Problem

Odpowiedz

Emotikony
:D :grin: :) :( :o :shock: :? 8) :lol: :x :P :oops: :cry: :evil: :twisted: :roll: :wink: :!: :?: :idea: :arrow: :| :neutral: :mrgreen: :diabel: :diabel2: :fuckyou: :one: :zly: :kosci: :sindbad: :fuckyou2: :mikolaj: :zdziw: :sylwester: :okulary: :galy:
Wyświetl więcej emotikon

BBCode włączony
[Img] włączony
[URL] włączony
Emotikony włączone

Przegląd tematu
   

Rozwiń widok Przegląd tematu: Problem

autor: Simon Ghayb » 2006-02-06, 21:14

Maeveen
Dzięki za link-a, no i za starania.
Przyznam szczerze, że takie rzeczy mnie do końca nie przekonują, ale spróbować nie zaszkodzi. Może coś z tego bedzie :)

Amciak
Wiesz, opanować to coś chętnie bym się nauczył, ale nie wiem czy chcicałbym głębiej z tego kożystać. Jakoś mnie do tego nie ciągnie.
Narazie chce mieć poprostu spokój.

I dzięki reszcie za chęci.

W razie jakiś "rewelacji", czy zmian dam znać.
Oczywiście cały czas czekam na konkretną diagnozę :wink:

[ Dodano: 2006-08-16, 00:47 ]
Cześć.
Jakiś czas temu pojawiłem się u Was z pewnym problemem.
Wypadałoby dać znać co i jak ze mną dalej.

Otóż, starałem się przyswoić sobie techniki podane np. przez Maeveen, ale szczerze powiedziawszy, brak konkretnej wiary w ich powodzenie odrzucała mnie.
Postanowiłem jednak, raczej z czystej ciekawości, spróbować medytacji. Szło (i idzie mi...) to ciężko, aczkolwiek potrafię się do jakiegoś stopnia wyciszyć. Co dziwne - staram się wyłączyć też przed snem, i powiem Wam, że o dziwo to pomaga. Od końca kwietnia nie mam problemów z nieprzespanymi nocami. Przynajmniej świadomie sobie ekscesów nie przypominam.

Pozostaje jednak pytanie, co jest, a raczej co było przyczyną problemów. Bo jeśli w jakimś sensie pomaga medytacja, to chyba z punktu można wykluczyć kontakty z innymi bytami (tak się to chyba profesjonalnie nazywa), klątwy itepe., no nie ?

autor: Maeveen » 2006-02-06, 10:37

Mandy777 pisze:Jest to zwyczajny paraliż przysenny. Potraktuj to raczej jako dar niż przekeństwo. Jesli jednak koniecznie chcesz się obudzić wyobraź sobie że poruszasz dużym palcem u nogi, a uda ci się wyrwać z tego stanu. Praktuj OOBE i cisze się tym stanem. Przed snem wykonuj praktyki oczyszczające umysł aby sprawy codziennego życia nie wpływały na otoczenie w astralu. I przede wszystkim zachowaj w tym stanie spokój choćby sam szatan mniał stanąc przy twoim łużku. Bo negatywne emocje same wyciągają demony z twojej podświadomości.
hmm, no cóż, uważam że zdecydowanie nie jest to OOBE ani hipnagogi w paraliżu przysennym, a czemu, to już udowodniłam w poście powyżej... :roll:

Wracając do tematu :wink: Amciak ma racje, że nad tym zapewne da się panować, a może i nawet wykorzystywać, o ile oczywiście nasze przypuszczenia są słuszne :wink:
Póki co, zaproponowałam jeden ze sposobów obrony przed tym, ale cały czas szukam więcej informacji na ten temat i mam nadzieję niedługo się jakimiś z Wami podzielić :)

