autor: Ashiren » 2010-02-27, 23:37
Od kilku miesięcy, co kilka dni w nocy, doświadczam różnych dość nieprzyjemnych rzeczy xD .
Zaczęło się od tego, że prosiłem opiekunów o pomoc w wyjściu z ciała itd. Po kilku dniach takich modłów... nie pamiętam jak to dokładnie było ale: budzę się w nocy, nagle uderza we mnie potężna fala, czuje się jakbym był w jakieś galarecie, słyszę huk i czuje bicie serca - nie wiem co się dzieje, myślę: cholera coś mnie atakuje. Czuje jakbym leciał w górę, kręcił się w powietrzu, spadał z łóżka itd... Zrobiłem szybko tarcze - tak jakby strach lekko minął ale nie mogłem się na niej skupić więc dużo mi nie pomogła. Nagle trach spokój, amen, cisza na morzu... Myślę sobie: chciałem pomocy w oobe, to mam, ale nie od tego, od kodo trzeba. To się powtarzało co kilka dni, raz słabsze raz mocniejsze, ten zapisek znalazłem na dysku, chyba z grudnia albo stycznia(dlaczego ja daty nie zapisałem...), miałem ok 2 tygodnie spokojne noce i znowu:
Dzisiaj miałem kolejne "wyszarpywanie" z ciała.... śniło mi się, że była noc biegłem pod górę na środku jakiegoś pola, na szosie, przede mną jechał samochód w moja stronę i budzę się, jestem 100% świadomy, leżę na łóżku (położyłem się spać o 1 w nocy, zasnąłem gdzieś o 1,30 i obudziłem się z tego snu ok 2 w nocy), ok leżę na łóżku i nagle czuje ze lecę w bok, coś mnie ciągnie w bok.. albo raczej szarpie..., szarpie i szarpie, czuje jakbym już spadał z łóżka ale zatrzymałem się w powietrzu, kręcę się w powietrzu i patrzę unoszę się nad łóżkiem, bylem szczęśliwy ze udało mi się wyjść z ciała, ale za chwilę wróciłem do ciała, znowu leżę leżę i znowu coś mnie szarpie, myślę sobie kurde a jeśli to coś nie koniecznie jest moim kumplem i chcę mi zrobić coś złego .... a to coś ciągle mnie szarpie i coś próbuje... i unoszę się nad podłogą plecami do podłogi, płasko, widzę baaardzo jasną kulę na suficie która oświetla mój pokój i koniec jestem w ciele, przewracam się na 2 bok, myślę nad tym co się stało przed chwila... zasypiam.
Po tym zdarzeniu, porozmawiałem z moją b. dobrą znajomą, "obcykaną"w tych sprawach. Powiedziała mi, że prosząc opiekunów o pomoc w wyjściu z ciała, mogłem przyciągnąć do siebie byty, podszywające się pod opiekunów. Kilka dni po tym poprosiłem o oczyszczenie
swojego kumpla - rzeczywiście widział to i owo na mojej aurze, oczyścił ale powiedział, że to nie koniec, to wróci - tak czy siak miałem 2 tygodnie spokoju i znowu się zaczęło: obudziłem się z jakiegoś snu, wyczuwam obecność jakiś 3 istot w pokoju, czuje bicie serca, słyszę jakiś huk, uderza mnie(jak grom z jasnego niema) fala strachu w dodatku wydaje mi się, że coś ciągnie mnie za nogi, mija kilka sekund i spokój... cisza na morzu, po chwili to samo, mając już dość myślę: cholera jak macie coś zrobić to ruszcie dupę a nie bawić się będziecie, trach spokój, przewracam się na bok zasypiam. Zwykle doświadczam tego gdy nie mogę zasnąć. Możecie pomyśleć sobie, że ten strach wynika z tego, że coś się dzieje ale właśnie nie, nie o to chodzi, - najpierw się wybudzam, z takim dziwnym uczuciem, leżę, leże i uderza we mnie fala strachu niczym piorun - ten strach informuje mnie, że zaraz zacznie się gimnastyka.
Teraz czekam na wasze zdanie, co to może być i co powinienem z tym fantem zrobić...
