Więc jak wrażenia z pobytu? Wiesz coś więcej?dagmara pisze: Laski- nawiedzona kapliczka z czternastego wieku, w której osobiście byłam.
Odwiedzanie nawiedzonych miejsc.
Re: Odwiedzanie nawiedzonych miejsc.
Re: Odwiedzanie nawiedzonych miejsc.
Ogólnie to w tej kapliczce według tego co mówią starsi miejscowi powiesiła się parę dobrych lat temu zakonnica, chyba w okresie wojennym.
Niby niektóre osoby widziały zjawę zakonnicy w tejże kapliczce i nikt, z tych co w to wierzą oczywiście, nie chce się do niej zbliżać.
Moja znajoma, która mieszka w Laskach, podobnie jak jej córki zawsze odczuwają dziwny lęk kiedy spoglądają w kierunku kapliczki, która to stoi niedaleko pobliskiego cmentarza i miejscowego kościoła.
Krąży też po wiosce taka opowieść, że kiedyś dzieciaki urządziły sobie zabawę w kapliczce i zamknęli w niej jedną dziewczynę. Na początku nic szczególnego się nie działo, śmiechy, żarty, ale później owa zamknięta wpadła w szał histerii i kiedy ją wypuszczono wybiegła z płaczem twierdząc iż widziała powieszoną kobietę w habicie.
Osobiście ja będąc tam niczego dziwnego nie odczułam, jak i też nic się specjalnego nie wydarzyło.
Ale miejsce ciekawe jak najbardziej, szczególnie dla tych, którzy interesują się tego typu zabytkami.
http://img52.imageshack.us/i/dsc00472ek.jpg/
http://img696.imageshack.us/i/dsc00473ph.jpg/
Niby niektóre osoby widziały zjawę zakonnicy w tejże kapliczce i nikt, z tych co w to wierzą oczywiście, nie chce się do niej zbliżać.
Moja znajoma, która mieszka w Laskach, podobnie jak jej córki zawsze odczuwają dziwny lęk kiedy spoglądają w kierunku kapliczki, która to stoi niedaleko pobliskiego cmentarza i miejscowego kościoła.
Krąży też po wiosce taka opowieść, że kiedyś dzieciaki urządziły sobie zabawę w kapliczce i zamknęli w niej jedną dziewczynę. Na początku nic szczególnego się nie działo, śmiechy, żarty, ale później owa zamknięta wpadła w szał histerii i kiedy ją wypuszczono wybiegła z płaczem twierdząc iż widziała powieszoną kobietę w habicie.
Osobiście ja będąc tam niczego dziwnego nie odczułam, jak i też nic się specjalnego nie wydarzyło.
Ale miejsce ciekawe jak najbardziej, szczególnie dla tych, którzy interesują się tego typu zabytkami.
http://img52.imageshack.us/i/dsc00472ek.jpg/
http://img696.imageshack.us/i/dsc00473ph.jpg/
- szwagier0s
- Aktywny pisacz
- Posty: 132
- Rejestracja: 2010-09-30, 03:20
- Lokalizacja: Wroclove
- Komentarze: 1
Re: Odwiedzanie nawiedzonych miejsc.
Dagmara ciekawa ta kapliczka! Jednak te wszystkie legendy zwykle okazują się zwykłymi bujdami... Spooky:
Charzykowy
Mała miejscowość w południowozachodniej części województwa pomorskiego, oddalona o jakieś 10 km od Chojnic. Latem oblegana przez turystów ze względu na jedno z największych i najładniejszych jezior polski – Jezioro Charzykowskie – przy którym stał dawniej zamek krzyżacki (na temat jeziora krąży wiele legend i plotek). W czasie pozostałych pór roku Charzykowy przypominają bardziej miasteczko Silent Hill, gdzie przechadzając się nocą nad jeziorem można poczuć swoisty dreszczyk. Miejscowość ze wszystkich stron otaczają lasy, które także skrywają wiele tajemnic i przynależą do miejscowego parku narodowego i krajobrazowego.