Pozdrawiam

autor: pe-orth » 2006-02-05, 18:14

od wczoraj się miotam... miałam nie pisać... ale jakoś nie umiem się powstrzymać :P możliwe, że mi się za to znów dostanie. aaale... :roll:
od jakiegoś czasu takie historie męczą wiele osób. naprawde wiele. z wieloma o tym rozmawialam. ja też nieraz nocami toczylam walki o to, żeby zostać w ciele (w wiekszośco przypadków wygrałam) (...boszsz... jak to patetycznie zabrzmialo... powialo tragizmem... :lol: ). ostatnio wszystko przycichło. taki czas. mam nadzieje ze jak najszybciej się skonczy.
amciak ja się cichutko podłączam do czwartego akapitu. bo glosno, to sobie wole myslec tylko. nie chce nikogo przestraszyc :P (ach, te moje mysli :roll: :wink: ).
simon posluchaj rad maeveen i amciaka i popracuj troche ze soba. z tym naprawde mozna się mocowac. nie mowie ze pokonac. ale troche zniechecic, odepchnac na czas jakis - zawsze mozna :wink: . jakbys potrzebowal jakichs linkow i nie wiedzial gdzie szukac - sluze pomoca na privie :) postaram się zrobic co moge.
daj znac jesli cos się zmieni. i powodzenia!

autor: Mandy777 » 2006-02-05, 18:06

Simon>Tak, poprostu leżę. Trudno mi cokolwiek zrobić. Właściwie jestem unieruchomiony. Chce się ruszyć, ale nie mogę.
Jednak zawsze tylko do pewnego momentu. Po jakimś czasie przychodzi taka chwila, że się "wyrywam" po długich męczarniach. I wszystko znika. Od tak. Gdy udaje mi się ponownie zasnąć, noc dalej jest spokojna.

Jest to zwyczajny paraliż przysenny. Potraktuj to raczej jako dar niż przekeństwo. Jesli jednak koniecznie chcesz się obudzić wyobraź sobie że poruszasz dużym palcem u nogi, a uda ci się wyrwać z tego stanu. Praktuj OOBE i cisze się tym stanem. Przed snem wykonuj praktyki oczyszczające umysł aby sprawy codziennego życia nie wpływały na otoczenie w astralu. I przede wszystkim zachowaj w tym stanie spokój choćby sam szatan mniał stanąc przy twoim łużku. Bo negatywne emocje same wyciągają demony z twojej podświadomości.

autor: amciak » 2006-02-05, 16:45

Hej Simon.

Wierze Ci calkowicie, bo doskonale znam te stany. Nie jest to na pewno sen czy mzonka, nie jest to swiadome snienie. Jest się na tyle swiadomym, ze wszystko odbierasz, wiesz i rozumiesz, ze cos się dzieje z zewnatrz, ale jestes na tyle odgrodzony od woli, ze nie mozesz dzialac. Nie wiem, jak sobie z tym radzic, ale szczegolnie ostatnio mam tak ciagle. Wg mojej logiki jest to stan, w tkorych pewne kanaly sa otwarte, ktore umozliwiaja dostep, a pewne, umozliwiajace wiekszy udzial woli, sa zablokowane. Mysle, ze mozna to wycwiczyc, ale nie mam pojecia jak. Nasuwa mi się na mysl medytacja nad rozroznianiem w sobie kanalow itd ale jest to dlugotrwaly proces, dlatego nie praktykowalam go.

Jesli oddzialywanie zewnetrzne (nie mowie o astralu, bo to oddzialywanie moze pochodzic z bardzo roznych zrodel i plaszczyzn, astral to tylko jedno z nich. moga to byc rzeczy realnie widzialne, moga to byc mysli, wplywy niemalze niezauwazalne, a omijajace nasza swaidomosc bardzo szerokim lukiem, ale na tyle waskim, ze ma się swiadomosc, ze jednak cos się dzieje, itd..) jest negatywne ja bardzo mocno mysle o tym, ze leze kolo kogos, kogo bardzo kocham i ze to mnie ochroni i wtedy się wydostaje z tego stanu, budze i... trzese ze strachu. Czasami się wkurzam bardzo i wtedy tez udaje mi się obudzic. Ale zazwyczaj dopada to mnei podczas przmeczenia, glownie psychicznego. U mnei to się zaczelo w zwiazku z moimi perypetiami z czyms, co wyroslo mi z blokady czakr, ktora wyrosla z pewnych precesow psychicznych, ktore uruchomilam jako obrona po bardzo bolesnym upadku.

