Dziwne wydarzenia o tej samej godzinie..
: 2012-08-21, 20:58
Wszystko się zaczeło od czasu kiedy pojechałam do rodziny w Bieszczady daleko od domu i od mojego chlopaka Adama. To byla pierwsza taka nasza dluga rozląka. W pierwsza noc Adam wyslal mi wiadomosc o ok. 3.00 o treści "Kocham Cie", ktora przeczytalam dopiero rano. Z poczatlu myslalam ze on poprostu tesknil. Znalezienie tam zasiegu dla mojej sieci jest prawie niemozliwe dlatego zadzwonilam do niego na skypie. Okazało się jednak, że w ta noc w ktorej napisał mi tego sms-a działo się coś dziwnego.
Mowił mi ,że miał wtedy koszmary. Gdy się obudził poczuł dokładnie jak ktoś się do niego ewidentnie przytula. Wyskoczył z łożka, z przerazeniem zapalil swiatlo i rozejrzał się po pokoju. Była ok. 2.30 w nocy. Nagle w lustrze zauwazył slad dłoni. Była idealnie odbita na jego klatce piersiowej po prawej stronie tak, jak ktos by go tam uderzył od tylu. <palce skierowane ku stopom>. Probowal w racjonalny sposob to wytlumaczyc lecz nie bylo zadnej opcji. Ani nie dalby rady tak lezec na dloni zeby samo mu się to odcisnelo, ani nie odcisnal tam sobie niczego. < kiedys nie wierzyl w takie rzeczy , byl sceptyczny w tej kwestii dlatego nie mogla to byc jego wyobraznia> Slad zniknal po kilku minutach.
Nastepnej nocy gdy czytał ksiazkę, z salonu ktory jest naprzeciwko jego pokoju wydobywały się rozne odglosy krzataniny. Kroki, wiercenie się na kanapie itp. Myslał ze jak zwykle po klotni z mama poszedl spac tam jego tata. Rano mama pytala się go czemu tak halasowal w salonie. On jej odpowiedzial, ze myslal ze spi tam tata, a ona mu na to a ze tata spal ciagle z nia w jednym pokoju wiec nie mozliwe zeby tam byl. dodam ze wtedy bylo ok 2.30..
Kolejnej nocy, obudzil się krztuszac się wlasna krwia. Leciała mu struzką z nosa. Gdy się ogarnial spojrzal przypadkowo na telefon i zauwazyl ze jest ok 2.30 w nocy.. Wtedy dopiero zauwazyl ze to co się dzialo, dzialo się zawsze o tej samej godzinie.. < kiedys mial problemy z tymi krwawieniami tak jak i ja, lecz nigdy podobno nie leciala mu juz od dawna i nie az tak duzo >
Nastepnej nocy postanowil nie spac do 3.00. Aby przeczekac godzine 2.30, poszedl do kuchni o 2. Zjadł cos, pomyslal, posluchal muzyki itd. Czul ze siedzi juz w niej ponad godzine wiec postanowil wrocic do swojego pokoju zadowolony ze nic się nie dzialo i ze to czysty przypadek. Nie myslac dluzej o tym wyszedl z kuchni. Wchodzac na gore patrzyl na schody, a gdy spojrzal przed siebie ,tam gdzie znajdowal się jego pokoj, na drzwiach lazienki katem oka zauwazyl twarz. Miala dokladne rysy. Poszedl biegiem do pokoju i z przerazeniem zapalil swiatlo. Usiadl na lozku aby odetchnac i spojrzal na telefon. Byla ok 2.30 w nocy.. < Nie mogł być poprostu zaspany bo on jest przyzwyczajony do trybu nocnego>
