autor: amciak » 2005-08-02, 22:42
ja znam ten rytual w duzo prostszej formie, z lekko inna wymowa slow. powiem tak. zawsze niechetnie porchodzilam do rytualow z tej czy innej przyczyny. ale kiedys przekonalam się i odprawilam ten ryt. to bylo cudowne. ale zaniepokoilo mnie. cudowne w tym bylo to, ze krag utworzyl bariere ochronna. potrzebowalam tego, wiec tak się stalo. nawet po ukonczeniu rytu podtrzymywalam krag. w koncu czemu nie? zaniepokoilo mnie to, ze poczulam w sobie dazenia przeciwne mojej postawie wobec swiata. otoz poczulam, ze chcialabym miec wladze nad istotami, ktorych imiona przywoluje, i ze jest to mozliwe. nie podobalo mi ise to wrazenie. ale to zalezy ode mnie, od mojej woli, wiec teoretycznie nie musze się bac.
potem ten ryt niechcacy odprawilam w myslach, akurat stalam sobie w autobusie i jechalam do domu. i poczulam, ze dziala, poczulam silne wzmocnienie. to jest ryt oczyszczenia, ale wszystko przeciez zalezne jest od nas. na mnie dzialal ochronnie.
potem juz tylko raz go odprawilam, bo czlowiek, ktory mi go podrzucil, okazal się biednym, zalosnym durniem....czy raczej...marzycielem bez samokrytyki.
ale spotkala mnie miedzy pierwszym a trzecim przypadkiem smieszna rzecz, moze bez zwiazku.... bylam swiezo po tym i bylam z osoba, ktra byla w identycznym polozeniu. wsiadlysmy w ostatni tramwaj, w obcym miescie. bez biletow, byla noc. wsiedli kanarzy.... i podeszli do kazdego, nawet do kazdego stojacego przy nas, ale nas jakby w ogole nie widzieli. w ogole nie spojrzeli na nas, nawet raz. to bylo boskie, bo udalo nam się uciec
niby nie powinno to miec zwiazku, ale my czulysmy, ze to dzieki temu wlasnie rytowi:) fajne, nie?
ja znam ten rytual w duzo prostszej formie, z lekko inna wymowa slow. powiem tak. zawsze niechetnie porchodzilam do rytualow z tej czy innej przyczyny. ale kiedys przekonalam się i odprawilam ten ryt. to bylo cudowne. ale zaniepokoilo mnie. cudowne w tym bylo to, ze krag utworzyl bariere ochronna. potrzebowalam tego, wiec tak się stalo. nawet po ukonczeniu rytu podtrzymywalam krag. w koncu czemu nie? zaniepokoilo mnie to, ze poczulam w sobie dazenia przeciwne mojej postawie wobec swiata. otoz poczulam, ze chcialabym miec wladze nad istotami, ktorych imiona przywoluje, i ze jest to mozliwe. nie podobalo mi ise to wrazenie. ale to zalezy ode mnie, od mojej woli, wiec teoretycznie nie musze się bac.
potem ten ryt niechcacy odprawilam w myslach, akurat stalam sobie w autobusie i jechalam do domu. i poczulam, ze dziala, poczulam silne wzmocnienie. to jest ryt oczyszczenia, ale wszystko przeciez zalezne jest od nas. na mnie dzialal ochronnie.
potem juz tylko raz go odprawilam, bo czlowiek, ktory mi go podrzucil, okazal się biednym, zalosnym durniem....czy raczej...marzycielem bez samokrytyki.
ale spotkala mnie miedzy pierwszym a trzecim przypadkiem smieszna rzecz, moze bez zwiazku.... bylam swiezo po tym i bylam z osoba, ktra byla w identycznym polozeniu. wsiadlysmy w ostatni tramwaj, w obcym miescie. bez biletow, byla noc. wsiedli kanarzy.... i podeszli do kazdego, nawet do kazdego stojacego przy nas, ale nas jakby w ogole nie widzieli. w ogole nie spojrzeli na nas, nawet raz. to bylo boskie, bo udalo nam się uciec :D
niby nie powinno to miec zwiazku, ale my czulysmy, ze to dzieki temu wlasnie rytowi:) fajne, nie? :)