Gdańsk Stogi
Na Stogach mieści się mały cmentarzyk, z którym związana jest pewna legenda o wisielcu. Opowieść, mówi o ubogim pracowniku opiekującym się drzewami i mniejszymi roślinami, wykonującym swoją prace przy drodze to owego cmentarza. Pewnego dnia ten człowiek powiesił się na jednym z drzew (prawdopodobnie popełnił samobójstwo). Pochowano go obok cmentarza przy tym właśnie drzewie. Po jego śmierci pielęgnowane przez niego drzewa się powyginały i pochyliły, tak jakby miały oddać mu pokłon. Co więcej, podobno duch wisielca nawiedza ten rejon, gdzie pracował.
Charzykowy
Mała miejscowość w południowozachodniej części województwa pomorskiego, oddalona o jakieś 10 km od Chojnic. Latem oblegana przez turystów ze względu na jedno z największych i najładniejszych jezior polski – Jezioro Charzykowskie – przy którym stał dawniej zamek krzyżacki (na temat jeziora krąży wiele legend i plotek). W czasie pozostałych pór roku Charzykowy przypominają bardziej miasteczko Silent Hill, gdzie przechadzając się nocą nad jeziorem można poczuć swoisty dreszczyk. Miejscowość ze wszystkich stron otaczają lasy, które także skrywają wiele tajemnic i przynależą do miejscowego parku narodowego i krajobrazowego.
Gdańsk Stogi
Na Stogach mieści się mały cmentarzyk, z którym związana jest pewna legenda o wisielcu. Opowieść, mówi o ubogim pracowniku opiekującym się drzewami i mniejszymi roślinami, wykonującym swoją prace przy drodze to owego cmentarza. Pewnego dnia ten człowiek powiesił się na jednym z drzew (prawdopodobnie popełnił samobójstwo). Pochowano go obok cmentarza przy tym właśnie drzewie. Po jego śmierci pielęgnowane przez niego drzewa się powyginały i pochyliły, tak jakby miały oddać mu pokłon. Co więcej, podobno duch wisielca nawiedza ten rejon, gdzie pracował.
Re: Odwiedzanie nawiedzonych miejsc.
Hmm, ciekawe historyjki, tylko szkoda że nie są udokumentowane.
Ale mimo to pobudzają wyobraźnię
Ale mimo to pobudzają wyobraźnię
Re: Odwiedzanie nawiedzonych miejsc.
Owszem i to właśnie te historie, mimo iż nie są udokumentowane sprawiają, że miejsca takie do siebie przyciągają
- Spooky Fox
- Administrator
- Posty: 1976
- Rejestracja: 2009-03-02, 02:05
- Lokalizacja: Kłodzko
- Komentarze: 6
Re: Odwiedzanie nawiedzonych miejsc.
Szwagier
W Charzykowym byłem przejazdem. Jesienią. Zmierzchem. Powiem Ci, że rzeczywiście ciekawie się zapowiada, ale żeby tam pojechać, trzeba się jednak troszkę sprężyć.
A Stogi? Nic ciekawego. Wiele razy tam byłem, przechodziłem, nawet się nad tym zastanawiałem. Po prostu wygięte drzewa. Nic ciekawego. Duchów raczej też tam żadnych nie ma, przynajmniej ja nic nie wyczułem
W Charzykowym byłem przejazdem. Jesienią. Zmierzchem. Powiem Ci, że rzeczywiście ciekawie się zapowiada, ale żeby tam pojechać, trzeba się jednak troszkę sprężyć.
A Stogi? Nic ciekawego. Wiele razy tam byłem, przechodziłem, nawet się nad tym zastanawiałem. Po prostu wygięte drzewa. Nic ciekawego. Duchów raczej też tam żadnych nie ma, przynajmniej ja nic nie wyczułem
- szwagier0s
- Aktywny pisacz
- Posty: 132
- Rejestracja: 2010-09-30, 03:20
- Lokalizacja: Wroclove
- Komentarze: 1
Re: Odwiedzanie nawiedzonych miejsc.
