Podwójny człowiek z Lublina

Odpowiedz

Emotikony
:D :grin: :) :( :o :shock: :? 8) :lol: :x :P :oops: :cry: :evil: :twisted: :roll: :wink: :!: :?: :idea: :arrow: :| :neutral: :mrgreen: :diabel: :diabel2: :fuckyou: :one: :zly: :kosci: :sindbad: :fuckyou2: :mikolaj: :zdziw: :sylwester: :okulary: :galy:
Wyświetl więcej emotikon

BBCode włączony
[Img] włączony
[URL] włączony
Emotikony włączone

Przegląd tematu
   

Rozwiń widok Przegląd tematu: Podwójny człowiek z Lublina

Re: Podwójny człowiek z Lublina

autor: km1972 » 2012-01-07, 17:10

Witam po raz pierwszy. Ciekawa i wiarygodna historia. Myślę, że za trzecim razem ten "bliźniak" też się tam gdzieś kręcił, tylko po prostu akurat wtedy się minęliście.

Re: Podwójny człowiek z Lublina

autor: Niezarejestrowany » 2011-09-28, 13:50

Tak jak pisałem wcześniej - ubiór też był identyczny, a przynajmniej czapka, okulary i kurtka (teraz jednak już nie pamiętam niestety jak wyglądała ta kurtka). Człowiek też poruszał się w identyczny monotonny sposób.

Re: Podwójny człowiek z Lublina

autor: Arek » 2011-09-28, 06:49

Dobry tekst, umknął mojej uwadze ponieważ ja nie czytam blogów.

Co do teorii pamięci miejsc.
Czy w twoim przypadku była to tylko sylwetka i zacięty wyraz twarzy które zapamiętałeś?, czy możesz powiedzieć coś o ubraniu tego pana?, czy np. miał za każdym razem identyczne ubranie?, albo coś o jego zachowaniu, czy miał za każdym razem ręce w kieszeniach, lub cosik innego.
Chodzi o to czy możesz powiedzieć czy ten sobowtór wyglądał i zachowywał się identycznie?

Re: Podwójny człowiek z Lublina

autor: Niezarejestrowany » 2011-09-27, 16:22

Pewnie, że możliwe Darnok. Jednak fakt, że zdarzyło się to dwa razy i z tą samą twarzą, a poza tym nigdy wcześniej ani później nie doświadczyłem czegoś podobnego stawia w słabym świetle tą teorię. Poza tym jak już zapewne zdążyłeś zauważyć należę do osób mocno sceptycznych i gdyby nie fakt, że podwójnego ludka zobaczyłem DWA razy (2 x po dwa razy) to nigdy bym o tym nawet nie wspomniał.

Zawsze trzeźwo rejestruję świat (nawet nie piję alkoholu, bo cenię swoją trzeźwość) i nigdy nie zdarzają mi się halucynacje (nawet podczas paraliżów sennych moje halucynacje mają bardziej charakter sensualny niż wzrokowy). Myślę, że jestem jedną z nielicznych osób, które mają pełne prawo powiedzieć, że wiedzą co widziały :) Nie upieram się, że to byl duch czy inne cudo, ale niezwykły zbieg okoliczności lub dziwne bliźniaki.

Re: Podwójny człowiek z Lublina

autor: Darnok » 2011-09-27, 13:03

więc nie było to deja vu.
A może jakieś zaburzenie związane z rozpoznawaniem twarzy? mogłeś być zmęczony, wyczerpany, rozkojarzony, zamyslony i wtedy mogło się ujawnić.

Re: Podwójny człowiek z Lublina

autor: Niezarejestrowany » 2011-09-27, 11:36

@agnieszkaplus - Niestety pudło. Deja vu miewam oczywiście i potrafię je zidentyfikować kiedy mi się przytrafia i to nie było to. Chociażby dlatego, że podczas deja vu ma się niejasne wrażenie, że dana scena już się odbyła, ale nie potrafimy dokładnie powiedzieć co jest przyczyną. W tym przypadku widziałem cztery razy tego samego człowieka, którego zresztą dokładnie opisałem, żadne inne okoliczności (tło, odgłosy, to co robiłem) nie wydawały się znajome, więc nie było to deja vu.

@Arek - przeczytaj sobie mój drugi wpis na blogu http://www.paranormalium.pl/pamiec-miej ... ,blog.html ;)

Re: Podwójny człowiek z Lublina

autor: agnieszkaplus3 » 2011-09-27, 09:55

biorąc pod uwagę odstęp czasu 15-20 sekund raczej to dość znane zjawisko nazwane jakoś dejavi <-nie wiem jak to się pisze. Osoba widząca jakąś scenę jest w 100% przekonana że przed chwilą już to widziała. Sporadycznie też coś takiego przeżywam szczególnie w chwilach, które ja nazywam bezmyślnym zamyśleniem. Idziesz zamyślasz się nie myśląc i mózg zaczyna rozrabiać. Chociaż w obecności panienki można uznać to za oziębłość erotyczną a jak wiadomo podświadoma erotyka silnie odziałuje na psychike :?

