Ok. myslalam... myslalam... i wymyslilam (nie, zeby cos madrego, ale zawsze to cos)
ksiega rodzaju jest przekazem symbolicznym. znaczy się... nie interpretujemy jej doslownie.
dlatego odszczekuje (odgdakuje
) to, co napisalam wczesniej. o tym, ze grzech pierorodny to nasza "zwierzecza czesc" natury. niektorzy moga to tak interpretowac, ale nie o to chodzi. do sedna.. do sedna...
(w oparciu o ksiege rodzaju)
bog stworzyl sobie swiat i wszystkie inne rzeczy (zwierzeta, niebo, roslinki, wode itp.)i za kazdym razem bylo napisane, ze to co zrobil najwyzszy "bylo dobre"
tak wiec... caly swiat, nasza rzeczywistosc jest dobra, co dla mnie jest jak najbardziej do przyjecia, ale to wynika z mojego podejscia do natury boga. nevermind. dalej...
jak by się tak przyjrzec temu procesowi tworzenia, kreowania swiata, to wyglada on jak najnormalniejsza ewolucja, tylko tak z grobsza (zycie wyszlo z wody, najpierw byly roslinki i tak dalej i tak dalej - nie czepiajmy się szczegolow biblijnego opisu.)
a pozniej przyszed czas na czlowieka...
bog stworzyl adama z gliny (czegos materialnego, forma, czegos, co juz istnialo, bylo wczesniej stworzone) i tchnal w niego ducha - boza iskre, cos co sprawialo, ze stalismy się podobni do boga.
bog dal nam wolna wole i drzewo na srodku raju. drzewo poznania "dobrego i zlego".
wg. mnie, ten duch", ktory zostal tchniety w forme (gline) mogl byc np. malpa - czlowiekiem prechistorycznym, ktory odkryl swoja swiadomosc, stal się istota ludzka, osiagnal wyzszy stopien weolucji. z istniejacego juz pierwowzoru powstaje cos zupelnie innego, blizszego bogu, stworzonego na jego obraz i podobienstwo, dzieki duchowi - czlowiek.
dalej..
adam blakal się po raju 9krainie wiecznej szczesliwosci) bez celu bo byl samotny (dupy mu trza bylo!
- tego nie bylo... ) i bog stworzyl ewe (czyzby kobieta, jako ostatnie dzielo boga byla najdoskonalszym jego tworem? - mniejsza o to
)
ewa skuszona przez weza (a to pakuda!
) sprzeciwia się bogu i zrywa owoc z drzewa zakazanego. - a moze... to nieszczesne drzewo, to symbol pewnego obszaru w muzgach naszych przodkow, ktory zostal odkryty/uaktywniony, przez ta nieszczesna niewiaste...?
w raju wszystko bylo dobre i ogolnie zajebiste, nie dla tego, ze nie bylo zla, a dlatego, ze nikt nie wiedzial czym jest zlo. ludzie w raju nie posiedli jeszcze zdolnosci wartosciowania, co jest dobre, a co nie.
a grzech pierworodny, to nie fakt sprzeciwienia się bogu, a poznanie subiektywnych/abstrakcyjnych wartosci.
i dla tego nie mamy do edenu powrotu - bo ewolucja nie ma charakteru regresywnego.
bog dajac naszym przodkom ducha, dla nam mozliwosci (moze np. wiekszy mozg) a ewa wykozystala ten dar, tworzac abstrakcyjne pojecia dobra i zla, brzydoty i piekna, ktore zaczela stosowac w zyciu.
np.widzac jak silniejszy odbiera posilek slabszemu/staremu/choremu, czlowiek pierwotny w pewnym momencie przestal widziec juz tylko walke o przetrwanie. rzecz naturalna, normalna. zaczal wartosciowac... "o nie... to jest zle! ten slabszy powinien dostac posilek! a ten silniejszy jest zly bo go mu odbiera."
no i tak juz zostalo... dlatego wszyscy jestesmy obarczeni "grzechem pierwotnym" tzm. mozliwosci wartosciowania/myslenia abstrakcyjnego, postepowania wg. sumienia ( o ile ktos je ma
)
i konczac... wg. mnie zwierzeta dalej zyly by w raju (bo nie maja w swoimu muzgu "drzewa poznania...") gdyby nie czlowiek, ktory niszczy cala harmonie...
ech... my to nawet najlepsza rzecz potrafimy zjebac...
kurcze.. no i znowu się rozpisalam...