Jeśli znów będziesz miał okazję tam być to porób parę fotek. Zdecydowanie za daleko ode mnie. W Gdańsku będę dopiero 7 maja...
- Spooky Fox
- Administrator
- Posty: 1976
- Rejestracja: 2009-03-02, 02:05
- Lokalizacja: Kłodzko
- Komentarze: 6
Re: Odwiedzanie nawiedzonych miejsc.
Jeśli chodzi o Charzykowe, to raczej inną porą niż jesienią to tam nie warto jechać. Wiosną wszystko rozkwita, więc jest za ładnie (blee), latem tym bardziej (2xblee), a zimą wszystko za***ane jest śniegiem, więc widzisz tylko biały puch przykryty białym puchem. Jesienią natomiast...kiedy wszystkie kwiaty i liście obumierają...ptaki spadają do ciepłych krajów, a niebo zaczyna być szare przez cały dzień...taaaa...to jest piękny widok pasujący jak ulał do takich miejsc.
A co do Stogów? Mój brat już tam nie mieszka (całe szczęście), ale ostatnimi czasy często jestem w tej wsi, to może coś ze Stogami ogarnę.
Jak będziesz miał więcej ciekawych miejsc w rejonie trójmiasta, to wal jak w dym tutaj. Z chęcią obadam miejsca.
A co do Stogów? Mój brat już tam nie mieszka (całe szczęście), ale ostatnimi czasy często jestem w tej wsi, to może coś ze Stogami ogarnę.
Jak będziesz miał więcej ciekawych miejsc w rejonie trójmiasta, to wal jak w dym tutaj. Z chęcią obadam miejsca.
- szwagier0s
- Aktywny pisacz
- Posty: 132
- Rejestracja: 2010-09-30, 03:20
- Lokalizacja: Wroclove
- Komentarze: 1
Re: Odwiedzanie nawiedzonych miejsc.
Mówisz-masz:
To jest koło willi, której zdjęcie dodałem wcześniej:
Wzgórze przy ul. Sobótki przez niektórych wciąż nazywane jest "diabelskim". Stare podania mówią, że przed wiekami niewielki pagórek otoczony wówczas gęstym lasem, pełnym grzęzawisk i zdradliwych leśnych ścieżek upodobały sobie czarownice. Przywoływane migającymi się na wzgórzu błędnymi ognikami, odprawiały na nim tajemnicze rytuały na których pojawiać się miały także demony.
Podobno znajdujący się na szczycie wzgórza niewielki kamień miał przytaszczyć tam jeden z diabłów, by mogły mu się na nim oddawać wiedźmy. Minęły wieki, a demoniczna legenda wciąż jest żywa w pamięci gdańszczan.
Czy tylko z powodu niesamowitej aury tego miejsca, kilkaset lat później upodobali sobie to miejsce masoni? Czy przypadkowo poszukiwacze prawdy spod znaku kielni i cyrkla na miejsce swoich spotkań wybrali willę u podnóża góry?
W domu przy ul. Wybickiego 23 w Sopocie strach przed wkraczającą do miasta Czerwoną Armią, w objęcia śmierci pchnął 11 członków mieszkającej tam rodziny i... psa.
Gdy wszystkie domy na ulicy miały już nowych lokatorów, ten wciąż wstał pusty ze względu na zła sławę. Mimo atrakcyjnej lokalizacji, osadnicy nie mogli znieść przesuwających się przedmiotów, tajemniczych szeptów i kroków znikąd do nikąd, odbijających się nocami po korytarzach. Wreszcie w domu zamieszkali... ojciec, brat, wuj i dwie ciotki Czesława Miłosza. Litwini przyzwyczajeni do obcowania z paranormalnym światem, nie bali się niemieckich duchów. Dziwne zjawiska zainspirowały z kolei Mirona Białoszewskiego, który po odwiedzinach u Miłoszów poświęcił im sporo miejsca w swojej korespondencji, a historię samobójców z Wybickiego możemy odnaleźć w jego "Balladzie Sopockiej":
(...)
