Może nie jest ze mnie jakiś wielki podróżnik, ale to naprawdę zdumiewające, jak bardzo ludzie są bezmyślni. Jak wielu wyrusza w drogę bez jakiegokolwiek rozeznania. A potem zdziwienie i wielka obraza...
Tak więc, mądrze czynisz, że pytasz
Podstawowym źródłem informacji praktycznych jest poradnik "Polak za granicą", dostępny na stronach polskiego MSZ. Znajdziesz tam informacje o wizach, przepisach wjazdowych, ogólnym poziomie bezpieczeństwa, czego można się spodziewać - może nie wyczerpujące, ale za to bez upiększeń i ściemy.
No i oczywiście google maps, lonelyplanet, fora podróżnicze...
Z wymienionych przez ciebie miejsc, byłem w Bośni (tam gdzie ta domniemana piramida). O Bośni można wiele opowiadać, ale tak w telegraficznym skrócie:
- Bośnia leży poza UE i Shengen, czyli wymagany jest normalny paszport. Wizę dostajesz na granicy.
- Jeśli jedziesz na własnych kółkach - Zielona Karta. Wyrobisz za darmo w ubezpieczalni. Polskie prawo jazdy jest uznawane.
- Pieniądze. Bośniackiej waluty nie kupisz w żadnym banku, kantorze ani w ambasadzie. Karty płatnicze działają, więc przy pierwszym bankomacie warto wybrać trochę ichniej gotówki, na wszelki wypadek.
- W Bośni wciąż jest dużo min przeciwpiechotnych z okresu wojny w Jugosławii. Dla ciebie oznacza to: nie chodzić po lasach, nie rozbijać namiotu, nie chodzić w krzaczki na poboczu, iść/jechać tylko koleiną, nie zwiedzać ruin. A jeśli już, to tylko w towarzystwie miejscowych.
- Unikać tematów polityki.
- Język: może mi się wydaje, ale lepiej nie wyjeżdżać od razu z angielskim (trochę tego nie lubią). Bośniacki należy do rodziny języków słowiańskich, warto spróbować po polsko/rosyjsku. Naprawdę można się dogadać.
- Koszty: to już musisz sam policzyć, ceny są podobne. Uwzględnij jedzenie, nocleg, benzynę/bilety za każdy dzień. Zaokrąglaj w górę, raczej więcej niż mniej.
- Czas: dojazd tam i z powrotem + ilość dni na zwiedzenie tego co chcesz + 2 dni na zapas.
Tak ogólnie, gdziekolwiek byś nie był:
- Gdy jesteś za granicą, reprezentujesz nasz kraj. Nie przynoś Polsce wstydu (wystarczy że nasz rząd to robi...)
- Ubierać się skromnie, nie kłuć w oczy gadżetami. Wtopić się w tłum.
- Słuchać miejscowych, bo oni zawsze znają swój kraj najlepiej.
- Nie fotografować policji, wojska, przejść granicznych itp. Różnie bywa.
- Nie bać się.
A poza tym: czytać książki! To naprawdę zjednuje ludzi, gdy zobaczą, że interesuje cię coś więcej, niż standardowe turystyczne badziewie. Od razu inaczej na ciebie patrzą.
Idź do księgarni, popatrz co czytają, a lepiej poznasz obcy kraj.
PS. Ta piramida to inaczej góra Visocica, we wsi Visoko, 15 km od Sarajewa. Jeździ tam jakiś PKS. Można próbować zasięgnąć języka na miejscu, albo kontaktować się z towarzystwem poszukiwaczy.
Może nie jest ze mnie jakiś wielki podróżnik, ale to naprawdę zdumiewające, jak bardzo ludzie są bezmyślni. Jak wielu wyrusza w drogę bez jakiegokolwiek rozeznania. A potem zdziwienie i wielka obraza...
Tak więc, mądrze czynisz, że pytasz :)
Podstawowym źródłem informacji praktycznych jest poradnik "Polak za granicą", dostępny na stronach polskiego MSZ. Znajdziesz tam informacje o wizach, przepisach wjazdowych, ogólnym poziomie bezpieczeństwa, czego można się spodziewać - może nie wyczerpujące, ale za to bez upiększeń i ściemy.
No i oczywiście google maps, lonelyplanet, fora podróżnicze...
Z wymienionych przez ciebie miejsc, byłem w Bośni (tam gdzie ta domniemana piramida). O Bośni można wiele opowiadać, ale tak w telegraficznym skrócie:
- Bośnia leży poza UE i Shengen, czyli wymagany jest normalny paszport. Wizę dostajesz na granicy.
- Jeśli jedziesz na własnych kółkach - Zielona Karta. Wyrobisz za darmo w ubezpieczalni. Polskie prawo jazdy jest uznawane.
- Pieniądze. Bośniackiej waluty nie kupisz w żadnym banku, kantorze ani w ambasadzie. Karty płatnicze działają, więc przy pierwszym bankomacie warto wybrać trochę ichniej gotówki, na wszelki wypadek.
- W Bośni wciąż jest dużo min przeciwpiechotnych z okresu wojny w Jugosławii. Dla ciebie oznacza to: nie chodzić po lasach, nie rozbijać namiotu, nie chodzić w krzaczki na poboczu, iść/jechać tylko koleiną, nie zwiedzać ruin. A jeśli już, to tylko w towarzystwie miejscowych.
- Unikać tematów polityki.
- Język: może mi się wydaje, ale lepiej nie wyjeżdżać od razu z angielskim (trochę tego nie lubią). Bośniacki należy do rodziny języków słowiańskich, warto spróbować po polsko/rosyjsku. Naprawdę można się dogadać.
- Koszty: to już musisz sam policzyć, ceny są podobne. Uwzględnij jedzenie, nocleg, benzynę/bilety za każdy dzień. Zaokrąglaj w górę, raczej więcej niż mniej.
- Czas: dojazd tam i z powrotem + ilość dni na zwiedzenie tego co chcesz + 2 dni na zapas.
Tak ogólnie, gdziekolwiek byś nie był:
- Gdy jesteś za granicą, reprezentujesz nasz kraj. Nie przynoś Polsce wstydu (wystarczy że nasz rząd to robi...)
- Ubierać się skromnie, nie kłuć w oczy gadżetami. Wtopić się w tłum.
- Słuchać miejscowych, bo oni zawsze znają swój kraj najlepiej.
- Nie fotografować policji, wojska, przejść granicznych itp. Różnie bywa.
- Nie bać się.
A poza tym: czytać książki! To naprawdę zjednuje ludzi, gdy zobaczą, że interesuje cię coś więcej, niż standardowe turystyczne badziewie. Od razu inaczej na ciebie patrzą.
Idź do księgarni, popatrz co czytają, a lepiej poznasz obcy kraj.
PS. Ta piramida to inaczej góra Visocica, we wsi Visoko, 15 km od Sarajewa. Jeździ tam jakiś PKS. Można próbować zasięgnąć języka na miejscu, albo kontaktować się z towarzystwem poszukiwaczy.