autor: Ivellios » 2004-09-05, 18:44
Mary Celeste była niewielkim statkiem handlowym o pojemności 282 ton, należącym do przedsiębiorstwa J.H. Winchester and Company, który 5 listopada 1872 roku wypłynął z portu w Nowym Jorku z ładunkiem 1700 beczek spirytusu w kierunku Marsylii. Cała historia zaczęła się 5 grudnia w okolicy Azorów, gdy nieopodal Mary Celeste przepływał inny statek, angielski Dei Gratia.
Kapitana tego drugiego, D. Moorehouse'a uderzyło to, iż załoga Mary Celeste nie odpowiadała na pozdrowienia oraz wysyłane z Dei Gratii sygnały. Gdy Moorehouse skierował w stronę Mary Celeste kilku marynarzy ze swojego statku, ci, wdrapawszy się na pokład brygu, ze zdumieniem stwierdzili, iż nie ma na nim żywej duszy. Na sznurkach suszyła się jeszcze świeżo uprana bielizna, w kuchni stał kocioł gorącej zupy dla marynarzy. W kubryku stała zapalniczka pełna dymiących papierosów, a obok niej-kubki z jeszcze ciepłą herbatą. W szufladzie kapitana leżały nietknięte papiery statku oraz kompas, a także duża suma pieniędzy. Najciekawsze było zaś to, że na pokładzie znajdował się komplet szalup. Nie brakowało żadnej.
Nikomu nie udało się rozwiązać zagadki zaginięcia załogi statku Mary Celeste. Najciekawszą teorię na ten temat wysunął autor przygód Scherlocka Holmesa, Sir Arthur Conan Doyle. Według niego, na pokładzie umieszczono chorego psychicznie kucharza, który wypchnął całą załogę za burtę, a potem sam wskoczył do wody.
Prawdopodobnie jednak nigdy nie dowiemy się, co stało się z załogą Mary Celeste.
Mary Celeste była niewielkim statkiem handlowym o pojemności 282 ton, należącym do przedsiębiorstwa J.H. Winchester and Company, który 5 listopada 1872 roku wypłynął z portu w Nowym Jorku z ładunkiem 1700 beczek spirytusu w kierunku Marsylii. Cała historia zaczęła się 5 grudnia w okolicy Azorów, gdy nieopodal Mary Celeste przepływał inny statek, angielski Dei Gratia.
Kapitana tego drugiego, D. Moorehouse'a uderzyło to, iż załoga Mary Celeste nie odpowiadała na pozdrowienia oraz wysyłane z Dei Gratii sygnały. Gdy Moorehouse skierował w stronę Mary Celeste kilku marynarzy ze swojego statku, ci, wdrapawszy się na pokład brygu, ze zdumieniem stwierdzili, iż nie ma na nim żywej duszy. Na sznurkach suszyła się jeszcze świeżo uprana bielizna, w kuchni stał kocioł gorącej zupy dla marynarzy. W kubryku stała zapalniczka pełna dymiących papierosów, a obok niej-kubki z jeszcze ciepłą herbatą. W szufladzie kapitana leżały nietknięte papiery statku oraz kompas, a także duża suma pieniędzy. Najciekawsze było zaś to, że na pokładzie znajdował się komplet szalup. Nie brakowało żadnej.
Nikomu nie udało się rozwiązać zagadki zaginięcia załogi statku Mary Celeste. Najciekawszą teorię na ten temat wysunął autor przygód Scherlocka Holmesa, Sir Arthur Conan Doyle. Według niego, na pokładzie umieszczono chorego psychicznie kucharza, który wypchnął całą załogę za burtę, a potem sam wskoczył do wody.
Prawdopodobnie jednak nigdy nie dowiemy się, co stało się z załogą Mary Celeste.