UFO - ? - proszę o RZECZOWE podejście do tematu i ANKIETY
: 2009-10-14, 02:33
Po krótkiej nieobecności wracam ponownie żeby powkurzac sceptoli i podbudowac UFO-maniaków. Ale wracam z tematem, który zapewne obu frakcjom się spodoba. Będzie tu bardzo dużo miejsca do ogólnej dyskusji, przy czym nie powinno byc tutaj żadnych osobistych wycieczek jednego forumowicza do drugiego typu "głupi jesteś, UFO istnieje, porwało mnie wczoraj", na co inny odpowie "sam jesteś głupi, tak jak twoja matka, i to nie UFO Cię porwało tylko twoj kochający tatuś". Myślę, że troszkę ciężki przykład, ale chodziło mi tutaj o dosadne przekazanie, jakich postów tutaj nie spotkamy. Mam ogromną nadzieję, że odnalazłem złoty środek na spokojną dyskusję obu frakcji. Ale do rzeczy.
O co chodzi?
Właśnie. Ostatnimi czasy przekonałem się, że niektóre rzeczy nie są takie, jakie by się wydawały. Nie rozważając dalej stanowiska mojej psychiki, która lekko się nadruszyła, zacząłem się zastanawiac, czy rzeczywiście to wszystko, co widzimy, bądź w co wierzymy, istnieje w jakimś sensie, czy tylko są to nasze wymysły stworzone przez kogoś, jakiś czas temu, z niewiadomych przyczyn? I jakoś tak moje pytanie zatrzymało się własnie na problemie UFO. No bo, tak w zasadzie, z czym my tutaj mamy do czynienia? Przeciwnicy powiedzą swoje, maniacy powiedzą swoje, a zwykli ludzie, jak zwykle, staną po środku. Z odpowiedzią na to pytanie wędrowałem po wielu książkach. W pobliskiem bibliotece dla dorosłych odnalazłem takie perełki jak "Besucher aus dem All. Das Geheimnis der unbekannten Flugobjekte" Schneidera, czy "Zetknięcie z UFO" (The UFO Experience) i "The Hynek UFO Report" wspaniałego ufologa - J. Allena Hyneka. Ta druga w wersji angielskiej, więc wybierałem tylko takie przykłady, których przetłumaczenia byłem pewien na sto procent (wybaczcie, ale niektóre techniczne dane były dla mnie po prostu zbyt ciężkie do przetłumaczenia) oraz książkę Anatomy of Phenomenon. UFOs in Space, Jacquesa Vallee, francuskiego ufologa. Oczywiście również seria Lucjana Znicza, naszego polskiego ufologa, zaryzykuję stwierdzenie, jednego z nielicznych, a zarazem jednego z najlepszych w Polsce. I na podstawie tych książek, chciałbym najpierw przedstawic wam kilka zraportowanych spotkań z UFO. Nie, nie bójcie się. Nie będą to raporty ludzi niesprawdzonych, czy dzieci. Świadkowie tych spotkań to profesorowie, magistrzy, naukowcy, osoby na wojskowych, wysokich stanowiskach. Osoby, których ostatnim życzeniem było by zostac wyśmianym przez rzesze ludzi, kiedy powiedzili im, że widzieli UFO. Tak więc, zaczynamy.
*** 7 kwietnia 1949r. Des Moines, stan Iowa - zauważono metalową kolumnę, stojącą pionowo na niebie. Z kolumny raz za rażem wylatuję mniejsze, dyskoidalne obiekty, które rozlatują się po niebie. Obserwacja trwa 35 minut. Świadkami jest ponad 1500 osób w różnych częściach miasta.
*** 25 sierpnia 1951, okolice Dallas, stan Texas - o 21.30 zauważono cały klucz, składający się z 18 świecących obiektów. W ciągu kilku kolejnych nocy klucz zauważalny jest przez około 300 ludzi z całego stanu, przy czym pierwszej obserwacji dokonali, niezależnie od siebie: prof. geologii Texas Technological College W. Rovinson, wykładowca chemii przemysłowej A.Oberg oraz szef Departamentu Przemysłu Naftowego prof. W.L. Duker.
*** 13 lipca 1952, Indianapolis, stan Indiana - duży owalny dysk na wysokości około 1500 metrów obserwowany był nie tylko przez tysiące (!) mieszkańców, ale również przez pasażerów przelatujących samolotów pasażerskich.
*** 15 września 1978, Viedma, prowincja Rio Negro, Argentyna - ponad 200 świadków obserwuje latające kule otoczone zieloną i czerwoną poświatą, które poruszaly się zygzakami, po czym, po 20 miuntach niezależnych obserwacji, obiekty rozleciały się w różnych kierunkach z niesamowitą prędkością.