Od kilku miesięcy, co kilka dni w nocy, doświadczam różnych dość nieprzyjemnych rzeczy xD .
Zaczęło się od tego, że prosiłem opiekunów o pomoc w wyjściu z ciała itd. Po kilku dniach takich modłów... nie pamiętam jak to dokładnie było ale: budzę się w nocy, nagle uderza we mnie potężna fala, czuje się jakbym był w jakieś galarecie, słyszę huk i czuje bicie serca - nie wiem co się dzieje, myślę: cholera coś mnie atakuje. Czuje jakbym leciał w górę, kręcił się w powietrzu, spadał z łóżka itd... Zrobiłem szybko tarcze - tak jakby strach lekko minął ale nie mogłem się na niej skupić więc dużo mi nie pomogła. Nagle trach spokój, amen, cisza na morzu... Myślę sobie: chciałem pomocy w oobe, to mam, ale nie od tego, od kodo trzeba. To się powtarzało co kilka dni, raz słabsze raz mocniejsze, ten zapisek znalazłem na dysku, chyba z grudnia albo stycznia(dlaczego ja daty nie zapisałem...), miałem ok 2 tygodnie spokojne noce i znowu:
Dzisiaj miałem kolejne "wyszarpywanie" z ciała.... śniło mi się, że była noc biegłem pod górę na środku jakiegoś pola, na szosie, przede mną jechał samochód w moja stronę i budzę się, jestem 100% świadomy, leżę na łóżku (położyłem się spać o 1 w nocy, zasnąłem gdzieś o 1,30 i obudziłem się z tego snu ok 2 w nocy), ok leżę na łóżku i nagle czuje ze lecę w bok, coś mnie ciągnie w bok.. albo raczej szarpie..., szarpie i szarpie, czuje jakbym już spadał z łóżka ale zatrzymałem się w powietrzu, kręcę się w powietrzu i patrzę unoszę się nad łóżkiem, bylem szczęśliwy ze udało mi się wyjść z ciała, ale za chwilę wróciłem do ciała, znowu leżę leżę i znowu coś mnie szarpie, myślę sobie kurde a jeśli to coś nie koniecznie jest moim kumplem i chcę mi zrobić coś złego .... a to coś ciągle mnie szarpie i coś próbuje... i unoszę się nad podłogą plecami do podłogi, płasko, widzę baaardzo jasną kulę na suficie która oświetla mój pokój i koniec jestem w ciele, przewracam się na 2 bok, myślę nad tym co się stało przed chwila... zasypiam.
Po tym zdarzeniu, porozmawiałem z moją b. dobrą znajomą, "obcykaną"w tych sprawach. Powiedziała mi, że prosząc opiekunów o pomoc w wyjściu z ciała, mogłem przyciągnąć do siebie byty, podszywające się pod opiekunów. Kilka dni po tym poprosiłem o oczyszczenie
swojego kumpla - rzeczywiście widział to i owo na mojej aurze, oczyścił ale powiedział, że to nie koniec, to wróci - tak czy siak miałem 2 tygodnie spokoju i znowu się zaczęło: obudziłem się z jakiegoś snu, wyczuwam obecność jakiś 3 istot w pokoju, czuje bicie serca, słyszę jakiś huk, uderza mnie(jak grom z jasnego niema) fala strachu w dodatku wydaje mi się, że coś ciągnie mnie za nogi, mija kilka sekund i spokój... cisza na morzu, po chwili to samo, mając już dość myślę: cholera jak macie coś zrobić to ruszcie dupę a nie bawić się będziecie, trach spokój, przewracam się na bok zasypiam. Zwykle doświadczam tego gdy nie mogę zasnąć. Możecie pomyśleć sobie, że ten strach wynika z tego, że coś się dzieje ale właśnie nie, nie o to chodzi, - najpierw się wybudzam, z takim dziwnym uczuciem, leżę, leże i uderza we mnie fala strachu niczym piorun - ten strach informuje mnie, że zaraz zacznie się gimnastyka.
Teraz czekam na wasze zdanie, co to może być i co powinienem z tym fantem zrobić...