W twoim przypadku chyba sprawa wyglada inaczej, tak mysle, choc mam blade, niestety, pojecie, jak widzisz. Mogles po prostu miec do tego jakies predyspozycje (czyli tu pasowaloby okreslenie "medium", czyli to, co mowila maeven), bo mogles po prostu urodzic się z odblokowanymi pewnymi kanalami.

Musisz nauczyc się z tym radzic, w ten sposob mozesz poznac wiele mozliwosci. Tak, wiem, odkrylam ameryke. Ale chodzi mi o to, ze musisz starac się (cwiczyc czyli) dazyc do pelnej swiadomosci (ale nie obudzenia, chyba, ze nie radzisz sobie) i woli. Wtedy mozesz starac się dzialac, czyli jakos się zachowywac, czyli np. krzyczec, zeby sobie poszlo, postarac się rozmawiac (np. z w takich przypadkach jak z ta babcia), albo stawiac ochrone. Zalezy od CIebie. Ale jestem pewna, ze nie zmyslasz. Jestem pewna, ze jestes wykorzystywany, choc raczej przypadkowo. Cos po prostu dostrzega, ze moze i pozwala sobie w danej chwili, a potem szuka dalej. To przyklad, nie mowie, ze tak jest na pewno, to tylko moje dywagacje, pamietaj.

Mysl przed spaniem o tym, co daje Ci sile. Wyobrazaj sobie to, co juz doswiadczyles, ale idz dalej poza prawde - wyobrazaj sobie wszystie najrozniejsze sposoby, ktorymi to pokonujesz. Dzieki temu bedizesz przygotowany i bedizesz mogl probowac to robic, co wymyslales. To bardzo dobre programowanie konkretnych zachowan. Dzieki temu mozesz odkryc niesamowite mozliwosci.

Mam nadzieje, ze Ci się bedzie udawac. No i pamietaj, ze nie od razu Rzym zbudowano :)

autor: Maeveen » 2006-02-05, 02:02

No cóż :roll:

Muszę przyznać, że z tego co piszesz, najbardziej pasuje mi ewentualność iż wykazujesz predyspozycje medium. Z żalem musze stwierdzić, że moja wiedza w zakresie tej tematyki jest niezwykle uboga :( ale faktycznie, jeśli byłyby to duchy to energie na zmaterializowanie się musiałyby pobrać właśnie od Ciebie, co spowodowałoby wyssanie Cię z energii, a mówisz że właśnie tak było. Co do teog krzesła... hm, to też może być cenne spostrzeżenie...

Przepraszam, strasznie ubolewam nad tym, że nei jestem w stanie Ci teraz pomóc, ale postaram się możliwie najszybciej zasięgnąć rady kogoś bardziej kompetentnego, albo dokształcić się troche w kwestiach spirytystycznych i niezwłocznie dam znać.

Może jeszcze przyjdą mi do głowy jakieś inne ewentualności, kto wie, a może ktoś inny z forum będzie w stanie pomóc. Liczę na to :)

Póki co, jedyne czym mogę Cię wspomóc, to ten link :wink: polecam zapoznać się z zawartością i sprobować zastosować :) a ja postaram się jak najprędzej dostarczyć jakichś nowych informacji :)

Pozdrawiam

autor: Simon Ghayb » 2006-02-05, 00:52

Zaworov pisze:Autorze tematu
Szymon mam na imię... można wywnioskować z nicka... ;)

Co do pytania.
Tak, poprostu leżę. Trudno mi cokolwiek zrobić. Właściwie jestem unieruchomiony. Chce się ruszyć, ale nie mogę.
Jednak zawsze tylko do pewnego momentu. Po jakimś czasie przychodzi taka chwila, że się "wyrywam" po długich męczarniach. I wszystko znika. Od tak. Gdy udaje mi się ponownie zasnąć, noc dalej jest spokojna.