Re: Podwójny człowiek z Lublina

autor: Arek » 2011-09-27, 07:52

co najwyżej w takim sensie, że taki człowiek już był/żył a teraz jest ponownie.
Dokładnie. Przecież nie pisałem że ktoś zmartwychwstał
Poza tym, starym fenomenem jest WIARA w takie rzeczy.
Wiara i setki relacji, ale nie ma żadnych dowodów że ludzie zmartwychwstają .
Chyba że zobaczysz kogoś spacerującego z kamieniem w ustach :lol:


Pamięć miejsc?, nie wiedziałem że jesteś otwarty na takie wytłumaczenie

Re: Podwójny człowiek z Lublina

autor: Niezarejestrowany » 2011-09-26, 13:16

Zdaje się, że jednak mówisz o czymś innym. Nigdy nie słyszałem żeby w mitach o wampirach/zombi, czyli "powracających" była mowa o "powtarzaniu się" - co najwyżej w takim sensie, że taki człowiek już był/żył a teraz jest ponownie.

Poza tym, starym fenomenem jest WIARA w takie rzeczy. To, że kiedyś ludzie wkładali kamienie w trupy jest tylko świadectwem tego, że wkładali kamienie w trupy, a nie że naprawdę istnieli jacyś "powracający".

Ja mimo wszystko nadal przychylam się do teorii psychotycznych bliźniaków :D Ewentualnie "pamięć miejsc" też byłaby już lepszym wytłumaczeniem - to co widziałem mogło być "nagraniem" odtwarzanym w kółko przez miejsce.

Re: Podwójny człowiek z Lublina

autor: Arek » 2011-09-26, 08:58

Tak naprawdę to stary fenomen że ludzie widzą "powtarzających się ludzi", nazywano takich też "powracającymi", może dlatego że byli to ludzie którzy już kiedyś zmarli a jakiś czas póżniej widziano ich wśród żywych. I tak jak Ty to stribog opisałeś że czułeś trwogę, dokładnie tak samo opisują to ludzie starożytni . Gdy taki "powtarzający", "powracający" w końcu umarł , zdarzało się że wkładano mu kamień w usta co miało zapobiec wtórnemu powracaniu.
Ostatnio w Irlandii odkopano taki grób z "powracającym"
Obrazek

a to czaszka z okolic Wenecji,Obrazek

Re: Podwójny człowiek z Lublina

autor: Niezarejestrowany » 2011-09-19, 20:01

Darnok - niestety Wrona był już wtedy korespondentem Faktów w USA (uciekł z Polski bo mu grożono - narobił sobie wrogów programem "Pod napięciem").

Arek - raczej bym go nie zagadał, nie dlatego, że bałbym się jego możliwej "paranormalnej" natury, tylko dlatego, że po prostu nie wyglądał na człowieka, którego rozsądnie jest zaczepiać :)

Szkoda, że nie umieściłem tej historii wcześniej. Ciekawi mnie, czy ktoś oprócz mnie widział tego człowieka. Może ktoś kiedyś odkopie ten temat.

Re: Podwójny człowiek z Lublina

autor: Arek » 2011-09-19, 07:07

Jak go jeszcze razzobaczysz to go zagadnij.
W naszym kole wędkarskim pojawił się kiedyś facet co wyglądał identycznie jak nauczyciel astrofizyki z tv, i to nie miał wyglądu jak przeciętny Nowak ale dość charakterystyczny, normalnie 100% kopia , nawet ten sam akcent miał.
Zapytałem mojego sąsiada przy stoliku jak się ten nazywa na imię a on mi na to że to Harald, haa nawet imię pasowało. Po zebraniu podeszłem do niego i zapytałem go czy jest tym panem z tv, Haraldem Lesch, a on mi że ma na imię Harald ale nie jest tym za kogo go uważam.
Ale powiem z ręką na sercu że byłem pewny na 100% że to on

Re: Podwójny człowiek z Lublina

autor: Darnok » 2011-09-19, 03:26

Może Wrona i jego sobowtór? :) no a do tematu nie mam jak się odnieść, bo nigdy czegoś takiego nie przeżyłem.

