autor: blood.luna » 2011-01-02, 00:00
Jeśli nieodpowiedni dział, to proszę moderację o przeniesienie tematu tam, gdzie lepiej pasuje.
Do założenia go zainspirowała mnie rozmowa ze studentką neurofizjologii (już chyba na magisterce, o ile dobrze pamiętam). Wspomniała ona, że naukowcy obecnie nie są wciąż pewni, na czym polega fenomen halucynacji, ale przyjmowana za najprawdopodobniejszą teoria lokuje wytwarzanie halucynacji w korze mózgowej. Zgodnie z ograniczonymi badaniami, halucynacje w korze mózgowej wytwarzane są NIEUSTANNIE, natomiast stan świadomy polega na tym, że istnieje blokada, która nie pozwala się owym nieustannie wytwarzanym wizjom wkradać do naszej świadomości. Medytacja, sen, branie środków psychoaktywnych - nie ma to jakoby w ogóle POWODOWAĆ halucynacji, tylko je UWALNIAĆ. Znosić w mniejszym lub większym stopniu tę blokadę.
Oczywiście, sama nie studiuję neurofizjologii na UJ, więc nie wiem, czyja jest to teoria, na ile faktycznie jest przyjmowana przez środowiska naukowe za słuszną, niemniej osoba, która mi ją przekazała na pewno nie jest blagierem.
W tej sytuacji... sen byłby nie tylko porządkowaniem informacji i wstrzymaniem od przyjmowania nowych z zewnątrz, ale też naturalnym sposobem na uwalnianie owych dziwnych wizji powstających w korze mózgowej, zapewne bez tego rozładowania umysł ludzki mógłby popaść w jakieś stany chorób psychicznych.
Zgodnie z wiedzą antropologiczną, substancje odurzające / psychoaktywne były w użyciu tak długo, jak istnieje Homo sapiens.
Czyżby spożywanie owych substancji w pewnym sensie miało być wspomagaczem dla codziennych rozładowań sennych?
Co o tym sądzicie? Spotkaliście się z tą teorią? Ktoś z Was studiuje neurofizjologię lub nauki pokrewne?
Jeśli nieodpowiedni dział, to proszę moderację o przeniesienie tematu tam, gdzie lepiej pasuje. ;)
Do założenia go zainspirowała mnie rozmowa ze studentką neurofizjologii (już chyba na magisterce, o ile dobrze pamiętam). Wspomniała ona, że naukowcy obecnie nie są wciąż pewni, na czym polega fenomen halucynacji, ale przyjmowana za najprawdopodobniejszą teoria lokuje wytwarzanie halucynacji w korze mózgowej. Zgodnie z ograniczonymi badaniami, halucynacje w korze mózgowej wytwarzane są NIEUSTANNIE, natomiast stan świadomy polega na tym, że istnieje blokada, która nie pozwala się owym nieustannie wytwarzanym wizjom wkradać do naszej świadomości. Medytacja, sen, branie środków psychoaktywnych - nie ma to jakoby w ogóle POWODOWAĆ halucynacji, tylko je UWALNIAĆ. Znosić w mniejszym lub większym stopniu tę blokadę.
Oczywiście, sama nie studiuję neurofizjologii na UJ, więc nie wiem, czyja jest to teoria, na ile faktycznie jest przyjmowana przez środowiska naukowe za słuszną, niemniej osoba, która mi ją przekazała na pewno nie jest blagierem.
W tej sytuacji... sen byłby nie tylko porządkowaniem informacji i wstrzymaniem od przyjmowania nowych z zewnątrz, ale też naturalnym sposobem na uwalnianie owych dziwnych wizji powstających w korze mózgowej, zapewne bez tego rozładowania umysł ludzki mógłby popaść w jakieś stany chorób psychicznych.
Zgodnie z wiedzą antropologiczną, substancje odurzające / psychoaktywne były w użyciu tak długo, jak istnieje Homo sapiens.
Czyżby spożywanie owych substancji w pewnym sensie miało być wspomagaczem dla codziennych rozładowań sennych?
Co o tym sądzicie? Spotkaliście się z tą teorią? Ktoś z Was studiuje neurofizjologię lub nauki pokrewne?