Że roku 45-go
Kiedy zwyciężający mieli wejść,
Sędzia - Niemiec, pan willi
Podobno niewinny,
Pani, dzieci, niańka,
Kuzyni, służąca, ogrodnik -
Razem jedenaścioro -
Zebrali się w stołowej sali
I siedząc, jedząc połykali
Cyjanek
Tak ich zastali
Siedzących
Nieżywych
Nawet struty pies.
(...)
To jest koło willi, której zdjęcie dodałem wcześniej:
Wzgórze przy ul. Sobótki przez niektórych wciąż nazywane jest "diabelskim". Stare podania mówią, że przed wiekami niewielki pagórek otoczony wówczas gęstym lasem, pełnym grzęzawisk i zdradliwych leśnych ścieżek upodobały sobie czarownice. Przywoływane migającymi się na wzgórzu błędnymi ognikami, odprawiały na nim tajemnicze rytuały na których pojawiać się miały także demony.
Podobno znajdujący się na szczycie wzgórza niewielki kamień miał przytaszczyć tam jeden z diabłów, by mogły mu się na nim oddawać wiedźmy. Minęły wieki, a demoniczna legenda wciąż jest żywa w pamięci gdańszczan.
Czy tylko z powodu niesamowitej aury tego miejsca, kilkaset lat później upodobali sobie to miejsce masoni? Czy przypadkowo poszukiwacze prawdy spod znaku kielni i cyrkla na miejsce swoich spotkań wybrali willę u podnóża góry?
W domu przy ul. Wybickiego 23 w Sopocie strach przed wkraczającą do miasta Czerwoną Armią, w objęcia śmierci pchnął 11 członków mieszkającej tam rodziny i... psa.
Gdy wszystkie domy na ulicy miały już nowych lokatorów, ten wciąż wstał pusty ze względu na zła sławę. Mimo atrakcyjnej lokalizacji, osadnicy nie mogli znieść przesuwających się przedmiotów, tajemniczych szeptów i kroków znikąd do nikąd, odbijających się nocami po korytarzach. Wreszcie w domu zamieszkali... ojciec, brat, wuj i dwie ciotki Czesława Miłosza. Litwini przyzwyczajeni do obcowania z paranormalnym światem, nie bali się niemieckich duchów. Dziwne zjawiska zainspirowały z kolei Mirona Białoszewskiego, który po odwiedzinach u Miłoszów poświęcił im sporo miejsca w swojej korespondencji, a historię samobójców z Wybickiego możemy odnaleźć w jego "Balladzie Sopockiej":
(...)
Że roku 45-go
Kiedy zwyciężający mieli wejść,
Sędzia - Niemiec, pan willi
Podobno niewinny,
Pani, dzieci, niańka,
Kuzyni, służąca, ogrodnik -
Razem jedenaścioro -
Zebrali się w stołowej sali
I siedząc, jedząc połykali
Cyjanek
Tak ich zastali
Siedzących
Nieżywych
Nawet struty pies.
(...)
- Spooky Fox
- Administrator
- Posty: 1976
- Rejestracja: 2009-03-02, 02:05
- Lokalizacja: Kłodzko
- Komentarze: 6
Re: Odwiedzanie nawiedzonych miejsc.
Willa przy ulicy Sobótki w Gdańsku-Wrzeszczu. I wzgórze obok.
ROGER!
Może pojadę tam w weekend. I porobię kilka zdjęć.
A ta willa w Sopocie? Kurde...wydaje mi się ona zbyt...hmm...zamieszkana?
ROGER!
Może pojadę tam w weekend. I porobię kilka zdjęć.
A ta willa w Sopocie? Kurde...wydaje mi się ona zbyt...hmm...zamieszkana?
- szwagier0s
- Aktywny pisacz
- Posty: 132
- Rejestracja: 2010-09-30, 03:20
- Lokalizacja: Wroclove
- Komentarze: 1
Re: Odwiedzanie nawiedzonych miejsc.