Kiedy wrocilam z bieszczad, Adam zostal u mnie na noc. Rozmawialismy, wyglupialismy się itp. Lezelismy w moim pokoju na lozku. Komputer chodzil sciagajac nam gre zebysmy mieli jakas rozrywke gdy zacznie nam się chciec spac, gdyz postanowilismy przesiedziec cala noc. Zapalona byla tylko mala lampka kontaktowa. Nagle zamrygala, lecz nikt nie zwrocil na to szczegolnej uwagi. rozmawialismy dalej. Lampeczka znowu mrygnela i juz od tego czasu zaczela mrygac co chwile. Powiedzialam Adamowi zeby zapalil gorne swiatlo bo zaraz się wylaczy te male. Gdy je zapalil, ono takze mrygalo. Poczulam się dziwnie. Tak jakby cos wisialo w powietrzu.. Wzielam telefon wrazie czego jakby swiatlo wylaczylo się calkowicie. Spojrzałam na niego, byla ok. 2.30. pobieglam do lazienki a Adam do kuchni. Oboje zapalilismy swiatla. Światlo w lazience rowniez mrygalo wiec podbieglam do Adama do kuchni, gdzie dzialo się to samo. Przytulilismy się i po chwili wszystko worcilo do normy. Adam zachowywal się wtedy dziwnie, patrzyl się ciagle w jedno miejsce. Nie docieralo do niego wgl to co mowilam. Dopiero po nie krotkim czasie tak jakby się budzil i odpowiadal na pytanie zadane mu juz po raz kolejny. Powiedzialam mu zeby przestal się tak zachowywac i poszlam do lazienki. Gdy otworzylam drzwi, spojrzalam się za siebie i w progu kuchni stal Adam, patrzyl się znowu tym beznamietnym wzorkiem tym razem na mnie. Kilka razy mowilam jego imie , nie reagowal. Dopiero znowu po dlugiej chwili gdy powiedzialam zeby przestal się tak zachowywac i patrzec na mnie jakby mial mnie zabic spowrotem wrocil do normy. Podeszlam do niego i powiedzialam ze się dziwnie zachowuje, nie wiedzial o co mi chodzi. Zaczelam szukac latarki wrazie czego jakby zgaslo calkowicie swiatlo, ale Adam mnie powstrzymal i powiedzial zebym nie szukala bo coś się dzieje tylko o ok.2.30 i jednorazowo przez chwile.. < Komputer ciagle chodzil wiec jest chyba niemozliwe zeby bylo zbyt duze napiecie, na ktore wygladalo>
Nie wiem juz co o tym myslec..
Mowił mi ,że miał wtedy koszmary. Gdy się obudził poczuł dokładnie jak ktoś się do niego ewidentnie przytula. Wyskoczył z łożka, z przerazeniem zapalil swiatlo i rozejrzał się po pokoju. Była ok. 2.30 w nocy. Nagle w lustrze zauwazył slad dłoni. Była idealnie odbita na jego klatce piersiowej po prawej stronie tak, jak ktos by go tam uderzył od tylu. <palce skierowane ku stopom>. Probowal w racjonalny sposob to wytlumaczyc lecz nie bylo zadnej opcji. Ani nie dalby rady tak lezec na dloni zeby samo mu się to odcisnelo, ani nie odcisnal tam sobie niczego. < kiedys nie wierzyl w takie rzeczy , byl sceptyczny w tej kwestii dlatego nie mogla to byc jego wyobraznia> Slad zniknal po kilku minutach.
Nastepnej nocy gdy czytał ksiazkę, z salonu ktory jest naprzeciwko jego pokoju wydobywały się rozne odglosy krzataniny. Kroki, wiercenie się na kanapie itp. Myslał ze jak zwykle po klotni z mama poszedl spac tam jego tata. Rano mama pytala się go czemu tak halasowal w salonie. On jej odpowiedzial, ze myslal ze spi tam tata, a ona mu na to a ze tata spal ciagle z nia w jednym pokoju wiec nie mozliwe zeby tam byl. dodam ze wtedy bylo ok 2.30..
