autor: amaranth » 2011-07-09, 19:19
Wcale nie dziwi mnie fakt, że ludzie na takich mszach mdleją. Jeżeli jest pełen kościół wiernych, wśród nich ludzie słabi i chorzy, to nie trudno o zasłabnięcie. Na ile są to uzdrowienia, na ile autosugestia...zastanawiam się nad tym...Wiara czyni cuda. Jest to dobre, że ludzie bardzo chorzy mają nadzieję. Każdy onkolog powie, że wola walki z chorobą i chęć przeżycia oraz wiara w wyzdrowienie jest potrzebna do wyleczenia oprócz operacji, chemio- czy radioterapii. Mowa w dziwnym języku, rzucanie się na podłogę... no cóż...w takim tłumie zawsze znajdzie się jakiś histeryk czy fanatyk. Czy są to cuda, czy efekty pracy lekarzy? O cudzie można mówić wtedy, gdy lekarze określają przypadek choroby jako beznadziejny, nieuleczalny. Znam parę przypadków osób, które według opinii lekarskiej powinny nie żyć. Nie wszystkie były wierzące, nie wszystkie prosiły swojego boga o uzdrowienie, ale przeżyły. Takie rzeczy po prostu się zdarzają.
Wcale nie dziwi mnie fakt, że ludzie na takich mszach mdleją. Jeżeli jest pełen kościół wiernych, wśród nich ludzie słabi i chorzy, to nie trudno o zasłabnięcie. Na ile są to uzdrowienia, na ile autosugestia...zastanawiam się nad tym...Wiara czyni cuda. Jest to dobre, że ludzie bardzo chorzy mają nadzieję. Każdy onkolog powie, że wola walki z chorobą i chęć przeżycia oraz wiara w wyzdrowienie jest potrzebna do wyleczenia oprócz operacji, chemio- czy radioterapii. Mowa w dziwnym języku, rzucanie się na podłogę... no cóż...w takim tłumie zawsze znajdzie się jakiś histeryk czy fanatyk. Czy są to cuda, czy efekty pracy lekarzy? O cudzie można mówić wtedy, gdy lekarze określają przypadek choroby jako beznadziejny, nieuleczalny. Znam parę przypadków osób, które według opinii lekarskiej powinny nie żyć. Nie wszystkie były wierzące, nie wszystkie prosiły swojego boga o uzdrowienie, ale przeżyły. Takie rzeczy po prostu się zdarzają.