autor: blood.luna » 2011-03-24, 01:09
Ja tutaj nie krytykuję twórczości Junga, tylko jego podejście prywatne. Nie zrozumiałeś pola manewru mojej wypowiedzi.
Taki rozdział kłóci się ze współczesnym uniwersalistycznym podejściem. Skoro rdzeń wierzeń jest ten sam u wszystkich religii, to dlaczego niby Wschód ma być uważany za oddzielony murem? Nie ma sensu siłą trzymać się konserwatywnych, ograniczających poglądów, które zostały obalone. Przeczytaj sobie choćby na zachętę "Czarownice i Dakinie. Tantra na Wschodzie i Zachodzie" John Myrdhin Reynolds. Reynolds to nie lada specjalista i profesjonalnie ukazuje, jak wiele łączy wszystkie europejskie kulty ekstatyczne, nie tylko wiccańskie, z tantrą indyjsko-tybetańską. Ba. Reynolds jest tak wnikliwy, że przedstawia tam bardzo ładnie, jak wygląda hinduski odpowiednik kabalistycznego Drzewa. Kilka innych nazw, a koncepcja - taka sama. Potrzeba nam właśnie takich poglądów, by wyjść wreszcie z ograniczeń. Inaczej wiecznie tkwić będziemy w tej obsesji na punkcie indywidualizmu i nigdy nie dojdziemy natury człowieka, a przecież zgłębianie tak zwanej wiedzy tajemnej to nic innego jak poszukiwanie rdzenia człowieczeństwa.
PS. Co do new age'owców, to ja również jestem przeciwniczką synkretyzmu tego typu. Pisałam o tym na kilku forach, ale okazało się, że wszędzie wszyscy podniecają się synkretyzmem w tym stylu. Tymczasem tutaj nie chodzi mi o łączenie różnych rzeczy, tylko o dojście do najbardziej archaicznych, uniwersalnych, a więc WSPÓLNYCH cech, rytuałów, wierzeń, praktyk, metod rozwoju duchowego.
A sam Crowley mógł sobie mieszać, ale niemniej jest przedstawicielem jakiejś tam ceremoniałki, co? Na jego bazie już powstały kolejne mutanty pokroju Gardnerowskich wiccan. I podejście miał jakoś dziwacznie europejskie.
Ja tutaj nie krytykuję twórczości Junga, tylko jego podejście prywatne. Nie zrozumiałeś pola manewru mojej wypowiedzi.
Taki rozdział kłóci się ze współczesnym uniwersalistycznym podejściem. Skoro rdzeń wierzeń jest ten sam u wszystkich religii, to dlaczego niby Wschód ma być uważany za oddzielony murem? Nie ma sensu siłą trzymać się konserwatywnych, ograniczających poglądów, które zostały obalone. Przeczytaj sobie choćby na zachętę "Czarownice i Dakinie. Tantra na Wschodzie i Zachodzie" John Myrdhin Reynolds. Reynolds to nie lada specjalista i profesjonalnie ukazuje, jak wiele łączy wszystkie europejskie kulty ekstatyczne, nie tylko wiccańskie, z tantrą indyjsko-tybetańską. Ba. Reynolds jest tak wnikliwy, że przedstawia tam bardzo ładnie, jak wygląda hinduski odpowiednik kabalistycznego Drzewa. Kilka innych nazw, a koncepcja - taka sama. Potrzeba nam właśnie takich poglądów, by wyjść wreszcie z ograniczeń. Inaczej wiecznie tkwić będziemy w tej obsesji na punkcie indywidualizmu i nigdy nie dojdziemy natury człowieka, a przecież zgłębianie tak zwanej wiedzy tajemnej to nic innego jak poszukiwanie rdzenia człowieczeństwa.
PS. Co do new age'owców, to ja również jestem przeciwniczką synkretyzmu tego typu. Pisałam o tym na kilku forach, ale okazało się, że wszędzie wszyscy podniecają się synkretyzmem w tym stylu. Tymczasem tutaj nie chodzi mi o łączenie różnych rzeczy, tylko o dojście do najbardziej archaicznych, uniwersalnych, a więc WSPÓLNYCH cech, rytuałów, wierzeń, praktyk, metod rozwoju duchowego.
A sam Crowley mógł sobie mieszać, ale niemniej jest przedstawicielem jakiejś tam ceremoniałki, co? Na jego bazie już powstały kolejne mutanty pokroju Gardnerowskich wiccan. I podejście miał jakoś dziwacznie europejskie.