Dawno już zauważyłem takie zjawisko, że "bezpieczniej" mi się śpi, gdy krzesło stojące obok łóżka odstawie gdzieś dalej (łóżko mam obok stoliku z komputerem).
Gdy jednak stoi ono normalnie, prawdobodobieństwo "ekscesów" w nocy jest większe... :|

edit:

Maeveen, troszkę mnie uprzedziłaś.
Jak się po tym czuję?
Zawsze jestem przestraszony. Nie pasuje mi to, ani trochę.
Co do naładowania energią - to powiedziałbym, że wprost przeciwnie. Jestem tak zmęczony, jakbym przebiegł świat w koło i jeszcze trochę...

Demony, klątwa? Nie, nie. To raczej odpada. To wszystko trwa już dość długo, a ja nie miałem nigdy z nikim aż tak wielkich konfliktów. Ja z natury jestem bezkonfliktowy i neutralny.
Poza tym, nie wydaje mi się żeby ktoś z mojego otoczenia zajmował się takimi rzeczami.
Jednak rozumiem, że fascynaci demonów muszą się dobrze ukrywać, hmmm? Więc, nawet gdyby ktoś zrobił mi coś takiego, to chyba tylko z czystej złośliwości.
Zaznaczę jednak jeszcze raz, że wątpie aby ktokolwiek był aż tak zepsuty.

Dzięki.

autor: Maeveen » 2006-02-05, 00:32

Witam ponownie :)

No cóż, musze przyznać że trochę mnie to zbiło z tropu, gdyż uprzednio myślałam iż mamy tu do czynienia z czymś, czego sama nigdy osobiście nie doświadczyłam, ale rozmawiałam o tym kiedyś z szamanem, o którym już na forum wspominałam, a mianowicie z zejściem do tzw. "niższego astralu" czyli podczas wyjścia z ciała trafieniem do naszych zmaterializowanych lęków strachów i problemów. Jednak definitywnie nie możemy tutaj mówić o podróży astralnej, bo myślę, że w momencie powrócenia do ciała (czyli kiedy np w przypadku z tą kobietą, mówisz że zacząłeś wszystko obserwować z perspektywy pierwszej osoby) te wizje by zniknęły a w Twoim wypadku tak się nie stało.

No cóż, idźmy więc dalej. Co do świadomego snu - wątpię. Stawiałabym raczej na sen nieświadomy jeśli już. Myślę ze Simon Ghayb, nie jest masochistą :wink: więc gdyby był świadomy swojego snu, to by go albo natychmiast przerwał, albo zmienił tak jakby tego chciał, albo przynajmniej nabrał do tego dystansu i nie bał się tak.

Jednak z drugiej strony, to , co mi jednak przeszkadza w stwierdzeniu iż są to koszmary senne, których Simon nie może się pozbyć, to fakt, że dzieje się to w stanie "półsnu", co wskazywałoby prędzej na hipnagogi, jednak jest to zbyt wyraźne, zbyt silne i zbyt długotrwałe ażeby były to hipnagogi

Co do
Simon Ghayb pisze:Zastanawiam się jeszcze czy jest możliwe, żeby jakaś konkretna osoba miała, powiedzmy, większy niż inni kontakt ze światem pozamaterialnym.
oczywiście że jest to możliwe :) takie osoby nazywa się mianem "mediów" . i generalnie nad tym się też zastanawiałm czy to możliwe żeby męczyły Cie jakieś duchy. Wobec tego , bardzo ważne żebyś sobie przypomniał, jak się czułeś po takich przeżyciach ??? czy czułeś w sobie dużo energii pozytywnej/negatywnej? czy czułeś strach, paraliż ,a może wycieńczenie i niedobór energii ??? To bardzo ważne w tej kwestii