*** 21 listopada 1978, Santiago del Esterro, Brazylia. Ponad 120 świadków niezależnych obserwuje jeden, ogromny obiekt przez 15 minut. Po tym czasie obiekt zniża się na kilkadziesiąt metrów na ziemię, oświetlając ją jak ogromny reflektor, po czy z niesamowitą prędkością odlatuje.
*** 15 stycznia 1979, Guadalajara, Meksyk. Jaskrawopomarańczowy obiekt przemieszczający się po niebie zygzakami paraliżuje ruch w kilku dzielnicach miasta.
*** 16 października 1980, Tegucigalpie, Honduras. Nagle w całym mieście zanika prąd elektryczny. Dzięki temu, mieszkańcy mogą podziwiac na niebie wspaniałe ewolucje 4 obiektów barwy czerwonej i białej.
*** 15 października 1978, Londyn, Wielka Brytania. Tajemnicze światła, jakie pojawiły się wieczorem na niebie nad Londynem były przyczyną powstania trzech ogromnych korków ulicznych w samym centrum miasta.
Oczywiście są jeszcze dwie "Bitwy nad Waszyngtonem" Bardzo ogólnie są omówione na naszym portalu:
http://www.paranormalium.pl/bitwa-nad-w ... tykul.html
Nie będę już tutaj wypisywał obserwacji w państwach śródziemnomorskich, takich jak Francja, Hiszpania czy Włochy. Jest ich mnóstwo, a wszystkie te przeze mnei wymienione i nie, łączy jedna klamra - wszystkie obserwacje dokonała masa ludzi, w większości przypadków niezależnie od siebie. Obserwacje te są w raportach policyjnych. Częśc z nich pojawiła się na pierwszych stronach gazet. Dowody w postaci zdjęc, w których do tej pory fachowcy nie są w stanie ukazac pod/przeróbek.
Z czym więc mamy do czynienia? Zbiorowa psychoza? Zabawki grupy niezidentyfikowanych osób? Obcy? Przeważnie jest tak, że sceptycy nazywają nas - staram się przemawiac również w imieniu tych, co wierzą w obce cywilizacje - psychonieokreślonymi, z urojeniami, że za każdym zakrętem czai się obcy, albo rządowy spisek, albo Bóg jeden wie, co jeszcze. Cóż, mnie już to nawet nie gila. Powiedziec, że obce cywilizacje nie istnieją to tak, jak powiedziec, że za zamachem z 11 września stoi Bogu ducha winna społecznośc Iraku.
Dobrze więc. Uznajmy, że wszystkie te obserwacje to nie są pojazdy obcych cywilizacji. Zatem co? Planety i gwiazdy latające po zygzaku po całym niebie, wypuszczające z siebie mniejsze planetki i gwiazdeczki? Haluny nawiedzonych ludzi? Jeśli tak, to do szalonych możemy zaliczyc całe Indianapolis, czy połowę Londynu. Jest jeszcze jedno wyjście - że jest to moda. W czasach, w których nie wiemy kiedy na nasze miasto spadnie rakieta z głowicą jądrową, ludzie szukają ucieczki od takich myśli. Patrzą w niebo i już wiedzą, czego chcą. Taka opcja rzeczywiście miała by dużo sensu. Tyle obserwacji notowano przecież dopiero po roku 1948, kiedy Pan Arnold pierwszy (rzekomo) spotkał się z fenomenem UFO, wracając do domu swoim samolotem. Może jest to tylko jakiś masowy boom? Cóż, jeśli tak, to proszę o wyjaśnienie tej notatki:
"Widziano wczoraj koło Marsowego placy wielkie jayco niewiadomey konsystencyi y pochodzenia na cztery stopy długie y półtory stopy wysokie ciągnące le fluide électricue (ciecz elektryczną - przyp.Spoox). Dziwowano się tey osobliwey y niespodziewaney inwencyi biorąc takową za machine aerostatique w rodzaju aerostatu panów Montgolfier, którzy jednak protestacyę zanieśli, ile że to nie ich robota była. Po czasu godzinie taiemna machina uniosła się jako błyskawica za sprawą - jak powiadano - l'air inflammable (gazu palnego - przyp.Spoox), albo li też les conducteurs électriques (przewodów elektrycznych - przyp.Spoox) i wielkich światłem buchając zniknęła na niebie, co od yednych prostaków wzięte było za cud jakowy, od innych zaś za czary, przez co dwa wieśniaki i jeden lokay śmiertelnie chorują(...)."