Tą willę to sam bym z chęcią odwiedził... A ten dom niżej, no cóż. Czy tam jest aktualnie jakieś muzeum? W nocy postaram się znaleźć coś ciekawszego i wrzucić
- Spooky Fox
- Administrator
- Posty: 1976
- Rejestracja: 2009-03-02, 02:05
- Lokalizacja: Kłodzko
- Komentarze: 6
Re: Odwiedzanie nawiedzonych miejsc.
Nie musisz szukać. DanaS mieszka w Sopocie. Jutro powinny być informacje na ten temat Razem ze zdjęciami.
- szwagier0s
- Aktywny pisacz
- Posty: 132
- Rejestracja: 2010-09-30, 03:20
- Lokalizacja: Wroclove
- Komentarze: 1
Re: Odwiedzanie nawiedzonych miejsc.
Spooky coś nie widzę ani informacji ani zdjęć Mam za to kolejne miejsce:
Jest to kapliczka stojąca na starym cmentarzu ewangelickim w Sopocie. Niestety dokładnego adresu nie mam. Sataniści organizowali tam swoje msze. Moim zdaniem wygląda bardzo nastrojowo
I jeszcze coś z mojej okolicy, moim zdaniem bardzo interesujące:
O samym Olbrzymie, mówi się dużo, kompleks powstał na rozkaz Hitlera, wielu ludzi tam zginęło i pewnie wiele dusz tam błądzi. Z historii przewodnika w sztolni "Włodarz", jeden z mieszkańców pobliskiej miejscowości często przychodził do nich, stawał przed wejściem, przynosił kwiaty, zapalał znicze i się modlił. Obsługa wzruszona jego poczynaniami, wzięła go na wycieczkę po sztolni za darmo. Jedną z atrakcji we "Włodarzu" jest trasa połączona płynięciem łódką do jednej z większych wyrobisk. Tam łodzie się zatrzymują a przewodnik opowiada historię. Ponoć starszy pan, wstał (a nie wspomnę, łodzie bardzo są chybotliwe) zaczął się głośno modlić aż w końcu jego wzrok padł na jednego z uczestników wycieczki. Wyraźnie wymówił, że duch jednego z robotników siedzi koło niego, a on poza tym czuje mnóstwo umęczonych dusz. Ile w tym prawdy, pewnie wiedzą duchy tych sztolni i może najstarsi mieszkańcy pobliskich wiosek. W każdym bądź razie, przewodnicy mają co opowiadać, a taka historia w połączeniu z bardzo niestabilną łodzią i zimną wodą, pozostawia niezapomniane wspomnienia.
Fotki ze sztolni:
Jest to kapliczka stojąca na starym cmentarzu ewangelickim w Sopocie. Niestety dokładnego adresu nie mam. Sataniści organizowali tam swoje msze. Moim zdaniem wygląda bardzo nastrojowo
I jeszcze coś z mojej okolicy, moim zdaniem bardzo interesujące:
Osówka znajduje się niedaleko kompleksu podziemnych tuneli, sztolni o nazwie "Riese".Chciałem opisać kolejne nawiedzone miejsce na Dolnym Śląsku. Znajduje się ono w pobliżu Osówki miejscowości, w której mieści się tajny kompleks budowany przez Niemców w czasie II Wojny Światowej.
Nie opodal tego miejsca znajduje się miejsce, w którym był obóz koncentracyjny gdzie byli przetrzymywani więźniowie budujący ów kompleks. Po wojnie w tym miejscu był szpital, w który zmarło wiele osób na dżumę. Następnie zamknięto szpital i urządzono w tym miejscu Państwowy Ośrodek Maszynowy.
Ludzie zatrudnieni w tym Ośrodku mówili, że często w nocy było słychać dziwne hałasy, krzyki, jęki konających ludzi. W dodatku bardzo często zdarzało się, że z dyżurki było widać postacie osób, które przechodziły przez korytarz i znikały na końcu korytarza ? w miejscu gdzie podczas istnienia obozu, a potem szpitala były drzwi wejściowe.
