autor: wiciox » 2014-02-02, 02:12
Witam.
Od dwóch tygodni miewam tak dziwne wizje, że aż sam siebie o to pytam, czy to nie jest ukryta kamera. We wcześniejszym temacie pisałem o tym, jak to podczas przygotowywania się do snu (czyt. wiercenia z lewej na prawą) pojawiały się przede mną siwe obrazy. Może akurat o ich kolorze tam nie wspomniałem, ale tak to wtedy wyglądało. Coś jak LD, tylko że to nie było to. Miewałem wówczas sny, w których były osoby mi najbliższe i zawsze sen to była jakaś dziwna akcja, że ktoś coś robił, przytoczę dwa z nich:
Jestem u swojego przyjaciela. Stoimy u niego w kuchni, ale nie ma żadnych mebli. Jest on, jego była już dziewczyna (mimo młodego wieku byli ze sobą 6 lat) i mój drugi przyjaciel, który siedzi obok mnie na krześle. Tamten się kłóci z dziewczyną, rzuca talerzami, potem łapie siedzącego obok mnie przyjaciela i zaczyna go dusić. Dziewczyna płacze. Duszony wymawia normalnym głosem "nie jesteś jeszcze gotowy". Koniec snu.
Drugi sen. Dziki zachód. Z trzecim przyjacielem (jesteśmy taką paczką przyjaciół, jakby coś wam się wydawała podejrzana liczba przyjaciół
) uciekamy na koniach. Chyba jesteśmy w Wielkim Kanione, bo przed nami przepaść. Nie zatrzymujemy koni tylko spadamy w dół. I przed uderzeniem w glebę przyjaciel do mnie mówi ""nie jesteś jeszcze gotowy".
Potem to ustało, ale teraz wróciło w innej formie, chyba byłem gotowy na to, co jest teraz skoro ustały sny. Wczoraj kiedy już prawie zasypiałem (załącza mi się to tuż przed uśnięciem, czuję się, jakbym miał otwarte oczy i wszystko widział) włączyła mi się wizja. Nie było to normalne. Widziałem swojego przyjaciela jak jedzie gdzieś samochodem. Obok niego ktoś siedzi w koszuli a za nimi ktoś rozmawia i tak jakbym widział rozmazane ruchy ręki przed sobą. Głosy słyszałem tak, jakbym był pod wodą. Przestraszyłem się tego trochę ale zaraz się uspokoiłem, bo obraz zaczął zanikać. Trwało to jeszcze chwilę, potem nie potrafiłem tego przywrócić. Z rana porozmawiałem z kolegą i okazało się, że wczoraj kolega wracał z imprezy, a obok niego siedział jego znajomy w koszuli. Za nimi jego dziewczyna z koleżanką piły piwo.
I teraz tak: przyjąłem to jako zwykły zbieg okoliczności, jednak na pewno mieliście wiele razy takie uczucie, że coś jest nie tak, że to jednak nie to. Nie twierdzę od razu, że jestem jak ojciec Pio i potrafię być w dwóch miejscach na raz. Jednak rzadko z przyjaciółmi się widujemy, pozostaje tylko kontakt przez internet i telefon. Brak mi tych osób bo są dla mnie bliżsi niż rodzina (tak wyszło w życiu). Czy to raczej przez tęsknotę i jakieś pochodne tych uczuć zdarzyło się coś tak dziwnego (można powiedzieć, niezwykłego)? Nie wiem już, co o tym myśleć, nie potrafię nawet zaczytać się w Harrym Potterze, bo ciągle to mi do głowy przychodzi.
Witam.
Od dwóch tygodni miewam tak dziwne wizje, że aż sam siebie o to pytam, czy to nie jest ukryta kamera. We wcześniejszym temacie pisałem o tym, jak to podczas przygotowywania się do snu (czyt. wiercenia z lewej na prawą) pojawiały się przede mną siwe obrazy. Może akurat o ich kolorze tam nie wspomniałem, ale tak to wtedy wyglądało. Coś jak LD, tylko że to nie było to. Miewałem wówczas sny, w których były osoby mi najbliższe i zawsze sen to była jakaś dziwna akcja, że ktoś coś robił, przytoczę dwa z nich:
Jestem u swojego przyjaciela. Stoimy u niego w kuchni, ale nie ma żadnych mebli. Jest on, jego była już dziewczyna (mimo młodego wieku byli ze sobą 6 lat) i mój drugi przyjaciel, który siedzi obok mnie na krześle. Tamten się kłóci z dziewczyną, rzuca talerzami, potem łapie siedzącego obok mnie przyjaciela i zaczyna go dusić. Dziewczyna płacze. Duszony wymawia normalnym głosem "nie jesteś jeszcze gotowy". Koniec snu.
Drugi sen. Dziki zachód. Z trzecim przyjacielem (jesteśmy taką paczką przyjaciół, jakby coś wam się wydawała podejrzana liczba przyjaciół :D) uciekamy na koniach. Chyba jesteśmy w Wielkim Kanione, bo przed nami przepaść. Nie zatrzymujemy koni tylko spadamy w dół. I przed uderzeniem w glebę przyjaciel do mnie mówi ""nie jesteś jeszcze gotowy".
Potem to ustało, ale teraz wróciło w innej formie, chyba byłem gotowy na to, co jest teraz skoro ustały sny. Wczoraj kiedy już prawie zasypiałem (załącza mi się to tuż przed uśnięciem, czuję się, jakbym miał otwarte oczy i wszystko widział) włączyła mi się wizja. Nie było to normalne. Widziałem swojego przyjaciela jak jedzie gdzieś samochodem. Obok niego ktoś siedzi w koszuli a za nimi ktoś rozmawia i tak jakbym widział rozmazane ruchy ręki przed sobą. Głosy słyszałem tak, jakbym był pod wodą. Przestraszyłem się tego trochę ale zaraz się uspokoiłem, bo obraz zaczął zanikać. Trwało to jeszcze chwilę, potem nie potrafiłem tego przywrócić. Z rana porozmawiałem z kolegą i okazało się, że wczoraj kolega wracał z imprezy, a obok niego siedział jego znajomy w koszuli. Za nimi jego dziewczyna z koleżanką piły piwo.
I teraz tak: przyjąłem to jako zwykły zbieg okoliczności, jednak na pewno mieliście wiele razy takie uczucie, że coś jest nie tak, że to jednak nie to. Nie twierdzę od razu, że jestem jak ojciec Pio i potrafię być w dwóch miejscach na raz. Jednak rzadko z przyjaciółmi się widujemy, pozostaje tylko kontakt przez internet i telefon. Brak mi tych osób bo są dla mnie bliżsi niż rodzina (tak wyszło w życiu). Czy to raczej przez tęsknotę i jakieś pochodne tych uczuć zdarzyło się coś tak dziwnego (można powiedzieć, niezwykłego)? Nie wiem już, co o tym myśleć, nie potrafię nawet zaczytać się w Harrym Potterze, bo ciągle to mi do głowy przychodzi.