Podwójny człowiek z Lublina

autor: Niezarejestrowany » 2011-09-18, 19:03

Jako, że ostatnio tak trochę drętwo na forum to postanowiłem opisać pewne ciekawe wydarzenie z przełomu 2007 i 2008 roku. Byłem wtedy na pierwszym roku studiów w Lublinie. Pamiętam, że była zima i razem z koleżanką brnęliśmy po śniegu z ciężkimi torbami (wracając z weekendu w domu) ulicą Radziszewskiego w stronę akademików. Było około godziny 19:00 więc było już ciemno - oczywiście ulica ta jest dobrze oświetlona, a ruch o tej porze jest całkiem spory (zresztą na miasteczku akademickim zawsze jest ruch :).

Byliśmy mocno wykończeni, bo targaliśmy te torby przez całe miasto (dostać się do MPK-a przy dworcu było niemożliwością, ale to doświadczenie nauczyło nas, że lepiej jechać 20 minut ściśniętym jak sardynka niż bawić się we Frodo Bagginsa). Ja jak zwykle żartowałem mimo zmęczenia. Rozmawialiśmy właśnie o tym, że moja koleżanka jak idzie ulicą to patrzy cały czas w ziemię, a ja wolę przyglądać się ludziom. Wtedy właśnie wydało mi się, że ten sam człowiek minął nas dwa razy, w odstępstwie jakichś 15-30 sekund. Zapamiętałem go bo z wyglądu był niemal identyczny do dziennikarza Marcina Wrony (pamiętacie "Pod Napięciem"?), dość niski, krępy, takie same okularki i zacięty wyraz twarzy. Miał na sobie czarną czapkę zimową i kurtkę (już nie pamiętam jaką), ale oboje byli identyczni. Opowiedziałem o tym koleżance, ale ta oczywiście niczego nie widziała mając wzrok utkwiony w ziemi.

W tym momencie pomyślałem sobie, że był to zabawny zbieg okoliczności - ludzie mają przecież tendencję do wyglądania podobnie do siebie :)

Jakieś dwa miesiące później wracałem koło godziny 19:00 od siostry, która mieszkała wtedy przy ul. Leszczyńskiego. Nadal była zima, więc naturalnie było ciemno, a moja trasa prowadziła wzdłuż Parku Saskiego. Pamiętam, że byłem w świetnym humorze, bo u siostry ściągnąłem sobie kilka ciekawych albumów muzycznych (wtedy jeszcze nie było internetu we wszystkich akademikach), na słuchawkach grało mi Talk Talk, a ja oglądałem jak ulica płynie w rytm muzyki. Było dosyć pusto, minął mnie jeden człowiek - jakaś delikatna nić niepokoju wdarła się mi do głowy, ale szybko to z siebie strząsnąłem. Skręciłem w Aleję Długosza (nadal wzdłuż Parku Saskiego), minęło mnie kilku ludzi i nagle (!) zrozumiałem co mnie zaniepokoiło chwilę wcześniej - to był ten sam sobowtór Wrony i właśnie mijał mnie drugi raz, ze swym pustym zaciętym wyrazem twarzy. Przeżyłem moment trwogi, lecz na szczęście byłem już blisko ruchliwej ulicy. Zdecydowanie byłem jednak bardziej zaintrygowany niż przestraszony.

Jakiś rok później zdawało mi się, że zobaczyłem tego człowieka w dzień, tym razem koło parku akademickiego i tym razem pojedyńczo :) Od tego czasu już go nie widziałem, a przynajmniej tego nie zapamiętałem.

Oczywiście najlogiczniejszym wytłumaczeniem jest, że po prostu zobaczyłem dwa razy identycznie ubranych i wyglądających ludzi - to prawdopodobne. Drugą teorią są psychotyczni bracia bliźniacy, śledzący się nawzajem, albo straszący ludzi, albo po prostu zmierzający w to samo miejsce (do domu?) z pewnym opóźnieniem. Jak ktoś zna Lublin to wie, że miejsca gdzie dokonałem tej "obserwacji" są położone blisko siebie i mogą być częścią jednej "trasy".

Bardziej podniecającym i "niesamowitym" wyjaśnieniem byłby doppelganger. Jako, że człowiek wyglądał za każdym razem na zamyślonego i nieobecnego, mógł właśnie znajdować się w pewnego rodzaju transie, jaki (jeśli wierzyć "literaturze" przedmiotu) towarzyszy manifestacjom doppelgangera. Może to pierwszy z kolei widziany przeze mnie człowiek był "niematerialną manifestacją" człowieka którego dusza wyrywała się, żeby już być w domu :)

Tak czy inaczej, po tym wydarzeniu obiecałem sobie, że umieszczę tą historię w necie w nadziei, że ktoś jeszcze widział tego podwójnego człowieka. Jeśli ktoś chce mieć pełen obraz jak wyglądał, tu jest link do zdjęcia dziennikarza Wrony: http://img.interia.pl/pomponik/nimg/p/z/pom3272547.jpg - dodajcie sobie do tego czarną czapkę zimową i jakąś pospolitą kurtkę i już wiecie jak wyglądał.

Na górę