Osoba, która to opowiadała mówiła, że ona sama i inne osoby, które to widziały nigdy nie czuły lęku. W pewnym momencie stało się to tak normalne, że przestano zwracać na to uwagę.
Miałem okazję widzieć to miejsce zanim poznałem powyższą historię. Na ile się dzisiaj orientuję to w tym miejscu jest gospodarstwo rolne.
O samym Olbrzymie, mówi się dużo, kompleks powstał na rozkaz Hitlera, wielu ludzi tam zginęło i pewnie wiele dusz tam błądzi. Z historii przewodnika w sztolni "Włodarz", jeden z mieszkańców pobliskiej miejscowości często przychodził do nich, stawał przed wejściem, przynosił kwiaty, zapalał znicze i się modlił. Obsługa wzruszona jego poczynaniami, wzięła go na wycieczkę po sztolni za darmo. Jedną z atrakcji we "Włodarzu" jest trasa połączona płynięciem łódką do jednej z większych wyrobisk. Tam łodzie się zatrzymują a przewodnik opowiada historię. Ponoć starszy pan, wstał (a nie wspomnę, łodzie bardzo są chybotliwe) zaczął się głośno modlić aż w końcu jego wzrok padł na jednego z uczestników wycieczki. Wyraźnie wymówił, że duch jednego z robotników siedzi koło niego, a on poza tym czuje mnóstwo umęczonych dusz. Ile w tym prawdy, pewnie wiedzą duchy tych sztolni i może najstarsi mieszkańcy pobliskich wiosek. W każdym bądź razie, przewodnicy mają co opowiadać, a taka historia w połączeniu z bardzo niestabilną łodzią i zimną wodą, pozostawia niezapomniane wspomnienia.
Fotki ze sztolni:
Ostatnio zmieniony 2010-12-22, 03:15 przez szwagier0s, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Odwiedzanie nawiedzonych miejsc.
Przedstawię wam pewną nową nowinkę o której wczoraj się dowiedziałam od mego ojca i która poniekąd mnie troszeczkę zainteresowała
Otóż, mój ojciec zimą pracuje jako palacz, ostatnio jeden warsztat pracowników, gdzie tatuśko pracuje został przeniesiony do kotłowni, w której znajdują się dwa piece ogrzewające powyższe biura, nigdy nic tam dziwnego nie miało miejsca, ojciec co roku zimową porą tam przesiaduje i pilnuje, aż do przeprowadzki warsztatu.
Warsztat został przeniesiony poprzedniego roku przed okresem zimowym do kotłowni i od tego czasu mój ojciec twierdzi iż słyszy kroki, jakby ktoś chodził po kotłowni.
Innych pracowników wyklucza ponieważ przychodzi tam jako pierwszy o 5.30 rano i tylko on posiada klucze do owego miejsca.
Ostatnio kiedy przesiadywał w toalecie usłyszał silne uderzenie, jakby zamykanej metalowej kraty, jak wyszedł sprawdzić co i jak nikogo w kotłowni nie było, tylko on sam.
Stawiałam w tym przypadku na szczury, no ale ponoć ich tam nie ma, podobnie jak inni pracownicy tato często pozostawia kanapki na stole, a jak wiadomo gdyby były jakiekolwiek gryzonie to pierwsze co by się pchały do pozostawionego jedzenia.
Dudnienie od pieca też wyklucza, w końcu w tej branży nie robi od wczoraj.
Ojciec mimo iż w duchy z przymrużeniem oka wierzy, to jednak sądzi iż w tym przypadku może mieć to jakiś związek z powojennymi dawnymi celami Partyjnymi do dziś znajdującymi w kotłowni.
Dawniej Kłodzko było jedną wielką fortecą, pełno pod miastem zasypanych niedostępnych dla turystów przejść od cmentarzy po szkoły, stare kamienice, nawet pobliskie wioski, wszystkie prowadzące pod naszą Twierdzę, można by rzec że kiedyś było to pewnego rodzaju nawet podziemne miasto o czym każdy może poczytać w historii Kłodzka, a szczątki poległych nie raz były jeszcze odnajdywane przypadkowo np; na terenach przedszkoli, czy parkach, a nawet w pobliżu kotłowni ojca.
