w umyśle. Więc nad tym trzeba też popracować samemu, w tym już nie ma niczego ezoterycznego
Lenia trzeba pokonać samemu.
Od wspomnianych 1,5 tygodnia od początku praktyki ponadto stałem się weselszy, mniej sarkastyczny i ironiczny dla innych ludzi (aczkolwiek nie całkowicie, taki już charakter
), spokojny i zrównoważony (zniknęła dysforia). Uregulował się w miarę sen, ale i tak nie jest idealnie ale to już wynika z tego, że pracuję tylko na nocki (jedna nocka, dzień, dwa wolne), więc zegar biologiczny nie pracuje idealnie. Z zaburzeniami apetytu poradziłem sobie już jakiś rok temu więc na ten temat się nie wypowiem. Najmniejszy wpływ praktyka miała na apatię, chociaż tutaj i tak widać poprawę. Lepiej odczuwam uczucia innych ludzi, sam zaś potrafię się cieszyć co było wspomniane wcześniej. Ale dalej czuję się odrętwiały w porównaniu do tego, co było kiedyś, jednak myślę że tutaj wpływ na to ma fakt, że organizm bardziej dojrzał - wcześniej byłem nawet zbyt emocjonalny.
Dodatkowo, jak już wspomniałem poprawił się stan zdrowotny mojego ciała, ale myślę że to już wystarczająco opisałem. Dodam tylko, że od jakiegoś roku miałem problemy z odpornością i ciągle chorowałem, na razie, odpukać - mam spokój. Dlaczego rozwój energetyczny pomaga w takich sprawach - jest wyjaśnione w książce. W skrócie - układ energetyczny jest bezpośrednio związany z układem nerwowym, kostnym, a przede wszystkim - immunologicznym.
Chciałbym jeszcze nawiązać do tego, co Spock napisał o braku wiedzy dlaczego uruchamia się mechanizm o którym wspomniał. Wiem, że chodzi tutaj o reakcję organizmu, ale nawiąże tutaj do samych powodów psychologicznych. Bo problem polega na tym... że sam nie wiedziałem, czemu mnie dopadł ten stan. Nawet, mimo depresji byłem przed nią, byłem w trakcie i jestem teraz człowiekiem silnym psychicznie. Spotykałem się z wieloma, poważnymi problemami w życiu ale nigdy się nie łamałem, nie przejmowałem. Staram się czynić w życiu dobro, przez co często pomagam ludziom. Zresztą nie tylko ludziom, bo współpracuję również ze stowarzyszeniami pomagającymi zwierzętom. A depresja zaczęła się pojawiać, gdzieś po roku znajomości z pewną kobietą. Kobietą którą pokochałem, zaś jej stan gdy ją poznałem był ciężki. Miała wiele problemów życiowych, bagaż doświadczeń jak to mówią, poważne problemy które ciągną się do dziś. Oczywiście - była w depresji. Nie będę opisywał co to były za problemy i tak dalej, bo uważam to za nie stosowne wobec tej osoby. Ja robiłem wszystko, by jej pomóc, wyciągnąć ją z tego i tak dalej. I nigdy, nigdy się nie łamałem, byłem podporą. Oczywiście, próbowaliśmy związku, nie wyszło z różnych powodów. Samego związku było nie wiele, ale przez 4 lata i tak żyliśmy praktycznie jak stare małżeństwo. Zawsze razem. I mimo, że się nie łamałem, dużo problemów udało się rozwiązać i tak dalej... to z biegiem czasu, depresja również zaczęła dotyczyć mnie. Psychika, myślenie pozytywne, zdolność do działania w potrzebie, pokonywanie problemów, to wszystko pozostawało takie samo... ale właśnie ta energia witalna zaczęła u mnie zanikać. Zacząłem czuć nieuzasadnione zmęczenie, osłabienie, potem zaczęła się pojawiać reszta problemów. Oczywiście, można powiedzieć że wpływ na moją depresję mógł mieć fakt, że nie udało mi się stworzyć związku z kobietą, którą kocham (dodam