autor: guardian44 » 2009-06-01, 13:30
Spooky, rozumiem, że hipoteza numer 1 to taki żarcik dla rozładowania atmosfery panującej u mnie w domu? Jak żona zareagowała? Bardzo spokojnie (ale chyba tylko na zewnątrz, bo w środku chyba była zaniepokojona), dopiero na drugi dzień powiedziała mi, że po tym pierwszym błysku, po prostu wiedziała, że za chwilę światło się całkiem zapali...była spokojna na zewnątrz, ponieważ nie chciała mnie martwić, ani nie chciała, żebym czuł strach, niepokój - jak już pisałem "podobno" takie cos dla niej to nie pierwszyzna i jest do tego chyba przyzwyczjona (to już moja ocena)...
Hipoteza numer 2 - wątpie, aby było to spowodowane lokalizacją - pisałem o tym już wcześniej. Żona powiedziała, że już tego doświadczała w innych miejscach, a ja wybaczcie, ale po tym jak odczułem to na własnej skórze, nie mam żadnych podstaw, żeby jej nie wierzyć. Ponad to mówiła mi, że to nie miejsce to powoduje. Dzięki za radę z księdzem, ale na pewno nie skorzystam - tak jak ludzi wierzących jestem w stanie zrozumieć, tak kościoła (jako instytucji) ni cholery (bez urazy).
Cleric, to nie tak, że na maksymalnym relaksie oglądała film - ja czułem, że coś w jej środku się dzieje (widać w ruchach, spojrzeniach tu i ówdzie), ponad to jak napisałem przed chwilą nie chce mnie przestraszyć, nie chce abym się w jakiś sposób bał, dlatego na zewnątrz stara się być spokojna - trochę ja znam i dlatego wiem, że ten spokój to nie tak do końca u niej występuje...
Spock, po pierwsze najpierw błysnęło to światło, potem się całkowicie zapaliło (chyba wyraźnie napisałem)! Po drugie, elektryk jest zbędny - sam jestem po elektronice i wiem jak takie układy działają (sprawdziłem włącznik i instalację, bo dla mnie to też było "dziwne")! Po trzecie, zwarcie nie spowodowałoby wciśniecia włącznika (jak się światło paliło to prztyczek był włączony - sam z siebie tak się nie ustawił!)! Przesadzam? Kurde, autentycznego zapalenia światła nie mógł wytworzyć sobie mój układ nerwowy, chyba że mam schizofrenie czy jakąś pochodną tego - świadkami tego zdarzenia jestem tylko ja i moja żona, więc mało osób...Ona nie miałaby po co mnie oszukiwać (gdyby założyć, że jestem chory, a ona mnie wkręca), jest "realną" osobą - ludzie z mojego środowiska i rodzinka ją widzą (gdyby założyć, że ją sobie wyimaginowałem)...a może oboje mamy schizofrenię?
Średnio podoba mi się to wszystko...nie czuję strachu, lęku, tylko mam masę pytań na które ciężko w racjonalny sposób odpowiedzieć i to mnie drażni, bo nie wiem czego doświadczam.
PS Dzięki, że chociaż ktoś wierzy, bądź próbuje uwierzyć, że to co piszę jest prawdą...
Spooky, rozumiem, że hipoteza numer 1 to taki żarcik dla rozładowania atmosfery panującej u mnie w domu? Jak żona zareagowała? Bardzo spokojnie (ale chyba tylko na zewnątrz, bo w środku chyba była zaniepokojona), dopiero na drugi dzień powiedziała mi, że po tym pierwszym błysku, po prostu wiedziała, że za chwilę światło się całkiem zapali...była spokojna na zewnątrz, ponieważ nie chciała mnie martwić, ani nie chciała, żebym czuł strach, niepokój - jak już pisałem "podobno" takie cos dla niej to nie pierwszyzna i jest do tego chyba przyzwyczjona (to już moja ocena)...
Hipoteza numer 2 - wątpie, aby było to spowodowane lokalizacją - pisałem o tym już wcześniej. Żona powiedziała, że już tego doświadczała w innych miejscach, a ja wybaczcie, ale po tym jak odczułem to na własnej skórze, nie mam żadnych podstaw, żeby jej nie wierzyć. Ponad to mówiła mi, że to nie miejsce to powoduje. Dzięki za radę z księdzem, ale na pewno nie skorzystam - tak jak ludzi wierzących jestem w stanie zrozumieć, tak kościoła (jako instytucji) ni cholery (bez urazy).
Cleric, to nie tak, że na maksymalnym relaksie oglądała film - ja czułem, że coś w jej środku się dzieje (widać w ruchach, spojrzeniach tu i ówdzie), ponad to jak napisałem przed chwilą nie chce mnie przestraszyć, nie chce abym się w jakiś sposób bał, dlatego na zewnątrz stara się być spokojna - trochę ja znam i dlatego wiem, że ten spokój to nie tak do końca u niej występuje...
Spock, po pierwsze najpierw błysnęło to światło, potem się całkowicie zapaliło (chyba wyraźnie napisałem)! Po drugie, elektryk jest zbędny - sam jestem po elektronice i wiem jak takie układy działają (sprawdziłem włącznik i instalację, bo dla mnie to też było "dziwne")! Po trzecie, zwarcie nie spowodowałoby wciśniecia włącznika (jak się światło paliło to prztyczek był włączony - sam z siebie tak się nie ustawił!)! Przesadzam? Kurde, autentycznego zapalenia światła nie mógł wytworzyć sobie mój układ nerwowy, chyba że mam schizofrenie czy jakąś pochodną tego - świadkami tego zdarzenia jestem tylko ja i moja żona, więc mało osób...Ona nie miałaby po co mnie oszukiwać (gdyby założyć, że jestem chory, a ona mnie wkręca), jest "realną" osobą - ludzie z mojego środowiska i rodzinka ją widzą (gdyby założyć, że ją sobie wyimaginowałem)...a może oboje mamy schizofrenię?
Średnio podoba mi się to wszystko...nie czuję strachu, lęku, tylko mam masę pytań na które ciężko w racjonalny sposób odpowiedzieć i to mnie drażni, bo nie wiem czego doświadczam.
PS Dzięki, że chociaż ktoś wierzy, bądź próbuje uwierzyć, że to co piszę jest prawdą...