autor: Kisei » 2016-01-31, 00:43
Witam wszystkich forumowiczów. Jestem tu akurat nowa więc no... Nie wiem czy prawidłowo to wykonuję, ale szukam pomocy.
A mianowicie, 23 stycznia, czyli po prostu w sobotę tydzień temu o 6:30 obudziło mnie... No nie jestem pewna nawet co. Podejrzewam że przebudziło mnie jakieś silne uczucie albo ból w okolicy klatki piersiowej. Otóż w trakcie wygięłam się w łuk i mną ,,trzepnęło" (nie określiłabym tego jako drgawkę, ale kto tam to wie) i sapnęłam - w trakcie przebudzenia słyszałam przeróżne zdania mawiane przez niezwykle niski, chrapliwy i wrogi baryton. Pamiętam jedynie ostatnie zdanie, czyli coś w stylu ,,Ty irytująca istoto" chociaż nie dałabym głowy co do tego. Owe zdanie, wypowiedziało gdy na niego spojrzałam.
Był przede wszystkim wielki. ,,Wilkołaczej" anatomii (trudno mi inaczej to ubrać w słowa, więc bazuje na legendarnym monstrum). W dodatku, były widoczne jedynie kości tego czegoś, no bo widoczne były jego żebra i światło spomiędzy nich. Bez mięśni, narządów i skóry. Jedynie kości. Masywny, zgarbiony kościotrup, a ,,kości" wcale nie były białe. Były czarne, jakby by były zbudowane z cienia. Patrzyłam na to sparaliżowana, mimo że byłam zdolna do ruchu, byłam po prostu przerażona. Sądziłam że najmniejszy ruch sprowokuje go do najgorszego. Przynajmniej do momentu kiedy się uspokoiłam się, wmawiając sobie że ,,Gdyby miałoby to mnie zabić, dawno by to już zrobiło." I dopiero w tym momencie to coś warknęło albo prychło, wykonało gwałtowny ruch... I po prostu nie wiem jakim cudem znikło. Było i go nie ma. Mimo że na to nie zrywałam wzroku, znikło przed moimi oczami i nie zauważyłam nawet kiedy i jak.
Gdyby coś dzisiaj zimnego by mnie nie dotknęło w łokieć dzisiaj w biały dzień, może i bym sobie wmówiłabym że to była jedynie wyobraźnia... Lecz byłam świadoma. Czułam to. To nie mogło być chyba urojenie, prawda? (no chyba że schizofrenia)
Jako tako, nie podejrzewam o to ducha. Wertowałam tutaj w tym forum przeróżne wątki, a jedynie co pasowało,to było to, że demony przybierają straszne kształty, a w nocy można je zobaczyć pod postacią cienia... Chociaż mogło by to być wszystko. Dlatego pytam osób bardziej doświadczonych...
W dodatku często od bardzo dawna czuję się obserwowana. Aczkolwiek już się z tym oswoiłam. Ale jak ma to w czymś pomóc to po prostu dodatkowo informuję...
Wybaczcie mi jeżeli napisałam to zbyt chaotycznie. Pozdrawiam
Witam wszystkich forumowiczów. Jestem tu akurat nowa więc no... Nie wiem czy prawidłowo to wykonuję, ale szukam pomocy.
A mianowicie, 23 stycznia, czyli po prostu w sobotę tydzień temu o 6:30 obudziło mnie... No nie jestem pewna nawet co. Podejrzewam że przebudziło mnie jakieś silne uczucie albo ból w okolicy klatki piersiowej. Otóż w trakcie wygięłam się w łuk i mną ,,trzepnęło" (nie określiłabym tego jako drgawkę, ale kto tam to wie) i sapnęłam - w trakcie przebudzenia słyszałam przeróżne zdania mawiane przez niezwykle niski, chrapliwy i wrogi baryton. Pamiętam jedynie ostatnie zdanie, czyli coś w stylu ,,Ty irytująca istoto" chociaż nie dałabym głowy co do tego. Owe zdanie, wypowiedziało gdy na niego spojrzałam.
Był przede wszystkim wielki. ,,Wilkołaczej" anatomii (trudno mi inaczej to ubrać w słowa, więc bazuje na legendarnym monstrum). W dodatku, były widoczne jedynie kości tego czegoś, no bo widoczne były jego żebra i światło spomiędzy nich. Bez mięśni, narządów i skóry. Jedynie kości. Masywny, zgarbiony kościotrup, a ,,kości" wcale nie były białe. Były czarne, jakby by były zbudowane z cienia. Patrzyłam na to sparaliżowana, mimo że byłam zdolna do ruchu, byłam po prostu przerażona. Sądziłam że najmniejszy ruch sprowokuje go do najgorszego. Przynajmniej do momentu kiedy się uspokoiłam się, wmawiając sobie że ,,Gdyby miałoby to mnie zabić, dawno by to już zrobiło." I dopiero w tym momencie to coś warknęło albo prychło, wykonało gwałtowny ruch... I po prostu nie wiem jakim cudem znikło. Było i go nie ma. Mimo że na to nie zrywałam wzroku, znikło przed moimi oczami i nie zauważyłam nawet kiedy i jak.
Gdyby coś dzisiaj zimnego by mnie nie dotknęło w łokieć dzisiaj w biały dzień, może i bym sobie wmówiłabym że to była jedynie wyobraźnia... Lecz byłam świadoma. Czułam to. To nie mogło być chyba urojenie, prawda? (no chyba że schizofrenia)
Jako tako, nie podejrzewam o to ducha. Wertowałam tutaj w tym forum przeróżne wątki, a jedynie co pasowało,to było to, że demony przybierają straszne kształty, a w nocy można je zobaczyć pod postacią cienia... Chociaż mogło by to być wszystko. Dlatego pytam osób bardziej doświadczonych...
W dodatku często od bardzo dawna czuję się obserwowana. Aczkolwiek już się z tym oswoiłam. Ale jak ma to w czymś pomóc to po prostu dodatkowo informuję...
Wybaczcie mi jeżeli napisałam to zbyt chaotycznie. Pozdrawiam