również, że ma ona syna, którego pokochałem jak własnego. Z jego problemami również walczyłem). Ale... Po pierwsze, tą kobietę wciąż kocham, a depresja zanikła. Nic nie zmieniło się pod tym względem od początku znajomości. Od roku kontakt mamy sporadyczny bo jest z kimś innym, ale codziennie rozmawiamy telefonicznie. Przez ten rok depresja najbardziej się pogorszyła (ale jest to bardziej związane z faktem tego, że depresja sama z siebie wciąż się pogarsza). Po drugie - już dawno przyjąłem fakt, że nie będziemy razem. Nie wyszło i tyle. I mimo, że człowiek wciąż kocha - nie mam już parcia od dawna na to, by być razem. Bo wiem że i tak to się nie uda, przynajmniej z takim podejściem jednej i drugiej strony, jakie jest teraz. Inną sprawą jest fakt, że uważam, że nikogo nie można do niczego zmuszać. Jak kobieta nie chce - to nawet jak miałaby być w poukładanym związku, to nie będzie szczęśliwa. I z tym faktem się pogodziłem. Bo nie można ingerować w uczucia innej osoby. Więc nigdy, niczego na niej w jakikolwiek sposób nie wymuszałem. (tym bardziej okultystycznie! Potępiam ludzi, którzy takie rzeczy próbują robić!).
Informacje zawarte w Nowych Drogach Energii i innych źródłach wiedzy (odnośnie wampiryzmu energetycznego), wyjaśniły mi, dlaczego tak wszystko się potoczyło. Nie brałem tego wcześniej pod uwagę. Ta osoba była wampirem energetyczny. I też o tym nie wiedziała, zresztą do teraz nie jest tego w pełni świadoma. I u niej, nie jest to też zaburzenie wrodzone. Jej energia była wyciągana przez inne jej osoby bliskie będące w depresji i mające zły wpływ na nią. Doprowadziło to do depresji - o podobnej charakterystyce do mojej. Nieświadomie zaczęła pobierać energię od innych. Że przez te 4 lata praktycznie byliśmy 24h na dobę codziennie przy sobie - to zniszczyło moją gospodarkę energetyczną i również doprowadziło do depresji. Błędne koło. Łańcuch. Cieszę się, że udało mi się go przerwać. Teraz czeka mnie długa praca nad likwidacją go, aż do źródła. Teraz wiem, że mogę. Przez te wszystkie lata robiłem wszystko, by wyleczyć ją z depresji. Pomagałem pokonać bądź zredukować powody (o których tak wtedy myślałem) takiego stanu. Ale to nic nie pomogło. Psycholog i terapia, przez którą ta osoba przeszła - również nie przyniosły skutku. To daje do myślenia. A odkryłem to nieświadomie - widząc co nieoczekiwanie się dzieje ze mną, po stosowaniu praktyk odnowy energii.
Na koniec chcę jeszcze nawiązać do moich obserwacji nad innymi osobami, które dręczyła depresja. Zauważyłem ciekawą zależność. Tak jakby - moim zdaniem - były dwa rodzaje depresji. Jedni - bardzo łatwo poddają się leczeniom psychologicznym i farmakologicznym. I najczęściej były to osoby... właśnie słabe psychicznie. Zaś osoby silne psychicznie, jak już popadły w depresję - terapie im nie pomagały. Myślę, że depresja może mieć swoje dwie odmiany. Energetyczną i psychiczną. A czasami może być pomieszanie i jednego i drugiego.
Ahh... znowu napisałem esej
Wypowiedź ta zawiera bardzo dużo moich prywatnych przemyśleń i doświadczeń. Pewnie nie każdy przeczyta, ale mam nadzieję, że może komuś w jakiś sposób pomoże. Oczywiście, uważam że najważniejszy jest fakt, że to działa. Sceptycy znajdą tysiące wyjaśnień, dlaczego tak się stało. Nie wiadomo kto ma rację. Oni, ja, czy autor publikacji. Najważniejszy jest skutek.