Podsumowując, oczywiście wszystkie te zdarzenia związane z rzekomym możliwym nawiedzeniem traktuję z przymrużeniem oka, nawet śmiejąc z taty,
tłumacząc, że zbyt ulega swej wyobraźni-choć sama wyobraźnia w jego przypadku to kulejąca cecha, no ale kto wie.
Dodam może na zakończenie iż nigdy osobiście w tej kotłowni nie byłam, a jako osoba interesująca zjawiskami paranormalnymi zostałam na niedziele zaproszona przez ojca do zbadania rzekomego miejsca, także jeśli zdrowie dopiszę (jestem przeziębiona) to w ten weekend się tam wybiorę jak najbardziej i w miarę możliwości zdam relacje
Pozdrawiam cieplutko.
Otóż, mój ojciec zimą pracuje jako palacz, ostatnio jeden warsztat pracowników, gdzie tatuśko pracuje został przeniesiony do kotłowni, w której znajdują się dwa piece ogrzewające powyższe biura, nigdy nic tam dziwnego nie miało miejsca, ojciec co roku zimową porą tam przesiaduje i pilnuje, aż do przeprowadzki warsztatu.
Warsztat został przeniesiony poprzedniego roku przed okresem zimowym do kotłowni i od tego czasu mój ojciec twierdzi iż słyszy kroki, jakby ktoś chodził po kotłowni.
Innych pracowników wyklucza ponieważ przychodzi tam jako pierwszy o 5.30 rano i tylko on posiada klucze do owego miejsca.
Ostatnio kiedy przesiadywał w toalecie usłyszał silne uderzenie, jakby zamykanej metalowej kraty, jak wyszedł sprawdzić co i jak nikogo w kotłowni nie było, tylko on sam.
Stawiałam w tym przypadku na szczury, no ale ponoć ich tam nie ma, podobnie jak inni pracownicy tato często pozostawia kanapki na stole, a jak wiadomo gdyby były jakiekolwiek gryzonie to pierwsze co by się pchały do pozostawionego jedzenia.
Dudnienie od pieca też wyklucza, w końcu w tej branży nie robi od wczoraj.
Ojciec mimo iż w duchy z przymrużeniem oka wierzy, to jednak sądzi iż w tym przypadku może mieć to jakiś związek z powojennymi dawnymi celami Partyjnymi do dziś znajdującymi w kotłowni.
Dawniej Kłodzko było jedną wielką fortecą, pełno pod miastem zasypanych niedostępnych dla turystów przejść od cmentarzy po szkoły, stare kamienice, nawet pobliskie wioski, wszystkie prowadzące pod naszą Twierdzę, można by rzec że kiedyś było to pewnego rodzaju nawet podziemne miasto o czym każdy może poczytać w historii Kłodzka, a szczątki poległych nie raz były jeszcze odnajdywane przypadkowo np; na terenach przedszkoli, czy parkach, a nawet w pobliżu kotłowni ojca.
Podsumowując, oczywiście wszystkie te zdarzenia związane z rzekomym możliwym nawiedzeniem traktuję z przymrużeniem oka, nawet śmiejąc z taty,
tłumacząc, że zbyt ulega swej wyobraźni-choć sama wyobraźnia w jego przypadku to kulejąca cecha, no ale kto wie.
Dodam może na zakończenie iż nigdy osobiście w tej kotłowni nie byłam, a jako osoba interesująca zjawiskami paranormalnymi zostałam na niedziele zaproszona przez ojca do zbadania rzekomego miejsca, także jeśli zdrowie dopiszę (jestem przeziębiona) to w ten weekend się tam wybiorę jak najbardziej i w miarę możliwości zdam relacje
Pozdrawiam cieplutko.
Re: Odwiedzanie nawiedzonych miejsc.