Chyba już ostatnią możliwością jaka mi przychodzi do głowy, to demony, albo rzucona na Ciebie klątwa (swego czasu świętej pamięci Watislav pisał o podobnym przypadku), ale ten przypadek może zaczniemy rozpatrywać przy całkowitym odrzuceniu wszystkich poprzednich :wink: Ale swoją drogą , zastanów się Simonie, czy jest taka możliwość, żeby ktoś innym to na Ciebie sprowadzał, masz z kimś jakiś konflikt ???

uhh, no to się rozpisałam, chwała tym , którym będzie chciało się przeczytać moje wypociny :wink:

Czekam na odpowiedź na moje pytania i może jakieś reakcje reszty użytkowników

Mam nadzieję że do czegoś dojdziemy wspólnymi siłami :)

Pozdrawiam,
Maeveen

autor: Zaworov » 2006-02-04, 23:29

Niemożliwym jest żeby to był świadomy sen. Świadome sny z zasady są świadome, czyż nie? ;)

Autorze tematu, w jakim jesteś stanie jak pojawiają się te byty? Leżysz nieruchomo? Jak reagujesz?

autor: Simon Ghayb » 2006-02-04, 14:49

Pan Skóra 66 zapewne uważa mnie za kłamcę.
Och, rozgryzłeś mnie!
W domu totalnie mi się nudzi, nie mam życia prywatnego i dlatego buszuję po różnych forach, wymyślając odpowiednio durne historyjki, zawracając ludziom głowę...

Cóż.

Ja jednak cierpliwie czekam na stanowisko Maeveen, i być może jakiegoś innego speca.
Dzięki.

Cień
Załóżmy tylko, że to wszystko co mi się przytrafia to świadomy sen.
Jest sposób na opanowanie tego, a raczej możliwość kontroli na tyle dużej żeby zasnąć odpowiednio głęboko?

autor: Cień » 2006-02-04, 14:45

Simon Ghayb pisze:Znasz ten stan gdy już prawie śpisz, już masz jakieś senne obrazy w głowie, a jednak wiesz, że to co widzisz, to co zaczynasz widzieć, ten sen - jest tylko "bajką", bo jesteś jeszcze na tyle świadomoażeby to sobie racjonalnie wytłumaczyć?
Opis pasuje do objawów świadomego śnienia, i na to bym stawiał. Ewentualnie jesteś nawiedzany prze duchy, chociaż to mało pradopodobne, ale możliwe.

autor: Zaworov » 2006-02-04, 10:30

Nie wiem po co tutaj twój post, Skóra. Ja jako założyciel tematu bym się zdenerwował.

A co do problemu. Pomyślę nad tym po przespaniu się bom nie spał noc całą i moja percepcja ten tego...

autor: Skóra 66 » 2006-02-04, 09:20

....................................................................................................................................

autor: Simon Ghayb » 2006-02-04, 02:55

Szczegóły?
Tylko, problem w tym, że ja nie wiem co dla Was jest istotne, a co nie.
Postaram się odpowiedzieć na zadane przez Ciebie pytania.

Jaki to stan? Hmmm. Nie wiem jak to nazwać. To dzieje się na pograniczu świadomości, a snu (btw. nie doświadczam tego oczywiście co noc! można powiedzieć, że ostatnimi czasy te zjawiska przycichły!). Znasz ten stan gdy już prawie śpisz, już masz jakieś senne obrazy w głowie, a jednak wiesz, że to co widzisz, to co zaczynasz widzieć, ten sen - jest tylko "bajką", bo jesteś jeszcze na tyle świadomoażeby to sobie racjonalnie wytłumaczyć?
Te rzeczy przytrafiają mi się właśnie na tej granicy. Zamiast normalnie zpaść w sen, ja na tej granicy pozostaje.
I to nie jest wytwór mojej wyobraźni.
Gdyby to była tylko moja podświadomość, to olałbym to.
Ale ja poprostu czuje gdy "tamci" są blisko.