Wszystko było by bardzo na czasie masowego boomu społecznego, który rozpoczął się w latach 40 XX wieku, gdyby nie jedna wada lub, jak dla mnie, zaleta tejże notatki: jest to notatka, którą Feliks Oraczewski wysłał do...króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. 26 sierpnia 1783 roku.
Czy nadal można to uważac za wymysł XX wieku?
Zapraszam do dyskusji - Spoox.
O co chodzi?
Właśnie. Ostatnimi czasy przekonałem się, że niektóre rzeczy nie są takie, jakie by się wydawały. Nie rozważając dalej stanowiska mojej psychiki, która lekko się nadruszyła, zacząłem się zastanawiac, czy rzeczywiście to wszystko, co widzimy, bądź w co wierzymy, istnieje w jakimś sensie, czy tylko są to nasze wymysły stworzone przez kogoś, jakiś czas temu, z niewiadomych przyczyn? I jakoś tak moje pytanie zatrzymało się własnie na problemie UFO. No bo, tak w zasadzie, z czym my tutaj mamy do czynienia? Przeciwnicy powiedzą swoje, maniacy powiedzą swoje, a zwykli ludzie, jak zwykle, staną po środku. Z odpowiedzią na to pytanie wędrowałem po wielu książkach. W pobliskiem bibliotece dla dorosłych odnalazłem takie perełki jak "Besucher aus dem All. Das Geheimnis der unbekannten Flugobjekte" Schneidera, czy "Zetknięcie z UFO" (The UFO Experience) i "The Hynek UFO Report" wspaniałego ufologa - J. Allena Hyneka. Ta druga w wersji angielskiej, więc wybierałem tylko takie przykłady, których przetłumaczenia byłem pewien na sto procent (wybaczcie, ale niektóre techniczne dane były dla mnie po prostu zbyt ciężkie do przetłumaczenia) oraz książkę Anatomy of Phenomenon. UFOs in Space, Jacquesa Vallee, francuskiego ufologa. Oczywiście również seria Lucjana Znicza, naszego polskiego ufologa, zaryzykuję stwierdzenie, jednego z nielicznych, a zarazem jednego z najlepszych w Polsce. I na podstawie tych książek, chciałbym najpierw przedstawic wam kilka zraportowanych spotkań z UFO. Nie, nie bójcie się. Nie będą to raporty ludzi niesprawdzonych, czy dzieci. Świadkowie tych spotkań to profesorowie, magistrzy, naukowcy, osoby na wojskowych, wysokich stanowiskach. Osoby, których ostatnim życzeniem było by zostac wyśmianym przez rzesze ludzi, kiedy powiedzili im, że widzieli UFO. Tak więc, zaczynamy.
*** 7 kwietnia 1949r. Des Moines, stan Iowa - zauważono metalową kolumnę, stojącą pionowo na niebie. Z kolumny raz za rażem wylatuję mniejsze, dyskoidalne obiekty, które rozlatują się po niebie. Obserwacja trwa 35 minut. Świadkami jest ponad 1500 osób w różnych częściach miasta.
*** 25 sierpnia 1951, okolice Dallas, stan Texas - o 21.30 zauważono cały klucz, składający się z 18 świecących obiektów. W ciągu kilku kolejnych nocy klucz zauważalny jest przez około 300 ludzi z całego stanu, przy czym pierwszej obserwacji dokonali, niezależnie od siebie: prof. geologii Texas Technological College W. Rovinson, wykładowca chemii przemysłowej A.Oberg oraz szef Departamentu Przemysłu Naftowego prof. W.L. Duker.
*** 13 lipca 1952, Indianapolis, stan Indiana - duży owalny dysk na wysokości około 1500 metrów obserwowany był nie tylko przez tysiące (!) mieszkańców, ale również przez pasażerów przelatujących samolotów pasażerskich.
*** 15 września 1978, Viedma, prowincja Rio Negro, Argentyna - ponad 200 świadków obserwuje latające kule otoczone zieloną i czerwoną poświatą, które poruszaly się zygzakami, po czym, po 20 miuntach niezależnych obserwacji, obiekty rozleciały się w różnych kierunkach z niesamowitą prędkością.
*** 21 listopada 1978, Santiago del Esterro, Brazylia. Ponad 120 świadków niezależnych obserwuje jeden, ogromny obiekt przez 15 minut. Po tym czasie obiekt zniża się na kilkadziesiąt metrów na ziemię, oświetlając ją jak ogromny reflektor, po czy z niesamowitą prędkością odlatuje.