To może coś z lubuskiego, pewnego dnia Babcia opowiadała mi o pewnym człowieku który pracował jak stóż do pracy zabierał ciągle swojego wielkiego psa. Pewnej nocy gdy czuwał w jednym z XVIII- wiecznych budynków jego pies zaczął dziwnie się zachowywać. Dokładnie nie wiadomo co było nie tak, ale pies był tak przerażony że wybiegając z budynku, zrobił dziurę w drzwiach. Jego właściciel tak się przestraszył, zachowania psa że przez tą samą dziurę w drzwiach wybiegł, więcej do tego budynku nie wracając.
- Veritas
- Forumowy maniak
- Posty: 289
- Rejestracja: 2011-01-15, 11:39
- Lokalizacja: Województwo pomorskie
- Komentarze: 8
Re: Odwiedzanie nawiedzonych miejsc.
Jakubie, a ty lubisz odwiedzać nawiedzone miejsca?
Re: Odwiedzanie nawiedzonych miejsc.
Veritas pisze:Jakubie, a ty lubisz odwiedzać nawiedzone miejsca?
Można powiedzieć że tak i nie. Jestem studentem historii i lubię historie, stare miejsca działają na mnie jak magnes chodzę gdzie się da, a jak wiadomo z większością starych miejsc wiąże się jakaś legenda lub opowieści. Sam w życiu jeszcze nie natknąłem się na coś dziwnego a może po prostu tego nie zauważyłem, nie uważam się za jakiegoś eksperta. Nie wiem czy taka odpowiedź ciebie usatysfakcjonuje ?
Pozdrawiam
- Veritas
- Forumowy maniak
- Posty: 289
- Rejestracja: 2011-01-15, 11:39
- Lokalizacja: Województwo pomorskie
- Komentarze: 8
Re: Odwiedzanie nawiedzonych miejsc.
Oczywiście, że tak. Dzięki za odpowiedź.
A w takie miejsca chodzisz sam? Czy może w towarzystwie?
A w takie miejsca chodzisz sam? Czy może w towarzystwie?
Re: Odwiedzanie nawiedzonych miejsc.
Przestrzegam ciebie i innych przed łażeniem bez ubezpieczenia jakieś innej osoby, szczególnie jeśli jest to stary opuszczony, budynek który ma piętra. Może być taka sytuacja że pójdziesz nikomu nic nie mówiąc i bez żadnego kumpla, wtedy różne rzeczy mogą się wydarzyć , możesz wpaść w dziurę lub dostać jakimś odłamkiem z góry. To samo tyczy się jeśli idziecie do podziemi, piwnic, starych lochów lub bunkrów. Często w takich pomieszczeniach znajdują się otwarte studzienki więc nie trzeba dużo żeby było jakieś nieszczęście, lub śliskie podłoże robi swoje.Veritas pisze:Oczywiście, że tak. Dzięki za odpowiedź.
A w takie miejsca chodzisz sam? Czy może w towarzystwie?
Jeśli coś jest podejrzane, ledwo się trzyma, praktycznie nie ma podłogi to nie wchodzić, chyba że chcecie sami tam straszyć.
Pozdrawiam.
- Veritas
- Forumowy maniak
- Posty: 289
- Rejestracja: 2011-01-15, 11:39
- Lokalizacja: Województwo pomorskie
- Komentarze: 8
Re: Odwiedzanie nawiedzonych miejsc.
Ja to wiem. Ciekawiło mnie jakie są twoje metody. Chociaż nie ukrywam, że wolę chodzić sam w takie miejsca. Ale oczywiście jeżeli budynek jest piętrowy, to na pewno sam nie idę.
Załóż konto lub zaloguj się, aby dołączyć do dyskusji
Aby wysłać odpowiedź, musisz być zarejestrowanym użytkownikiem
Załóż konto
Nie masz konta? Zarejestruj się, aby dołączyć do naszej społeczności
Członkowie forum mogą zakładać tematy i śledzić odpowiedzi
Jest to bezpłatne i zajmuje tylko minutę