Dzieje się to tylko podczas "kładzenia się spać". To znaczy w nocy. Gdy utnę sobie drzemkę w dzień nic się nie dzieje :| To mnie też dziwi i denerwuje.

Stan zdrowia - nie narzekam, bardzo dobry (moje obecne przeziębienie chyba raczej nie robi tutaj różnicy...)

Stan psychiczny - właśnie wychodzę z pewnego dołka psychicznego, ale on raczej też nie ma na to wpływu, bo te rzeczy działy się też gdy wszystko było okej i jakoś niczym specjalnie się nie przejmowałem. Przykład - letnie wakacje z przyjaciółmi nad morzem - wiadomo - sielanka - czy może być coś milszego? Okazuje się, że z takimi "errorami" nie do końca.
Tak więc, powiedziałbym, że te "wizyty" są niezależne od mojego stanu emocjonalnego, czy konkretnego samopoczucia, serio.

Zastanawiam się jeszcze czy jest możliwe, żeby jakaś konkretna osoba miała, powiedzmy, większy niż inni kontakt ze światem pozamaterialnym.
Pytam, bo właśnie coś mi się przypomniało!
Pamiętam, że moja matka opowiadała mi kiedyś, że gdy byłem jeszcze mały czasami wieczorami mówiłem sam do siebie (mówiłem, zanim nauczyłem się chodzić. na taki dziecinny oczywiście sposób - no ale fakt faktem...)
Ja tego nie pamiętam, ale może to zaczęło się już wtedy?

Pamiętam jeszcze jeden ciekawy motyw!
Rok temu w górach na wakacjach zimowych z rodziną - nocowaliśmy w takim pensjonacie jakich wiele, tyle, że ten budynek był podobno cholernie stary.
Oczywiście nie mogło obyć się pewnej nocy bez rewelacji:
Podobny stan snu, jednak nieco głębszy niż te zazwyczaj.
Stałem obok mojego łóżka i widziałem jak ja sam męczę się w śnie.
Przez drzwi weszła dość stara kobieta (pamiętam ją jak dziś!).
Stąpała wolno i cicho. Przeszła obok jednego łóżka (spała w nim moja młodsza siostra; w tym samym momencie nie byłem już obserwatorem obok łózka, wszystko działo się z perspektywy 1wszej osoby), podeszła do mojego i przystanęła. Zaczęła coś mówić, za nic nie rozumiałem co. Cały czas, od momentu wejścia wpatrywała się we mnie, jakby nie widziała niczego innego. Uciszyła się, spojrzała na mnie "mocniej" i podeszła bliżej, mniej więcej na wysokość połowy łóżka. Chwyciła mnie za rękę (myślałem, że serducho mi wyskoczy, czułem jak szybciej bije, czułem mój przyspieszony oddech, niczym hart po wyścigu). W ogóle jej nie poczułem. Pociągnęla do siebie i podniosła mnie w ten sposób do pozycji siedzącej.
W tym momencie otorzyłem oczy, siedziałem tak jak ona mnie podniosła. W pokoju oczywiście jej nie było.
Chyba nigdy nie bałem się tak bardzo jak wtedy.
Brzmi to trochę bezsensownie, ale piszę co zaszło.
Dla mnie to wszystko trwało niemiłosiernie długo, jednak nie jestem w stanie powiedzieć ile czasu minęło w rzeczywistości.

Nie wiem co mam jeszcze napisać. Najlepiej sami pytajcie.

autor: Maeveen » 2006-02-04, 01:51

hmm, mógłbyś podać nam trochę więcej szczegółów ???