*** 15 stycznia 1979, Guadalajara, Meksyk. Jaskrawopomarańczowy obiekt przemieszczający się po niebie zygzakami paraliżuje ruch w kilku dzielnicach miasta.
*** 16 października 1980, Tegucigalpie, Honduras. Nagle w całym mieście zanika prąd elektryczny. Dzięki temu, mieszkańcy mogą podziwiac na niebie wspaniałe ewolucje 4 obiektów barwy czerwonej i białej.
*** 15 października 1978, Londyn, Wielka Brytania. Tajemnicze światła, jakie pojawiły się wieczorem na niebie nad Londynem były przyczyną powstania trzech ogromnych korków ulicznych w samym centrum miasta.
Oczywiście są jeszcze dwie "Bitwy nad Waszyngtonem" Bardzo ogólnie są omówione na naszym portalu:
http://www.paranormalium.pl/bitwa-nad-w ... tykul.html
Nie będę już tutaj wypisywał obserwacji w państwach śródziemnomorskich, takich jak Francja, Hiszpania czy Włochy. Jest ich mnóstwo, a wszystkie te przeze mnei wymienione i nie, łączy jedna klamra - wszystkie obserwacje dokonała masa ludzi, w większości przypadków niezależnie od siebie. Obserwacje te są w raportach policyjnych. Częśc z nich pojawiła się na pierwszych stronach gazet. Dowody w postaci zdjęc, w których do tej pory fachowcy nie są w stanie ukazac pod/przeróbek.
Z czym więc mamy do czynienia? Zbiorowa psychoza? Zabawki grupy niezidentyfikowanych osób? Obcy? Przeważnie jest tak, że sceptycy nazywają nas - staram się przemawiac również w imieniu tych, co wierzą w obce cywilizacje - psychonieokreślonymi, z urojeniami, że za każdym zakrętem czai się obcy, albo rządowy spisek, albo Bóg jeden wie, co jeszcze. Cóż, mnie już to nawet nie gila. Powiedziec, że obce cywilizacje nie istnieją to tak, jak powiedziec, że za zamachem z 11 września stoi Bogu ducha winna społecznośc Iraku.
Dobrze więc. Uznajmy, że wszystkie te obserwacje to nie są pojazdy obcych cywilizacji. Zatem co? Planety i gwiazdy latające po zygzaku po całym niebie, wypuszczające z siebie mniejsze planetki i gwiazdeczki? Haluny nawiedzonych ludzi? Jeśli tak, to do szalonych możemy zaliczyc całe Indianapolis, czy połowę Londynu. Jest jeszcze jedno wyjście - że jest to moda. W czasach, w których nie wiemy kiedy na nasze miasto spadnie rakieta z głowicą jądrową, ludzie szukają ucieczki od takich myśli. Patrzą w niebo i już wiedzą, czego chcą. Taka opcja rzeczywiście miała by dużo sensu. Tyle obserwacji notowano przecież dopiero po roku 1948, kiedy Pan Arnold pierwszy (rzekomo) spotkał się z fenomenem UFO, wracając do domu swoim samolotem. Może jest to tylko jakiś masowy boom? Cóż, jeśli tak, to proszę o wyjaśnienie tej notatki:
"Widziano wczoraj koło Marsowego placy wielkie jayco niewiadomey konsystencyi y pochodzenia na cztery stopy długie y półtory stopy wysokie ciągnące le fluide électricue (ciecz elektryczną - przyp.Spoox). Dziwowano się tey osobliwey y niespodziewaney inwencyi biorąc takową za machine aerostatique w rodzaju aerostatu panów Montgolfier, którzy jednak protestacyę zanieśli, ile że to nie ich robota była. Po czasu godzinie taiemna machina uniosła się jako błyskawica za sprawą - jak powiadano - l'air inflammable (gazu palnego - przyp.Spoox), albo li też les conducteurs électriques (przewodów elektrycznych - przyp.Spoox) i wielkich światłem buchając zniknęła na niebie, co od yednych prostaków wzięte było za cud jakowy, od innych zaś za czary, przez co dwa wieśniaki i jeden lokay śmiertelnie chorują(...)."
Wszystko było by bardzo na czasie masowego boomu społecznego, który rozpoczął się w latach 40 XX wieku, gdyby nie jedna wada lub, jak dla mnie, zaleta tejże notatki: jest to notatka, którą Feliks Oraczewski wysłał do...króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. 26 sierpnia 1783 roku.
Czy nadal można to uważac za wymysł XX wieku?
Zapraszam do dyskusji - Spoox.