Kolejnej nocy, obudzil się krztuszac się wlasna krwia. Leciała mu struzką z nosa. Gdy się ogarnial spojrzal przypadkowo na telefon i zauwazyl ze jest ok 2.30 w nocy.. Wtedy dopiero zauwazyl ze to co się dzialo, dzialo się zawsze o tej samej godzinie.. < kiedys mial problemy z tymi krwawieniami tak jak i ja, lecz nigdy podobno nie leciala mu juz od dawna i nie az tak duzo >
Nastepnej nocy postanowil nie spac do 3.00. Aby przeczekac godzine 2.30, poszedl do kuchni o 2. Zjadł cos, pomyslal, posluchal muzyki itd. Czul ze siedzi juz w niej ponad godzine wiec postanowil wrocic do swojego pokoju zadowolony ze nic się nie dzialo i ze to czysty przypadek. Nie myslac dluzej o tym wyszedl z kuchni. Wchodzac na gore patrzyl na schody, a gdy spojrzal przed siebie ,tam gdzie znajdowal się jego pokoj, na drzwiach lazienki katem oka zauwazyl twarz. Miala dokladne rysy. Poszedl biegiem do pokoju i z przerazeniem zapalil swiatlo. Usiadl na lozku aby odetchnac i spojrzal na telefon. Byla ok 2.30 w nocy.. < Nie mogł być poprostu zaspany bo on jest przyzwyczajony do trybu nocnego>
Kiedy wrocilam z bieszczad, Adam zostal u mnie na noc. Rozmawialismy, wyglupialismy się itp. Lezelismy w moim pokoju na lozku. Komputer chodzil sciagajac nam gre zebysmy mieli jakas rozrywke gdy zacznie nam się chciec spac, gdyz postanowilismy przesiedziec cala noc. Zapalona byla tylko mala lampka kontaktowa. Nagle zamrygala, lecz nikt nie zwrocil na to szczegolnej uwagi. rozmawialismy dalej. Lampeczka znowu mrygnela i juz od tego czasu zaczela mrygac co chwile. Powiedzialam Adamowi zeby zapalil gorne swiatlo bo zaraz się wylaczy te male. Gdy je zapalil, ono takze mrygalo. Poczulam się dziwnie. Tak jakby cos wisialo w powietrzu.. Wzielam telefon wrazie czego jakby swiatlo wylaczylo się calkowicie. Spojrzałam na niego, byla ok. 2.30. pobieglam do lazienki a Adam do kuchni. Oboje zapalilismy swiatla. Światlo w lazience rowniez mrygalo wiec podbieglam do Adama do kuchni, gdzie dzialo się to samo. Przytulilismy się i po chwili wszystko worcilo do normy. Adam zachowywal się wtedy dziwnie, patrzyl się ciagle w jedno miejsce. Nie docieralo do niego wgl to co mowilam. Dopiero po nie krotkim czasie tak jakby się budzil i odpowiadal na pytanie zadane mu juz po raz kolejny. Powiedzialam mu zeby przestal się tak zachowywac i poszlam do lazienki. Gdy otworzylam drzwi, spojrzalam się za siebie i w progu kuchni stal Adam, patrzyl się znowu tym beznamietnym wzorkiem tym razem na mnie. Kilka razy mowilam jego imie , nie reagowal. Dopiero znowu po dlugiej chwili gdy powiedzialam zeby przestal się tak zachowywac i patrzec na mnie jakby mial mnie zabic spowrotem wrocil do normy. Podeszlam do niego i powiedzialam ze się dziwnie zachowuje, nie wiedzial o co mi chodzi. Zaczelam szukac latarki wrazie czego jakby zgaslo calkowicie swiatlo, ale Adam mnie powstrzymal i powiedzial zebym nie szukala bo coś się dzieje tylko o ok.2.30 i jednorazowo przez chwile.. < Komputer ciagle chodzil wiec jest chyba niemozliwe zeby bylo zbyt duze napiecie, na ktore wygladalo>
Nie wiem juz co o tym myslec..