Mam na myśli między innymi okoliczności pojawiania się tych zjawisk, (bo tak naprawdę nawet nie wynika z tego co napisałeś, czy są to sny, podróże astralne, hipnagogi, a może dzieje się to w stanie przytomności i są to jakieś omamy ?), generalnie obecny stan Twojego zdrowia , umysłu (wiem że to dziwnie zabrzmiało, ale broń boże nie są to żadne aluzje, tylko zwyczajne pytanie :wink:), Twoje samopoczucie, oraz te same aspekty Twojej osoby jeszcze zanim zaczęło się to wszystko dziać. Spróbuj też pomyśleć i przedstawić nam wszelkie inne rzeczy/okoliczności/aspekty, które mogą Ci się wydawać znaczące w tej kwestii, mam nadzieję że to ułatwi nam udzielenie Ci pomocy (oby :) ). Mam pewne supozycje co do możliwych przyczyn tych stanów, ale jednak wolałabym wiedzieć trochę więcej , zanim się konkretnie wypowiem :wink:

Pozdrawiam

[ Dodano: 2006-02-03, 23:52 ]
P.S.
Nie martw się, zapewniam, że nikt Cię tu nie ma za świra :wink:

Problem

autor: Simon Ghayb » 2006-02-04, 00:55

Witam.
Jest to mój pierwszy post na tym forum, niebardzo wiedziałem gdzie go dać, więc wylądował tutaj...

Ale przejdę do rzeczy.
Otóż, nigdy specjalnie nie wierzyłem w coś takiego jak "magia, ciała astralne" i inne tego typu sprawy (co jest o tyle dziwne, że jestem wychowany w duchu katolicyzmu). Czytałem o tym bardzo wiele artykułów, z czystej ciekawości oraz jako człowiek pragnący wiedzieć jak najwięcej, lecz nigdy nie spotkałem się z dowodami na działanie tych wszystkich (a raczej większości) rzeczy, o których traktuje Wasze forum.
O swoim rozdarciu pomiędzy religiami pisał nie będę, bo nie o to mi chodzi. Chcę powiedzieć i zaznaczyć tylko tylę, że "wierzę w jednego Boga"...

Na czym polega problem?
Otóż - od wielu miesięcy mam problemy z zaśnięciem i samym snem.
Powód?
Właśnie te parę miesiecy temu podczas snu zaczęły dziać się... No właśnie nie wiem co.
Silnie czuję czyjąś obecność, nie potrafię tego wyjaśnić. Są to różne "osoby" (Wy powiedzielibyście pewnie - byty). Czasami poprostu są i nic nie robią. Czuje jak obserwują. Innym razem odwiedzają mnie bardzo silne osobistości. Mam potworne uczucie jakby coś chciało mnie "wyssać od środka". To zabrzmi głupio, ale czuje jakby ten ktoś chciał wyrwać mi duszę i gdzieś zaciągnąć.
Widzę ich, a jednocześnie nie. Właściwie nie potrafię ich zapamiętać.
W 99% są jak ludzie, ale były przypadki, że...
Pamiętam raz (na szczęscie było to jeden jedyny raz) jak przyszło do mnie -(znowu nie wiem jak to nazwać)- i znęcał się nade mną. Wiecie, na granicy świadomości i snu widziałem z perspektywy 3osoby jak potężny, dziwny cień, mający jednak konkretne kształty okłada mnie "pięściami". Czułem ból, jako ten co cierpi i jednocześnie stałem jak posąg, nie mogąc nic zrobić, jako obserwator. Nagle zniknęło, a ja się ocknąłem, już tak na dobre. To jest nie do opisania. A najgorsze z tego wszystkiego jest niemoc i strach. Wszystko bolało mnie jeszcze przez parę dni, ale fizycznie nic konkretnego mi nie dolegało.

Są noce, że budze się dosłownie z krzykiem. Są wieczory, że boje się iść spać.
Jestem jak przedszkolak, a mam 20 lat.

Ja sam nie znajduję wytłumaczenia w... hmmm... "aktach wiary"(?).
Niektórzy mówią, że takie bywa nieczyste sumienie, ale wierzcie mi - nie mam sobie nic do zarzucenia.
Więc dlaczego przydaża mi się to o czym piszę?!
Na co Wam to wygląda?
I najważniejsze - jak się tego cholerstwa pozbyć (Waszymi sposobami), bo powoli niewytrzymuje psychicznie.

Ciekawe ilu z Was ma mnie teraz za świra O_o

Na górę